/ jakom się z przedwziętej do wschodnich krajów/ i uciesznie nie bez dusznego i cielesnego pożytku mego za łaską Bożą przez dwa roki obchodzonej peregrynacji/ do Ojczyzny zaś wrócił: miawszy to w umyśle mojem dobrą pamięcią objęte/ abym w tak dalekie/ niebezpieczne/ a na moje podeszłe lata i płoche zdrowie trudne kraje zapuściwszy się nie powietrze tylo odmienić szukał/ i odległość miejsca sobą zmierzył/ ale oto w nich abym się postarał/ tak dla siebie/ jak więcej dla ciebie/ coby mnie u Boga łaskę u ciebie miłość/ a tobie przed Bogiem/ i przed wszystkim światem Chrześcijańskim/ zbawienie i nieśmiertelną sławę zjednało. Po to w
/ iákom się z przedwźiętey do wschodnich kráiow/ y vćiesznie nie bez dusznego y ćielesnego pożytku mego zá łáską Bożą przez dwá roki obchodzoney peregrinatiey/ do Oyczyzny záś wroćił: miawszy to w vmyśle moiem dobrą pámięćią obięte/ ábym w ták dálekie/ niebeśpiecżne/ á ná moie podeszłe látá y płoche zdrowie trudne kráie zápuśćiwszy sie nie powietrze tylo odmienić szukał/ y odległość mieyscá sobą zmierzył/ ále oto w nich ábym sie postárał/ ták dla śiebie/ iák więcey dla ćiebie/ coby mnie v Boga łaskę v ćiebie miłość/ á tobie przed Bogiem/ y przed wszystkim świátem Chrześćiáńskim/ zbáwienie y nieśmiertelną sławę ziednáło. Po to w
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 1
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
. Budziszowskiego z lekkiemi chorągwiami, aby go i w nocy i na przeprawach turbował, sam jutrzejszego dnia czekać muszę. Więźniowie, którycheśmy niemało dziś pod wojskiem nieprzyjacielskiem wzięli, jedni udają, że pod Toruń, drudzy że pod Brodnicę. Gdziekolwiek, Pana Boga wziąwszy na pomoc, będziem się starać, aby tam gdzie się zapuścił, niedoszedł, przeciwko jego potędze, sprawiedliwość, pobożność, szczęście W. K. Mści, Pana mego miłościwego, przekładając. Do Brodnice wczora posłałem sto draganów, i chorągiew kozacką; jeżeli i piechota Waszej Królewskiej Mości tam przyszła, mam nadzieję, żeby niepożył tamtego miejsca, tak jako sobie obiecował.
. Budziszowskiego z lekkiemi chorągwiami, aby go i w nocy i na przeprawach turbował, sam jutrzejszego dnia czekać muszę. Więźniowie, którycheśmy niemało dziś pod wojskiem nieprzyjacielskiém wzięli, jedni udają, że pod Toruń, drudzy że pod Brodnicę. Gdziekolwiek, Pana Boga wziąwszy na pomoc, będziem się starać, aby tam gdzie się zapuścił, niedoszedł, przeciwko jego potędze, sprawiedliwość, pobożność, sczęście W. K. Mści, Pana mego miłościwego, przekładając. Do Brodnice wczora posłałem sto draganów, i chorągiew kozacką; jeżeli i piechota Waszéj Królewskiéj Mości tam przyszła, mam nadzieję, żeby niepożył tamtego miejsca, tak jako sobie obiecował.
