srebro, wino chodzi, pilno upatrujcie. Bo nie chcę, by mi się tu chłopstwa nachodziło, Wszakże dla sług chcę, aby dosyć wina było. Niech je, pije, ile chce, a niech wesół będzie, Niech wszytkiego będzie dziś dostatkiem wszędzie. Tuwalniej z wodą rychło, aleć lepsze piwo, Tą się zmyć, owym się spić, tak bywa jak żywo. Panny trzeba przesadzać warstą z młodzieńcami, Jako gdy przesadzają różą goździkami. Do białej płci, pachołcy, przystąpcie się z wodą, Podziękuje wam w tańcu z tej służby nagrodą. Raczcież tedy iść za stół, moi wdzięczni goście, Gładszy przed stół, krajczym wnet
srebro, wino chodzi, pilno upatrujcie. Bo nie chcę, by mi się tu chłopstwa nachodziło, Wszakże dla sług chcę, aby dosyć wina było. Niech je, pije, ile chce, a niech wesół będzie, Niech wszytkiego będzie dziś dostatkiem wszędzie. Tuwalniej z wodą rychło, aleć lepsze piwo, Tą się zmyć, owym się spić, tak bywa jak żywo. Panny trzeba przesadzać warstą z młodzieńcami, Jako gdy przesadzają różą goździkami. Do białej płci, pachołcy, przystąpcie się z wodą, Podziękuje wam w tańcu z tej służby nagrodą. Raczcież tedy iść za stół, moi wdzięczni goście, Gładszy przed stół, krajczym wnet
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 255
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Ba snadź się już na poły we mnie przepaliło. MELE. Święty to ogień/ pali nie spala; podżega/ Nie psuje szczęśliwy jest/ w kim ta iskra lega. Lecz że ty nań narzekasz/ snadny fortel na to/ Ochynąć się w krynicy/ a wszak teraz lato. Dwój pożytek z kąpania brud się zmyje z ciała/ I pożoga się zgasi któraś ty potniała. ATAL. Kiedyby tam zaść gdzie się Dianna kąpywa: Jest tam na młode ciałka prawie wodka żywa. MELE. Wszakże i tam trafiwa: by mię tylko ona Kaźń uszła/ co zmieniła w Jeleń Akteona. Przyszłoliby do czego/ ptaszyneczką małym Wolałby
Bá snadz się iuż ná poły we mnie przepaliło. MELE. Swięty to ogień/ pali nie spala; podżega/ Nie psuie sczęśliwy iest/ w kim tá iskrá lega. Lecz że ty nań nárzekasz/ snádny fortel ná to/ Ochynąć się w krynicy/ á wszák teraz láto. Dwoy pożytek z kąpánia brud się zmyie z ćiáłá/ Y pożogá się zgáśi ktoráś ty potniáłá. ATAL. Kiedyby tám zaść gdzie się Dyánná kąpywa: Iest tám ná młode ćiałká práwie wodká żywa. MELE. Wszákże y tám tráfiwá: by mię tylko oná Kazń uszłá/ co zmieniłá w Ieleń Akteoná. Przyszłoliby do czego/ ptaszynecżką máłym Wolałby
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: C3
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630
Dach zrzuciwszy, z łyżkami poskoczmy odważnie, Pewnie nasze, bo przyszły właśnie jak do łaźnie. MIĘTUSY
I to ryby, z wielkimi głowami miętusy, Czarne, właśnie jakoby piekielne pokusy, A oni się od chłopa z kosza wyrywają, Aby je kto do łaźnie prowadził, wołają.
Poczkajcież: suknią zdjąwszy, w panwi się zmyjecie, Ja was zarazem zetrę, jak z łaźniej wyńdziecie. GŁUCH RYBAK
Głuch dostał ryb na rzece różnych bardzo siła, Choć mu się gorzałeczka w łeb była wraziła. Nie dziw to u mnie! Ryby, trunku pijanego Zwąchawszy, popiły się i przyszły do niego. Więc i ta jest przyczyna, choć z mózgu prostego
Dach zrzuciwszy, z łyżkami poskoczmy odważnie, Pewnie nasze, bo przyszły właśnie jak do łaźnie. MIĘTUSY
I to ryby, z wielkimi głowami miętusy, Czarne, właśnie jakoby piekielne pokusy, A oni się od chłopa z kosza wyrywają, Aby je kto do łaźnie prowadził, wołają.
