siostry, Bo o jej krzywdę mam ja pałasz ostry. 712. Biedy podrożne.
Zabłądziłem nieborak, barzo w ciemnej nocy, Deszcz mię siecze pospołu z śniegiem w same oczy. Konie oba ustały, drygancik i z klaczą, Żona chora i zrzędzi, dzieci barzo płaczą. Ulgnąłem w srogim błocie, koło się złamało, Bartek od koni uciekł, mnie już sił nie stało, Sam tylko woz dźwigając, a jeszcze bez drąga, Głodnym jak pies, na strawę nie mam i szeląga A przed trwogami trzeba uchodzić co prędzej. Jeśli to mało pociech, powiedz mi co więcej! 713. Na znamię.
Śliczna muszeczko, siła
siostry, Bo o jej krzywdę mam ja pałasz ostry. 712. Biedy podrożne.
Zabłądziłem nieboras, barzo w ciemnej nocy, Deszcz mię siecze pospołu z śniegiem w same oczy. Konie oba ustały, drygancik i z klaczą, Żona chora i zrzędzi, dzieci barzo płaczą. Ulgnąłem w srogim błocie, koło się złamało, Bartek od koni uciekł, mnie już sił nie stało, Sam tylko woz dźwigając, a jeszcze bez drąga, Głodnym jak pies, na strawę nie mam i szeląga A przed trwogami trzeba uchodzić co prędzej. Jeśli to mało pociech, powiedz mi co więcej! 713. Na znamię.
Śliczna muszeczko, siła
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 458
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
LXXXI.
Drzewo od giermka wziąwszy, gdzie przeciwna strona Śmiele następowała, widzi Pruzjona, Króla alwarackiego, i tak weń zawadza, Że go z siodła daleko od konia wysadza; Agrykalta zabija, łeb Bambiragowi Ucina, ranę wielką dał Sorydanowi; I tegoby był zabił, ale nie wytrwało I kruche w uderzeniu drzewo się złamało.
LXXXII.
Zbywszy drzewa, dobywa szable doświadczonej I tnie ją Serpentyna po zbroi stalonej; Sczarowanemu szkodzić nie może żelazu, Ale on spada z siodła od ciężkiego razu. Tak Zerbinowi, który beł zewsząd ściśniony Od gęstych nieprzyjaciół, czyni plac przestrony, Że łatwie konia dosieść mógł między onemi, Co samopas biegały z siodłami
LXXXI.
Drzewo od giermka wziąwszy, gdzie przeciwna strona Śmiele następowała, widzi Pruzyona, Króla alwarackiego, i tak weń zawadza, Że go z siodła daleko od konia wysadza; Agrykalta zabija, łeb Bambiragowi Ucina, ranę wielką dał Sorydanowi; I tegoby był zabił, ale nie wytrwało I kruche w uderzeniu drzewo się złamało.
LXXXII.
Zbywszy drzewa, dobywa szable doświadczonej I tnie ją Serpentyna po zbroi stalonej; Sczarowanemu szkodzić nie może żelazu, Ale on spada z siodła od ciężkiego razu. Tak Zerbinowi, który beł zewsząd ściśniony Od gęstych nieprzyjaciół, czyni plac przestrony, Że łatwie konia dosieść mógł między onemi, Co samopas biegały z siodłami
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 377
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wielkiej Mszej/ zawlokła powróz za balk wielki/ który przez śrzodek izby szedł/ insze cięższe balki na sobie trzymając; i gdy się już miała za szyję zadzierzgnąć/ zadzwoniono w ten czas w kościele ku Elewacyjej/ a ona też według zwyczaju Katolickiego/ przyklęknąwszy rzekła: Iesu Christe Fili Dei miserere mei. Natychmiast balk on złamawszy się na ziemię upadł/ i postronek sam dobrowolnie na kilka sztuk się rozerwał. Co ona widząc/ żałować zaraz poczęła za grzechy swoje/ i za ten umysł nie dobry/ iż się sama z desperacyjej zagubić chciała. A w tym Czarci/ którzy ją do tej sprosnej śmierci/ swojemi perswazjami prowadzili/ wołać na nią poczęli
wielkiey Mszey/ záwlokłá powroz zá bálk wielki/ ktory przez śrzodek izby szedł/ insze ćięższe bálki ná sobie trzymáiąc; y gdy się iuż miáłá zá szyię zádźierzgnąć/ zádzwoniono w ten czás w kośćiele ku Elewácyiey/ á oná też według zwyczáiu Kátholickiego/ przyklęknąwszy rzekłá: Iesu Christe Fili Dei miserere mei. Nátychmiast bálk on złamawszy się ná źiemię vpadł/ y postronek sam dobrowolnie ná kilka sztuk się rozerwał. Co oná widząc/ żáłować záraz poczęłá zá grzechy swoie/ y zá ten vmysł nie dobry/ iż się sámá z desperácyiey zágubić chćiáłá. A w tym Czárći/ ktorzy ią do tey sprosney śmierći/ swoiemi perswázyámi prowádźili/ wołáć ná nię poczęli
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 37
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
rąbać w kilku zaczęła. Było to niedaleko okien regimentarza i marszałka konfederackiego. Patrzyli na to, a nikt z dopuszczenia boskiego nie
ratował. Wtem podkomorzy zrąbany duch w sobie utaił, czyniąc się umarłym, a zatem dominikanie przyszli i jako trupa wziąwszy na mary, ponieśli do kościoła, ale gdy wchodząc na cmentarz, mary się złamały, a podkomorzy począł się ruszać, tedy go znowu szlachta oszmiańska porwała i już na śmierć zabiła.
