? O, kiedyżby, tak srogim przestraszony dźwiękiem Pomyślę, teraz się stać Briarem storękiem! Szabla po piętach tłucze, chustka z szyje spadła; Kapelusz z głowy, jeszczem też miał trochę sadła. Sapię, dmucham, pocę się z niesłychanej nuże. Toż dopadszy na drodze głębokiej kałuże, I z głową się zanurzę; w tej dopiero toni, Dwa odniósszy postrzały, zniknąłem pogoni.
Szczęśliwe, mówię, błoto i moja obrona. Ach, nie darmoż na wierzbie dziś krakała wrona. Teraz, skoro ją słyszę, bez wszelkich ogrodek, Tak mi się w pamięć wbiła, bieżę na wychodek. 499. INSZY DŁUG
? O, kiedyżby, tak srogim przestraszony dźwiękiem Pomyślę, teraz się stać Bryjarem storękiem! Szabla po piętach tłucze, chustka z szyje spadła; Kapelusz z głowy, jeszczem też miał trochę sadła. Sapię, dmucham, pocę się z niesłychanej nuże. Toż dopadszy na drodze głębokiej kałuże, I z głową się zanurzę; w tej dopiero toni, Dwa odniósszy postrzały, zniknąłem pogoni.
Szczęśliwe, mówię, błoto i moja obrona. Ach, nie darmoż na wierzbie dziś krakała wrona. Teraz, skoro ją słyszę, bez wszelkich ogrodek, Tak mi się w pamięć wbiła, bieżę na wychodek. 499. INSZY DŁUG
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 406
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Wenery i żartów dość siła, które-ć rozkosz swym batem zdradliwie spławiła, gdy się w serce twe miłość z lubieżnością wraża, zdradą zdrada odkryta smutku nie uważa; lecz gdy ujrzy, że ją Styks już za gardło dusi i że w nurcie onego cale tonąć musi, tam uzna wola ludzka z wzdychaniem na oko, jako się zanurzyła w występkach głęboko. Ale bogdaj (kogo już zalewają wały) wielokrotnie wypłynął z oceanu cały, tym barziej, gdy zatapia grzechów fala sroga, wzgórę tonący ręce ma wznosić do Boga, albo jako gdy w ciemną wleci kto jaskinię i tam się jeszcze w skrytym sapisku ochynie, skał się chwyta i ostry marmur tłoczy nogą
Wenery i żartów dość siła, które-ć rozkosz swym batem zdradliwie spławiła, gdy się w serce twe miłość z lubieżnością wraża, zdradą zdrada odkryta smutku nie uważa; lecz gdy ujrzy, że ją Styks już za gardło dusi i że w nurcie onego cale tonąć musi, tam uzna wola ludzka z wzdychaniem na oko, jako się zanurzyła w występkach głęboko. Ale bogdaj (kogo już zalewają wały) wielokrotnie wypłynął z oceanu cały, tym barziej, gdy zatapia grzechów fala sroga, wzgórę tonący ręce ma wznosić do Boga, albo jako gdy w ciemną wleci kto jaskinię i tam się jeszcze w skrytym sapisku ochynie, skał się chwyta i ostry marmur tłoczy nogą
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 59
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
do Polski z obozu swego, tedy zaraz wojsko saskie i Drezno poddało się królowi pruskiemu, i królowa polska w areszcie została, gdzie małą miała od niedyskretnych Prusaków obserwancją. Pełno dymu od kurzących tutiuń Prusaków przed pokojem jej było. Królowa zatem i z swoją familią, jak zawsze, tak tym bardziej natenczas, w głębokie się zanurzyła nabożeństwo, a tak saskich, jako i pruskich ranionych żołnierzy i chorych kazała opatrywać i sama opatrywała. I ta jej zabawa była, że sama z córkami i fraucymerem swoim z płótna flejtuchy do ran skrobała.
Gdy zatem król przyjechał do Polski, zaraz znowu wszyscy panowie polscy zjeżdżać się do Warszawy poczęli. Pojechał do Warszawy
do Polski z obozu swego, tedy zaraz wojsko saskie i Drezno poddało się królowi pruskiemu, i królowa polska w areszcie została, gdzie małą miała od niedyskretnych Prusaków obserwancją. Pełno dymu od kurzących tutiuń Prusaków przed pokojem jej było. Królowa zatem i z swoją familią, jak zawsze, tak tym bardzej natenczas, w głębokie się zanurzyła nabożeństwo, a tak saskich, jako i pruskich ranionych żołnierzy i chorych kazała opatrywać i sama opatrywała. I ta jej zabawa była, że sama z córkami i fraucymerem swoim z płótna flejtuchy do ran skrobała.