Poczkajcież: suknią zdjąwszy, w panwi się zmyjecie, Ja was zarazem zetrę, jak z łaźniej wyńdziecie. GŁUCH RYBAK
Głuch dostał ryb na rzece różnych bardzo siła, Choć mu się gorzałeczka w łeb była wraziła. Nie dziw to u mnie! Ryby, trunku pijanego Zwąchawszy, popiły się i przyszły do niego. Więc i ta jest przyczyna, choć z mózgu prostego
Skrót tekstu: PrzetObBar_I
Strona: 398
Tytuł:
Postny obiad abo zabaweczka
Autor:
Hiacynt Przetocki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1653
Data wydania (nie wcześniej niż):
1653
Data wydania (nie później niż):
1653
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
swój znającego Rozgrzeszył/ i prze szczerość zniósł kacerne dary. I by z gruntu wolen był/ód złotej przywary/ Bież/ rzekł/ do przyległeg okraju Sardom sławnym/ A idź brzeżnym pochodem/ wodom w oczy spławnym/ Aż się źrzodła dochrapasz/ gdzie najmężniej bije: tam wrazisz głowę/ tak grzech/ i ciało się zmyje. Zażył król skazanych wód: moc złota osiadła Rzekę/ i w strumień z ciała człowieczego wpadła. Podziśdzień starej żyły nasienie trzymając/ Lśnią się niwy/ od złota blade skiby mając. Ów bogactwy wzgardziwszy/ pol się jął/ i lasów/ I Pana/ co w jaskini z dawnych siedział czasów. Lub w nim
swoy znáiącego Rozgrzeszył/ y prze szczerość zniosł kácerne dáry. Y by z gruntu wolen był/od złotey przywáry/ Bież/ rzekł/ do przyległeg okráiu Sárdom sławnym/ A idź brzeżnym pochodem/ wodom w oczy spłáwnym̃/ Aż się źrzodłá dochrapasz/ gdźie naymężniey bije: tám wráźisz głowę/ ták grzech/ y ćiáło się zmyie. Záżył krol skazánych wod: moc złota ośiádłá Rzekę/ y w strumień z ćiáłá człowieczego wpádłá. Podźiśdźień stárey żyły naśienie trzymáiąc/ Lśnią się niwy/ od złotá bláde skiby máiąc. Ow bogáctwy wzgárdźiwszy/ pol się iął/ y lasow/ Y Paná/ co w iáskini z dawnych śiedźiał czásow. Lub w nim
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 271
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Bo tam rozmaity lud idzie/ jeden krostawy/ drugi trędowaty/ a trzeci francowaty. Nie rad (rada) tam idę/ boję się/ bych się nie zaraził (zaraziła.) Bo zdrowie może kto łatwie utracić/ ale z trudnością zasię nabyć. A wieszże co/ poczekaj jeszcze aż za tydzień tedy się zmyjesz zemną. Poślemy sobie po Laziebnika albo Balwierza. Tam możesz sobie dać krew puścić/ bańki stawić/ jako jedno sam będziesz chciał/ (sama będziesz chciała.) Dobrze/ będę tak długo czekał/ (czekała.) A jest łaźnia gotowa? Już dawno za tobą czeka. Tu się rozbierz/ a szaty kładź
Bo tám rozmáity lud idźie/ jeden krostáwy/ drugi trędowáty/ á trzeći francowáty. Nie rad (rádá) tám idę/ boję się/ bych się nie záráźił (záráźiłá.) Bo zdrowie może kto łatwie utráćić/ ále z trudnośćią zásię nábyć. A wieszże co/ pocżekay jeszcże áż zá tydźień tedy się zmyjesz zemną. Poślemy sobie po Láźiebniká álbo Bálwierzá. Tám możesz sobie dac krew puśćić/ báńki stáwić/ jáko jedno sam będźiesz chćiał/ (sámá będźiesz chćiáłá.) Dobrze/ będę ták długo cżekał/ (cżekáłá.) A iest łáźnia gotowa? Iuż dawno zá tobą cżeka. Tu się rozbierz/ á száty kłádź
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 88v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612