.
Ojcze mój drogi, lubom twój sirota Nie był twym synem za twego żywota, A to jednak w to nieba potrafiły, Że mię po śmierci twej nim uczyniły. Iż mi złe szczęście nie chciało w tym płużyć, Żebym ci godzien był za dni twych służyć, Siłam ci winien, wielem się zadłużył, Bom wziął zapłatę, na którąm nie służył. Byłać ochota, był afekt uprzejmy, Ale obozy, traktaty i sejmy Coraz do ciebie drogę zagradzały. Tobie tymczasem przędze dowijały Okrutne parki; jam się wrócił cały Przez srogie ogniów wojennych zapały, Przez miecze, kule, nie odniosłem szkody, Ty
.
Ojcze moj drogi, lubom twoj sirota Nie był twym synem za twego żywota, A to jednak w to nieba potrafiły, Że mię po śmierci twej nim uczyniły. Iż mi złe szczęście nie chciało w tym płużyć, Żebym ci godzien był za dni twych służyć, Siłam ci winien, wielem się zadłużył, Bom wziął zapłatę, na ktorąm nie służył. Byłać ochota, był afekt uprzejmy, Ale obozy, traktaty i sejmy Coraz do ciebie drogę zagradzały. Tobie tymczasem przędze dowijały Okrutne parki; jam się wrocił cały Przez srogie ogniow wojennych zapały, Przez miecze, kule, nie odniosłem szkody, Ty
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 420
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
SREBRNY URYNAŁ
W nieszczęsne srebro szczysz, a ze szkła pijesz: Drożej szczysz, niźli pijesz — nie po ludzku żyjesz. NA PAWŁA
Tak masz nos bardzo długi, kuśkę tak niesłabą, Mógłbyś nos kumką zatkać jako komin babą. NIEOBIECANY KĄSEK
Ktokolwiek pod chorągwią cnej Wenery służy, Niechaj nie desperuje, choć mu się zadłuży Kupido w darowną ćwierć i chociaż posługi Bez suchedni na słowie trzyma przez czas długi. Jedna godzina tyle słodkości przyniesie, Że ich i wyćwiczone serce ledwie zniesie, I czasu straconego prawie bez korzyści Zapomni się, jak prędko obietnicę ziści; Tak żeglarz zapomina szturmów nawalności, Gdy się w domowym porcie z kotwicą rozgości, I
SREBRNY URYNAŁ
W nieszczęsne srebro szczysz, a ze szkła pijesz: Drożej szczysz, niźli pijesz — nie po ludzku żyjesz. NA PAWŁA
Tak masz nos bardzo długi, kuśkę tak niesłabą, Mógłbyś nos kumką zatkać jako komin babą. NIEOBIECANY KĄSEK
Ktokolwiek pod chorągwią cnej Wenery służy, Niechaj nie desperuje, choć mu się zadłuży Kupido w darowną ćwierć i chociaż posługi Bez suchedni na słowie trzyma przez czas długi. Jedna godzina tyle słodkości przyniesie, Że ich i wyćwiczone serce ledwie zniesie, I czasu straconego prawie bez korzyści Zapomni się, jak prędko obietnicę ziści; Tak żeglarz zapomina szturmów nawalności, Gdy się w domowym porcie z kotwicą rozgości, I
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 323
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wprzód o moję tarcz nadweręzi grota.” I dokazała swego, bo gdy przyszło w pole, Kazanowski nie stanie, Radziwił nie kole. 400 (N). WOJNA, KTO JEJ NIE SKOSZTUJE, SŁODKA
Jeden młodzieniec stary, bogaty i zdrowy, Do lat trzydziestu kilku nie znał białejgłowy. Więc chcąc oddać, czego się zadłużył Wenerze, Koniecznie się do stanu małżeńskiego bierze I tej pauzy wetując, żadną żywą miarą Nie pojmie żony, tylko żeby miała parą. Już lat mija czterdzieści; choć go sobie życzy Każda, ale cóż, jednę, żadna dwu nie liczy. Niedaleki mu sąsiad miał grzeczną dziewczynę. Ta zrozumiawszy jego bezżeństwa przyczynę,
Śle
wprzód o moję tarcz nadweręzi grota.” I dokazała swego, bo gdy przyszło w pole, Kazanowski nie stanie, Radziwił nie kole. 400 (N). WOJNA, KTO JEJ NIE SKOSZTUJE, SŁODKA
Jeden młodzieniec stary, bogaty i zdrowy, Do lat trzydziestu kilku nie znał białejgłowy. Więc chcąc oddać, czego się zadłużył Wenerze, Koniecznie się do stanu małżeńskiego bierze I tej pauzy wetując, żadną żywą miarą Nie pojmie żony, tylko żeby miała parą. Już lat mija czterdzieści; choć go sobie życzy Każda, ale cóż, jednę, żadna dwu nie liczy. Niedaleki mu sąsiad miał grzeczną dziewczynę. Ta zrozumiawszy jego bezżeństwa przyczynę,
Śle
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 357
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z Satyry twemi. Stłuczone mury, belloardy zbite, Wiara nietkniona, sercu nieużyte. V.
