diabeł zazdrości, i gdzie jego władza Zdole, tam wniść człowieku, skąd sam spadł, przeszkadza. 268 (P). SŁAWĘ NAD ŻYWOT PRZEKŁADA WSPANIAŁY
Kiedy pod swoję Wielki Aleksander władzą Brał wschodni świat, człeka mu więźniem przyprowadzą, Który tak miernie strzelał, że nigdy nie chybił, Jeśli mu kto na ścienie ćwieczkiem pierścień przybił. Każe mu król przed sobą dokazować sztuki. Gdy ani rozkazania, ani ten przynuki Słuchać i strzelać nie chce, rozpalony w gniewie
Każe go Aleksander zawiesić na drzewie. Gani mu upór, wiodąc profos na śmierć w troku; Sprawia się ów nieborak, że dalej od roku Strzały w ręce nie miawszy,
diabeł zazdrości, i gdzie jego władza Zdole, tam wniść człowieku, skąd sam spadł, przeszkadza. 268 (P). SŁAWĘ NAD ŻYWOT PRZEKŁADA WSPANIAŁY
Kiedy pod swoję Wielki Aleksander władzą Brał wschodni świat, człeka mu więźniem przyprowadzą, Który tak miernie strzelał, że nigdy nie chybił, Jeśli mu kto na ścienie ćwieczkiem pierścień przybił. Każe mu król przed sobą dokazować sztuki. Gdy ani rozkazania, ani ten przynuki Słuchać i strzelać nie chce, rozpalony w gniewie
Każe go Aleksander zawiesić na drzewie. Gani mu upór, wiodąc profos na śmierć w troku; Sprawia się ów nieborak, że dalej od roku Strzały w ręce nie miawszy,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 118
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ważyć Horyzontalnie albo Poziomnie. W niedostatku srzodwagi od Stolarza zrobionej, tak ją po prostu mieć będziesz. Weźmij sztukę deski, EFDy, szerokiej na ćwierć (im szersza tym lepsza,) i wyrznij na spodnim boku ID, trianguł SH, na objęcie kulki Perpendykułowej, a wbiwszy pod wierzchem, igłę, szpilkę, albo ćwieczek R, uwiąż na nim perpendykuł, to jest nitkę z kulką R. Potym postaw deskę na stole, i znajdź na niej punkt Z średni, jako się dopiero rzekło. A wygotujesz sobie srzodwagę doskonałą, lubo prostą. Druga srzodwaga z mniejszym zawodem. Arkusz papieru nie rozwiniony COV, złam in quarto na RS,
ważyć Horyzontalnie álbo Poźiomnie. W niedostátku srzodwagi od Stolarzá zrobioney, ták ią po prostu mieć będźiesz. Weźmiy sztukę deski, EFDI, szerokiey ná ćwierć (im szersza tym lepsza,) y wyrzniy ná spodnim boku ID, tryánguł SH, ná obięćie kulki Perpendykułowey, á wbiwszy pod wierzchem, igłę, szpilkę, álbo ćwieczek R, vwiąż ná nim perpendykuł, to iest nitkę z kulką RH. Potym postaw deskę ná stole, y znaydż ná niey punkt S srzedni, iáko się dopiero rzekło. A wygotuiesz sobie srzodwagę doskonáłą, lubo prostą. Druga srzodwagá z mnieyszym záwodem. Arkusz pápieru nie rozwiniony TZOV, złam in quarto ná RS,
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 4
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
„To Waszmości zmażę, A Węgrzyna głupiego na to miejsce wrażę.” 550. PIJANY OKULARY KUPUJE
Idąc na Zamek podczas ktoś jubileuszu, Chce kupić okulary w kramie przy ratuszu. Żadnych przybrać nie mogąc do swych oczu, bo się Upił i każde sobie zachuchał na nosie, Obaczy w tym drut bez szkła wiszący na ćwieczku: „Wierę, dla siebieś schował najlepsze, człowieczku!” Długo się kramarz zbrania, na koniec mu poda, Że bez długiego targu doszła w kupnie zgoda. Przyszedszy do kościoła, między szlachtą siędzie, Czyta, gdy okularów i książek dobędzie. Siedząc ktoś wedle niego znajomy na rogu, Rzecze: „Panie,
„To Waszmości zmażę, A Węgrzyna głupiego na to miejsce wrażę.” 550. PIJANY OKULARY KUPUJE
