quorum appellones non recipiuntur. Stąd widziemu niektórych bezbożnych/ i serca wilczego ludzie okrutne: że jako wilk kozę porwawszy za nosi ją do lasa/ i tam się nad nią pastwi według upodobania: Tak nie którzy trafiają się jako wyzuci znatury ludzkiej do miłosierdzia i polutowania nad bliźnim skłonni/ i serca katowskiego nieużytego/ bo zajuszywszy się na bliźniego/ a widząc że mu nie idą po myśli uchwalone prawem i zwyczajne kwiestie spomowionym w mieście/ i widząc że nic na zmęczonym nie może wybadać według swego zamysły i smaku/ pod pokrywką obawiania się by miejśce nie było sczarowane/ gdzie powołanego pierwej męczono/ wozi się z utrapionym polesiech w nocy i granicach
quorum appellones non recipiuntur. Stąd widziemu niektorych bezbożnych/ y serca wilczego ludzie okrutne: że iako wilk kozę porwawszy zá nosi ią do lása/ y tam się nad nią pástwi według vpodobania: Tak nie ktorzy trafiaią się iako wyzuci znátury ludzkiey do miłośierdzia y polutowánia nad bliźnim skłonni/ y sercá kátowskiego nieużytego/ bo zaiuszywszy się ná bliźniego/ á widząc że mu nie idą po myśli vchwalone práwem y zwyczáine kwiestie zpomowionym w mieście/ y widząc że nic ná zmęczonym nie moze wybadáć według swego zamysły y smaku/ pod pokrywką obawiánia sie by mieiśce nie było zczárowáne/ gdzie powołánego pierwey męczono/ wozi się z utrapionym poleśiech w nocy y gránicach
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 99
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
poręby: Sieką, biją, chlustają, aże do ocinku, Świeżej brzozy echo się rozlega po rynku; Wspinają się na palce, zamierzając z góry, Że już ledwie na Pańskim ciele co znać skóry: Od głowy aż do stopy krwią się zlał rumianą, Wszytkie się jego rany jedną zdadzą raną. (268)
Zajuszyli się kaci jako psi od pyska, Nie dbają, chociaż na nich krew niewinna pryska; Sapią, pocą, pienią się, zmordowani warczą, Kiedy im ledwie drudzy rózg robić nastarczą. Pochutnywają Żydzi i jeśli jest jeszcze Kawałek ciała, co się jego krwią nie spieszczę, Pokazując palcami, wściekłe oczy pasą, Serce cieszą bezbożne
poręby: Sieką, biją, chlustają, aże do ocinku, Świeżej brzozy echo się rozlega po rynku; Wspinają się na palce, zamierzając z góry, Że już ledwie na Pańskim ciele co znać skóry: Od głowy aż do stopy krwią się zlał rumianą, Wszytkie się jego rany jedną zdadzą raną. (268)
Zajuszyli się kaci jako psi od pyska, Nie dbają, chociaż na nich krew niewinna pryska; Sapią, pocą, pienią się, zmordowani warczą, Kiedy im ledwie drudzy rózg robić nastarczą. Pochutnywają Żydzi i jeśli jest jeszcze Kawałek ciała, co się jego krwią nie spieszczę, Pokazując palcami, wściekłe oczy pasą, Serce cieszą bezbożne
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 577
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Wercyngetoryks u swoich podejzrzany/ sprawę o sobie dawa. Awaryku acz nie zle broniono/ jednak go dostał Cezar. Zamieszania u Edwów odwróciły go od wojny/ które uspokoiwszy/ do Gergowiej z wojskiem ciągnął. Lecz tam szturmami zabawiając się/ znowu o rozerwaniu Edwów wziął listy. Rzymianie pod Gergowią trzy obozy nieprzyjacielskie wzięli/ czym się zajuszywszy/ do miasta chciwiej szturmowali/ ale ich Francuzowie odgromili nieladajako im dobiwszy/ z której miary utraciwszy nadzieję/ Cezar odstąpił/ i ku Edwom z ludem powrócił. Labienus szczęśliwie swoję wojnę w Paryżu odprawiwszy/ z nim się złączył. Wszystkie Nacje Francuskie (trochę wyjąwszy) przykładem Edwów rebelizowały. Gdy Cezar na Sekwany wiódł/
