czynić i w kościele; Jako król wielki, choć nie mam tej żądze, Trzymam minicę i biję pieniądze. GADKA DZIESIĄTA
Drzewom jest świeże, ale nic nie rodzę, Korzeń mam w głowie, na gałęziach chodzę, Listopad u mnie bywa i wśród lata, Cieszy mię tego ochędóżka świata I gdzie ja przejdę, kędy się zawinę, Tam zaraz piękniej, szpetnego nie minę. Podczas mię w konia obrócą z rozpusty, Lecz owsa nie je i nie będzie tłusty. Gdy mię rozedrą, to nawiedzam dzieci, Choć u nich nie mam ni łaski, ni chęci,
I wasi starzy tak twierdzą ojcowie, Choć mózgu nie mam, że mózg ostrzę
czynić i w kościele; Jako król wielki, choć nie mam tej żądze, Trzymam minicę i biję pieniądze. GADKA DZIESIĄTA
Drzewom jest świeże, ale nic nie rodzę, Korzeń mam w głowie, na gałęziach chodzę, Listopad u mnie bywa i wśród lata, Cieszy mię tego ochędóżka świata I gdzie ja przejdę, kędy się zawinę, Tam zaraz piękniej, szpetnego nie minę. Podczas mię w konia obrócą z rozpusty, Lecz owsa nie je i nie będzie tłusty. Gdy mię rozedrą, to nawiedzam dzieci, Choć u nich nie mam ni łaski, ni chęci,
I wasi starzy tak twierdzą ojcowie, Choć mózgu nie mam, że mózg ostrzę
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 195
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Tłumaczy to Beda: Ac si patenter dicat, diligentes obsequuntur. Wiecie na czym to należy, aby owieczki pasterza znały, i aby pasterz znał owieczki? oto na tym: Diligentes obsequuntur. Kochając słuchają, Niech będzie owieczka, co słucha pasterza, jako wici jego pokażą niech tam idzie, ale niech wewnątrz niemiłostka się zawinie, nie zna ta owieczka pasterza, ta zna, która i miłuje i słucha. Niech też będzie owieczka, co pasterza kocha, że jej soli dosypuje, niech go liże, ale przy tym kochaniu, niech jedno bryka, pasterz mówi sam, a ona niech idzie tam; nie zna ta owieczka pasterza, bo
. Tłumáczy to Beda: Ac si patenter dicat, diligentes obsequuntur. Wiećie ná czym to należy, áby owieczki pásterzá znáły, i áby pásterz znał owieczki? oto ná tym: Diligentes obsequuntur. Kocháiąc słucháią, Niech będźie owieczka, co słuchá pásterzá, iáko wići iego pokażą niech tám idźie, ále niech wewnątrz niemiłostká się záwinie, nie zna tá owieczká pásterzá, tá zna, ktora i miłuie i słucha. Niech też będźie owieczká, co pásterzá kocha, że iey soli dosypuie, niech go liże, ále przy tym kochániu, niech iedno bryka, pásterz mowi sam, á oná niech idźie tám; nie zna tá owieczká pásterzá, bo
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 69
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Merkury poczwary i cienie, Przez las podziemny cyprysowy żenie, Albo co za cera owych, W górach gwarków skalistych Hemowych. Jako wpół potem śniegi ustąpiły, A chwast i cierpkie żagwie się rozwiły. Opar on jedli surowy, Że trucizną i chleb był im nowy. Taką zarazę upatrzywszy w gminie Atropo chyża, z sierpem się zawinie: Dopiero w bystre jej tropy Lecą okiem niezmierzone snopy. Chorągwie z murów wywieszają ciemneBramy się wszystkie otworzą podziemne, Jako Demogergonowe Tak ku wdzięcznym Elisom słoniowe. Cisną się dusze nawalonym tłumem, Charon nie łodzią, ale wozi prumem, A Minos wzglądając srogo, Nie wie hardy wprzód sądzić ma kogo. Po wiatrach trwogi
