imp. wojewodę trockiego; i tak diem perdiderunt. Interim obiedwie strony z przyjaciółmi swymi na miejscach swoich conferunt, królowa im. z ks. im. kardynałem rano i wieczór ustawicznie. Napiera się czasem poseł francuski, ale go nie przypuszcza ks. im. kardynał, który na tę komplanacyją z ks.
nuncjuszem trochę zasępił się, nie był przy niej, ale po niej zaraz przyszedł cum tristi facie na pokoje.
Imp wojewodzina kaliska w Zamku w naznaczonej stancyjej w nocy syna urodziła dzisiejszej, o czym dowiedziawszy się im. ks. biskup krakowski sto tysięcy huic parvulo zawiązał. Król im. nad insze dni zdrowszy, tylko chodzić jeszcze nie może
jmp. wojewodę trockiego; i tak diem perdiderunt. Interim obiedwie strony z przyjaciółmi swymi na miejscach swoich conferunt, królowa jm. z ks. jm. kardynałem rano i wieczór ustawicznie. Napiera się czasem poseł francuski, ale go nie przypuszcza ks. jm. kardynał, który na tę komplanacyją z ks.
nuncjuszem trochę zasępił się, nie był przy niej, ale po niej zaraz przyszedł cum tristi facie na pokoje.
Jmp wojewodzina kaliska w Zamku w naznaczonej stancyjej w nocy syna urodziła dzisiejszej, o czym dowiedziawszy się jm. ks. biskup krakowski sto tysięcy huic parvulo zawiązał. Król jm. nad insze dni zdrowszy, tylko chodzić jeszcze nie może
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 179
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
Nie widziałem, jako ten, co konia wziął mego. Zamyśliłem się, a on cztery kije włożył Pod siodło: tak go ukradł, tak mię zdrajca pożył”.
LXXXV.
Przyszła też i Marfiza na ten krzyk z drugiemi, Gdy na Brunella Cyrkas skarżył przed wszytkiemi. Słucha, na pięknej twarzy wnet się zasępiła, Wspomniawszy, iż też swą broń dnia tego straciła. Patrzy na koń, co ledwie nogami rączemi Nie porówna w zawodzie z ptaki lekcejszemi. Sakrypanta, którego przedtem nie widziała, Poznawszy, zaraz ludzka chętnie przywitała. PIEŚŃ XXVII.
LXXXVI.
Drudzy zaś, wkoło wielki co plac otoczyli I chytrości świadomi Brunellowych byli,
Nie widziałem, jako ten, co konia wziął mego. Zamyśliłem się, a on cztery kije włożył Pod siodło: tak go ukradł, tak mię zdrajca pożył”.
LXXXV.
Przyszła też i Marfiza na ten krzyk z drugiemi, Gdy na Brunella Cyrkas skarżył przed wszytkiemi. Słucha, na pięknej twarzy wnet się zasępiła, Wspomniawszy, iż też swą broń dnia tego straciła. Patrzy na koń, co ledwie nogami rączemi Nie porówna w zawodzie z ptaki lekcejszemi. Sakrypanta, którego przedtem nie widziała, Poznawszy, zaraz ludzka chętnie przywitała. PIEŚŃ XXVII.
LXXXVI.
Drudzy zaś, wkoło wielki co plac otoczyli I chytrości świadomi Brunellowych byli,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 341
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kochająca plemie, Kajdany zimne rozpuszcza powoli, Potym zaś bliższym ogniem gdy dosadzi, Z lodowej wieże więźnia wyprowadzi. A po Tyrańskiej zimowej opiece, Pozwalasz ziemi odetchnąć swobodnie,
Ta otworzywszy ciepłych Duchów piece, Skościałe role rozwolnia wygodnie, Im częste tchnienia z ust swych rozpościera, Wszystko się rodzi a nic nieumiera. Choć się zasępisz, choć płaczem rozkwilisz, Nieprzykro patrzać na twoje grymasy, Spragnioną Matkę swemi łzy posilisz, Ucieszysz pola, łąki, kwiaty, lasy, Ty wszem żywiołom pożytek przynosisz, Gdy perłowemi wody często rosisz. Ty szczodrą zwać się możesz Monarchinią, Która co rocznie barwy wszystkim dajesz, Czego Cesarze, Królowie, nieczynią,
kochaiąca plemie, Káydany zimne rozpuszcza powoli, Potym zaś bliższym ogniem gdy dosadzi, Z lodowey wieże więźnia wyprowadzi. A po Tyrańskiey zimowey opiece, Pozwálasz ziemi odetchnąć swobodnie,
Tá otworzywszy ciepłych Duchow piece, Zkościáłe role rozwolnia wygodnie, Im częste tchnienia z ust swych rozpościera, Wszystko się rodzi á nic nieumiera. Choć się zásępisz, choć płaczem rozkwilisz, Nieprzykro pátrzać ná twoie grymasy, Sprágnioną Mátkę swemi łzy posilisz, Ucieszysz pola, łąki, kwiáty, lasy, Ty wszem żywiołom pożytek przynosisz, Gdy perłowemi wody często rosisz. Ty szczodrą zwać się możesz Monarchinią, Ktora co rocznie bárwy wszystkim daiesz, Czego Cesarze, Krolowie, nieczynią,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 102
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752