Ale cóżkolwiek odniosłem i użył, Wszystko, o panie, oddawam to tobie. Ty sam mi przyznaj, że dobrzem ci służył, Żem przy twem umarł zdrowiu i ozdobie. A jeśli śmierci w czemem się zadłużył, Dopuść w ojczystym odpoczywać grobie! Niech tak żelazno i twardo nie drzymię. Że przyszłe wieki poznają me imię. NAGROBEK GARSONKOWI.
I ty nielube wiodąc dni po panu, Zdechłeś Garsonku we czwartek po ranu, Leżąc przy trunie i kochanym grobie, Jeśliż cię mile nie zawoła k/ sobie. Aż kiedykolwiek
z Satyry twemi. Stłuczone mury, belloardy zbite, Wiara nietkniona, sercu nieużyte. V.
Ale cóżkolwiek odniosłem i użył, Wszystko, o panie, oddawam to tobie. Ty sam mi przyznaj, że dobrzem ci służył, Żem przy twem umarł zdrowiu i ozdobie. A jeśli śmierci w czemem się zadłużył, Dopuść w ojczystym odpoczywać grobie! Niech tak żelazno i twardo nie drzymię. Że przyszłe wieki poznają me imie. NAGROBEK GARSONKOWI.
I ty nielube wiodąc dni po panu, Zdechłeś Garsonku we czwartek po ranu, Leżąc przy trunie i kochanym grobie, Jeśliż cię mile nie zawoła k/ sobie. Aż kiedykolwiek
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 143
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
ostatnie wiła, Pókim jeszcze panną była; Teraz za mąż idę, Więcej tu nie przydę.
Bóg cię żegnaj, panie ojcze, Bywali tu wdzięczni goście: Już nie będą bywać, Wesela zażywać.
Już dobranoc, pani matko, Tyś mię wychowała gładko, Czego-ć nie odsłużę, W tym ci się zadłużę.
Bracia, siostry, i was społem Pożegnam dzisia ogółem. Kto wam służyć będzie, Kiedy mnie nie będzie?
I was żegnam, śliczne ściany, Alchirzyku malowany, Któż tu siadać będzie, Kiedy mnie nie będzie?
Komnato, także wyględy, Z których ja patrzyła wszędy, I pokoje skryte, Rozkoszy obfite,
ostatnie wiła, Pókim jeszcze panną była; Teraz za mąż idę, Więcej tu nie przydę.
Bóg cię żegnaj, panie ojcze, Bywali tu wdzięczni goście: Już nie będą bywać, Wesela zażywać.
Już dobranoc, pani matko, Tyś mię wychowała gładko, Czego-ć nie odsłużę, W tym ci się zadłużę.
Bracia, siostry, i was społem Pożegnam dzisia ogółem. Kto wam służyć będzie, Kiedy mnie nie będzie?
I was żegnam, śliczne ściany, Alchirzyku malowany, Któż tu siadać będzie, Kiedy mnie nie będzie?
