pożądaną nam była wiadomością. Któż bowiem tę niebezpieczną sprawę lepiej, jak sama śmierć, mógł rozsądzić? Zdania Duchownych byłyby zapewne temu przeciwne Małżeństwu. A Marianna i jej mąż, albo nigdyby się nie byli opuścili, albo bez siebie najnieszczęśliwsze byliby prowadzili życie. Jednakowoż troskaliśmy się jeszcze barziej o Mariannę. Wzdała się w prawdzie na wyrok Nieba, ale jakem już wspomniała, nie w inszej nadziei, tylko że los pożyteczny na ich padnie stronę. Widzieliśmy, że Marianny rozpacz znowu na nowo powstanie. Przecież się o tym musiała dowiedzieć. Kazaliśmy ją do naszego pokoju zawołać, a Mąż mój tego się podjął, śmierć
pożądaną nam była wiadomośćią. Ktoż bowiem tę niebezpieczną sprawę lepiey, iak sama śmierć, mogł rozsądzić? Zdania Duchownych byłyby zapewne temu przeciwne Małżeństwu. A Maryanna i iey mąż, albo nigdyby śię nie byli opuścili, albo bez siebie naynieszczęśliwsze byliby prowadzili życie. Jednakowoż troskaliśmy śię ieszcze barziey o Maryannę. Wzdała śię w prawdzie na wyrok Nieba, ale iakem iuż wspomniała, nie w inszey nadziei, tylko że los pożyteczny na ich padnie stronę. Widzieliśmy, że Maryanny rozpacz znowu na nowo powstanie. Przecież śię o tym muśiała dowiedzieć. Kazaliśmy ią do naszego pokoiu zawołać, a Mąż moy tego śię podiął, śmierć
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 58
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
wycisnęłaby słowo, żal, mówię, i krzywda słuchając tego, że kto sejm rozerwał - posłowie, kto przyczyną tego rozerwania - posłowie. Komu tedy o honor idzie a tu się na tym placu nie dowie, rozumiem, iż to jest jakiś defekt natury szlacheckiej, jest to w sprawiedliwej sprawie przez lenistwo swoje dać się wzdać, jest to tym zamilczeniem winy dekret wewlec na się a zatym chramać na dobrej reputacji swojej (czego Boże uchowaj). Że się tedy o reputacyją swoję czuję, pewienem tego, że żaden baczny za złe mi mieć nie będzie, bo pozwala mi tego ius naturae, które nie tylko mnie człowieka, ale i biedną
wycisnęłaby słowo, żal, mówię, i krzywda słuchając tego, że kto sejm rozerwał - posłowie, kto przyczyną tego rozerwania - posłowie. Komu tedy o honor idzie a tu się na tym placu nie dowie, rozumiem, iż to jest jakiś defekt natury ślacheckiej, jest to w sprawiedliwej sprawie przez lenistwo swoje dać się wzdać, jest to tym zamilczeniem winy dekret wewlec na się a zatym chramać na dobrej reputacyi swojej (czego Boże uchowaj). Że się tedy o reputacyją swoję czuję, pewienem tego, że żaden baczny za złe mi mieć nie będzie, bo pozwala mi tego ius naturae, które nie tylko mnie człowieka, ale i biedną
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 468
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
strzem przystawia: Nędzy nawet nadzieje żadnej nie zostawia. Zaczym stosów nie znosząc/ Ifis nieszczęśliwy/ Ostatnie przede drzwiami przerzekł żałościwy: SIlnaś Anaksareto? nie będzieć w żałobie Po mnie chodzić potrzebno: krzycz/ triumfuj sobie? Piej Paeana: dopinaj warzynami czoła? Silnaś: ja ginę: bądźże żelazna wesoła. Wzdam się/ i mą szczerość przyznasz więc ku sobie. Ja rzecz pewna nie drzewiej pozbędę żałości/ Aż i zdrowia: wraz obie pożegnam światłości. Ani cię dojdzie sława skończenia mojego. Sama/na własne oko/ ujźrzysz mnie samego; Lecz o Bogowie/ jeśliż co się z ludźmi toczy Widzicie? wiedźcie o mnie:
strzem przystáwia: Nędzy náwet nádźieie żadney nie zostáwia. Záczym stosow nie znosząc/ Iphis nieszczęśliwy/ Ostátnie przede drzwiámi przerzekł żałościwy: SIlnaś Anáxáreto? nie będźieć w żałobie Po mnie chodźić potrzebno: krzycz/ tryumphuy sobie? Piey Paeáná: dopinay wárzynámi czołá? Silnaś: ia ginę: bądźże żelazna wesołá. Wzdam się/ y mą szczerość przyznasz więc ku sobie. Ia rzecz pewna nie drzewiey pozbędę żałośći/ Aż y zdrowia: wraz obie pożegnam świátłośći. Ani cię doydźie sławá skończenia moiego. Sámá/ná własne oko/ vyźrzysz mnie sámego; Lecz o Bogowie/ ieślisz co się z ludźmi toczy Widźićie? wiedźćie o mnie:
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 370
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636