Niż twoje stare lice Popuszczą żądzom wodze. Głupiuchna-ście, gospodze.
Znać, mówią, lwa po nodze, I ja z tego, co widzę, Z tego, co kryjesz, szydzę; Ufaj mojej przestrodze. Głupiuchna-ście, gospodze.
Darmo w polu i drodze Tej skóry słońcu bronisz, I kiedy się zasłonisz, Czynisz krzywdę śreżodze. Głupiuchna-ście, gospodze. Nie bądź-że o mnie w trwodze, Bo twoje wargi szare I twoje kości stare, O głupiuchna gospodze, Niech pies liże i głodzę. PRZYPADEK
Gdy dziecię wchodzi pod kościelne dachy, Z których wisiały lodowate blachy, Urwany sopel od wysokiej rynny Przeciął i szyję,
Niż twoje stare lice Popuszczą żądzom wodze. Głupiuchna-ście, gospodze.
Znać, mówią, lwa po nodze, I ja z tego, co widzę, Z tego, co kryjesz, szydzę; Ufaj mojej przestrodze. Głupiuchna-ście, gospodze.
Darmo w polu i drodze Tej skóry słońcu bronisz, I kiedy się zasłonisz, Czynisz krzywdę śreżodze. Głupiuchna-ście, gospodze. Nie bądź-że o mnie w trwodze, Bo twoje wargi szare I twoje kości stare, O głupiuchna gospodze, Niech pies liże i głodzę. PRZYPADEK
Gdy dziecię wchodzi pod kościelne dachy, Z których wisiały lodowate blachy, Urwany sopel od wysokiej rynny Przeciął i szyję,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 84
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wziął od Dejaniry. Kto ojca zabił, pogwałcił ołtarze, Ojczyznę zdradził — niechaj go nie karze Inaksza męka za grzech niejednaki, Dymem go tylko niech kurzą tabaki. I tobie, jeśli kiedy zachcesz, Pietrze, Lubo dymnego, lub co go Żyd zetrze, Niech ci dziewczyna luba przed tą wonią Umknie ust i twym zasłoni się dłonią, I w najgorętszej na łóżku potrzebie Leży z daleka i zadkiem do ciebie. NA JEDNEGO
Sam z złota pijesz, nam szklane kielichy Dajesz i mówisz: dla zdrowia, nie z pychy. Wiem, że nie z pychy; o to idzie, że dno Szklane by zgadło, że wino nie jedno.
wziął od Dejaniry. Kto ojca zabił, pogwałcił ołtarze, Ojczyznę zdradził — niechaj go nie karze Inaksza męka za grzech niejednaki, Dymem go tylko niech kurzą tabaki. I tobie, jeśli kiedy zachcesz, Pietrze, Lubo dymnego, lub co go Żyd zetrze, Niech ci dziewczyna luba przed tą wonią Umknie ust i twym zasłoni się dłonią, I w najgorętszej na łóżku potrzebie Leży z daleka i zadkiem do ciebie. NA JEDNEGO
Sam z złota pijesz, nam szklane kielichy Dajesz i mówisz: dla zdrowia, nie z pychy. Wiem, że nie z pychy; o to idzie, że dno Szklane by zgadło, że wino nie jedno.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 356
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
-nocy miejscu które przy Stawie Wissowatym Sposobne być rozumia ł. Dzień świecił się tedy Babie ZbawicieJowej: po południu kiedy Począł się Nieprzyjaciel pokazować z-góry, I opuszczać ku Grobli. Przy wyjezdzie który Książę swą Dragonią zwyczajnie postawił, a miedzy nią Piechote Osińskiego sprawił, Zmieszawszy ją nie znacznie: tak żeby około Końmi się zasłoniła. Koryckiemu czoło Dał od czoła. Swym wszytkim w-posiełku gotowym, Gdyby tam gwałt, abo był przy grobli, i owym Kazawszy być z-Zamojskim. Wiec w takiej gosprawie Postrzegszy Nieprzyjaciel, zaraz o przeprawie Swoich myśli, a pierwej wszytkie zniósłszy tamy, I Szańce zastąpione, po grobli się samy Zasłoniwszy Taborem , ku
-nocy mieyscu ktore przy Stáwie Wissowátym Sposobne bydź rozumia ł. Dźień świećił sie tedy Babie ZbawićieIowey: po południu kiedy Począł się Nieprzyjaćiel pokazować z-gory, I opuszczáć ku Grobli. Przy wyiezdźie ktory Xiąże swą Dragonią zwyczáynie postawił, a miedzy nią Piechote Osinskiego sprawił, Zmieszawszy ią nie znacznie: ták żeby około Końmi sie zasłoniła. Koryckiemu czoło Dał od czoła. Swym wszytkim w-posiełku gotowym, Gdyby tam gwałt, abo był przy grobli, i owym Kazawszy bydź z-Zamoyskim. Wiec w takiey gosprawie Postrzegszy Nieprzyiaćiel, zaraz o przeprawie Swoich myśli, á pierwey wszytkie znioższy tamy, I Szańce zastąpione, po grobli sie samy Zasłoniwszy Taborem , ku
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 21
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Tyran.