Merkury poczwary i cienie, Przez las podziemny cyprysowy żenie, Albo co za cera owych, W górach gwarków skalistych Hemowych. Jako wpół potem śniegi ustąpiły, A chwast i cierpkie żagwie się rozwiły. Opar on jedli surowy, Że trucizną i chleb był im nowy. Taką zarazę upatrzywszy w gminie Atropo chyża, z sierpem się zawinie: Dopiero w bystre jej tropy Lecą okiem niezmierzone snopy. Chorągwie z murów wywieszają ciemneBramy się wszystkie otworzą podziemne, Jako Demogergonowe Tak ku wdzięcznym Elisom słoniowe. Cisną się dusze nawalonym tłumem, Charon nie łodzią, ale wozi prumem, A Minos wzglądając srogo, Nie wie hardy wprzód sądzić ma kogo. Po wiatrach trwogi
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 87
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
przychodzi Wieść wesoła, aż druga nowa się urodzi; Ze Przyjemski, pospołu Hulewicza mając Zwibał wyciął na giowe, acz wprzód oświadczając Czerni także ściśnionej, że się krwią ich brzydzi, Niechby rece podali. Lecz gdy i tych widzi Tak upornych, że wolą oślep wszyscy ginąć, Każe z-mieczem i ogniem ciurom się zawinąć. Którzy Miasto zapalą, i straszliwą sprawią Kleske w uciekających, tak, że nie zostawią Dusze żywej. Wódz jednak ze wszytkim Taborem Uszedł nie postrzeżony; coś za niedozorem. Także i Przyjemski Krzysztof zrujnuje Zwibał. Część WTÓRA
Tedy tamże Obozy skoro się skupieły Z-sobą wszytkie, i coraz rozrywane sieły W-iedno zeszły:
przychodźi Wieść wesoła, áż druga nowa sie urodźi; Ze Przyiemski, pospołu Hulewiczá maiąc Zwibał wyćiął na giowe, ácz wprzod oświadczaiąc Czerni także sćiśnioney, że sie krwią ich brzydźi, Niechby rece podali. Lecz gdy i tych widźi Ták upornych, że wolą oślep wszyscy ginąć, Każe z-mieczem i ogniem ćiurom sie záwinąć. Ktorzy Miasto zápalą, i straszliwą sprawią Kleske w ućiekaiących, tak, że nie zostawią Dusze żywey. Wodz iednak ze wszytkim Taborem Uszedł nie postrzeżony; coś zá niedozorem. Także i Przyiemski Krzysztof zruinuie Zwibał. CZESC WTORA
Tedy tamże Obozy skoro sie zkupieły Z-sobą wszytkie, i coraz rozrywáne sieły W-iedno zeszły:
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 50
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
czym gdzie gniew i śmiałe serce w-nim rozbada, Przebrawszy się z Dymitrem, z-Okopów wypada Na kształt gromu jakiego, albo błyskawice, Której dostać nie mogą śmiertelne zrzenice. Tamże zaraz niż owe przytoczone Szturmy, A niezmierne koło nich nacisną się Hurmy Chłopstwa wyuzdanego, pod Wałem rozpostrą, On przypadszy w-obłoku, zawinie się z-ostrą Po nich szablą. I lako grad niebieski, który Lodami się szczerymi urywając z-góry Zboże ze pnia wyścina, i potopem spławi Pole wszytko, takową ruinę w-nich sprawi. A co większa, że który, zrazu deszcz przeszkodą, Tenże wnet pożądaną i wielką wygodą Stał się nszym. Bo kiedy nie mogą
czym gdzie gniew i śmiałe serce w-nim rozbada, Przebrawszy sie z Dymitrem, z-Okopow wypada Na kształt gromu iákiego, albo błyskáwice, Ktorey dostać nie mogą śmiertelne zrzenice. Tamże zaraz niż owe przytoczone Szturmy, A niezmierne koło nich naćisną sie Hurmy Chłopstwá wyuzdanego, pod Wałem rozpostrą, On przypadszy w-obłoku, zawinie sie z-ostrą Po nich szablą. I lako grad niebieski, ktory Lodami sie szczerymi urywaiąc z-gory Zboże ze pniá wyścina, i potopem spławi Pole wszytko, takową ruinę w-nich sprawi. A co wieksza, że ktory, zrázu deszcz przeszkodą, Tenże wnet pożądaną i wielką wygodą Stał sie nszym. Bo kiedy nie mogą
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 65
