: Nie zostawił Tatarom małym się okupem Od Mieszczan kontentując. O czym gdy tu Goniec Spadnie raczy, pod już sam konkluzji koniec, (a słuszniej konfuzji) kiedy na chrośnieniu Rózgi jednej, i i lada z-tąd się rozświeceniu Luny jakiej, wszytka twarz, istność, i powaga Sejmu stała: zwłaszcza że burzliwa ta plaga Zmykała się tym bliżej, i ognie widziane Z-tej tu strony Lublina. Wiec nie hamowane Zabiegi te nikedy? gdy tu Hetman w-kole I cześć większa Wojskowych? A tam prędko pole I ziemia otworzona? żeby się w tej szopie, I nogą przestąpionym oparli okopie, Strzeż Boże skąd nawału! Alboli tak zdolne Warszawskie
: Nie zostawił Tátárom máłym sie okupem Od Mieszczan kontentuiąc. O czym gdy tu Goniec Spádnie raczy, pod iuż sam konkluzyey koniec, (a słuszniej konfuzyey) kiedy ná chrośnieniu Rozgi iedney, i i láda z-tąd sie rozświeceniu Luny iákiey, wszytka twarz, istność, i powagá Seymu stałá: zwłaszczá że burzliwa tá plagá Zmykała sie tym bliżey, i ognie widźiáne Z-tey tu strony Lubliná. Wiec nie hámowáne Zábiegi te nikedy? gdy tu Hetman w-kole I cześć wieksza Woyskowych? A tam pretko pole I źiemiá otworzona? żeby sie w tey szopie, I nogą przestąpionym oparli okopie, Strzeż Boże zkąd nawału! Alboli tak zdolne Warszawskie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 41
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
A Przygrodku, i nisko szkodliwego dołu Z- Bobrownickim Oboźny. Wiec dla tej ciasności I przebranej tak prędko Wojskowej żywności, Konie w-pole wypedzą, a Wałów się sami Wszytkiej zdrowia nadzieje ujmą, z-muszkietami Gotowymi czekając, co im podezrzany Z-owych świeżo Traktatów, dzień przyniesie rany. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Naszy do wtórych zmykają się Wałów. Część WTÓRA
Aż Szefer Kasjaga owże Kanclerz znowu, W-rzeczy przez Chorążego rzeczonemu słowu, Czyniąc dosyć, drugi raz podjezdza pod Wały Ponawiając przyjaźni: Czego lubo mały Miał być skutek, atoli żeby w-tym żadnego Dzieła nie przepuścili nie probowanego, Wiśniowiecki, pospołu z-Chorążym wyjadą. Jednak żeby
A Przygrodku, i nisko szkodliwego dołu Z- Bobrownickim Oboźny. Wiec dla tey ćiásnośći I przebráney tak pretko Woyskowey żywnośći, Konie w-pole wypedzą, á Wałow sie sami Wszytkiey zdrowia nadźieie uymą, z-muszkietami Gotowymi czekaiąc, co im podezrzány Z-owych świeżo Traktatow, dźień przyniesie rany. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Naszy do wtorych zmykaią się Wałow. CZESC WTORA
Aż Szefer Kássyágá owże Kanclerz znowu, W-rzeczy przez Chorążego rzeczonemu słowu, Czyniąc dosyć, drugi raz podiezdza pod Wáły Ponawiaiąc przyiaźni: Czego lubo mały Miał bydź skutek, átoli żeby w-tym żadnego Dźieła nie przepuśćili nie probowánego, Wiśniowiecki, pospołu z-Chorążym wyiadą. Iednak żeby
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 63
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
żadna mu Impreza do tąd się nie darzy, Znowu coś o pokoju z Zaćwilchowskim marzy. Czemu nasi nie wierzą, i owszem czas mają, Ze co predzej robotom owym przynaglają Wałów trzecich: które stop mierniejszych głębokie Dziesięć były, a także do góry wysokie Miały perpendykuły, jako i wzajemną Swą szerokość. Wiec do nich zmykają się ciemną Znowu nocą, dużą Straż na odwodzie mając. Ale jako miejscowy nie raz szczwany Zając, Nie śpi nigdy, i zawsze gotowe ma oczy, Postrzegszy Nieprzyjaciel wszytek się wytoczy Zaraz po nich, i wozów co może i koni Zarwie w-tej konfuzji. Ostatek zasłoni Noc swym płaszczem: tedy tym co pierwiej porządkiem Staną w
żadna mu Imprezá do tąd sie nie darzy, Znowu coś o pokoiu z Záćwilchowskim marzy. Czemu naśi nie wierzą, i owszem czás maią, Ze co predzey robotom owym przynaglaią Wáłow trzećich: ktore stop miernieyszych głebokie Dźiesieć były, á tákże do gory wysokie Miały perpendykuły, iáko i wzáiemną Swą szerokość. Wiec do nich zmykaią sie ćiemną Znowu nocą, dużą Straż ná odwodźie maiąc. Ale iáko mieyscowy nie raz szczwány Záiąc, Nie śpi nigdy, i zawsze gotowe ma oczy, Postrzegszy Nieprzyiaćiel wszytek sie wytoczy Zaraz po nich, i wozow co może i koni Zárwie w-tey konfuzyey. Ostatek zásłoni Noc swym płaszczem: tedy tym co pierwiey porządkiem Staną w
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 72
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
sznurem długim z ołowiem przywiązanym szukano dna w Morzu, a nie znaleziono, jako świadczy Olaus Magnus. Boter jednak o tymże twierdzi Morzu, że jest na 400 łokci głębokie.