Komnato, także wyględy, Z których ja patrzyła wszędy, I pokoje skryte, Rozkoszy obfite,
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 13
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
, jakośmy dosyć o tym rozmawiając z Proroków pokazali/ i tyś na to zezwolić musiał/ i musisz/ gdyż niemasz takowej rzeczy o Chrystusie/ któraby się w Prorokach nie pokazała. Mógłci był Chrystus Pan odkupić świat nieumierając/ ale sprawiedliwości świętej dosyć czyniąc/ tedy ten dług na któryśmy się zadłużyli/ którego żaden na świecie dla jego wielkości zapłacić nie mógł/ jako się w ostatnim punkcie pokaże/ Syn Boży w człowieczeństwie będąc zapłacił/ i sprawiedliwości świętej dosyć uczynił; i nie od rzeczy Rabinie nazywasz go tym Tytułem: Nascetur Christus iusticia sempiterna. A tak w połowicę Tygodnia ostatniego (co ty do Adriana Cesarza przypisujesz
, iákosmy dosyć o tym rozmawiáiąc z Prorokow pokazáli/ y tyś ná to zezwolić muśiał/ y muśisz/ gdysz niemász tákowey rzeczy o Chrystuśie/ ktoraby się w Prorokách nie pokazáłá. Mogłći był Chrystus Pan odkupić świát nieumieráiąc/ ále spráwiedliwośći świętey dosyć czyniąc/ tedy ten dług ná ktorysmy się zádłużyli/ ktorego żaden ná świećie dla ie^o^ wielkośći zápłáćić nie mogł/ iáko się w ostátnim punktćie pokaże/ Syn Boży w człowieczeństwie będąc zápłáćił/ y spráwiedliwośći świętey dosyć vczynił; y nie od rzeczy Rábinie názywasz go tym Tytułem: Nascetur Christus iusticia sempiterna. A ták w połowicę Tygodniá ostátniego (co ty do Adryaná Cesárzá przypisuiesz
Skrót tekstu: KorRoz
Strona: 126
Tytuł:
Rozmowa teologa katolickiego z rabinem żydowskim przy arianinie nieprawym chrześcijaninie
Autor:
Marek Korona
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
wyborny.
Wziąłby więc (by mu jeno dać chciał) i na szyję/ A niedbalec roboty w lesie nie pilnuje. Przeto go mieć nawodzy/ trzeba i pilnować/ Nie dać mu (niechaj robi z drugimi) próżnować.
Takiemu łotrasowi nie radzę zadawać. Na robotę/ który się nauczył próżnować/ Bojakoć się zadłuży/ pokinieć precz z długiem. Zostawiwiwszy kęs gnacia więc w lesie odłogiem.
Także i ci w tym cechu są co się smykają Po kuźnicach a nigdziej długo nie mieszkają. Bo takiemu każdemu ciężko robić bywa/ Przeto teżwiele panów więc do roku miewa. O Gospodarstwie
Są też drudzy łotrowie co ten zwyczaj mają/ Ze umyślnie
wyborny.
Wźiąłby więc (by mu ieno dáć chćiał) y ná szyię/ A niedbálec roboty w leśie nie pilnuie. Przeto go mieć náwodzy/ trzebá y pilnowáć/ Nie dáć mu (niechay robi z drugimi) proznowáć.
Tákiemu łotrásowi nie rádzę zádáwáć. Ná robotę/ ktory sie náuczył proznowáć/ Boiákoć sie zádłuży/ pokinieć precz z długiem. Zostáwiwiwszy kęs gnaćia więc w leśie odłogiem.