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 128
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ziemię skłonionej, padać się musiała, i już odkupiona od złego ziemia, złości się otrząsała. 4. Do mego przedsięwzięcia, słyszała ziemia dekret niesprawiedliwy, widziała wykonanie, spodziewała się jednak, że ludzie poprawią swego zdania, zdejmą i uleczą Pana. Ale gdy ziemia postrzegła, że niesprawiedliwość dokończona, że dobiega, gdzie się zapuściła Sądu złość. Movebuntur fandamenta terrae, i zarazem zatrzęsła się ziemia. Nieczynić było tak niesprawiedliwego dekretu, spokojna by była ziemia, za niesprawiedliwością przyszedł ten niepokój. Wyraził to Liranus tłumacząc przytoczone Z. Ewangelyj miejsce. Terra mota est, quasi non potenssustinere mortem Christi. Ziemia się trzęsie, jakoby niemogąc znieść
źiemię zkłońioney, pádáć się muśiáłá, i iuż odkupiona od złego źiemiá, złośći się otrząsała. 4. Do mego przedśięwźięćia, słyszáłá źięmiá dekret niespráwiedliwy, widziáłá wykonánie, spodziewáłá się iednák, że ludźie popráwią swego zdánia, zdeymą i vleczą Páná. Ale gdy źiemiá postrzegłá, że niespráwiedliwość dokończona, że dobiega, gdźie się zápuśćiłá Sądu złość. Movebuntur fandamenta terrae, i zárázem zátrzęsłá się źięmiá. Nieczynić było ták niespráwiedliwego dekretu, zpokoyna by byłá źięmiá, zá niespráwiedliwośćią przyszedł ten niepokoy. Wyráził to Lyránus tłumácząc przytoczone S. Ewángelyi mieysce. Terra mota est, quasi non potenssustinere mortem Christi. Zięmiá się trzęśie, iákoby niemogąc znieść
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 5
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, Żeby jej była Kloto dowiła przędziona, Albo się, jako Dydo, żelazem przebiła, Albo, jako królowa Nilu uczyniła, Śmiertelnem snemby była, mało zwykłą drogą, Na śmierć poszła; lecz wiedmy umierać nie mogą.
LVII.
Ale ja już Alcynę w jej żalu opuszczę, A do cnego Rugiera znowu się zapuszczę, Którego, jako skoro przewoźnik szedziwy Wysadził na bezpieczny brzeg, jemu życzliwy, Dziękując Bogu, że z tak nieuchronnej siły Zdrowie uwiódł, do morza obrócił swe tyły I wesół dalej poniósł ukwapliwe kroki Po suchem piasku tam, gdzie zamek beł wysoki.
LVIII.
Piękniejszego, jako świat ciągnie się szeroko, Przedtem i potem
, Żeby jej była Kloto dowiła przędziona, Albo się, jako Dydo, żelazem przebiła, Albo, jako królowa Nilu uczyniła, Śmiertelnem snemby była, mało zwykłą drogą, Na śmierć poszła; lecz wiedmy umierać nie mogą.
LVII.
Ale ja już Alcynę w jej żalu opuszczę, A do cnego Rugiera znowu się zapuszczę, Którego, jako skoro przewoźnik szedziwy Wysadził na bezpieczny brzeg, jemu życzliwy, Dziękując Bogu, że z tak nieuchronnej siły Zdrowie uwiódł, do morza obrócił swe tyły I wesół dalej poniósł ukwapliwe kroki Po suchem piasku tam, gdzie zamek beł wysoki.
LVIII.
Piękniejszego, jako świat ciągnie się szeroko, Przedtem i potem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 210
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. bo przeciw Posłańcóm z Listami do siebie idącym, z Szlachtą drogę zajeżdża. Geografia Generalna i partykularna
W MINGRELII olim KOLCHIDZIE, to addendum, et addiscendum: iż tu po runo złote Argonautae jeździli; z której bajki, Svidas tę eruit prawdę i wykład, iż to księgę porwali opisującą sekret robienia złota. Czyli też zapuścili się byli po złote piaski, które w strumykach tam łowiono skórami baraniemi, według Strabona, i Apiana Aleksand. Leży między górą Kaukazem, Georgią, Turkomannią, i morzem czarnym. Są Wiary Chrześcijańskiej ci Mingrelowie, ale cudnej. Prymas ich Catholicos nazwiskiem, dependuje od Carogrodzkiego Patriarchy, i ma 6. Biskupów pod sobą
. bo przeciw Posłańcóm z Listami do siebie idącym, z Szlachtą drogę záieżdża. Geografia Generalna y partykularna
W MINGRELII olim KOLCHIDZIE, to addendum, et addiscendum: iż tu po runo złote Argonautae ieździli; z ktorey bayki, Svidas tę eruit prawdę y wykład, iż to księgę porwali opisuiącą sekret robienia złota. Czyli też zapuścili się byli po złote piaski, ktore w strumykach tam łowiono skórami barániemi, według Strabona, y Appiána Alexand. Leży między gorą Kaukazem, Georgią, Turkomannią, y morzem czarnym. Są Wiary Chrześciańskiey ci Mingrelowie, ale cudney. Prymas ich Catholicos nazwiskiem, dependuie od Carogrodzkiego Patryarchy, y ma 6. Biskupów pod sobą
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 451
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
jąć, w samej da Bóg pożądanego Niebieskiego domu bramie stanąwszy; mile się przywitamy, i wzajemnie sobie za życzliwą kompanią podziękujemy. PIERWSZE STAJE Uważenie Końca na który, każdy Człowiek stworzony jest.
