z-gorącej krwie nie do końca wychedożonych Chrześcijan otarszy/ przyszło nam do pochew schować/ i przetarte/ i zemszone powieszać temlaki; Ale żądze nieuspokojone/ i niecierpliwa ręka/ i nie przyzwykły pokojem umysł w samym schodzeniu/ przemyślał o gościach na grzbiet swój. Byłać ochota do boju/ i z tym narodem w-dobrze nachylonej wierze zwarszy się dziedzicznemu nieprzyjacielowi imienia naszego Turczynowi w-oczy zakoliwszy zastąpić; ale Kaspiskiego morza głębokie nurty/ i nie dościgłe okiem brzegi nadzieje przebycia odjęły. Przeto wzdychające dusze od tamtych złotych krajów odwiódłszy/ insząśmy drogę przed się wzięli. Od tąd nie robiliśmy już nic z-czegobyś Niezwyciężony Cesarzu pociechy i pożytku nie miał. Cześć Królów
z-gorącey krwie nie do końcá wychedożonych Chrześcian otárszy/ przyszło nam do pochew schować/ i przetárte/ i zemszone powieszáć temlaki; Ale żądze nieuspokoione/ i niećierpliwa ręká/ i nie przyzwykły pokoiem umysł w samym schodzeniu/ przemyślał o gośćiách na grzbiet swoy. Byłáć ochotá do boiu/ i z tym narodem w-dobrze nachyloney wierze zwarszy się dźiedźicznemu nieprzyiaćielowi imienia nászego Turczynowi w-oczy zákoliwszy zástąpić; ále Káspiskiego morzá głębokie nurty/ i nie dośćigłe okiem brzegi nádźieie przebyćia odięły. Przeto wzdycháiące dusze od támtych złotych kráiow odwiodszy/ insząśmy drogę przed śię wźięli. Od tąd nie robiliśmy iuż nic z-czegobyś Niezwyćiężony Cesárzu poćiechy i pożytku nie miał. Cześć Krolow
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 76
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
wszyscy zebrali, wojewoda brzeski stante pede zagaił tę kombinacją. Potem mówił książę podkanclerzy. Potem kilka słów powiedział Buchowiecki, wojski brzeski, ja po nim. Obydwaśmy się rekomendowali do podkomorstwa brzeskiego. Potem mówił Buchowiecki, pisarz ziemski brzeski, wyrażając niedawność imienia naszego w tym województwie, o co brat mój pułkownik żwawo z nim się zwarł, ale to potem authoritas księcia podkanclerzego umiarkowała.
Przystąpiono potem do kombinacji o podkomorstwo, a najprzód książę podkanclerzy i wojewoda brzeski kombinowali mię z We-
reszczaką, chorążym brzeskim, któremu za ustąpienie konkurencji ex gradu do podkomorostwa, abym dał oblig za ręce księcia podkanclerzego na 3000 zł, decisum. Potem kombinowano mię z Buchowieckim
wszyscy zebrali, wojewoda brzeski stante pede zagaił tę kombinacją. Potem mówił książę podkanclerzy. Potem kilka słów powiedział Buchowiecki, wojski brzeski, ja po nim. Obydwaśmy się rekomendowali do podkomorstwa brzeskiego. Potem mówił Buchowiecki, pisarz ziemski brzeski, wyrażając niedawność imienia naszego w tym województwie, o co brat mój pułkownik żwawo z nim się zwarł, ale to potem authoritas księcia podkanclerzego umiarkowała.