Tákże y ći w tym cechu są co sie smykáią Po kuźnicách á nigdźiey długo nie mieszkáią. Bo tákiemu káżdemu ćięszko robic bywa/ Przeto teżwiele pánow więc do roku miewa. O Gospodárstwie
Są też drudzy łotrowie co ten zwyczay máią/ Ze vmyślnie
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: K4v
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
; ale, ach, cóż potem? We mgnieniu oka sto lat śmierć ustrzyga. Toż widzi matka, czego wprzód nie może, Że na swe serce piastowała noże, Które tym bardziej, tym głębiej ją bodą, Im ją tu płoną i niepewna dłużej Cieszy nadzieja pociechy z nagrodą. Dziś łzami płaci, czego się zadłuży; Co gorsza, ludzi że łakomych modą Ciężką nas lichwą za krótki czas nuży, Żywe łzy ciągnie przez serdeczne rany, Owoc w alembik wlawszy malowany. Korzec zjeść trzeba z przyjacielem soli, Nim się z obu stron zrozumieją wzajem; Długo uważać i cierpieć, choć boli; Nie będzie zaraz żadne stadło rajem, Aż
; ale, ach, cóż potem? We mgnieniu oka sto lat śmierć ustrzyga. Toż widzi matka, czego wprzód nie może, Że na swe serce piastowała noże, Które tym bardziej, tym głębiej ją bodą, Im ją tu płoną i niepewna dłużej Cieszy nadzieja pociechy z nagrodą. Dziś łzami płaci, czego się zadłuży; Co gorsza, ludzi że łakomych modą Ciężką nas lichwą za krótki czas nuży, Żywe łzy ciągnie przez serdeczne rany, Owoc w alembik wlawszy malowany. Korzec zjeść trzeba z przyjacielem soli, Nim się z obu stron zrozumieją wzajem; Długo uważać i cierpieć, choć boli; Nie będzie zaraz żadne stadło rajem, Aż
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 603
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
miła żono, wolej; Do przysługi królewskiej puszczam inszym kolej, Wolę ten koszt obrócić na cię i na dzieci, Bo mi pewnie na sejmik sto złotych wyleci.” „Broń Boże, Dobrodzieju — żona mu się wmawia — Gdy i mię król jegomość tak mile pozdrawia, Dam i drugie, i trzecie, choćby się zadłużyć, Byle tak łaskawemu panu się przysłużyć.” 172 (D). DZISIEJSZE POSIEDZENIA SZLACHECKIE
O czymże bywa dyskurs, gdy się szlachta zjedzie W dom sąsiedzki? o roli, o psiech, przy obiedzie. Potem nastąpią herby: jako się kto rodził, Choć mu nikt nie zadaje, będzie się wywodził. A
miła żono, wolej; Do przysługi królewskiej puszczam inszym kolej, Wolę ten koszt obrócić na cię i na dzieci, Bo mi pewnie na sejmik sto złotych wyleci.” „Broń Boże, Dobrodzieju — żona mu się wmawia — Gdy i mię król jegomość tak mile pozdrawia, Dam i drugie, i trzecie, choćby się zadłużyć, Byle tak łaskawemu panu się przysłużyć.” 172 (D). DZISIEJSZE POSIEDZENIA SZLACHECKIE
O czymże bywa dyskurs, gdy się szlachta zjedzie W dom sąsiedzki? o roli, o psiech, przy obiedzie. Potem nastąpią herby: jako się kto rodził, Choć mu nikt nie zadaje, będzie się wywodził. A
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 619
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
by przyczynę dał do zwady, do bronienia się praemisso scrutinio, także i kiedy broniąc się, zabiłby, nie miałby nic dawać za głowę.
Urzędy wszystkie: wojewodze, staroście, podkomorskie, żupnicze i wszystkie insze aby penie podlegały, podskarbiewie, co niedosyć czynią urzędom swym, po tysiącu grzywien.
Kiedy się zadłuży plebeia persona szlachcicowi, także i żyd, mieszczanin, aby szlachcicowi było in libero puścić ewazją, nie plebejus szlachcicowi.
Z pany duchownemi trzeba wielkiej zgody i pokoju; do tego są słudzy Boży, bracia naszy, krew nasza. Naprzód niechby z nami pospołu w jednym prawie równi; niech duchowna osoba równo ze mną przed
by przyczynę dał do zwady, do bronienia się praemisso scrutinio, także i kiedy broniąc się, zabiłby, nie miałby nic dawać za głowę.
Urzędy wszystkie: wojewodze, staroście, podkomorskie, żupnicze i wszystkie insze aby penie podlegały, podskarbiewie, co niedosyć czynią urzędom swym, po tysiącu grzywien.
Kiedy się zadłuży plebeia persona ślachcicowi, także i żyd, mieszczanin, aby ślachcicowi było in libero puścić ewazyą, nie plebeius ślachcicowi.
Z pany duchownemi trzeba wielkiej zgody i pokoju; do tego są słudzy Boży, bracia naszy, krew nasza. Naprzód niechby z nami pospołu w jednym prawie równi; niech duchowna osoba równo ze mną przed
Skrót tekstu: SposPodCz_II
Strona: 401
Tytuł:
Sposób podania drogi do ś. sprawiedliwości i pokoju pospolitego w Koronie polskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918