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Czoło, Przepatrując potęge Wojskową w-około, Aż postrzeże gdzie one pracowały teły Ciężką swoją przeprawą, tam największe sieły Z Tatarami wytoczy. I tu z nagłej trwogi, Kleska zaraz, i zabój zaweźmie się srogi W naszych zwykłej niesprawie. Bo gdy tak ściśnieni Do szyku przyjść nie mogą, i chąc na przestrzeni Z-Szablami się zawinąć, czym dalej odsadzą Od wozów i Piechoty, naprzód te wydadzą Na szrot i rzeź gotową Pogańskiej swywoli; Toż i sami zostając od wsztykich na goli Posiełków i zaszczytów, dla insz zastąpionych Od przeprawy Poganów, i nadwereżonych Sapieżyńskich Chorągwi. mężnie garła dali. Ale ci znakomitszy wprzód kredensowali. Wódz tych ludzi Tyszkiewic, kiedy
Czoło, Przepatruiąc potege Woyskową w-około, Aż postrzeże gdźie one pracowáły teły Cieszką swoią przeprawą, tam naywieksze sieły Z Tátárami wytoczy. I tu z nagłey trwogi, Kleská zaraz, i zaboy záweźmie sie srogi W naszych zwykłey niesprawie. Bo gdy tak śćiśnieni Do szyku przyyść nie mogą, i chąc na przestrzeni Z-Szablami sie zawinąć, czym daley odsadzą Od wozow i Piechoty, naprzod te wydadzą Ná szrot i rzeź gotową Pogańskiey swywoli; Toż i sami zostaiąc od wsztykich na goli Posiełkow i zaszczytow, dla insz zástąpionych Od przeprawy Poganow, i nádwereżonych Sapieżynskich Chorągwi. meżnie garła dali. Ale ći znákomitszy wprzod kredensowali. Wodz tych ludźi Tyszkiewic, kiedy
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 84
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
A nabarziej, Kubicku, bić się myśli z tobą? Dajcie pokój, dla Boga, już się pojednajcie! I też drugim tym przy wasz leżącym spać dajcie! Albo sami spokojnie i w miłości leżcie, Albo też jak naprędzej do swej trzody bieżcie I obaczcie, jeżeli jaka nie zginęła Owiecka lub jagniątko, gdzie się zawinęła!
WOJTEK Cyt, dla Boga, i zamilc! Czy nie widzisz bracie, Ślicnego młodzieniaska w barzo pięknej szacie?
Tu się im Anioł pokaże i rzecze ANIOŁ
Wstańcie! Wstańcie, a bieżcie prędko z kwapliwością, Do swego Pana z wielką śpieście się miłością! Podarunki ochotnie w żłobie leżącemu Nieście, na przywitanie Gościowi zacnemu
A nabarziej, Kubicku, bić się myśli z tobą? Dajcie pokój, dla Boga, już się pojednajcie! I też drugim tym przy wasz leżącym spać dajcie! Albo sami spokojnie i w miłości leżcie, Albo też jak naprędzej do swej trzody bieżcie I obaczcie, jeżeli jaka nie zginęła Owiecka lub jagniątko, gdzie się zawinęła!
WOJTEK Cyt, dla Boga, i zamilc! Czy nie widzisz bracie, Ślicnego młodzieniaska w barzo pięknej szacie?
Tu się im Anioł pokaże i rzecze ANIOŁ
Wstańcie! Wstańcie, a bieżcie prętko z kwapliwością, Do swego Pana z wielką śpieście się miłością! Podarunki ochotnie w żłobie leżącemu Nieście, na przywitanie Gościowi zacnemu
Skrót tekstu: PasOkoń
Strona: 214
Tytuł:
Pasterze
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
krew hojnie rozlewała, W huku, między chrzęstem zbrój i między mieczami, Strzałami, oszczepami, grotami, śmierciami.
CXIII.
Koniowi wszytkie wodze rączemu puściła, Dawszy mu w bok ostrogi i drzewo złożyła, Tego przez piersi, tego przez szyję ugodzi, Tego potrąci. Potem do szable przychodzi, Z którą, gdzie się zawinie i gdzie wodze skłoni, Lecą pobite trupy i spadają z koni; Temu łeb, temu rękę, temu utnie ramię, Temu przez gębę srogie zostawuje znamię. PIEŚŃ XVIII.
CXIV.
I Astolf i Sansonet, którzy tam z nią byli Pospołu, ubrawszy się we zbroje, przybyli, Chocia tam nie dla tego byli
krew hojnie rozlewała, W huku, między chrzęstem zbrój i między mieczami, Strzałami, oszczepami, grotami, śmierciami.
