Kiedy się kuropatwa przed jastrząbem grzebie, Nie trzeba jej mieć za złe, że się boi śmierci, Zapomniawszy o zadku, w głąb głowę, w śnieg wierci. On zaś, głowę bezpiecznie podniósszy do góry, Ogonem, co najgłębiej może, siąga dziury, I to przeciw powszechnej przyrodzenia modzie: Kuropatwa na wierzchu, ćwik pod nią na spodzie. 96 (P). ZA DROGIE PIENIĄDZE POKOJ DO JEDNEGO SZLACHCICA, KTÓRY MIAŁ NA WYDANIU CÓRKĘ
Kiedy do ateńskiego sławnego mędrelki, Dyjogenesa, przyszedł Aleksander Wielki, Widzący go w ubóstwie i w ostatniej nędzy, Każe mu dać we złocie spory wór pieniędzy. Postrzegszy, stojąc blisko, złodziej
Kiedy się kuropatwa przed jastrząbem grzebie, Nie trzeba jej mieć za złe, że się boi śmierci, Zapomniawszy o zadku, w głąb głowę, w śnieg wierci. On zaś, głowę bezpiecznie podniósszy do góry, Ogonem, co najgłębiej może, siąga dziury, I to przeciw powszechnej przyrodzenia modzie: Kuropatwa na wierzchu, ćwik pod nią na spodzie. 96 (P). ZA DROGIE PIENIĄDZE POKOJ DO JEDNEGO SZLACHCICA, KTÓRY MIAŁ NA WYDANIU CÓRKĘ
Kiedy do ateńskiego sławnego mędrelki, Dyjogenesa, przyszedł Aleksander Wielki, Widzący go w ubóstwie i w ostatniej nędzy, Każe mu dać we złocie spory wór pieniędzy. Postrzegszy, stojąc blisko, złodziej
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 49
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
.
Jamci to, com zabawą paniej swojej była, Com przy jej pięknym ciele zawsze się pieściła. Dziś tu za wroty leżę, kiedym na obroty Psie przyszła. Jak nie wszyscy dbają o pieszczoty. Krogulcowi.
Ja com więc pana cieszył, co mną ugonione Przepiorki obciążały wacki napełnione, Od ćwika okrutnego poległem pazura. Takci na świecie z dużym słaby mało wskóra. Królikowi.
Przez mię się zalecano, lecz cudze zaloty Świata mię pozbawiły, gdym z zbytniej pieszczoty Spadł z stołu i tam słabej nałamałem szyje. Tak często własną skorą płacim błędy czyje. Szklenicy stłuczonej.
Jamci to ona piękna szklenica toczona
.
Jamci to, com zabawą paniej swojej była, Com przy jej pięknym ciele zawsze się pieściła. Dziś tu za wroty leżę, kiedym na obroty Psie przyszła. Jak nie wszyscy dbają o pieszczoty. Krogulcowi.
Ja com więc pana cieszył, co mną ugonione Przepiorki obciążały wacki napełnione, Od ćwika okrutnego poległem pazura. Takci na świecie z dużym słaby mało wskora. Krolikowi.
Przez mię się zalecano, lecz cudze zaloty Świata mię pozbawiły, gdym z zbytniej pieszczoty Spadł z stołu i tam słabej nałamałem szyje. Tak często własną skorą płacim błędy czyje. Szklenicy stłuczonej.