Dotychczas wielu powiedają, że to Horaina, podwojewodzego naówczas, a teraźniejszego podkomorzego wileńskiego, mającego w województwie Wileńskim z Tyzenhauzem emulacją, praktyka sekretna na rozlanie tej krwi niewinnej była, o którą prawował się potem syn podkomorzego wileńskiego
rąbać w kilku zaczęła. Było to niedaleko okien regimentarza i marszałka konfederackiego. Patrzyli na to, a nikt z dopuszczenia boskiego nie
ratował. Wtem podkomorzy zrąbany duch w sobie utaił, czyniąc się umarłym, a zatem dominikanie przyszli i jako trupa wziąwszy na mary, ponieśli do kościoła, ale gdy wchodząc na cmentarz, mary się złamały, a podkomorzy począł się ruszać, tedy go znowu szlachta oszmiańska porwała i już na śmierć zabiła.
Dotychczas wielu powiedają, że to Horaina, podwojewodzego naówczas, a teraźniejszego podkomorzego wileńskiego, mającego w województwie Wileńskim z Tyzenhauzem emulacją, praktyka sekretna na rozlanie tej krwi niewinnej była, o którą prawował się potem syn podkomorzego wileńskiego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 80
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, dla tego do roku ją komparowali. Co miesiąc też nową wypuszcza latorośl, stąd 12. miesięcy jest Hieroglifikiem. Gałązki te co miesiączne prosto rosną w górę, i choćbyś co ciężkiego położył, zawsze te latorośli, choć jak nagięte, ma- O Drzewach i Drzewkach Historia naturalna.
ją się do góry, ani się złamią, osolona woda inne zabija drzewa, palmie pomaga: skąd Symbolista jej przypisał: Salsis alitur undis. Palma z Cyprysem jest symbolum w krótce mającego umrzeć człeka. W Rzymskim Kapitolium, było omen zwycięstwa, kiedy na głowie statuj Jowisza, dwakroć pod czas wojny Perseusza wyrosła. Ale od czasów tych, od których wstyd począł
, dla tego do roku ią komparowali. Co miesiąc też nową wypuszcza latorosl, ztąd 12. miesięcy iest Hieroglifikiem. Gałąski te co miesiączne prosto rosną w gorę, y choćbyś co cięszkiego położył, zawsze te latorośli, choć iak nagięte, ma- O Drzewach y Drzewkach Historya naturalná.