Idąc na Zamek podczas ktoś jubileuszu, Chce kupić okulary w kramie przy ratuszu. Żadnych przybrać nie mogąc do swych oczu, bo się Upił i każde sobie zachuchał na nosie, Obaczy w tym drut bez szkła wiszący na ćwieczku: „Wierę, dla siebieś schował najlepsze, człowieczku!” Długo się kramarz zbrania, na koniec mu poda, Że bez długiego targu doszła w kupnie zgoda. Przyszedszy do kościoła, między szlachtą siędzie, Czyta, gdy okularów i książek dobędzie. Siedząc ktoś wedle niego znajomy na rogu, Rzecze: „Panie,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 427
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tak zamki, jako i klucze są. W których stół marmurowy, fladrowaty. Stolik mały, zielono farbowany. Stolik mały, biały, lipowy. Obrazów dwa, to jest Pan Jezus z krzyżem, a drugi I.W. J Mści Pana kasztelana krakowskiego. Krzesło koralowego sukna. z takiemiż jedwabnemi franzlami, ćwieczkami mosiądzowemi, pozłocistemi. Tamże krzesło drugie, turkusowego sukna, z takiemiż franzlami jedwabnemi. Tamże dwoje krzeseł, starych, skórzanych. Tamże nowych dwie krześle, skórzanych. Okna z okiennicami, całe wszytkie. Prętów para nade drzwiami, do zasłonienia drzwi, to jest do zasłon.
Wyszedszy z Pokoju Pańskiego, w Krużganku
tak zamki, jako i klucze są. W których stół marmurowy, fladrowaty. Stolik mały, zielono farbowany. Stolik mały, biały, lipowy. Obrazów dwa, to jest Pan Jezus z krzyżem, a drugi I.W. J Mści Pana kasztelana krakowskiego. Krzesło koralowego sukna. z takiemiż jedwabnemi franzlami, ćwieczkami mosiądzowemi, pozłocistemi. Tamże krzesło drugie, turkusowego sukna, z takiemiż franzlami jedwabnemi. Tamże dwoje krzeseł, starych, skórzanych. Tamże nowych dwie krześle, skórzanych. Okna z okiennicami, całe wszytkie. Prętów para nade drzwiami, do zasłonienia drzwi, to jest do zasłon.
Wyszedszy z Pokoju Pańskiego, w Krużganku
Skrót tekstu: InwŻółkGęb
Strona: 119
Tytuł:
Inwentarz zamku w Żółkwi
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1671
Data wydania (nie wcześniej niż):
1671
Data wydania (nie później niż):
1671
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
okrągłe mniejsze/ jak wiśnia/ większe jako okrągły mały orzech włoski etc. i średnie . Te w używaniu zagrzejesz ale nie barzo. Miej i poduszeczkę ich owo do szycia miewają/ czymkolwiek miękkim natkaną/ albo jako złotnicy do złocenia zażywają/ albo po prostu weś deszczkę/ przybij płócienko/ natkaj wełną/ zabijaj całe ćwieczkami/ a będziesz miał poduszkę. To wszystko miawszy tak sobie robiąc postąpisz. Porznij jakom rzekł wyżej/ listki do kwiatków z płótna krochmalnego białego. Palcami daj im fałdziki i załamywania jeżeli ich gdzie trzeba; pomaluj potym farbą przyzwoitą. Jeżeli i które potrzebują wypukłości albo zagiętości okrągłej/ te włóż na chustkę tro chę mokrą
okrągłe mnieysze/ iák wiśniá/ większe iako okrągły máły orzech włoski etc. i srzednie . Te w używániu zágrzeiesz ále nie bárzo. Miey i poduszeczkę ich owo do szyćia miewaią/ czymkolwiek miękkim nátkáną/ álbo iáko złotnicy do złoceniá zázywáią/ álbo po prostu weś deszczkę/ przybiy płoćienko/ nátkáy wełną/ zábiiáy cáłe ćwieczkámi/ á będźiesz miał poduszkę. To wszystko miáwszy ták sobie robiąc postąpisz. Porzniy iákom rzekł wyżey/ listki do kwiátkow z płotna krochmálnego białego. Pálcámi dáy im fáłdźiki i záłámywánia ieżeli ich gdźie trzebá; pomaluy potym fárbą przyzwoitą. Ieżeli i ktore potrzebuią wypukłośći albo zágiętośći okrągłey/ te włoż ná chustkę tro chę mokrą
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 206
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
Karety mi się nie zdało, - bo ją tak wiele widziało Państwa, - bym ją przepomniała, bo dosyć była spaniała; Lubo z wierzchu połatana, skóra na niej pożywana, Kareta. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Leć zaś wszytka aksamitna, bardziej biała, niż błękitna.
