. Uderz czołem, Andrzeju, lub w prawo, lub w lewo: Masz łyczko, masz konopie, masz gotowe drzewo. 76 (P). BABA Z MŁOKOSEM
Starym, a nie widziałem, żeby gdzie pospołu Z cielęciem w jedno jarzmo zaprzęgano wołu; Najsnadniejsza jest równych do roboty sprzęża. Starej babie młodego zachciało się męża, Niepotrzebnie zły człowiek nabawił jej france. Widząc ją u balwierza w sosnowej katance, Żałuję. Owa prosi: mogęli co radzić? Lepiej było złą żądzą tym potem wykadzić; Pięćdziesiąt lat miłości dosyć, rzekę, ciotki. Świerzbi? Najdzie pokrzywę i ostowe szczotki. 77 (P). NAJLEPSZA NAJPIERWSZA
Kilka
. Uderz czołem, Andrzeju, lub w prawo, lub w lewo: Masz łyczko, masz konopie, masz gotowe drzewo. 76 (P). BABA Z MŁOKOSEM
Starym, a nie widziałem, żeby gdzie pospołu Z cielęciem w jedno jarzmo zaprzęgano wołu; Najsnadniejsza jest równych do roboty sprzęża. Starej babie młodego zachciało się męża, Niepotrzebnie zły człowiek nabawił jej france. Widząc ją u balwierza w sosnowej katance, Żałuję. Owa prosi: mogęli co radzić? Lepiej było złą żądzą tym potem wykadzić; Pięćdziesiąt lat miłości dosyć, rzekę, ciotki. Świerzbi? Najdzie pokrzywę i ostowe szczotki. 77 (P). NAJLEPSZA NAJPIERWSZA
Kilka
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 42
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tak dalekośmy od prawdy: a jak blizko jesteśmy w Herezjach? Jeden błąd/ czyni człowieka obłądzonym: Jedna Herezja/ czyni go Heretykiem: a tu ich u nas/ za szkodliwym tych naszych Zyzaniów i Filaletów przemyślem natkało się kilka dziesiąt: a jednak snać jeszcze/ czystymi i niepokalanymi w wiary Dogmatach być/ znać się zachcemy? Pamiętać mamy nato Ojcowie i Bracia namilejszy/ że chory/ który do siebie chorby niezna i nieprzyznawa/ trudny jest do uleczenia/ i bliższym jest śmierci taki/ niż żywota. Poty z Filaleta. ORTOLOGOWE BLEDY I HerEZIE REFUTVIA Się.
PRzypatrzmyż się jeszcze Przezacny narodzie Ruski/ i Ortologowemu Lamentowi
ták dálekośmy od prawdy: á iák blizko iestesmy w Haerezyách? Ieden błąd/ cżyni człowieká obłądzonym: Iedná Haerezya/ czyni go Haeretykiem: á tu ich v nas/ zá szkodliwym tych nászych Zyzániow y Philáletow przemyslem nátkáło śię kilká dźieśiąt: á iednák snać iescze/ cżystymi y niepokalánymi w wiáry Dogmátách bydź/ znáć sie záchcemy? Pámietáć mamy náto Oycowie y Bráćia namileyszy/ że chory/ ktory do siebie chorby niezna y nieprzyznawa/ trudny iest do vleczenia/ y bliższym iest smierći táki/ niż żywotá. Poty z Philáletá. ORTHOLOGOWE BLEDY Y HAEREZIE REFVTVIA SIE.
