Żeby go zabił, w drodze gdzieś zasadzkę kładzie.
Już był jej niedaleko, gdy tudzież gościńca Wisiał na haku dawno skazany złoczyńca, Ale już tylko kości, i gdy patrzy na nie, Widząc, że się ruszają, zadumiony stanie. Aż biorą ciało na się, aż człowiek do znaku Idzie prosto ku niemu, zemknąwszy się z haku, I przyszedszy, kiedy ów od strachu umiera, Naprzód go z konia zruci, potem suknią zdziera. Tę wdziawszy, wsiada na koń, ów na ziemi leży, A tamten na zasadzki pomienione bieży I odniósszy śmiertelne, miasto niego, rany, Powraca, suknią naprzód, w którą był ubrany, Potem
Żeby go zabił, w drodze gdzieś zasadzkę kładzie.
Już był jej niedaleko, gdy tudzież gościńca Wisiał na haku dawno skazany złoczyńca, Ale już tylko kości, i gdy patrzy na nie, Widząc, że się ruszają, zadumiony stanie. Aż biorą ciało na się, aż człowiek do znaku Idzie prosto ku niemu, zemknąwszy się z haku, I przyszedszy, kiedy ów od strachu umiera, Naprzód go z konia zruci, potem suknią zdziera. Tę wdziawszy, wsiada na koń, ów na ziemi leży, A tamten na zasadzki pomienione bieży I odniósszy śmiertelne, miasto niego, rany, Powraca, suknią naprzód, w którą był ubrany, Potem
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 219
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wały.
Turczyn zaś w sobie ochoty nie czuje W polu dać bitwy i szańcu pilnuje, Za którym stoi i za palisadą, Gęstą osadą.
Harcownik tylko trochę się wysunie, Ale w lepszej nam, niż sobie fortunie, Bo ich nasz (wdzięczną wodzom swym kolędę) Brał, jak na wędę.
A zatym nasi zemknęli się blisko, Tam gdzie multańskie było obozisko.
Ale nie długo z nami targowali, Wnet się poddali.
I wyszli do nas, co kiedy ujrzało Pogaństwo, z huku aż powietrze drżało, Ale musieli, widząc taką fintę, Spuścić na kwintę,
Choć oni tego się nie obawiali, Żebyśmy ich szturmem dobywali, Widząc
wały.
Turczyn zaś w sobie ochoty nie czuje W polu dać bitwy i szańcu pilnuje, Za ktorym stoi i za palisadą, Gęstą osadą.
Harcownik tylko trochę się wysunie, Ale w lepszej nam, niż sobie fortunie, Bo ich nasz (wdzięczną wodzom swym kolędę) Brał, jak na wędę.
A zatym nasi zemknęli się blizko, Tam gdzie multańskie było obozisko.
Ale nie długo z nami targowali, Wnet się poddali.
I wyszli do nas, co kiedy ujrzało Pogaństwo, z huku aż powietrze drżało, Ale musieli, widząc taką fintę, Spuścić na kwintę,
Choć oni tego się nie obawiali, Żebyśmy ich szturmem dobywali, Widząc
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 485
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
myśli stroi, I strzela i szturmuje, przecież się już boi. A potęgą nie radząc, zdradą jeszcze jaką Was chce podejść, i pzrzetoż ostróżność wszelaką Miejcie w-te dni nad sobą: które gdy przetrwacie Toż się z-tych tu wolnymi szranek oglądacie. Tandem Wały trzecie kopią. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ I do nich się zemkną. Chmielnicki wten trop następuje. I nad te wyższe jeszcze Wały swoje kopie. Część WTÓRA Książęca wycieczka odważna, i dosyć szczęśliwa. Z książęciem Dymitrem WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Także eo exemplo wyciekają drudzy. O Królu nowiny. Chmielnickiego fortel. Za którym się zbliżył i tym cieśniej naszych obległ. Część WTÓRA Chłopskie konwycja.
myśli stroi, I strzela i szturmuie, przećiesz sie iuż boi. A potegą nie radząc, zdradą ieszcze iaką Was chce podeyść, i pzrzetoż ostrożność wszelaką Mieyćie w-te dni nad sobą: ktore gdy przetrwaćie Toż sie z-tych tu wolnymi szránek oglądaćie. Tandem Wały trzecie kopią. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY I do nich się zemkną. Chmielnicki wten trop następuie. I nad te wyższe ieszcze Wały swoie kopie. CZESC WTORA Xiążęca wyćieczka odważna, i dosyć szczęśliwa. Z książęciem Dymitrem WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Także eo exemplo wyćiekaią drudzy. O Krolu nowiny. Chmielnickiego fortel. Za ktorym sie zbliżył i tym ćieśniey naszych obległ. CZESC WTORA Chlopskie convitia.