Quaeritur Czy godzi się zabić Tyrana?
Odpowiada cała Teologia Katolicka, z dystynkcją, że privata Autorytate nikt nie może, tylko publica zabijać Tyranów; owszem lepiejby Chrześcijanom tolerare, non tollere z przykładu Dawida mogącego się zemścić na Saulu, mając go w ręku, a przecie wolnym go puszczającego.
Przeciw tym lepiej się zasłonić Scuto, to jest unikając, cicho siedząc protekcyj żądając, niżeli Gladio zemsty szukając na swego Pana.
Czyje Zycie najkrotsze? Kto siwizny nie doczeka?
Odpowiada Plutarchus, że Tyran: Nihil rarius Tyranno Sene. Rzadki to Feniks siwy Okrutnik: Nie siwieje ten, przed którym blednieje każdy. Toż trzyma Seneka: Tyranorum
Tyran.
Quaeritur Czy godzi się zabić Tyrana?
Odpowiada cała Teologia Katolicka, z dystynkcyą, że privata Authoritate nikt nie może, tylko publicâ zabiiać Tyrannow; owszem lepieyby Chrześcianom tolerare, non tollere z przykładu Dawida mogącego się zemścić na Saulu, maiąc go w ręku, á przecie wolnym go puszczaiącego.
Przeciw tym lepiey się zasłonić Scuto, to iest unikaiąc, cicho siedząc protekcyi żądaiąc, niżeli Gladio zemsty szukaiąc na swego Pana.
Czyie Zycie náykrotsze? Kto siwizny nie doczeka?
Odpowiada Plutarchus, że Tyran: Nihil rarius Tyranno Sene. Rzadki to Fenix siwy Okrutnik: Nie siwieie ten, przed ktorym blednieie każdy. Toż trzyma Seneka: Tyrannorum
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 359
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
wyraźnie Litera Pańska Genesis 7. mówi, że woda Opertiq; sunt omnes Montes, Altior fuit aqua super Montcs Korab też odpoczął na GORZE ARARAT, która nie uformowała się z namułów, piasków, alias pod ciężarem Korabia osiadłaby, rozsypałaby się, jako świeże i mokre Opus. Takiemi GÓRAMI jako Kasztelami, Palestyna zasłoniła się to GORĄ SYNAI i HOREB rozłożonemi, to KARMELEM, Armenia GORĄ ARARAT et GORDIANIS MONTIBUS: Jeruzalem GORĄ SION zasłania się, Włoskie Państwo GÓRAMI ALPES, Hiszpańskie PYRENEJSKIEMI, Polska od Węgier zastawiona Carpatiis Montibûs, które to TATRAMI, to BEZKIDAMI Podgorskie zowią Kraje. Racja druga być może kreowania Gór, aby były przeciw Wichrom walnym
wyraźnie Litera Pańska Genesis 7. mowi, że woda Opertiq; sunt omnes Montes, Altior fuit aqua super Montcs Korab też odpoczął na GORZE ARARAT, ktora nie uformowała się z namułow, piaskow, alias pod ciężarem Korabia osiadłáby, rozsypałaby się, iako świeże y mokre Opus. Takiemi GORAMI iako Kasztelami, Palestyna zasłoniła się to GORĄ SYNAI y HOREB rozłożonemi, to KARMELEM, Armenia GORĄ ARARAT et GORDIANIS MONTIBUS: Ieruzalem GORĄ SION zasłania się, Włoskie Państwo GORAMI ALPES, Hiszpańskie PYRENEYSKIEMI, Polska od Węgier zastawiona Carpatiis Montibûs, ktore to TATRAMI, to BESKIDAMI Podgorskie zowią Kraie. Racya druga bydź może kreowania GOR, aby były przeciw Wichrom walnym
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 543
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
krwie jednego I kilkadziesiąt murzów postradawszy, Nad to siostrzeńca z rydwanem rannego W półtora milach swego odbieżawszy, Aż do Wiśniowca z przestrachu nagłego W ucieczce jednym pędem zajechawszy, A Chmielnickim smutny nocleg odprawował I zguby swojej charamzy litował.
