przecię nigdym jej potym niejadł. Powiedał ten szlachcic że bywa wędzona po Czerwonym Złotem funt. Ale przezwiska jej niepamietam bo bardzo dziwnie jako i sama dziwna Jest to tam łeb i ślepie jako u smoka straszne paszczęka szeroka a płaska jak u małpy na łbie rogi dwa zakrzywione takie jak u kozy dzikiej Aletak ostre że się zakole jako igłą na karku hak mało co mniejszy odtych co na głowie zakrzywiony natę stronę ku głowie I już tak po wszystkim grzbiecie jeden za drugiem acoraz mniejsze az do ogona sama wsobie okrągła jako pniak skora właśnie taka na niej jako Jaszczur co go do szable zażywają a po tej skórze haczki takie jako i na grzbiecie
przecię nigdym iey potym nieiadł. Powiedał tęn szlachcic że bywa wędzona po Czerwonym Złotem funt. Ale przezwiska iey niepamietam bo bardzo dziwnie iako y sama dziwna Iest to tam łeb y slepie iako u smoka straszne paszczęka szeroka a płaska iak u małpy na łbie rogi dwa zakrzywione takie iak u kozy dzikiey Aletak ostre że się zakole iako igłą na karku hak mało co mnieyszy odtych co na głowie zakrzywiony natę stronę ku głowie I iuz tak po wszystkim grzbiecie ieden za drugiem acoraz mnieysze az do ogona sama wsobie okrągła iako pniak skora własnie taka na niey iako Iaszczur co go do szable zazywaią a po tey skorze haczki takie iako y na grzbiecie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 65
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
ozdoby/ nie masz na duszy trwałej świetności. Wszytko kroa krzyża zaraz więdnieje; jako kwiat uschły/ tak wszytkie światowe uciechy. II. NIe jest świat miejscem dusze uciechy raczej niewolą i ciemnym barzo tarasem/ w którym ani się duszy dozwolą uspokoić/ bo gdzie się tylko chce nakłonić/ tam najdzie ciernie/ tam się zakole/ tam siebie zrani. Tylko tę sztukę sobie właściwą umiał JEZUS, że będąc także w tej niewoli ciała ludzkiego/ obłożywszy się cierniem grzechowym żadnej na duszy nie znał urazy/ lubo na ciele/ chcąc spędzić grzechy/ nie było miejsca gdzieby nie był srodze pokłoty. Niewolą ten świat/ w niewoliś Duszo
ozdoby/ nie masz ná duszy trwáłey świetnośći. Wszytko kroá krzyżá záraz więdnieie; iáko kwiát vschły/ ták wszytkie świátowe vćiechy. II. NIe iest świát mieyscem dusze vćiechy ráczey niewolą y ćiemnym bárzo tárásem/ w ktorym áni się duszy dozwolą vspokoić/ bo gdźie się tylko chce nákłonić/ tám naydźie ćiernie/ tám się zákole/ tám siebie zráni. Tylko tę sztukę sobie właśćiwą vmiał IEZVS, że będąc tákże w tey niewoli ćiała ludzkiego/ obłożywszy się ćierniem grzechowym żadney ná duszy nie znał vrázy/ lubo ná ćiele/ chcąc spędźić grzechy/ nie było mieyscá gdźieby nie był srodze pokłoty. Niewolą ten świát/ w niewoliś Duszo
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 263
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
zarane, A wróć nam nasze czasy pożądane!
Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku! Niejednegoś rąk nabawił bolaku. Czy nielepiejże poczynać powoli? Niewiele zrobi, kogo ręka boli. W Bogu nadzieja, że po tych kłopotach Zaświeci jeszcze słońce w naszych wrotach.
Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku! Zakłuć się musi, kto maliny z krzaku Albo kto pełne chce pozbierać roże, Tak-ci nic lekkim razem być nie może. Księżycu jasny i wy, gwiazdy śliczne, Widzicie prace nasze ustawiczne! Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Gnuśny, leniwy, ospalcze, prostaku, Każdy młodzieńcze, że z takiego grona
zarane, A wróć nam nasze czasy pożądane!
Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku! Niejednegoś rąk nabawił bolaku. Czy nielepiejże poczynać powoli? Niewiele zrobi, kogo ręka boli. W Bogu nadzieja, że po tych kłopotach Zaświeci jeszcze słońce w naszych wrotach.
Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku! Zakłuć się musi, kto maliny z krzaku Albo kto pełne chce pozbierać roże, Tak-ci nic lekkim razem być nie może. Księżycu jasny i wy, gwiazdy śliczne, Widzicie prace nasze ustawiczne! Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Gnuśny, leniwy, ospalcze, prostaku, Każdy młodzieńcze, że z takiego grona
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 56
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975