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 76
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Geraldyn/ z dobytą bronią/ zawołał głosem. Viuat Caesar Ferdinandus, odpowiedział Ebroks. EtDomus Austriaca. Usłyszawszy zaproszeni głosy takie/ zdumiawszy się wstali od Stołu/ a Cordon/ Butler/ Lesel/ dobywszy broni swoich/ strzebili ich. Tertska że skórzany kolet gruby na sobie miał/ kilka stychów[...] / bez szkody wziąwszy/ zemknął się był z Sali/ i na strzasz Dionysusa[...] aszedszy prosiło Kwartyr. A Dionysus do niego: mień Hasło/ on mienił Wallenstejnowe: Z. Jakub. odpowie Kapitan Dionisy/ jużteraz to nie ważne/ Dom Rakuski Hasłem jest/ i zaraz go tam zabili. Niektórzy ludzi broniąc Pana/ ranili dwóch Żołdatów/ ale i sami
Geráldin/ z dobytą bronią/ záwołał głosem. Viuat Caesar Ferdinandus, odpowiedźiał Ebrox. EtDomus Austriaca. Vsłyszawszy záproszeni głosy tákie/ zdumiawszy się wstáli od Stołu/ á Cordon/ Butler/ Lesel/ dobywszy broni swoich/ strzebili ich. Tertská że skorzány kolet gruby ná sobie miał/ kilká stychow[...] / bez szkody wźiąwszy/ zemknął się był z Sali/ y ná strzasz Dionysusá[...] ászedszy prośiło Quartyr. A Dionysus do niego: mień Hásło/ on mienił Wállensteynowe: S. Iákub. odpowie Cápitan Dyonisy/ iużteraz to nie ważne/ Dom Rákuski Hásłem iest/ y záraz go tám zábili. Niektorzy ludzy broniąc Páná/ ránili dwoch Zołdatow/ ále y sámi
Skrót tekstu: RelWall
Strona: A3v
Tytuł:
Krótka ale prawdziwa relacja rzeczy, które [...] z Olbrachtem Wallensteinem [...] na świat się pokazały
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia wdowy po Janie Rossowskim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tatarski Rotmistrz Kropiński I. M. P. Wojewody Wileńskiego postrzelony w udo, i Towarzysz jeden, drugi zabity, pod trzecim koń postrzelony. P. Muszter Rotmistrz I. M. P. Wileńskiego, zabiwszy Szweda; szwankował z konia, gdyby go Towarzystwo za poły porwawszy nie unieśli. Inclinato sole ad occasum Szwedzi zemknęli się do lasów, nazajutrz disparuerunt, poszli ku Rydze, zważywszy potentiam Wojska Saskiego, które przez całą noc w Marsie stało. Król I. Mć zaś powrócił na drugą stronę do dworu Książęcia Kurlandzkiego na noc.
Die 31. Król J. M. tego dnia zrana kazał wyniść wszytkiej Infanteryj z Okopów zostawiwszy tylko jeden
Tátárski Rotmistrz Kropiński I. M. P. Woiewody Wileńskiego postrzelony w vdo, y Towárzysz ieden, drugi zábity, pod trzećim koń postrzelony. P. Muszter Rotmistrz I. M. P. Wileńskiego, zábiwszy Szwedá; szwánkował z koniá, gdyby go Towárzystwo zá poły porwawszy nie vnieśli. Inclinato sole ad occasum Szwedźi zemknęli się do lásow, názáiutrz disparuerunt, poszli ku Rydze, zważywszy potentiam Woyská Sáskiego, ktore przez cáłą noc w Márśie stáło. Krol I. Mć záś powroćił ná drugą stronę do dworu Xiążęćiá Kurlándzkiego ná noc.