Przystąpiono potem do kombinacji o podkomorstwo, a najprzód książę podkanclerzy i wojewoda brzeski kombinowali mię z We-
reszczaką, chorążym brzeskim, któremu za ustąpienie konkurencji ex gradu do podkomorostwa, abym dał oblig za ręce księcia podkanclerzego na 3000 zł, decisum. Potem kombinowano mię z Buchowieckim
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 330
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Polaków. Na kirisy są blachy i husarskie zbroje, Na bagnety są dzidy, potężne naboje, Macie artyleryją, są granaty, działa, Jeszcze Polska z orężów nie osierociała. Ni gęstym sobie ogniem zaprzątajcie głowy, Lecz słuchajcie wojennych postronnych osnowy. Mówią oni, że nigdy tyle nie polęże Od strzelby, jak gdy ręczne zewrą się oręże. Straszna bliskim narodom polska szabla była, Będzie teraz, byle jej bojaźń nie stępiła. Na ostatek
Jeżeli się bić nie chcecie, bodaj was zabito, Czyli wasze kirisie tchórzami podszyto? Broń Boże i pomyślić, by wasze wilczury Podbite tchórzem były, raczej łapikury Bylibyście, jak tchórzom zwyczaj jest wojować
Polaków. Na kirisy są blachy i husarskie zbroje, Na bagnety są dzidy, potężne naboje, Macie artyleryją, są granaty, działa, Jeszcze Polska z orężów nie osierociała. Ni gęstym sobie ogniem zaprzątajcie głowy, Lecz słuchajcie wojennych postronnych osnowy. Mówią oni, że nigdy tyle nie polęże Od strzelby, jak gdy ręczne zewrą się oręże. Straszna bliskim narodom polska szabla była, Będzie teraz, byle jej bojaźń nie stępiła. Na ostatek
Jeżeli się bić nie chcecie, bodaj was zabito, Czyli wasze kirisie tchórzami podszyto? Broń Boże i pomyślić, by wasze wilczury Podbite tchórzem były, raczej łapikury Bylibyście, jak tchórzom zwyczaj jest wojować
Skrót tekstu: ZarzLudzRzecz
Strona: 179
Tytuł:
Zarzuty niektóre od jakichś małego serca ludzi...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1734
Data wydania (nie wcześniej niż):
1734
Data wydania (nie później niż):
1734
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
nie uczyni Albo i jego w niebie gospodyni?” Więcej nie mówiąc — niedługo tak stała, Znowu się potym w gwiazdę przemieniała. Jednak z słów poznać, że to miłościwa Maryja była — Jutrzenka prawdziwa. A gdy tak przez sen w niebieskiej machinie I w świętej długo przebywam krainie, Ów dwór niebieski i owe widoki Zwarszy się z sobą — zaćmiły obłoki, Zaczym się moja barzo myśl wstęskniła, Iż tak rozkosznych prospektów pozbyła. Więc gdy nie drzymie ani jej sen łudzi, Toż się ocknąwszy mnie samego budzi; Ja zaraz wstawam, a podniózszy ręki Snem zalepione przecieram powieki: Już dzień obaczę i wysoko słonie W złocistym wozie poganiało konie, Wiatr
nie uczyni Albo i jego w niebie gospodyni?” Więcej nie mówiąc — niedługo tak stała, Znowu się potym w gwiazdę przemieniała. Jednak z słów poznać, że to miłościwa Maryja była — Jutrzenka prawdziwa. A gdy tak przez sen w niebieskiej machinie I w świętej długo przebywam krainie, Ów dwór niebieski i owe widoki Zwarszy się z sobą — zaćmiły obłoki, Zaczym się moja barzo myśl wstęskniła, Iż tak rozkosznych prospektów pozbyła. Więc gdy nie drzymie ani jej sen łudzi, Toż się ocknąwszy mnie samego budzi; Ja zaraz wstawam, a podniózszy ręki Snem zalepione przecieram powieki: Już dzień obaczę i wysoko słonie W złocistym wozie poganiało konie, Wiatr
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 52
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Bóg przepuścił że nasz okręt grążyć się począł/ w który niewiem jakim sposobem wody się co niemiara nabrało. Ledwie co naszych stamtąd uszło/ którzy porwawszy łódź Olandom/ na niej uszli: drudzy płynąc do swoich przybyli/ jako Generał który był ze dwiema chorągwiami nieprzyjacielskiemi w pław się udał.
Okręt zaś naszego Almiranta zwarszy się z nieprzyjacielskim także Almirantem/ pojmał go i do Manyliej zaprowadził/ gdzie wszytkich potracono co winni byli. Miedzy temi tedy co potonęli/ których i z nieprzyjaciółmi było do sta piącidziesiąt i dziewiąci/ utonął też przerzeczony X. Jakub/ który wysłuchawszy mało nie wszytkich spowiedzi/ bacząc że okręt tonął/ chcąc wskoczyć na morze żeby
Bog przepuśćił że nász okręt grążyć się począł/ w ktory niewiem iákim sposobem wody się co niemiárá nábráło. Ledwie co nászych stámtąd uszło/ ktorzy porwawszy łodź Olándom/ ná niey uszli: drudzy płynąc do swoich przybyli/ iáko Generał ktory był ze dwiemá chorągwiámi nieprzyiaćielskiemi w pław się udał.
Okręt záś nászego Almirántá zwárszy się z nieprzyiaćielskim tákże Almirántem/ poimał go y do Mányliey záprowádźił/ gdźie wszytkich potrácono co winni byli. Miedzy temi tedy co potonęli/ ktorych y z nieprzyiaćiołmi było do stá piąćidźieśiąt y dźiewiąći/ utonął też przerzeczony X. Iákub/ ktory wysłuchawszy máło nie wszytkich spowiedźi/ bacząc że okręt tonął/ chcąc wskoczyć ná morze żeby
Skrót tekstu: WaezList
Strona: 45.