Frandzli gdzie niegdzie kawałki, aksamitu ledwo smatki, Ćwieczków mało co zostało, bo siła nawypadało. Okna z czarnej były skóry, leć w nich znaczne dosyć dziury; Trzeba i opończy było, gdy się na deszcz zanosiło.
Konie te za wszystko stały, bo tak piękność w sobie miały, Że nieraz Ezop przed nami mówił, że chce tarantami, Miasto rysiów, kontusz
Karety mi się nie zdało, - bo ją tak wiele widziało Państwa, - bym ją przepomniała, bo dosyć była spaniała; Lubo z wierzchu połatana, skóra na niej pożywana, Kareta. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Leć zaś wszytka aksamitna, bardziej biała, niż błękitna.
Frandzli gdzie niegdzie kawałki, aksamitu ledwo smatki, Ćwieczków mało co zostało, bo siła nawypadało. Okna z czarnej były skóry, leć w nich znaczne dosyć dziury; Trzeba i opończy było, gdy się na deszcz zanosiło.
Konie te za wszystko stały, bo tak piękność w sobie miały, Że nieraz Ezop przed nami mowił, że chce tarantami, Miasto rysiów, kontusz
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 75
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
przegra, chociaż oboja zawzięta, Tak szachu, jako z metu oboja kontenta. Masz warcaby, masz szachy, masz wszytko gotowo; Księdza trzeba, przed którym rzeczem sobie słowo. Tylko się z warcabnicą swToją chciej ośmielić, A co które z nas wygra, będziemy się dzielić. Dalej w przegniłej desce puszczą nity, ćwieczki Abo też zardzewieją do szachów zameczki; Wszytko nieużywaniem psuje sam czas cichy, Żeć potem przyjdzie szukać ślusarzów z wytrychy. Porwon nieszczęściu! woliż męża z kluczem, pierwej Nim zamek zardzewieje, stoczą deszczkę czerwy. 85. NA JEDNO STADŁO
Grał młodzian z panną szachy: ta wieniec położy Zakładem, jeśli przegra,
przegra, chociaż oboja zawzięta, Tak szachu, jako z metu oboja kontenta. Masz warcaby, masz szachy, masz wszytko gotowo; Księdza trzeba, przed którym rzeczem sobie słowo. Tylko się z warcabnicą swToją chciej ośmielić, A co które z nas wygra, będziemy się dzielić. Dalej w przegniłej desce puszczą nity, ćwieczki Abo też zardzewieją do szachów zameczki; Wszytko nieużywaniem psuje sam czas cichy, Żeć potem przyjdzie szukać ślusarzów z wytrychy. Porwon nieszczęściu! woliż męża z kluczem, pierwej Nim zamek zardzewieje, stoczą deszczkę czerwy. 85. NA JEDNO STADŁO
Grał młodzian z panną szachy: ta wieniec położy Zakładem, jeśli przegra,
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 435
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
chorób człek biega praszczętach. Cóż mróz, par, sucho, mokro, wiatr, grad ze złej chmury, Grom i piorun, powietrzne krzywdy od natury! Ale któż wszytkie, bo ich niż włosów na głowie Więcej, ludzkie przygody i biedy wypowie? A w kim złe strachem piekła sumnienie rozpacza, Jako w beczce ćwieczkami natknionej się tacza. 170. ZE ZŁYCH OBYCZAJÓW DOBRE SIĘ PRAWA RODZĄ NA TOŻ PIĄTY RAZ
Szukał stary po świecie swemu Rzym praw miastu, Które potem na tablic zawiesił dwunastu. Czy nie dosycze było, z grzechów pierwszych miarę Wziąwszy, na tych tablicach przepisować karę? Wżdyć się tego z natury każdy człowiek w