Gdy zatem król przyjechał do Polski, zaraz znowu wszyscy panowie polscy zjeżdżać się do Warszawy poczęli. Pojechał do Warszawy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 721
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, sławne olim Żołnierzami, zwane olim Lelegois, to Pytiusa, od drzewa smolnego, to Anactoria. Miało swego Biskupa. Była tu wełna wyśmienita, stąd Milesie Stragule kocy, deki, kołdry, materace, dla miętkości do łożek od Matron zażywane. Obywatele tutejsi, nie tylko wojenni, ale i bogaci bywali, tandem zanurzywszy się w delicjach, stracili sławę. Rzekę Menander sławną tu wspomnianą masz opisaną w Frygii Większej. Tu w Anatolii w kraju Jonii EFESUS Miasto odemnie opisane jest, w Części I. fol: 315. et fol. 566. o którym to jeszcze przydaję, iż się zwało czasów starożytnych według Stefana Trychia, Ortygia,
, sławne olim Zołnierzami, zwane olim Lelegois, to Pythiusa, od drzewa smolnego, to Anactoria. Miało swego Biskupa. Była tu wełna wyśmienita, ztąd Milesiae Stragulae kocy, deki, kołdry, materace, dla miętkości do łożek od Matron zażywane. Obywatele tuteysi, nie tylko woienni, ale y bogaci bywali, tandem zanurzywszy się w delicyach, stracili sławę. Rzekę Menander sławną tu wspomnianą masz opisaną w Frygii Większey. Tu w Anatolii w kraiu Ionii EPHESUS Miasto odemnie opisáne iest, w Części I. fol: 315. et fol. 566. o ktorym to ieszcze przydaię, iż się zwało czasow starożytnych według Stefána Trychia, Orthygia,
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 454
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
Jak wyrobić różne Frukty Jak wyrobić różne Frukty Jak ćudne sztuczki Karuko: IX. Cudne sztuczki Karukowe.
Błonkę subtelną przezroczystą na kształt kamienia Moskiewskiego/ do różnego zażywania zrobić. Namocz karuku spotrzebę przez dzień i noc/ aż zbieleje i zmiękczeje. Podrzyj go palcami w drobne kąski. W garnuszku potym (nalawszy wody tyle żeby się zanurzył) warz aż się rozpuści/ i potym wezwre/ dobrze mieszając łopateczką i rościerając. Potym przecedź przez chusteczkę. Miej pogotowiu taflę szkła/ pół albo cale akruszową naprzykład/ oblep ją do koła woskiem dobrze. Miej i zołć wieprzową/ choćby długiego chowania/ i cale w pęcherzyku swoim zsiadłą/ jakoby wyschłą/ nią
Iák wyrobić rożne Frukty Iák wyrobić rożne Frukty Iák ćudne sztuczki Káruko: IX. Cudne sztuczki Kárukowe.
Błonkę subtelną przezroczystą ná kształt kámieniá Moskiewskiego/ do rożnego záżywánia zrobić. Námocz karuku zpotrzebę przez dźień i noc/ áż zbieleie i zmiękczeie. Podrzyi go pálcámi w drobne kąski. W gárnuszku potym (náláwszy wody tyle żeby się zánurzył) warz aż się rospuści/ i potym wezwre/ dobrze mieszáiąc łopáteczką i rośćieráiąc. Potym przecedź przez chusteczkę. Miey pogotowiu taflę szkłá/ puł álbo cale ákruszową náprzykład/ oblep ią do kołá woskiem dobrze. Miey i zołć wieprzową/ choćby długiego chowánia/ i cále w pęcherzyku swoim zśiádłą/ iákoby wyschłą/ nią
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 112
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
nie chcą. O CHŁOPIE Z MERKURIUSZEM.
Chłop nad rzeką drwa rąbiąc, siekierę upuścił W wodę bystrą, kilka się razów po nią wpuścił, Nic nie sprawił i płakał, rzewnie narzekając, Bogów wszystkich usilnie o pomoc wzywając.