PRzypátrzmyż sie iescże Przezacny národźie Ruski/ y Ortologowemu Lámentowi
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 59
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
a uważmy/ sąli takiej od siebie dalekości/ że żadnym sposobem/ bez jawnego na majestat Boży bluźnierstwa bliskiemi być sobie nie mogą. jakoż prawdy Bożej naśladując a za swymi żądzami nie udając się/ gdy szczerą Duszą w bojaźni Bożej/ i w miłości Braci/ obojej tej Cerkwie przwdzie/ zdrowymi serca naszego oczyma przypatrzyć się zachcemy/ takiemi być je/ moim zdaniem/ nie najdziemy. Gdy to/ co Zyzaniowie/ Filaletowie/ Ortologowie/ Klerykowie/ i tym podobni naszy Scribentowie na Zachodną Cerkiew Heretyckim językiem Calumniosè rzucili/ z niej Katolickim sercem w miłości zrzucimy/ i od siebie oddalimy: a w czystym jej wiary wyznaniu/ Manicheuszowej/ Sabelliuszowej/
á vważmy/ sąli tákiey od śiebie dálekośći/ że żadnym sposobem/ bez iáwne^o^ ná máyestat Boży bluźnierstwá bliskiemi bydź sobie nie mogą. iákoż prawdy Bożey násláduiąc á zá swymi żądzámi nie vdáiąc sie/ gdy szcżerą Duszą w boiáźni Bożey/ y w miłośći Bráci/ oboiey tey Cerkwie przwdźie/ zdrowymi sercá nászego ocżymá przypátrzyć sie záchcemy/ tákiemi bydź ie/ moim zdániem/ nie naydźiemy. Gdy to/ co Zyzániowie/ Philáletowie/ Ortologowie/ Klerikowie/ y tym podobni nászy Scribentowie ná Zachodną Cerkiew Hęretyckim ięzykiem Calumniosè rzućili/ z niey Kátholickim sercem w miłośći zrzućimy/ y od śiebie oddalimy: á w czystym iey wiáry wyznániu/ Mánicheuszowey/ Sábelliuszowey/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 178
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
raz i nie dwa ucieszył, Bom tobie kwoli do wierszów się spieszył. O, jakoż w ludziach różne, widzę, gusty: Jeden się zadkiem, drugi cieszy usty; A ja dla twoich, sąsiedzie, przymiotów Nie trzasnąć, ale usraciem się gotów. 233. DWIE PANIE W DWORSKIEJ OSPIE
Starej młodego męża zachciało się Hance. Sześciu niedziel nie wyszło, nabawił jej franco. Nieszczęsna miłość szaty wymyśliła nowe: Paniom mętle, mężczyznom delije dębowe. Czego diabeł narobił, cały się świat dziwi, Kiedy się przed bednarzem krawiec nie pożywi. Ile widzę, niedługo równej w latach Zofce Z tejż materyjej trzeba przywdziewać pokrowce. Siedli Włoszy
raz i nie dwa ucieszył, Bom tobie kwoli do wierszów się spieszył. O, jakoż w ludziach różne, widzę, gusty: Jeden się zadkiem, drugi cieszy usty; A ja dla twoich, sąsiedzie, przymiotów Nie trzasnąć, ale usraciem się gotów. 233. DWIE PANIE W DWORSKIEJ OSPIE
Starej młodego męża zachciało się Hance. Sześciu niedziel nie wyszło, nabawił jej franco. Nieszczęsna miłość szaty wymyśliła nowe: Paniom mętle, mężczyznom delije dębowe. Czego diabeł narobił, cały się świat dziwi, Kiedy się przed bednarzem krawiec nie pożywi. Ile widzę, niedługo równej w latach Zofce Z tejż materyjej trzeba przywdziewać pokrowce. Siedli Włoszy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 295
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: Ale piorunami postrzelani są, i góry od nich zniesione, rozrzucone po świecie. Jednak przecie niezbożny naród po sobie zostawili: Bo ziemia ze krwią ich pomieszana będąc, takie ludzie zrodziła, którzy od przodków swoich niewiele różni byli. Powieść Szósta.
A Żeby bezpieczniejsze niebo się nie zdało Nad ziemię; powiedają: iże się zachciało A Olbrzymom w nim królować/ i góry zniesione Na kupę walić/ aż pod gwiazdy wywyższone. B W ten czas Ociec wszechmocny/ aby złość pogromieł/ Niebo mocno rzuconym piorunem przełomieł: C I wytrącił Pelion z Ossą nań włożoną/ Tamże pod oną ziemią/ przez nich zgromadzoną Gdy leżały okrutne przytłoczone ciała/ D
: Ale piorunámi postrzeláni są, y gory od nich znieśione, rozrzucone po świećie. Iednák przećie niezbożny narod po sobie zostáwili: Bo źiemiá ze krwią ich pomieszána będąc, tákie ludzie zrodziłá, ktorzy od przodkow swoich niewiele rożni byli. Powieść Szosta.
A Zeby bespiecznieysze niebo się nie zdáło Nád źiemię; powiedáią: iże się záchćiáło A Olbrzymom w nim krolowáć/ y gory znieśione Ná kupę wálić/ áż pod gwiazdy wywyższone. B W ten czás Oćiec wszechmocny/ áby złość pogromieł/ Niebo mocno rzuconym piorunem przełomieł: C Y wytrąćił Pelion z Ossą nań włożoną/ Támże pod oną źiemią/ przez nich zgromádzoną Gdy leżáły okrutne przytłoczone ćiáłá/ D
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 12
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
; Gdy zaś odszedł, po strachu każda się napiła. A nie odchodząc dalej, tam tę noc przespały, Ale barzo niesmaczno, bo się obawiały, Aby zaś kto nie przyszedł; co oczy zmrożyły, To je coraz od strachu znowu otworzyły.