1. JAkto gdy kto nie mając żadnej pewnej potrzeby ani przedsięwzięcia/ do którego by miejsca zmiejsca zmierzał/ w drogę się zapuści; a tu i owdzie się błąkając sam zgoła niewie/ dokąd/ i po co idzie: Słusznie za włóczęgę i marnego hultaja miany być może: tak każdy człowiek na tym świecie żyjący/ który swego sobie od Boga naznaczonego końca/ na który stworzony jest/ albo niewiedząc/ albo nie uważając/ na domysł
iąc, w samey da Bog pożądanego Niebieskiego domu bramie stanąwszy; mile się przywitamy, y wzaiemnie sobie za życzliwą kompanią podźiękuiemy. PIERWSZE STAIE Vważenie Końca na ktory, każdy Człowiek stworzony iest.
1. IAkto gdy kto nie maiąc żadney pewney potrzeby ani przedsięwźięćia/ do ktorego by mieysca zmieysca zmierzał/ w drogę się zapuśći; á tu y owdźie się błąkaiąc sam zgoła niewie/ dokąd/ y po co idźie: Słusznie za włoczęgę y marnego hultaia miany być może: tak każdy człowiek na tym świećie żyiący/ ktory swego sobie od Boga naznaczonego końca/ na ktory stworzony iest/ albo niewiedząc/ albo nie uważaiąc/ ná domysł
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 1
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
, lub też, że szczęście jej od niej ją odwodziło, co raz dziękowała za nią Grafowy. W tym Graf, na łowach będąc, powróciwszy do domu, wszedł trafunkiem do Pokoju Małżonki swojej, obaczywszy Eugenią, pozostał tam uniej, a że ta zabawka, z której powracał, dodała mu apetytu, do tortu się zapuścił owego, lubo mu Grafowa zabraniała, i zjadł znaczną część. Grafowa wiedząc, że go otruła, w zamyśle, z gubić onę swą konkurentkę mniemaną, bardzo się trwożyła swym zawodem i oszukaniem; i owszem widząc, że jej złość padła na Małżonka swego, którego żarliwie kochała, desperacia jej tysiącne przed oczy wystawiała wzdrygania
, lub tesz, że szczęśćie iey od niey ią odwodźiło, co raz dźiękowáłá zá nią Gráffowy. W tym Graff, ná łowách będąc, powroćiwszy do domu, wszedł tráfunkiem do Pokoiu Małżonki swoiey, obaczywszy Eugenią, pozostał tám uniey, á że ta zabawká, z ktorey powracał, dodáłá mu áppetytu, do tortu się zápuśćił owego, lubo mu Gráffowa zábraniáłá, y ziadł znáczną część. Gráffowa wiedząc, że go otrułá, w zamyśle, z gubić onę swą konkuręntkę mniemáną, bardzo się trwożyłá swym zawodem y oszukániem; y owszęm widząc, że iey złość pádłá ná Małżonká swego, ktorego żárliwie kocháłá, desperácia iey tyśiącne przed oczy wystáwiałá wzdrygánia
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 51
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722
się też i tam morzem (jako niektórzy piszą) na rozgłoszenie Ewangeliej zbawienia naszego. A gdy tam czas niemały porobił/ wrócił się do królestwa Coromandel/ aby nawiedził nowe Chrześcijany/ i utwierdził ich w wierze. Na ten czas głową tego królestwa było miasto Malipur/ które dziś Portugalczykowie nazywają ś. Tomasza. Tam gdy się zapuścił na budowanie kościoła/ kiedy mu się w tym zastawiali kapłani bałwochwalscy/ abo też król sam Sagamius; powiadają/ iż przydała się taka rzecz/ która wiele pomogła ku pokazaniu onym barbarom mocy Chrystusowej/ i prawdy Ewangeliej. Morze/ jako to zwykło/ wyrzuciło było jedno drzewo niezwyczajnej wielkości na brzeg/ który na ten czas