CXIII.
Koniowi wszytkie wodze rączemu puściła, Dawszy mu w bok ostrogi i drzewo złożyła, Tego przez piersi, tego przez szyję ugodzi, Tego potrąci. Potem do szable przychodzi, Z którą, gdzie się zawinie i gdzie wodze skłoni, Lecą pobite trupy i spadają z koni; Temu łeb, temu rękę, temu utnie ramię, Temu przez gębę srogie zostawuje znamię. PIEŚŃ XVIII.
CXIV.
I Astolf i Sansonet, którzy tam z nią byli Pospołu, ubrawszy się we zbroje, przybyli, Chocia tam nie dla tego byli
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 64
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mnie dany gdzie piszą że dajemy pod komendę jego Ludzi a Nie specyfikują jak wiele Mieszczanie w zgodę bo tez onich już od Tygodnia słyszeli że się włóczyli po wioskach pozwolili im złotych 70. piwa beczkę chleba, mięsa etc. kazałem tedy gospodarzowi pilnować kiedy już będą liczyć piniądze i dawać sobie znać. Wskok tedy zawinęli się już prowiant na saniach. Bo miał minąć Miasto wstydać się za swoje Wojsko. Tu tez piniądze mieszczanie składają. A on na drugim końcu stoła pisze do mnie dając o sobie wiadomość którą tam miał zostawić u Burmistrza. A ja we drzwi Obaczywszy mię do czapek. Patrzą tedy Mieszczanie dziwują się już mię tu trzeci dzień
mnie dany gdzie piszą że daiemy pod kommendę iego Ludzi a Nie specyfikuią iak wiele Mieszczanie w zgodę bo tez onich iuz od Tygodnia słyszeli że się włoczyli po wioskach pozwolili im złotych 70. piwa beczkę chleba, mięsa etc. kazałęm tedy gospodarzowi pilnować kiedy iuz będą liczyć piniądze y dawać sobie znać. Wskok tedy zawinęli się iuz prowiant na saniach. Bo miał minąc Miasto wstydać się za swoie Woysko. Tu tez piniądze mieszczanie zkładaią. A on na drugim koncu stoła pisze do mnie daiąc o sobie wiadomość ktorą tam miał zostawić u Burmistrza. A ia we drzwi Obaczywszy mię do czapek. Patrzą tedy Mieszczanie dziwuią się iuz mię tu trzeci dzien
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 153v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
ale zażywszy prędko broń porywać, nie pozwalając czasu Nieprzyjacielowi do przyścia w potęgę i do sprawy. T. Rozmysł i zdrada zdrowa, tylo w cnotliwym sprawuje, ile niecnoty przymusza rozkazanie Wtych sprawach spodziewać się możem, szczęśliwych Sukcesów, wktórych przodkuje rozmysł i zdrowe konsylium. Cnotliwa rada fundamentem jest każdej Rzeczypospolitej, lecz gdzie się zawinie około uszu Pańskich, i w posessią załapi serce, i animusz jego Hypocrita, Asentator, i owi inni co dla swego własnego interressu, suptelnie szarpią świątobliwością prawdę i słuszność, gdzie się przymieszają znowu, i ci którzy zanurzywszy swe wszystkie dyspositie, i intentie w skiępstwie, w pieniądzach, za które nie tylko swą własną
ále záżywszy prętko broń porywáć, nie pozwaláiąc czásu Nieprzyiaćielowi do przyśćia w potęgę y do spráwy. T. Rozmysł y zdrádá zdrowa, tylo w cnotliwym spráwuie, ile niecnoty przymusza roskazánie Wtych spráwách spodźiewáć się możem, szczęśliwych sukcessow, wktorych przodkuie rozmysł y zdrowe consilium. Cnotliwa rádá fundámentem iest káżdey Rzeczypospolitey, lecz gdźie się záwinie około vszu Páńskich, y w possessią záłápi serce, y ánimusz iego Hypocrita, Assentator, y owi inni co dla swego własnego interressu, suptelnie szarpią świątobliwośćią prawdę y słuszność, gdźie się przymieszáią znowu, y ći ktorzy zánurzywszy swe wszystkie dispositie, y intentie w skiępstwie, w pieniądzách, zá ktore nie tylko swą własną
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 54
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695