Die 31. Krol J. M. tego dniá zraná kazał wyniść wszytkiey Infánterij z Okopow zostáwiwszy tylko ieden
Skrót tekstu: RelWyj
Strona: 6
Tytuł:
Relacja wyjazdu jego królewskiej mości z Warszawy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
teraz świeże z Moskwą obsyłania z Polski, przeciwko nam umowy, są i od Porty pewne wiadomości, że wszytką moc swą chce do nas obrócić, ale i temi samemi pogranicznemi wojski, choćby z kijem inszem miał wojnę, ciężki nam być może, Tatary, Wołochy, Multany, Siedmiogrodzany, przy jakimkolwiek wojsku na nas zemknąwszy się, wielka na niegotowe potęga. Tego się obawiając przeszłego lata J. K. M., a mając dostateczną wiadomość, że zaraz na wiosnę, którą samiż baszowie i w obwołaniach, i edyktach swych polską nazywali, po zadunajskich miastach i zamkach publikowano, że wszytkiem hołdownikom tureckim granicom naszym przyległym gotować się kazano,
teraz świeże z Moskwą obsyłania z Polski, przeciwko nam umowy, są i od Porty pewne wiadomości, że wszytką moc swą chce do nas obrócić, ale i temi samemi pogranicznemi wojski, choćby z kiem inszem miał wojnę, ciężki nam być może, Tatary, Wołochy, Multany, Siedmiogrodzany, przy jakimkolwiek wojsku na nas zemknąwszy się, wielga na niegotowe potęga. Tego się obawiając przeszłego lata J. K. M., a mając dostateczną wiadomość, że zaraz na wiosnę, którą samiż baszowie i w obwołaniach, i edyktach swych polską nazywali, po zadunajskich miastach i zamkach publikowano, że wszytkiem hołdownikom tureckim granicom naszym przyległym gotować się kazano,
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 450
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
gdzie się bawił do samej 12. Obiad potem dosyć posilny zjadłszy znowu tęsknił do ogrodu, w którym tam rano kazawszy sobie podać różne drzewka i krzatki non sentit odoratum. Westchnąwszy zatem do nieba, kazał się nieść do pokoju; tamże skarżąc się na słabość, interloquendo, często drzymając, o 6 godzinie po południu pallidus zemknął się z łóżka i prawie moribundus na ziemi primam miał convulsionem. Przybiegł ksiądz cum extrema unctione, którą bez pamięci odebrał. Dano znać królowej im., która, immediate patrząc na niego, blisko pół godziny twardym snem spała. Tylko co odeszła do swego pokoju, dano jej znać. Na co patrząc, ne deliquium pateretur
gdzie się bawił do samej 12. Obiad potem dosyć posilny zjadłszy znowu tęsknił do ogrodu, w którym tam rano kazawszy sobie podać różne drzewka i krzatki non sentit odoratum. Westchnąwszy zatem do nieba, kazał się nieść do pokoju; tamże skarżąc się na słabość, interloquendo, często drzymając, o 6 godzinie po południu pallidus zemknął się z łóżka i prawie moribundus na ziemi primam miał convulsionem. Przybiegł ksiądz cum extrema unctione, którą bez pamięci odebrał. Dano znać królowej jm., która, immediate patrząc na niego, blisko pół godziny twardym snem spała. Tylko co odeszła do swego pokoju, dano jej znać. Na co patrząc, ne deliquium pateretur
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 343
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
Janczarów, Wielkości Prowiantów do zabrania Ludność Polska niewydołała, stądże wiele po drogach i błotach zapsowane długo się widzieć dało. co się roku 1694 stało. Myślił przecię Tatrzyn jakimby sposobem zabranej Zacharyj, i pobitych przy nich pobratynków wetować, a przeto mając wiadomość, ze Sarmatów Potencja, na chleb Zimowy w Polskę się zemknęła, Rączo tedy mając 70000 gotowych z Murzami Tatarów, aż pod samę Rusi głowę Lwów, w Lutym przyszedł, gdzie przy Hetmanie Jabłonowskim ledwie 5000 do boju, i to niegotowego ludu było; Niezląkł się tego Mężny Kawaler Jabłonowski, ale z Ochotnikiem Mężnie na Ordynca dzikiego skoczył nie wielkością ludu, ale mężnością Kawaleryj Polskiej