MORZE, osobliwie OCEAN, ma fluxum et refluxum, tojest że się daleko wylewa, i znowu zemknie, zaleje brzegi, i znowu tak się zmyka, że na dnie zostawi Okręty; jako się częsło trafia w Anglii pod Miast m Brystol; Co i Rzeka Eurypus ma do siebie która siedm razy na dzień jeden reciprocut, podnosi się i opada. Osobliwe też MORZE jest MARE EACTEUM, które przypisują Indianom Petrus Martyr. i Andreas Curiallus, twierdząc, że go jest
sznurem długim z ołowiem przywiązanym szukano dna w Morzu, a nie znaleziono, iako swiadczy Olaus Magnus. Boter iednak o tymże twierdzi Morzu, że iest na 400 łokci głębokie.
MORZE, osobliwie OCEAN, ma fluxum et refluxum, toiest że się daleko wylewa, y znowu zemknie, zaleie brzegi, y znowu tak się zmyka, że na dnie zostawi Okręty; iako się częsło trafia w Anglii pod Miast m Brystol; Co y Rzeká Euryppus ma do siebie ktora siedm razy na dzień ieden reciprocut, podnosi się y opada. Osobliwe też MORZE iest MARE EACTEUM, ktore przypisuią Indyanom Petrus Martyr. y Andreas Curiallus, twierdząc, że go iest
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 552
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
obcinać na schodzie Księżyca. 5. Koński gnój teraz wywieziony ostygnie i dobry będzie, i lepszy niżeli wlecie. 6. Na liszki teraz czas dobry polowania, iż włos wtedy mają delikatny; dobry i na dziki, bo są tłuste z żołędzi i ciężkie. 7. Lepiej teraz drzewa przesadzać, bo w korzeń się zmykają humory, niż na wiosnę, bo wtedy taż wilgoć wstępuje do góry w gałęzie. 8. Traduces, tojest latorośli w tym miesiącu przesadzać.
In Decembri 1. Dobre polowanie na zwierza, kuropatwy, jarząbki, 2. Mięso wołowe teraz dobre dla wysuszonych złych w nim humorów mrozem, jako też kruche. 3
obcinać na schodzie Xiężyca. 5. Koński gnoy teraz wywieziony ostygnie y dobry będzie, y lepszy niżeli wlecie. 6. Na liszki teraz czas dobry polowania, iż włos wtedy maią delikatny; dobry y na dziki, bo są tłuste z żołędzi y cięsżkie. 7. Lepiey teraz drzewa przesadzać, bo w korzeń się zmykaią humory, niż na wiosnę, bo wtedy taż wilgoć wstępuie do gory w gałęzie. 8. Traduces, toiest latorosli w tym miesiącu przesadzać.