Nazajutrz skoro słońce zwykłą światłość dało, Myszy polnej iść na wieś znowu się zachciało: Dziękuje towarzyszce za dobre chowanie, Obiecując jej z chęcią cześć za cześć oddanie. Tamta prosi, aby z nią pospołu mieszkała. Widząc, jakim pokarmem onę częstowała, Rzekła wiejska: „I za chęć i za cześć dziękuję, Lecz drożej niż potrawy wolność swą szacuję. Przetoż ja na swych polnych potrawach przestawam
; Gdy zaś odszedł, po strachu każda się napiła. A nie odchodząc dalej, tam tę noc przespały, Ale barzo niesmaczno, bo się obawiały, Aby zaś kto nie przyszedł; co oczy zmrożyły, To je coraz od strachu znowu otworzyły.
Nazajutrz skoro słońce zwykłą światłość dało, Myszy polnej iść na wieś znowu się zachciało: Dziękuje towarzyszce za dobre chowanie, Obiecując jej z chęcią cześć za cześć oddanie. Tamta prosi, aby z nią pospołu mieszkała. Widząc, jakim pokarmem onę częstowała, Rzekła wiejska: „I za chęć i za cześć dziękuję, Lecz drożej niż potrawy wolność swą szacuję. Przetoż ja na swych polnych potrawach przestawam
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 55
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
: kazałgo wolno puścić/ mówiąc: Pierwej wielkich złodziejów wywieszać trzeba/ potym tych małych. Księgi pierwsze.
Gdy niektórzy Kallistena Filozofa szczęśliwym człowiekiem nazywali: że u Króla Aleksandra był w wielkim poważeniu i w dostatku. Diogenes rzekł: I owszem jest człowiekiem nędznym/ że w ten czas musi jeść obiad i wieczerzą/ gdy się zachce Królowi. Gdzie niemasz swobody/ tam i szczęście jeszcze nie wielkie. Dla tego też mawiają: Aulica vita est splendida miseria.
Pieniędzy gdy mu trzeba było bierał u przyjaciół Tym gdy mu niektórzy urągali/ mówiąc: że wtej mierze nie po Filozofsku sobie poczynał/ ale po żebracku tak im powiedział: Ja nie biorę
: kazałgo wolno puśćić/ mowiąc: Pierwey wielkich złodźieiow wywieszáć trzebá/ potym tych máłych. Kśięgi pierwsze.
Gdy niektorzy Kállistená Filozofá szcżęśliwym cżłowiekiem názywáli: że v Krolá Alexándrá był w wielkim poważeniu y w dostátku. Diogenes rzekł: Y owszem iest cżłowiekiem nędznym/ że w ten cżás muśi ieść obiad y wiecżerzą/ gdy się záchce Krolowi. Gdźie niemász swobody/ tám y szcżęśćie ieszcże nie wielkie. Dla tego też mawiáią: Aulica vita est splendida miseria.