Merkuriusz umyślił nad nim się zmiłować, Wpuścił się w rzekę, żeby mógł chłopa ratować. Zanurzywszy się w głębią, wyniósł jednę z sobą Szczerozłotą siekierę; a widząc za sobą Chłopa, pytał: jeśliby ta siekiera jego.
Chłop prostaczek, choć złoto, nie znał się do niego. A Merkuriusz w rzekę zanurzył się znowu, Wyniósł srebrną: i tego chłop nie chciał obłowu. Za trzecim razem onej żelaznej dostawszy
nie chcą. O CHŁOPIE Z MERKURYUSZEM.
Chłop nad rzeką drwa rąbiąc, siekierę upuścił W wodę bystrą, kilka się razów po nię wpuścił, Nic nie sprawił i płakał, rzewnie narzekając, Bogów wszystkich usilnie o pomoc wzywając.
Merkuryusz umyślił nad nim się zmiłować, Wpuścił się w rzekę, żeby mógł chłopa ratować. Zanurzywszy się w głębią, wyniósł jednę z sobą Szczerozłotą siekierę; a widząc za sobą Chłopa, pytał: jeśliby ta siekiera jego.
Chłop prostaczek, choć złoto, nie znał się do niego. A Merkuryusz w rzekę zanurzył się znowu, Wyniósł srebrną: i tego chłop nie chciał obłowu. Za trzecim razem onej żelaznej dostawszy
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 82
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
.
Merkuriusz umyślił nad nim się zmiłować, Wpuścił się w rzekę, żeby mógł chłopa ratować. Zanurzywszy się w głębią, wyniósł jednę z sobą Szczerozłotą siekierę; a widząc za sobą Chłopa, pytał: jeśliby ta siekiera jego.
Chłop prostaczek, choć złoto, nie znał się do niego. A Merkuriusz w rzekę zanurzył się znowu, Wyniósł srebrną: i tego chłop nie chciał obłowu. Za trzecim razem onej żelaznej dostawszy I szczerości prostego człowieka doznawszy, Spytał, jeśli ta jego. - A chłop od radości Przyznawszy się, nie umiał powinnej wdzięczności Oddać za onę pracą, ale o swą prosił Siekierę, ręce k’niemu obiedwie wynosił.
.
Merkuryusz umyślił nad nim się zmiłować, Wpuścił się w rzekę, żeby mógł chłopa ratować. Zanurzywszy się w głębią, wyniósł jednę z sobą Szczerozłotą siekierę; a widząc za sobą Chłopa, pytał: jeśliby ta siekiera jego.
Chłop prostaczek, choć złoto, nie znał się do niego. A Merkuryusz w rzekę zanurzył się znowu, Wyniósł srebrną: i tego chłop nie chciał obłowu. Za trzecim razem onej żelaznej dostawszy I szczerości prostego człowieka doznawszy, Spytał, jeśli ta jego. - A chłop od radości Przyznawszy się, nie umiał powinnej wdzięczności Oddać za onę pracą, ale o swą prosił Siekierę, ręce k’niemu obiedwie wynosił.