In Decembri 1. Dobre polowanie na zwierza, kuropatwy, iarząbki, 2. Mięso wołowe teraz dobre dla wysuszonych złych w nim humorow mrozem, iako też kruche. 3
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 424
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
prawie sprochniały sypie się. Aug: Ep: 15. Mundus tanta labe rerum contritus, ut etiam speciem seductionis amiserit Ze nadziejami naszymi zdradliwie ludzi/ że na czas krociuchny swym caczkiem pobrząkawszy/ pod czas samej uciechy nie miłosiernie co dał wydziera: że się na przyjaźniach zawodziemy/ że z mienia/ jak z lodu ślizko się zmykamy/ zjeżdżamy. Iob. 21. Ze ze czci o której mizerny punkt (punctum honoris) tak barzo stoim/ in puncto ad inferna descendimus, za lada pochyleniem fortuny/ z tego ostrego punkciku/ na którego się ostrzu nazazszy jakie krótkie aequilibrium, to jabłuszko wahało/ spadamy. Ze wszytkie uciechy jako w jesienny lód
práwie sprochniáły sypie się. Aug: Ep: 15. Mundus tanta labe rerum contritus, ut etiam speciem seductionis amiserit Ze nádźieiámi nászymi zdrádliwie ludźi/ że ná czás kroćiuchny swym caczkiem pobrząkawszy/ pod czás samey ućiechy nie miłośiernie co dał wydźiera: że się ná przyiáźniách záwodźiemy/ że z mienia/ iák z lodu ślizko się zmykamy/ zieżdżamy. Iob. 21. Ze ze czći o ktorey mizerny punkt (punctum honoris) ták bárzo stoim/ in puncto ad inferna descendimus, zá ladá pochyleniem fortuny/ z tego ostrego punkćiku/ ná ktorego się ostrzu názázszy iákie krotkie aequilibrium, to iábłuszko wahało/ spádamy. Ze wszytkie ućiechy iáko w ieśienny lod
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 409
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Artylerią na wysoki pagórek nad samym brzegiem Dźwiny, równinie na tamtej stronie panujący. Na dole zaś pod Działami rozkazał postawić Pontony i wszytkie requisita do budowania Mostu. Rano o szóstej godzinie pokazało się ośm Skwadronów Kawaleryj Szwedzkiej na tamtej stronie Rzeki, które Król I. Mć za rozkazaniem uderzyć z Dział, rozpędził. A że zmykało się nieco ludzi Nieprzyjacielskich pod faworem kilku Domów na tamtej stronie Rzeki będących, Król I. Mć ordynował pięćdziesiąt Granatyerów, aby przeprawiwszy się w łodziach na tamtę stronę wygnali Nieprzyjaciela i Domy spalili, co się im barzo dobrze udało, gdy żadnej nie znaleźli rezystencyj. W ten czas znowu ośm Skwadronów Nieprzyjacielskich pokazało się, aleć
Artyleryą ná wysoki pagorek nád sámym brzegiem Dźwiny, rowninie ná támtey stronie pánuiący. Ná dole záś pod Dźiáłámi roskázał postáwić Pontony y wszytkie requisita do budowánia Mostu. Ráno o szostey godźinie pokazáło się ośm Skwádronow Káwáleryi Szwedzkiey ná támtey stronie Rzeki, ktore Krol I. Mć zá roskázániem vderzyć z Dźiał, rospędźił. A że zmykáło się nieco ludźi Nieprzyiaćielskich pod fáworem kilku Domow ná támtey stronie Rzeki będących, Krol I. Mć ordynował pięćdźieśiąt Gránátyerow, áby przepráwiwszy się w łodźiách ná támtę stronę wygnáli Nieprzyiaćielá y Domy spalili, co się im bárzo dobrze vdáło, gdy żadney nie ználeźli rezystencyi. W ten czás znowu ośm Skwádronow Nieprzyiaćielskich pokazáło się, áleć
Skrót tekstu: RelWyj
Strona: 4
Tytuł:
Relacja wyjazdu jego królewskiej mości z Warszawy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
w pole między oboje Skrzydła Kawaleryj, trzeba było długiego czasu, dla uznania tego miejsca, którędy przeciw Nieprzyjacielowi trzeba było iść. Była ta równina napełniona krzakami i błotem, po spadłym dżdżu Kawaleria, i Artyleria miały wiele trudności do przejścia onegosz. Mogło się jednak widzieć że Infanteria Nieprzyjacielska retyrowała się w tył Kawaleryj, i zmykała się na gościniec ku Rydze, Działa także i Bagazie, tak dalece, że nie zostało tylko trzy Bataliony, na ich prawym Skrzydle przytknięte do Rzeki.
Król J. M. chcąc atakować Nieprzyjaciela, niechciał drogiego czasu tracić, ile gdy już po szóstej z południa było, kazał masierować Wojsku swemu Batalią we dwie linij
w pole między oboie Skrzydłá Káwálerij, trzebá było długiego czásu, dla uznania tego mieyscá, ktorędy przećiw Nieprzyiaćielowi trzebá było iść. Byłá tá rowniná nápełnioná krzakámi y błotem, po spadłym dzdżu Káwálerya, y Artylerya miáły wiele trudnośći do przeyśćia onegosz. Mogło się iednák widźieć że Infánterya Nieprzyiaćielska retyrowáłá się w tył Káwálerij, y zmykáłá się ná gośćiniec ku Rydze, Dźiáłá tákże y Bagázie, ták dalece, że nie zostáło tylko trzy Bataliony, ná ich práwym Skrzydle przytknięte do Rzeki.