Ianczarow, Wielkośći Prowiantow do zabrania Ludność Polska niewydołała, ztądże wiele po drogach y błotach zapsowane długo się widzieć dało. co się roku 1694 stało. Myślił przećię Tatrzyn iakimby sposobęm zabraney Zacharyi, y pobitych przy nich pobratynkow wetować, á przeto maiąc wiadomość, ze Sarmatow Potencya, na chleb Zimowy w Polskę się zemknęła, Rączo tedy maiąc 70000 gotowych z Murzami Tatarow, aż pod samę Rusi głowę Lwow, w Lutym przyszedł, gdzie przy Hetmanie Iabłonowskim ledwie 5000 do boiu, y to niegotowego ludu było; Niezląkł się tego Mężny Kawaler Iabłonowski, ále z Ochotnikiem Mężnie na Ordynca dzikiego skoczył nie wielkośćią ludu, ale mężnośćią Kawaleryi Polskiey
Skrót tekstu: KołTron
Strona: 312
Tytuł:
Tron ojczysty
Autor:
Augustyn Kołudzki
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1707
Data wydania (nie wcześniej niż):
1707
Data wydania (nie później niż):
1707
u pierwszych szturmów Zaraz go potym kazał wołać az mu mówi jeden Bracie czy się Waszec nie omylił Garłowa sprawa wojsko potrworzyć Rzecze Zdrowie moje szyja moja jeżeli się inaczej pokaże Tak tedy Inr spem et metumod samego Rana cale Wojsko jako powarzone. Stadu które blizej były sprowadzają drudzy bez swoich tęsknią wyglądają Chorągwie Ordynują na podjazd az się zemknęło kuwieczorowi zachodzi tedy słońce az widać z tamtej strony kogoś i mówię. A nóz mamy Języka, niepoznali go Bo i Bachmat zdobyczny i w kołpaku Moskiewskim z perłami. Bierzy przez Majdan pomija Chorągwie awoła Musztułuk Musztułuk. Wypadają do niego pytając go czy dobry czy zły. Rzekł przecię Polanowskiego pomijając. Kiedy to
u pierwszych szturmow Zaraz go potym kazał wołac az mu mowi jeden Bracie czy się Waszec nie omylił Garłowa sprawa woysko potrworzyć Rzecze Zdrowie moie szyia moia iezeli się inaczey pokaze Tak tedy Inr spem et metumod samego Rana cale Woysko iako powarzone. Stadu ktore blizey były sprowadzaią drudzy bez swoich tęsknią wyglądaią Chorągwie Ordynuią na podiazd az się zęmknęło kuwieczorowi zachodzi tedy słonce az widac z tamtey strony kogos y mowię. A noz mamy Ięzyka, niepoznali go Bo y Bachmat zdobyczny y w kołpaku Moskiewskim z perłami. Bierzy przez Maydan pomiia Chorągwie awoła Musztułuk Musztułuk. Wypadaią do niego pytaiąc go czy dobry czy zły. Rzekł przecię Polanowskiego pomiiaiąc. Kiedy to
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 91v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Ów obuchem uderzonu już był wylazł i uciekł a ten od konia uderzony leży we mdłości rozumiałem że już niezywy, kazałem go za nogi wywlec az ów stęknął. Dopiero rzeką żyje żyje trzezwić go obaczył się, wstał i poszedł A owych tez tam po pokrzywach pozbirano i poprowadzono łając groząc. Myślę co tu czynić zemknąc się niema czym az z Godzina w noc idzie kupa Ludzi z 50 albo z 60. Zawoła mój Czeladnik nieprzystępuj bo strzelę czego potrzebujesz? Stanęli. Potym rzeką a o coś cię tacy synowie. pokaleczyli Ludzi. Odpowiedziałem ja kto Guza szuka snadno znajdzie nie my to kaleczyli ale niewinność nasza zwojowała ich
Ow obuchęm uderzonu iuz był wylazł y uciekł a ten od konia uderzony lezy we mdłosci rozumiałęm że iuz niezywy, kazałęm go za nogi wywlec az ow stęknął. Dopiero rzeką zyie zyie trzezwić go obaczył się, wstał y poszedł A owych tez tam po pokrzywach pozbirano y poprowadzono łaiąc groząc. Myslę co tu czynic zemknąc się niema czym az z Godzina w noc idzie kupa Ludzi z 50 albo z 60. Zawoła moy Czeladnik nieprzystępuy bo strzelę czego potrzebuiesz? Stanęli. Potym rzeką a o cos cie tacy synowie. pokaleczyli Ludzi. Odpowiedziałęm ia kto Guza szuka snadno znaydzie nie my to kaleczyli ale niewinność nasza zwoiowała ich
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 181
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688