Wercyngetoryx v swoich podeyzrzány/ spráwę o sobie dawa. Awáryku ácz nie zle broniono/ iednák go dostał Cezár. Zámieszánia v Edwow odwroćiły go od woyny/ ktore vspokoiwszy/ do Gergowiey z woyskiem ćiągnął. Lecz tám szturmámi zábawiáiąc sie/ znowu o rozerwániu Edwow wźiął listy. Rzymiánie pod Gergowią trzy obozy nieprzyiaćielskie wzięli/ czym sie záiuszywszy/ do miástá chćiwiey szturmowáli/ ále ich Fráncuzowie odgromili nieládáiáko im dobiwszy/ z ktorey miáry vtráćiwszy nádzieię/ Cezár odstąpił/ y ku Edwom z ludem powroćił. Lábienus sczęśliwie swoię woynę w Paryżu odpráwiwszy/ z nim sie złączył. Wszystkie Nácye Fráncuskie (trochę wyiąwszy) przykłádem Edwow rebellizowáły. Gdy Cezár ná Sekwány wiodł/
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 153.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
czego żal, i strach; że wgarsc niechcąc chuchać Spikną się wszyscy bronić Partyzanta Przy którym jeden na drugim polęgą Jeśli odpustu win im nie przysięgą. CXXIII. Wtesz ligę oraz i Bafa przymuszą Do tego drugi pułk zwerbują nowy Który wycwiczą i tak sobie tuszą Ze od karania swej obronią głowy. Cezar przeczuwszy na co się zajuszą Seksta Murkusa co już był gotowy Ze trzema pułki pośle przeciw owym Ale odpędzon z wstydem obozowym. CXXIV Aż z Bityniej Kryspusa przyzową Z drugiemi trzema na pomoc pułkami Ci gdy ich cisną obsidią nową Kasjus nagle skradszy się stronami Wszytkich ośm pułków; swą łagodną mową I co oblegli, i z Obleżeńcami Przeciągnie; że się ochotnie
czego żal, y strach; że wgarsc niechcąc chuchać Spikną się wszyscy bronić Partyzanta Przy ktorym ieden na drugim polęgą Iesli odpustu win im nie przysięgą. CXXIII. Wtesz ligę oraz y Baffa przymuszą Do tego drugi pułk zwerbuią nowy Ktory wycwiczą y tak sobie tuszą Ze od karania swey obronią głowy. Caezar przeczuwszy na co się zaiuszą Sexta Murkusa co iuż był gotowy Ze trzema pułki posle przeciw owym Ale odpędzon z wstydem obozowym. CXXIV Asz z Bithyniey Kryspusa przyzową Z drugiemi trzema na pomoc pułkámi Ci gdy ich ćisną obsidią nową Kassyus nagle skradszy się stronámi Wszytkich osm pułkow; swą łagodną mową I co oblegli, y z Obleżeńcámi Przeciągnie; że się ochotnie
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 136
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
/ die Iugend nicht geaergert/ und die Handwercks-Leute nicht so gemartert wuerden. Aber die Welt bleibet Welt.)
Niektóry Kaznodzieja wołał kiedyś na Katedrze gorliwie przeciw alamodskim nowowymyślonym na przodku kończatym i jakoby rogatym trzewikom powiadając/ że je Diabeł wymyślił. Właśnie tedy był w kościele Szwiec/ który takie trzewiki robił. Ten zapaliwszy i zajuszywszy się na onego serdecznego Kaznodzieję haniebnie/ rzekł: A cóż temu Popu do trzewików: Chce nas oto uczyć/ jako albo na jaki kształt My Szewcy obuwia robić mamy/ Bodajże go ciężka choroba popadła! Ledwie tych słów domowiwszy wnet z Kościoła wybieżał: w drodze idąc do domu potkał się z nimi Chłop jakiś duży i
/ die Iugend nicht geaergert/ und die Handwercks-Leute nicht so gemartert wuerden. Aber die Welt bleibet Welt.)
Niektory Káznodźiejá wołał kiedyś ná Kátedrze gorliwie przećiw álámodskim nowowymyślonym ná przodku kończátym y jákoby rogátym trzewikom powiádájąc/ że je Dyjabeł wymyślił. Właśnie tedy był w kośćiele Szwiec/ ktory tákie trzewiki robił. Ten zápaliwszy y zájuszywszy śię ná onego serdecznego Kaznodźieję hániebnie/ rzekł: A coż temu Popu do trzewikow: Chce nas oto uczyć/ jáko álbo ná jáki kształt My Szewcy obuwia robić mamy/ Bodayże go ćięszka chorobá popádłá! Ledwie tych słow domowiwszy wnet z Kośćioła wybieżał: w drodze idąc do domu potkał śię z nimi Chłop jákiś duży y
Skrót tekstu: GdacPrzyd
Strona: 29.
Tytuł:
Appendiks t.j. przydatek do dyszkursu o pańskim i szlacheckim albo rycerskim stanie
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680