Pieniędzy gdy mu trzebá było bierał v przyiaćioł Tym gdy mu niektorzy vrągáli/ mowiąc: że wtey mierze nie po Filozofsku sobie pocżynał/ ále po żebrácku ták im powiedźiał: Ia nie biorę
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 31
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
(co się szeroko barzo pociągnąć i miastom wszytkie kościoły, szkoły, wolność w nabożeństwie odjąć, niezliczone trudności urodzić i niewolą przynieść może), ale nawet o zabronione gospody na urząd miejski z pospólstwem poena de iuvasionibus domus nobilium sancita stanowiona bywa. A poena ta, kiedy ją po polsku ochrzci, jest stracenie gardła. Zachce się tedy Jezuicie, zachce studentowi w uczciwym domu, gdzie gładkie poczuje białegłowy, gospodę mieć, gospodarz, prze-
strzegając uczciwości domu swego, uchodząc osła wy, wymówi się: ali zaraz prze to z urzędem i ze wszytkimi mieszczany na plac, ali zaraz wszytkie o to ścinać, wszytkie garła pozbawić, zwłaszcza, że ani
(co się szeroko barzo pociągnąć i miastom wszytkie kościoły, szkoły, wolność w nabożeństwie odjąć, niezliczone trudności urodzić i niewolą przynieść może), ale nawet o zabronione gospody na urząd miejski z pospólstwem poena de iuvasionibus domus nobilium sancita stanowiona bywa. A poena ta, kiedy ją po polsku ochrzci, jest stracenie gardła. Zachce się tedy Jezuicie, zachce studentowi w uczciwym domu, gdzie gładkie poczuje białegłowy, gospodę mieć, gospodarz, prze-
strzegając uczciwości domu swego, uchodząc osła wy, wymówi się: ali zaraz prze to z urzędem i ze wszytkimi mieszczany na plac, ali zaraz wszytkie o to ścinać, wszytkie garła pozbawić, zwłaszcza, że ani
Skrót tekstu: UważKonstCz_III
Strona: 303
Tytuł:
Krótkie uważenie konstytucyej nowotniej o Jezuitach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1618
/ tak w Afryce/ jako i w Indyej/ szczęśliwie sobie poczynał/ i tak wielkich rzeczy dokazował i tam i sam/ że wiele prowincyj nowych do królestwa swego przyłączał/ a gdy wiele wydawał/ nie znać było w skarbie tej ujmy/ samo złoto i srebro w rękach jego rosło; tak się mu zdało. Zachciało się potym temuż summy wielkiej (Kontrybucjej po waszemu) od Duchowieństwa/ miał na to od Leona IX. Papieża pozwolenie; sarkali na to Duchowni barzo po Luzytaniej/ czego gdy Król postrzegł/ a nie tak też wielką potrzebę miał tych pieniędzy/ ustąpił indultu Papieskiego/ i wolał tak uczynić/ a niż ponosić gniew Duchownych
/ ták w Afryce/ iáko y w Indyey/ szczęśliwie sobie poczynał/ y ták wielkich rzeczy dokázował y tám y sám/ że wiele prowinciy nowych do krolestwá swego przyłączał/ á gdy wiele wydawał/ nie znáć było w skárbie tey vymy/ sámo złoto y srebro w rękách iego rosło; ták się mu zdáło. Záchćiáło się potym temuż summy wielkiey (Kontrybucyey po wászemu) od Duchowieństwá/ miał ná to od Leoná IX. Papieżá pozwolenie; sarkáli ná to Duchowni bárzo po Luzytániey/ czego gdy Krol postrzegł/ á nie ták też wielką potrzebę miał tych pieniędzy/ vstąpił indultu Papieskiego/ y wolał ták vczynić/ á niż ponośić gniew Duchownych
Skrót tekstu: BirkEgz
Strona: 31
Tytuł:
O Egzorbitancjach kazania dwoje
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
zacnej pod nimi natraciwszy wrócilismy się do Domu z niszczym. A tak uznawszy znaczną Fortuny Rewolucyją albo verius mówiąc awersyją Łaski Boskiej od naszych Akcyj oczywistą skończylismy ten Rok. Roku pańskiego 1664
Stawiska okazja była i koło tej nie masz co pisać i niemasz tez w niej co chwalic godnego, Uprzykrzyła się nam Wojna z Nieprzyjacielem zachciało się nam sprobowac samym z sobą. A podobno Eo fine żebyśmy przy tej okazji znowu zaciągnęli na związek bo już pierwszego związku sagina już w nas była zetlała i życzyliśmy znowu inszemi chlebami pierwszym podobnym brzuchy naładować.
Uczyniwszy Pokoj z Moskwą Mizernemi kondycjami i dawszy im rzęsisty Basarunek za to coś my ich potłukli Nie
zacney pod nimi natraciwszy wrocilismy się do Domu z niszczym. A tak uznawszy znaczną Fortuny Rewolucyią albo verius mowiąc awersyią Łaski Boskiey od naszych Akcyy oczywistą skonczylismy ten Rok. Roku pańskiego 1664
Stawiska okazyia była y koło tey nie masz co pisac y niemasz tez w niey co chwalic godnego, Uprzykrzyła się nąm Woyna z Nieprzyiacielem zachciało się nąm sprobowac samym z sobą. A podobno Eo fine zebysmy przy tey okazyiey znowu zaciągnęli na związek bo iuz pierwszego związku sagina iuz w nas była zetlała y zyczyliśmy znowu inszemi chlebami pierwszym podobnym brzuchy naładować.
Uczyniwszy Pokoy z Moskwą Mizernemi kondycyiami y dawszy im rzęsisty Basarunek za to cos my ich potłukli Nie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 187v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688