W tej bitwie tyłu Koniecpolski bronił Wojska, z prawego skrzydła odpierając Tłum pogan, który w lesie się zasłonił, Z zasadzki natrzeć na naszych zmierzając, Skąd go spędziwszy, chana rączo gonił Z swym ludem, jednak próżno nadspieszając, Tamże otrzymał z zdobyczy pogańskiej Z rydwanem namiot i zegarek chański.
Potem kiedy się pogoda podała, I do wojny się otworzyło pole, Wszędzie wyborna gromada stawała Pod Białocerkiew i pod Ostropole Jego żołnierstwa i
krwie jednego I kilkadziesiąt murzów postradawszy, Nad to siostrzeńca z rydwanem rannego W półtora milach swego odbieżawszy, Aż do Wiśniowca z przestrachu nagłego W ucieczce jednym pędem zajechawszy, A Chmielnickim smutny nocleg odprawował I zguby swojej charamzy litował.
W tej bitwie tyłu Koniecpolski bronił Wojska, z prawego skrzydła odpierając Tłum pogan, który w lesie się zasłonił, Z zasadzki natrzeć na naszych zmierzając, Zkąd go spędziwszy, chana rączo gonił Z swym ludem, jednak próżno nadspieszając, Tamże otrzymał z zdobyczy pogańskiej Z rydwanem namiot i zegarek chański.
Potém kiedy się pogoda podała, I do wojny się otworzyło pole, Wszędzie wyborna gromada stawała Pod Białocerkiew i pod Ostropole Jego żołnierstwa i
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 347
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
tez WWPanu Dobę kopią Skryptu tego, który tu nam okolo zdjęcia Czapek i odprawowania bez nich Legaty z podpisem mwmę Pana Moskwa prezentowała, a oraz do uwagi podajemy, jako nas i ten Skrypt turtować musiał, przyprzeciwnej o tym w Instrucyj informacyj, i ten defekt drugiej pieczęci, zwłaszcza ze nim Car Imość od Przysięgi zasłonić Się chce; turbować musi, zalecamy zatem usługi nasze braterskie łasce wmę Pana etc ut Supra MCzartoryiski kSapieha IKomar Z W L P J od Sapiechy do Tegoż ut Sup: Samej tylko powolności mojej donoszę wme Pana kontestacją niemając nic przydać do tego co Się wSpolnym naszym wyraziło pisaniu podobno te wszelkie obiectiones i zwłoki na to
tez WWPanu Dobę kopią Skryptu tego, ktory tu nam okolo zdięcia Czapek y odprawowania bez nich Legaty z podpisem mwmę Pana Moskwa prezentowała, a oraz do uwagi podaiemy, iako nas y ten Skrypt turtować musiał, przyprzeciwney o tym w Jnstrucyi informacyi, y ten defekt drugiey pieczęci, zwłaszcza ze nim Car Jmośc od Przysięgi zasłonić Się chce; turbować musi, zalecamy zatem usługi nasze braterskie łasce wmę Pana etc ut Supra MCzartoryiski kSapieha JKomar S W L P J od Sapiechy do Tegoz ut Sup: Samey tylko powolności moiey donoszę wme Pana kontestacyą niemaiąc nic przydać do tego co Się wSpolnym naszym wyraziło pisaniu podobno te wszelkie obiectiones y zwłoki na to
Skrót tekstu: CzartListy
Strona: 172
Tytuł:
Kopie listów do [...] Krzysztofa Paca
Autor:
Michał Czartoryski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
/ postrzeże z naroku Iże próżny/ ciężko się nie tylko sturbuje/ Ale porwie jako skra kiedy ją rozsuje Nagły Auster/ i zaraz po stronach rzuciwszy Oko bystre/ obaczy dalej postąpiwszy/ Ano i łuk złamany/ i na trzaski prawie Strzały wszytkie skruszone/ samę na Murawie Leżącą Paskwalinę jako urodziła Matka ją Andronia. Prócz się zasłoniła Subtelną bawełnicą: ale nie tak żeby Oko nie przeniknęło; Z czegoby/ i gdzieby Rozkosz swoję odniosło. A tuby dopiero Widząc tak obnażoną/ i w ozdobie szczero Własnej swojej/ Malarz ją który mógł malować/ (Jeżliby się wszytkim jej członkom przypatrować Okiem czystym godziło) jako piękna była/ Jako szyja/