ią się do gory, ani się złamią, osolona woda inne zabiia drzewa, palmie pomaga: zkąd Symbolista iey przypisał: Salsis alitur undis. Palma z Cyprysem iest symbolum w krotce maiącego umrzeć człeka. W Rzymskim Kapitolium, było omen zwycięstwa, kiedy na głowie statuy Iowisza, dwakroć pod czas woyny Perseusza wyrosła. Ale od czasow tych, od ktorych wstyd począł
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 332
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, dla tego nierychłe posiłki mieli: bo dopiero gdy ich z tamtąd wyparto, Jego Mość Pan Starosta kałuski prędko bardzo tam bieżąc, z pułkiem swym następował. Zaczem przez dwie godzinie z nieprzyjacielem strzelali się, i impetu jego znieść niemogąc, znacznie ustępować poczęli, tak bardzo cisnąc się, że wzwod pod niemi złamał się, i tam bardzo poszkodzeni i pozabijani; między innemi P. Rybiński rotmistrz piechotny zginął i dwaj kapitani, i innych coś ludzi znacznych i przeważnych w dziele rycerskiem. O czem, acz jeszcze Jego Mość P. Hetman dostatecznej niema wiadomości, bo dopiero tych, którzy z tamtąd przychodzili egzaminowano seorsivé, jednak za zjechaniem
, dla tego nierychłe posiłki mieli: bo dopiéro gdy ich z tamtąd wyparto, Jego Mość Pan Starosta kałuski prętko bardzo tam bieżąc, z pułkiem swym następował. Zaczém przez dwie godzinie z nieprzyjacielem strzelali się, i impetu jego znieść niemogąc, znacznie ustępować poczęli, tak bardzo cisnąc się, że wzwod pod niemi złamał się, i tam bardzo poszkodzeni i pozabijani; między innemi P. Rybiński rotmistrz piechotny zginął i dwaj kapitani, i innych coś ludzi znacznych i przeważnych w dziele rycerskiém. O czém, acz jeszcze Jego Mość P. Hetman dostatecznéj niema wiadomości, bo dopiéro tych, którzy z tamtąd przychodzili examinowano seorsivé, jednak za zjechaniem
Skrót tekstu: FredJŻaKoniec
Strona: 146
Tytuł:
List do J. Żadzika
Autor:
Jakub Maksymilian Fredro
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
leje stukt złotawy.
Na Dziewiątej pod Herbownym Orłem Królestwa Polskiego.
Sarmaticos Pullos Lechi nativa ministra Dát generosa lovi, nec non ad sydcra tollit .
Na dziewiątej pod Herbowną I. W. CETNERA Chorągwią którą jest z drzewcem nadłomanym.
Vexillum eius super me amor. Pagnin: Na usłudze Maryj taksie uwiała
Cetnerowska Chorągiew że aż się złamała
Na Jedenastej pod Ojczystą I. O. Książąt Czartoryskich Pogonią
Gens pia Bellonae Martem consecrat honori Non datur híc Magno victima tarda Deo .
Na dwunastej pod Herbowna Srzeniawą I.W. Domów.
Eurippus gemmis currens ad mare Mariam Conteniasq; vehit flumine Gangis opes
Ta cała brama z swemi piramidami i postumentami ogniem licznym jakosie
leie stukt złotáwy.
Ná Dziewiątey pod Herbownym Orłem Krolestwá Polskiego.
Sarmaticos Pullos Lechi nativa ministra Dát generosa lovi, nec non ad sydcra tollit .
Ná dziewiątey pod Herbowną I. W. CETNERA Chorągwią ktorą iest z drzewcem nádłománym.
Vexillum eius super me amor. Pagnin: Ná usłudze Máryi táksie uwiáłá
Cetnerowska Choragiew że áż sie złamáłá
Ná Iedenástey pod Oyczystą I. O. Xiążąt Czártoryskich Pogonią
Gens pia Bellonae Martem consecrat honori Non datur híc Magno victima tarda Deo .
Ná dwunastey pod Herbowna Srzeniáwą I.W. Domow.
Eurippus gemmis currens ad mare Mariam Conteniasq; vehit flumine Gangis opes
Tá cáła brama z swemi pirámidámi y postumentámi ogniem licznym iákosie
Skrót tekstu: RelKor
Strona: E3v
Tytuł:
Relacja koronacji cudownego obrazu Najświętszej Marii Panny na Górze Różańcowej
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Bracka Św. Trójcy
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1728
Data wydania (nie później niż):
1728
m. z sobą ludzi różnie zebranych, między którymi byli i kompańczykowie z Zadnieprza; nie mógł imprezy swojej należycie dotrzeć, bo sołtan z kilkonastą tysięcy ordy, a jako Kozacy powiadają ze dwudziestą, idąc w naszę Ukrainę a dowiedziawszy się o nim, poszedł na niego; ale on dość odważnie sprawiwszy się i nie dawszy się złamać nieprzyjacielowi i naszkodziwszy z samopałów, kilkaset tylko swoich straciwszy, uszedł z pola obronnie.