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 82
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
umie/ i może. 3. Lecz istota wiekuistej chwały na której wieczne zależy błogosłajeństwo/ jest widzenie Boga jako w sobie jest. 1. Io: 3. Videbimus Deum sicuti est. Wszytkie niepojęte uciechy ceną/ słodkością/ wdzięcznością przeniesie. Tam rozum poznawając przedziwne Boskie doskonałości Dobroć/ Mądrość/ Wszechmocność etc. Bogu się zanurzy. Tam pamięć ustawnie się wdzięcznymi pamiątkami bawiąc wszytkich przykrości zapomni/ tam wolą wszytkich dóbr/ których jedno/ pożadać/ w których się kochać/ któremi się ukontentować serce może/ czystym w jedno zgromadzeniem nasyci/ gdy Boga całego z jego dobry/ z jego bogactwy/ z jego uciechami/ ile pojąć może obejmie. Tertul
umie/ y może. 3. Lecz istotá wiekuistey chwały ná ktorey wieczne záleży błogosłáieństwo/ iest widzenie Bogá iáko w sobie iest. 1. Io: 3. Videbimus Deum sicuti est. Wszytkie niepoięte ućiechy ceną/ słodkośćią/ wdźięcznosćią przenieśie. Tám rozum poznáwaiąc przedźiwne Boskie doskonáłośći Dobroć/ Mądrość/ Wszechmocność etc. Bogu się zánurzy. Tám pámięć ustawnie się wdźięcznymi pámiątkámi bawiąc wszytkich przykrośći zápomńi/ tám wolą wszytkich dobr/ ktorych iedno/ pożadać/ w ktorych się kochać/ ktoremi się ukontentowáć serce może/ czystym w iedno zgromádzeniem násyći/ gdy Bogá cáłego z iego dobry/ z iego bogáctwy/ z iego ućiechámi/ ile poiąć może obeymie. Tertul
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 406
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
bowiem gęstych, siarczystych, stojących, żadnej na sobie nie miewa żeglugi, fluktów żadnych, aliàs falów nie zna, dla stojącego po wierzchu kleju jak oliwa. Wszytkie rzeczy nie żyjące tu zaraz się zanurzają na dno, oprócz natartych hałunem. Ludzie, konie, bydło, i cokolwiek jest żyjącego po wierzchu pływa, nigdy zanurzyć się nie może, choćby chciało, tak woda tameczna nic żywego cierpieć w sobie nie może. Na tym tu miejscu było 5. Miast Sodoma, Gomorra, Sochot, Amona, Soben, które dla grzechów, siarczystym z Nieba spuszczonym spalone ogiem, jako sama siarczysta świadczy woda: a według Cedrena Autora zapadły się w przepaść
bowiem gęstych, siarczystych, stoiących, żadney ná sobie nie miewá żeglugi, fluktow żadnych, aliàs falow nie zná, dla stoiącego po wierzchu kleiu iák oliwá. Wszytkie rzeczy nie żyiące tu záraz się zánurzáią ná dno, oprocz nátartych hałunem. Ludźie, konie, bydło, y cokolwiek iest żyiącego po wierzchu pływá, nigdy zánurzyć się nie może, choćby chciało, ták woda támeczna nic żywego cierpieć w sobie nie może. Ná tym tu mieyscu było 5. Miast Sodoma, Gomorra, Sochot, Amona, Soben, ktore dla grzechow, siarczystym z Niebá spuszczonym spalone ogiem, iako samá siarczysta świadczy woda: á według Cedrená Autorá západły się w przepaść
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 522
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
oto jeszcze straszliwszą ujrzysz. Gdy tego domawiał. Alić to koło/ od wierzchu jako wysoko było/ aż do piekła nagłębszego/ niezmierną prędkością leci/ i stał się taki grzmot w piekle/ jakoby wszytek świat ze wszytkim budowaniem swoim z gruntu się wywrócił/ i niebo upadło. Gdy tedy koło ono w wiezioro piekielne straszliwie się zanurzyło/ tedy wszytkie dusze potępione/ z duchami złośliwemi/ szalonymi głosami zawołali/ i z mizernego człowieka który się na kole obracał wszyscy się urągali/ naigrawali/ brzydzili/ przeklinali/ tłukli. Rzekł Anioł. Ten jest najnieszczęśliwszy ze wszytkich ludzi. Judasz zdrajca Jezusa Pana naszego. Ten będąc z liczby Apostoło jadem łakomstwa upiły/
oto iescze strászliwszą vyrzysz. Gdy tego domawiał. Alić to koło/ od wierzchu iáko wysoko było/ áż do piekłá nagłębszego/ niezmierną prędkością leći/ y sstał sie táki grzmot w piekle/ iákoby wszytek świát ze wszytkim budowániem swoim z gruntu sie wywroćił/ y niebo vpádło. Gdy tedy koło ono w wieźioro piekielne strászliwie sie zánurzyło/ tedy wszytkie dusze potępione/ z duchámi złosliwemi/ szalonymi głosámi záwołáli/ y z mizernego człowieká ktory sie ná kole obrácał wszyscy sie vrągáli/ naigrawáli/ brzydźili/ przeklinali/ tłukli. Rzekł Anyoł. Ten iest nayniesczęśliwszy ze wszytkich ludźi. Iudasz zdraycá Iezusá Paná nászego. Ten będąc z liczby Apostoło iádem łákomstwá vpiły/
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 164
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612