Krol J. M. chcąc attákowáć Nieprzyiaćielá, niechćiał drogiego czásu trácić, ile gdy iuż po szostey z południá było, kazał maśierowáć Woysku swemu Batalią we dwie linij
Skrót tekstu: RelWyj
Strona: 7
Tytuł:
Relacja wyjazdu jego królewskiej mości z Warszawy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
in necessitate radą i substancyją podpierać już upadłą Ojczyznę? Siłaz się ich garnęło do Boku Pańskiego? widząc go omni spe et Consilio destitutum każdy w swą. każdy w nogi. Oprócz niektórych a bardzo Nie wielu poczciwych i dobrych senatorów i Panów którzy albo Pańskiego trzymali się Boku albo Wojska. które jako ordyniec w knici zmykając się z miejsca na miejsce inter viscera jednak Ojczyzny Okrutnym ucinało się Brytanom. Az dopiero jak Bóg łaskawym nanas wejrzał okiem jak trochę Ojczyzna otrząsnęła się z biedy. Dopiero Panów Zelantów do Obrony Ojczyzny odzywa się ochota. Sero molunt Deorum Molae Az dopiero jak z myszej jamy przybyło zębów na chleb Lubo ex equo Troiano niebyło
in necessitate radą y substancyią podpierać iuz upadłą Oyczyznę? Siłaz się ich garnęło do Boku Panskiego? widząc go omni spe et Consilio destitutum kozdy w swą. kozdy w nogi. Oprocz niektorych a bardzo Nie wielu poczciwych y dobrych senatorow y Panow ktorzy albo Panskiego trzymali się Boku albo Woyska. ktore iako ordyniec w knici zmykaiąc się z mieysca na mieysce inter viscera iednak Oyczyzny Okrutnym ucinało się Brytanom. Az dopiero iak Bog łaskawym nanas weyrzał okięm iak trochę Oyczyzna otrząsnęła się z biedy. Dopiero Panow Zelantow do Obrony Oyczyzny odzywa się ochota. Sero molunt Deorum Molae Az dopiero iak z myszey iamy przybyło zębow na chleb Lubo ex equo Troiano niebyło
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 133v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
po prostu mówiąc z zakochania Rozgrzeszonoć mię wprawdzie ale pamiętąm i długo pamiętać będę zadaną pokutę i Egzortę którą usłyszałem i dziesiątego nauczyć bym umiał jako to z tym wyrywac się słówkiem ozenię się z tobą.
Powróciwszy z Częstochowej przyjechałem do Warszawy gdzie zastałem hałassy wielkie bo zgody nie było sejm chciano rwać Wojsko poczęło się zmykać pod Warszawę deklarowawszy nikogo niewypuszczac az po skończonym sejmie. Podsłuchy były na szlakach i tak prawie jako w oblezeniu kończyli sejm odłożywszy ostatek do komisyjej względem ujęcia wojska i obmyślenia zapłaty Ja tez przy dokończeniu sejmu starąm się żeby mi przecię dano co z skarbu za moje prace gotowizną ponieważ mi się nie dostało obiecanego wakansu i niemiał
po prostu mowiąc z zakochania Rozgrzeszonoć mię wprawdzie ale pamietąm y długo pamietać będę zadaną pokutę y Exortę ktorą usłyszałęm y dziesiątego nauczyc bym umiał iako to z tym wyrywac się słowkiem ozęnię się z tobą.
Powróciwszy z Częstochowey przyiechałem do Warszawy gdzie zastałęm hałassy wielkie bo zgody nie było seym chciano rwać Woysko poczęło się zmykać pod Warszawę deklarowawszy nikogo niewypuszczac az po skonczonym seymie. Podsłuchy były na szlakach y tak prawie iako w oblezeniu konczyli seym odłozywszy ostatek do komissyiey względem uięcia woyska y obmyslenia zapłaty Ia tez przy dokonczeniu seymu starąm się zeby mi przecię dano co z skarbu za moie prace gotowizną poniewaz mi się nie dostało obiecanego wakansu y niemiał
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 178v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688