/ postrzeże z naroku Yze prożny/ cięszko się nie tylko sturbuie/ Ale porwie iáko skrá kiedy ią rozsuie Nagły Auster/ y záraz po stronách rzuciwszy Oko bystre/ obáczy dáley postąpiwszy/ Ano y łuk złamány/ y ná trzaski práwie Strzáły wszytkie skruszone/ sámę ná Muráwie Leżącą Pasqualinę iáko vrodziłá Matka ią Andronia. Procz się zásłoniłá Subtelną bawełnicą: ale nie ták żeby Oko nie przeniknęło; Z czegoby/ y gdzieby Roskosz swoię odniosło. A tuby dopiero Widząc ták obnáżoną/ y w ozdobie szczero Własney swoiey/ Málarz ią ktory mogł málowáć/ (Ieżliby się wszytkim iey członkom przypátrowáć Okiem czystym godziło) iáko piękna byłá/ Iáko szyiá/
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 97
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
mógł, tylko kanalia. Trzeciego dnia oddawano upominki, tylko jeden od całego królestwa był, tj. samego króla im., od im. ks. kanclerza, płockiego, bracławskiego i czerniehowskiego wojewodów, imp. referendarza kor. i od inszych bardzo mało; spodziewano się od księżnej im. marszałkowej, ale honorem ubierania zasłoniła się do dania onego. Na tej kolacyjej byli królewiczowie ichm. młodzi obadwa, królewicza im. nie było Jakuba ani królewiczowej im., frącymeru górnego nie było, bo poń nie posłali ani oń nie prosili, co im było markotno, kiedy się postrzegli. Niedługo tam się bawili królewiczowie ichm., bo nie
mógł, tylko kanalija. Trzeciego dnia oddawano upominki, tylko jeden od całego królestwa był, tj. samego króla jm., od jm. ks. kanclerza, płockiego, bracławskiego i czerniehowskiego wojewodów, jmp. referendarza kor. i od inszych bardzo mało; spodziewano się od księżnej jm. marszałkowej, ale honorem ubierania zasłoniła się do dania onego. Na tej kolacyjej byli królewicowie ichm. młodzi obadwa, królewica jm. nie było Jakuba ani królewicowej jm., frącymeru górnego nie było, bo poń nie posłali ani oń nie prosili, co im było markotno, kiedy się postrzegli. Niedługo tam się bawili królewicowie ichm., bo nie
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 329
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
w nadwątlonej sił swoich potędze Pod przykrym Niebem; zniósł mrozy i srzony Pragnienia częste; i innych bied wiele Jako Niewolnik, że tak rzekę śmiele. 105. Wstydźcie się wieczną hańbą i sromotą Co krew przy stołach; jak pijawki ssiecie I uczyniwszy rozbrat z męską cnotą Kufy, Antały, w gardła swe lejecie A kortyną się zasłoniwszy złotą Jak Bachusowie się popisujecie Oto dla waszej całości, i straży Pan dobrotliwy; zdrowie swoje waży. 106. Więc go przynajmniej w tysiącznych kieliszkach I setnych flaszach, przypomnicie sobie I na jakichby sławę Obeliszkach Mógł swą rysować; myślcie o sposobie O jako w twardych; on się stanowiskach Pasuje z Nieby; w jak
w nádwątloney sił swoich potędze Pod przykrym Niebem; zniosł mrozy y srzony Prágnienia częste; y innych bied wiele Iáko Niewolnik, że ták rzekę śmiele. 105. Wstydźćie się wieczną háńbą y sromotą Co krew przy stołách; iák piiawki sśiećie Y vczyniwszy rozbrát z męską cnotą Kufy, Antały, w gárdła swe leiećie A kortyną się zásłoniwszy złotą Iák Bácchusowie się popisuiećie Oto dla wászey cáłośći, y straży Pan dobrotliwy; zdrowie swoie waży. 106. Więc go przynaymniey w tyśiącznych kieliszkách Y setnych flászách, przypomnićie sobie Y ná iákichby sławę Obeliszkách Mogł swą rysowáć; myślćie o sposobie O iáko w twárdych; on się stánowiskách Pássuie z Nieby; w iák
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: E
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684