chorób człek biega praszczętach. Cóż mróz, par, sucho, mokro, wiatr, grad ze złej chmury, Grom i piorun, powietrzne krzywdy od natury! Ale któż wszytkie, bo ich niż włosów na głowie Więcej, ludzkie przygody i biedy wypowie? A w kim złe strachem piekła sumnienie rozpacza, Jako w beczce ćwieczkami natknionej się tacza. 170. ZE ZŁYCH OBYCZAJÓW DOBRE SIĘ PRAWA RODZĄ NA TOŻ PIĄTY RAZ
Szukał stary po świecie swemu Rzym praw miastu, Które potem na tablic zawiesił dwunastu. Czy nie dosyćże było, z grzechów pierwszych miarę Wziąwszy, na tych tablicach przepisować karę? Wżdyć się tego z natury każdy człowiek w
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 101
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
płakał śmierci jego kto go jedno znał. Otoż Syn ciało jego na brzeg z galery wynieść/ i w kaplicce położyć kazał/ kędy okrutnie a rzewno prawie na ciele ojcowskim padszy płakał/ aż go przyjaciele zdięli/ i do galery odwiedli/ ciało wychędożywszy/ i maściami wonnymi namazawszy/ w trunnę drzewianą włożyli/ smołą i ćwieczkami dobrze obwarowali/ do grobu/ który sobie za żywota w Wenecji obrał/ wieźli. Przyczym wszytkim/ iżeśmy obecni byli/ tedysmy też tego doszli/ że są rzeczy nie pewne/ a i owszem plotki/ aby ciała zmarłego człeka morzem wieść nie mógł/ dla czego pospolicie/ gdy Hrabia/ szlachcic/ abo
płákał śmierći iego kto go iedno znał. Otoż Syn ćiáło iego ná brzeg z galery wynieść/ y w káplicce położyć kazał/ kędy okrutnie á rzewno práwie ná ćiele oycowskim padszy płákał/ áż go przyiaćiele zdięli/ y do galery odwiedli/ ciáło wychędożywszy/ y máśćiámi wonnymi námázawszy/ w trunnę drzewiáną włożyli/ smołą y ćwieczkámi dobrze obwárowáli/ do grobu/ ktory sobie zá żywotá w Wenecyey obrał/ wieźli. Przyczym wszytkim/ iżesmy obecni byli/ tedysmy też tego doszli/ że są rzeczy nie pewne/ á y owszem plotki/ áby ćiáłá zmárłego człeká morzem wieść nie mogł/ dla czego pospolićie/ gdy Hrábiá/ szláchćic/ ábo
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 90
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
. Także i koni sześć przy tejże wyprowadzono karecie, bardzo pięknych, a nie kosztowały także w Wiedniu, tylko czternaścieset złotych. Karecie sam, słyszę, przyznawałM. l'Ambassadeur,że bardzo piękna. Zwierciadeł w niej sześć, dobrze większych, niżeli w tej naszej szarej; wewnątrz aksamit piękny nowy, franzle, ćwieczki bardzo piękne i bogate. Sama skrzynia, kozły, gałki wszystkie z żelaza, bardzo bogato złocone. Cała stoi jeszcze nie ruszona w Warszawie. Gdyby jej p. podstoli nie chciał zbyć, bardzo by mię oszukał. Cale nie wiedziałbym, co począć, ile do tak głównych koni, które muszą być te
. Także i koni sześć przy tejże wyprowadzono karecie, bardzo pięknych, a nie kosztowały także w Wiedniu, tylko czternaścieset złotych. Karecie sam, słyszę, przyznawałM. l'Ambassadeur,że bardzo piękna. Zwierciadeł w niej sześć, dobrze większych, niżeli w tej naszej szarej; wewnątrz aksamit piękny nowy, franzle, ćwieczki bardzo piękne i bogate. Sama skrzynia, kozły, gałki wszystkie z żelaza, bardzo bogato złocone. Cała stoi jeszcze nie ruszona w Warszawie. Gdyby jej p. podstoli nie chciał zbyć, bardzo by mię oszukał. Cale nie wiedziałbym, co począć, ile do tak głównych koni, które muszą być te
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 242
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962