Tytuł:
List roczny z wysep Philippin
Autor:
Francisco Vaez
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
trzeci raz (odpocząwszy) do siebie/ skąd większy gniew i zapałczywość w nich uznać było/ z wielkim podziwieniem: abowiem nie tylko że się nosami jako kilofami dziubali/ barkami raz w raz uderzali/ pazurami szkaradnie zażymali/ a było to przez niemałą chwilę; ale nakoniec/ jeden drugiego pazurami uchwyciwszy/ i noźdrzami zwarszy się/ po powietrzu miotali sobą/ i pasowali tak długo: aż w tym jeden który miał pazury swoje prawie w boku lewym drugiego/ lewą nogą trzymał go za biodra prawe mocno z wierzchu/ ba i pazury głęboko wtłoczone mając; tego który mu także swoją prawą nogą pod lewą biodrą/ a lewą zaś w pierzu pazury
trzeći raz (odpocząwszy) do siebie/ zkąd większy gniew y zápáłczywość w nich vznáć było/ z wielkim podźiwieniem: ábowiem nie tylko że się nosámi iáko kilofámi dźiubáli/ bárkámi raz w raz vderzáli/ pázurámi szkárádnie záżymáli/ á było to przez niemáłą chwilę; ále nákoniec/ ieden drugiego pázurámi vchwyćiwszy/ y noźdrzámi zwárszy się/ po powietrzu miotáli sobą/ y pássowáli ták długo: áż w tym ieden ktory miał pázury swoie práwie w boku lewym drugiego/ lewą nogą trzymał go zá biodrá práwe mocno z wierzchu/ bá y pázury głęboko wtłoczone máiąc; tego ktory mu tákże swoią práwą nogą pod lewą biodrą/ á lewą záś w pierzu pázury
Skrót tekstu: NeuPoj
Strona: 1
Tytuł:
Neumachia albo pojedynek [...] dwóch orłów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia wdowy i dziedziców Piotra Elerta
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1655
Data wydania (nie wcześniej niż):
1655
Data wydania (nie później niż):
1655
się rozdzieliła do obudwu) na imp. Kryszpina i dla nieuspokojenia sprawy imp. wojewody wileńskiego więcej nad to nie konkludowali, tylko jeszcze czekać do śrzody, in quantum w co nie wkroczą, do czego inszego rzucić się deklarowali servatis servandis in tali passu gradibus praevia securitate izby poselskiej. Na tych sesyjach imp. chorąży krakowski zwarł się był serio z imp. wojewodą trockim expiscando z niego categorice, dlaczego izbie tamują ichmpp. litewscy activitatem, ponieważ prywatne interesa publicznym nie powinny szkodzić. Krótko mu na to post multas disceptationes imp. wojewoda trocki odpowiedział publice, że nie ta sprawa, ale fakcja francuska per suum residentem ten sejm nam kłóci. I na
się rozdzieliła do obudwu) na jmp. Kryszpina i dla nieuspokojenia sprawy jmp. wojewody wileńskiego więcej nad to nie konkludowali, tylko jeszcze czekać do śrzody, in quantum w co nie wkroczą, do czego inszego rzucić się deklarowali servatis servandis in tali passu gradibus praevia securitate izby poselskiej. Na tych sesyjach jmp. chorąży krakowski zwarł się był serio z jmp. wojewodą trockim expiscando z niego categorice, dlaczego izbie tamują ichmpp. litewscy activitatem, ponieważ prywatne interesa publicznym nie powinny szkodzić. Krótko mu na to post multas disceptationes jmp. wojewoda trocki odpowiedział publice, że nie ta sprawa, ale fakcyja francuska per suum residentem ten sejm nam kłóci. I na
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 174
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
idą przychodzą tedy drugie dwa stanęły równo z tamtemi wyrychtowawszy żaglów apotym i trzecie dwa tez to czynią jak drugie przyszły w Mieście na gwałt biją w dzwony w bębny lud się sypie na bulwark kto co kolwiek ma umiejętności Okrętnej wsiadają w Barki zwozą się do Okrętów a Szwedzi tym czasem Armują się kiedy się już wymoderowali idą ławą zewrą się blizej niż na stajanie kiedy poczną prazyc do siebie az się zaćmiło od Dymów powietrze. Jeden szwedz zniesł się był że wpadł między Olenderskie tak jako między miesiąc kiedy dadzą do Niego ognia i z boków i ztego okrętu gdzie sam Amirał siedział to dosyć natym az descki zniego Leciały poszedł zaraz na stronę właśnie jak