się też y tám morzem (iáko niektorzy piszą) ná rozgłoszenie Ewángeliey zbáwienia nászego. A gdy tám czás niemáły porobił/ wroćił się do krolestwá Coromándel/ áby náwiedźił nowe Chrześćiány/ y vtwierdźił ich w wierze. Ná ten czás głową tego krolestwá było miásto Málipur/ ktore dźiś Portogálczykowie názywáią ś. Thomaszá. Tám gdy się zápuśćił ná budowánie kośćiołá/ kiedy mu się w tym zástáwiáli kápłani báłwochwálscy/ ábo też krol sam Ságámius; powiádáią/ iż przydáłá się táka rzecz/ ktora wiele pomogłá ku pokazániu onym bárbarom mocy Chrystusowey/ y prawdy Ewángeliey. Morze/ iáko to zwykło/ wyrzućiło było iedno drzewo niezwyczáyney wielkośći ná brzeg/ ktory ná ten czás
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 166
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Pokoju. Poszedłem tedy. tam dopiero obszerniejsza nastąpiła mowa o procederze związkowym pytanie i winszych Cyrkumstancjach.. A znowu przebacz. Przebacz będziemyc to zawsze pamiętac za każdym tedy ukłonem moim uściskał za głowę. i dał mi pięć set Czerwonych Złotych rękami swymi pytając mię gdzie teraz pojedziesz. Powiedziałem że tam gdziem się zapuścił. Do Rotmistrza mego na białą Rus. Rzecze już nie do Związku. Odpowiem Miłościwy Panie co się w afekcie wymówić tego Rekollekcja uczynić niedopuści. Rzecze król Dobrze dobrze nie zapłot tego wyrzuci kto dla króla i Ojczyzny co dobrego wyswiadczy. Będzie tedy ekspedycja i do Pana Wojewody Listy.
Obróciwszy się do Ksdza Piekarskiego mówi
Pokoiu. Poszedłęm tedy. tam dopiero obszernieysza nastąpiła mowa o procederze związkowym pytanie y winszych Cirkumstancyiach.. A znowu przebacz. Przebacz będziemyc to zawsze pamietac za kozdym tedy ukłonem moim usciskał za głowę. y dał mi pięc set Czerwonych Złotych rękami swymi pytaiąc mię gdzie teraz poiedziesz. Powiedziałęm że tam gdziem się zapuscił. Do Rotmistrza mego na białą Rus. Rzecze iuz nie do Związku. Odpowięm Miłosciwy Panie co się w affekcie wymowic tego Rekollekcyia uczynić niedopusci. Rzecze krol Dobrze dobrze nie zapłot tego wyrzuci kto dla krola y Oyczyzny co dobrego wyswiadczy. Będzie tedy expedycyia y do Pana Woiewody Listy.
Obrociwszy się do Xdza Piekarskiego mowi
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 150
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
go tam potkała Będą tam mieli co w związku czytać a osobliwie co sam król pisał swoją ręką. Jako ja i Oczy królowi pokazę i spać Ksiądz nie mógł. Skoro nazajutrz jeno co wstali od obiadu stoją Z matczyńskiem Z Mężyńskiem z Niezabitowskiem, Wojewoda mówi. Ej przeciec on tego nie uczynił ponieważ już do mnie się zapuścił i zgardziwszy dobrowolnie związkiem. A to mają się dobrze konie pasą a powoli idą. Wszędzie im chleba za listem królewskiem. A ja we drzwi dopieroż radość Owóz jest. Obejrzy się wojewoda o desiderabilis ścisnął mię za ramiona Umorzył byś był frasunkiem wujaszka gdybyś jeszcze był dziś nieprzyjechał dziękujesz ci za kandor
go tam potkała Będą tam mieli co w związku czytać a osobliwie co sąm krol pisał swoią ręką. Iako ia y Oczy krolowi pokazę y spac Xiądz nie mogł. Skoro nazaiutrz ieno co wstali od obiadu stoią Z matczynskiem Z Męzynskiem z Niezabitowskiem, Woiewoda mowi. Ey przeciec on tego nie uczynił poniewaz iuz do mnie się zapuscił y zgardziwszy dobrowolnie związkiem. A to maią się dobrze konie pasą a powoli idą. Wszędzie im chleba za listem krolewskiem. A ia we drzwi dopieroz radość Owoz iest. Obeyrzy się woiewoda o desiderabilis scisnął mię za ramiona Umorzył bys był frasunkiem wuiaszka gdybys ieszcze był dzis nieprzyiechał dziękuiesz ci za kandor
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 158v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688