Imp. krakowski hoc momento speratur tu, zapadł był na frebrę, co prędszą retardavit bytność. Województwo wołyńskie destinatur imp. chorążemu kor. 25 Żółkiew, 25 XI 1693
Agnosco culpam, peto supplex veniam, miłościwy panie, że per
m. z sobą ludzi różnie zebranych, między którymi byli i kompańczykowie z Zadnieprza; nie mógł imprezy swojej należycie dotrzeć, bo sołtan z kilkonastą tysięcy ordy, a jako Kozacy powiadają ze dwudziestą, idąc w naszę Ukrainę a dowiedziawszy się o nim, poszedł na niego; ale on dość odważnie sprawiwszy się i nie dawszy się złamać nieprzyjacielowi i naszkodziwszy z samopałów, kilkaset tylko swoich straciwszy, uszedł z pola obronnie.
Jmp. krakowski hoc momento speratur tu, zapadł był na frebrę, co prędszą retardavit bytność. Województwo wołyńskie destinatur jmp. chorążemu kor. 25 Żółkiew, 25 XI 1693
Agnosco culpam, peto supplex veniam, miłościwy panie, że per
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 261
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
w desperacyją i umarł. Otóz tobie czosnek. Kiedy natę wojnę wyjezdzał pozegnawszy się z matką wsiadł na konia, woczach jej padł kon pod nim kiedy mu matka perswadowała że by zaniechał tej wojny mówiąc że to znak jest niedobry od powiedział że to nogi końskie złe ale nie znak, przesiadł się tedy na inszego złamał się pod nim był w moście znowu spadł z konia i nato powiedział ze dyl był zły jakto przecię te praesagia zwyczajnie rady się weryfikują. Roku Pańskiego 1658
król zjednym wojskiem pod Toruniem drugie wojsko w ukrainie nasza zaś dywizy z panem Czarneckiem pod Drakimem staliśmy przez miesięcy trzy indecursu Augusti poszlismy do Daninej na sukurs
w desperacyią y umarł. Otoz tobie czosnek. Kiedy natę woynę wyiezdzał pozegnawszy się z matką wsiadł na konia, woczach iey padł kon pod nim kiedy mu matka perswadowała że by zaniechał tey woyny mowiąc że to znak jest niedobry od powiedział że to nogi konskie złe ale nie znak, przesiadł się tedy na inszego złamał się pod nim był w moscie znowu spadł z konia y nato powiedział ze dyl był zły iakto przecię te praesagia zwyczaynie rady się weryfikują. Roku Panskiego 1658
krol ziednym woyskiem pod Toruniem drugie woysko w ukrainie nasza zas dywizy z panem Czarneckiem pod Drakimem stalismy przez miesięcy trzy indecursu Augusti poszlismy do Daniney na sukkurs
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 52v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
przychodzi nie Nieprzyjaciel. Stali tylko na koniach Watachami wielkiemi wokopach, az do nich powchodziły Chorągwie owymi dziurami w wałach poczynionymi dopiro tam wokopach uderzyli na naszych ale nie mogli długo wytrzymać. Zaraz poczęli uciekać do Mostu który mieli na Dniestrze ku kamiencowi tam ich dopiro nasi cieni więc ze tłumem wielkim nacisnęli się na most złamał się most dopirosz tonąc. Jednych wycięto drudzy potonęli Inszych nagnano na skałę i tam pospadali tak że na łeb, i z końmi Zdobycz nasi wielką wzięli wrzędach w srebrach w Namiotach bogatych w sepetach zaś owe specjały wyborne co mógłby drugi sepet na sto tysięcy rachować one szable bogate one Anczarki na prowadzono do Polski wielbłądów siła
przychodzi nie Nieprzyiaciel. Stali tylko na koniach Watachami wielkiemi wokopach, az do nich powchodziły Chorągwie owymi dziurami w wałach poczynionymi dopiro tam wokopach uderzyli na naszych ale nie mogli długo wytrzymać. Zaraz poczęli uciekać do Mostu ktory mieli na Dniestrze ku kamięncowi tam ich dopiro nasi cięni więc ze tłumem wielkim nacisnęli się na most złamał się most dopirosz tonąc. Iednych wycięto drudzi potonęli Inszych nagnano na skałę y tam pospadali tak że na łeb, y z konmi Zdobycz nasi wielką wzięli wrzędach w srebrach w Namiotach bogatych w sepetach zas owe specyały wyborne co mogłby drugi sepet na sto tysięcy rachować one szable bogate one Anczarki na prowadzono do Polski wielbłądow siła
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 245v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688