idą przychodzą tedy drugie dwa stanęły rowno z tamtemi wyrychtowawszy żaglow apotym y trzecie dwa tez to czynią iak drugie przyszły w Miescie na gwałt biią w dzwony w bębny lud się sypie na bulwark kto co kolwiek ma umieiętnosci Okrętney wsiadaią w Barki zwozą się do Okrętow a Szwedzi tym czasem Armuią się kiedy się iuz wymoderowali idą ławą zewrą się blizey niz na staianie kiedy poczną prazyc do siebie az się zacmiło od Dymow powietrze. Ieden szwedz zniesł się był że wpadł między Olęnderskie tak iako między miesiąc kiedy dadzą do Niego ognia y z bokow y ztego okrętu gdzie sam Amirał siedział to dosyc natym az descki zniego Leciały poszedł zaraz na stronę własnie iak
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 69
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
tym czasem nimogli ci wytrfać i wpuścili naszych na ląd. Skoczyli tedy nasi konni na owych rozerwali i wycięli a potym stanąwszy czekali że więcej będą mieli gości. Gdyż tam samych Szwedów było 12 Tysięcy tameczni zaś Incole każdy strzeleć, każdy żołnierz a do tego i charakternik. Przyszła tedy potęga na małą ludzi garzc. Jak się zewrą zobu stron zaraz w pierwszym impecie Pułkownik Piasoczyński kulą w piersi uderzony zginął. Rylski Brat mój równo z nim zginął Towarzystwa kilka tak że i Czeladzi. Ale tez jak im ów ogień wytrzymali a wzięli na szablę już tez Szwedom i Nabijać niebyło czasu. Et interim przeprawiło się więcej Prusaków inszem miejscem to jest tym z
tym czasem nimogli ci wytrfać y wpuscili naszych na ląd. Skoczyli tedy nasi konni na owych rozerwali y wycięli a potym stanąwszy czekali że więcey będą mieli gosci. Gdyz tam samych Szwedow było 12 Tysięcy tameczni zas Incole kozdy strzeleć, kozdy zołnierz a do tego y charakternik. Przyszła tedy potęga na małą ludzi garzc. Iak się zewrą zobu stron zaraz w pierwszym impecie Pułkownik Piasoczynski kulą w piersi uderzony zginął. Rylski Brat moy rowno z nim zginął Towarzystwa kilka tak że y Czeladzi. Ale tez iak im ow ogięn wytrzymali a wzięli na szablę iuz tez Szwedom y Nabiiać niebyło czasu. Et interim przeprawiło się więcey Prusakow inszem mieyscem to iest tym z
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 76v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
dogonił na lepszym koniu niżeli ja siedział zdobycznym. Docinąmy tedy owę Piechotę a trębecki leci ordynowany owym na sukurs z dziesiącią Chorągwi Bojarów dumnych i z trzema Tysięcy Rajtaryjej Staneliśmy tedy tyłem do owych a Frontem do Nieprzyjaciela wpadają na nas tak jako by zjeść wytrzymalismy bos my musieli, kiedy widziemy że nas gnietą w owe błota zewrzemy się z niemi potężnie. Rajtaria wydali ogień do nas gęsto nasi zaś rzatko kto strzelił, bośmy już powystrzelali na owę piechotę, a nabic znowu było Niepodobna bo czas nie pozwolił. I tak powiedam ze wokazyjej nabicie najpotrzebniejsze z którym idziesz do Nieprzyjaciela, ale nabijac kiedy to już zetrą się wojska rzatko się to trafi szabla
dogonił na lepszym koniu nizeli ia siedział zdobycznym. Docinąmy tedy owę Piechotę a trębecki leci ordynowany owym na sukkurs z dziesiącią Chorągwi Boiarow dumnych y z trzema Tysięcy Raytaryiey Staneliśmy tedy tyłęm do owych a Frontem do Nieprzyiaciela wpadaią na nas tak iako by zieść wytrzymalismy bos my musieli, kiedy widzięmy że nas gnietą w owe błota zewrzęmy się z niemi potęznie. Raytaryia wydali ogięn do nas gęsto nasi zas rzatko kto strzelił, bosmy iuz powystrzelali na owę piechotę, a nabic znowu było Niepodobna bo czas nie pozwolił. I tak powiedam ze wokazyiey nabicie naypotrzebnieysze z ktorym idziesz do Nieprzyiaciela, ale nabiiac kiedy to iuz zetrą się woyska rzatko się to trafi szabla
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 94v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688