Jamci to ona piękna szklenica toczona
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 481
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, et moriar ingratus. Taż i mojaa perora/ który i żyjąc i umierając nigdy dobrodziejstwa dzisiejszego równo wdzięcznością nie odsłużę. Służyć jednak będę póki tylko i żyć/ całą wiarą/ prawdziwą uniżonością/ morigero obsequio/ zdrowiem moim WKM. i Ojczyźnie. Nie dozwolę zasypiać na ręku moich od tak wielu wieków donoszonemu Ćwikowi/ aby żartkim polotem nie muscas jakie/ których Aquila non captat, ale znamienite i Geniusz Pański nasycające WKM. przynosił obłowy Nie zadadzą mu bynamniej rany ani pióra jego uszczerbią starożytne Prusa mojego Kosy/ bo lubo żelazne i ostre jednak z-krzyżami i na krzyż (tłumaczę z bojaźnią Bożą) złączone metunt non laedunt
, et moriar ingratus. Táż i moiaá perorá/ ktory i żyiąc i umieráiąc nigdy dobrodźieystwá dźieśieyszego rowno wdźięcznośćią nie odsłużę. Służyć iednák będę poki tylko i żyć/ całą wiarą/ prawdźiwą uniżonośćią/ morigero obsequio/ zdrowiem moim WKM. i Oyczyźnie. Nie dozwolę zásypiáć na ręku moich od tak wielu wiekow donoszonemu Cwikowi/ aby żártkim polotem nie muscas iakie/ ktorych Aquila non captat, ále známienite i Geniusz Pánski násycaiące WKM. przynośił obłowy Nie zadadzą mu bynamniey rány áni piorá iego uszczerbią stárożytne Prusá moiego Kosy/ bo lubo zelázne i ostre iednák z-krzyżámi i ná krzyż (tłumáczę z boiaźnią Bożą) złączone metunt non laedunt
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 23
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Chrystusowym żył jako Bóg na świecie dla dusz krwię przenajdroższą odkupionych. O życie najprzedniejsze, najświętsze i najpotrzebniejsze! Ach straszliwa czci i niebezpieczeństwa pełna, żyć jako i dla kogo obligacyjo! Cóż mi tu odpowiecie, szacujący się z człowiekiem według ułomności i sprosności swoich, z Bogiem i nad Boga według prezumpcji w charakterze jego wysmukli ćwikowie albo raczej kapłani. Aksyjoma wasze jest potępienia godne: że ksiądz nie jest aniołem, żyć musi jako człowiek, kiedy jako Bóg żyć zawsze powinien. Czemuż z światem nie żyjecie do końca, święte, stare obudwu Testamentów duchowieństwa, kiedy dotychczas wasze żyje na modelusz życia duchownego powołanie? Podobnoście krwi natury ludzkiej w
Chrystusowym żył jako Bóg na świecie dla dusz krwię przenajdroższą odkupionych. O życie najprzedniejsze, najświętsze i najpotrzebniejsze! Ach straszliwa czci i niebezpieczeństwa pełna, żyć jako i dla kogo obligacyjo! Cóż mi tu odpowiecie, szacujący się z człowiekiem według ułomności i sprosności swoich, z Bogiem i nad Boga według prezumpcyi w charakterze jego wysmukli ćwikowie albo raczej kapłani. Aksyjoma wasze jest potępienia godne: że ksiądz nie jest aniołem, żyć musi jako człowiek, kiedy jako Bóg żyć zawsze powinien. Czemuż z światem nie żyjecie do końca, święte, stare obudwu Testamentów duchowieństwa, kiedy dotychczas wasze żyje na modelusz życia duchownego powołanie? Podobnoście krwi natury ludzkiej w
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 222
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
istota Rodzi się teraz niby jakim żartem Albo jakoby Bóg nasz był sierota, Księżym niestetyż ulega bękartom, Kiedy przez pochop do swych uciech lipki Od ołtarza się spieszą do kolibki. Czegoż się śmiejesz na swym pasterniku Gorsząc, pasterzu, trzodę wkoło ciebie? Że taż w kapłonie moc jest co i w ćwiku? Ma dosyć racji mankament dla siebie. Tyś się poświęcił na płodność szałaszą, U nas biskupi także nie wałaszą. Na wolą cnota każdemu jest dana, Ty ją mieć musisz przez ochwat cielesny, Iże nie siągasz przez studnią do dzbana, Dostatek swego jest przyczyną wczesny, A żeć potrzeba więcej nie pozwoli,
istota Rodzi się teraz niby jakim żartem Albo jakoby Bóg nasz był sierota, Księżym niestetyż ulega bękartom, Kiedy przez pochop do swych uciech lipki Od ołtarza się spieszą do kolibki. Czegoż się śmiejesz na swym pasterniku Gorsząc, pasterzu, trzodę wkoło ciebie? Że taż w kapłonie moc jest co i w ćwiku? Ma dosyć racyi mankament dla siebie. Tyś się poświęcił na płodność szałaszą, U nas biskupi także nie wałaszą. Na wolą cnota każdemu jest dana, Ty ją mieć musisz przez ochwat cielesny, Iże nie siągasz przez studnią do dzbana, Dostatek swego jest przyczyną wczesny, A żeć potrzeba więcej nie pozwoli,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 234
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Głowacze, Węgorze świeże, i suche. Rzeczne ryby różne, Słone ryby, Wyzina świeża, Wyzina słona. Wyzina wędzona; Śledzie, Kawiar Wenecki, Kawiar Turecki.
Śledzie Dunajskie, Śledzie wędzone, Perki, Flądry, Platajki, Szczuki Główne, Szczuki pod Główne, Szczuki łokietne, Szczupaki pułmiskowe Obłączki Karpie Dunajskie Karpie Ćwiki Karpie pułmiskowe. Okonie, Karasie, Leszcze, Liny, Stokwisz, Porsz. Pomuchle, Amernice. Ostrygi, Żółwie, Ślimaki, Raki. Wety cukrowe. Paszty Genueńskie, Paszty Francuskie. MEMORIAŁ
Konfekty w soku Francuskim to jest: Pigwy w soku, Wiśnie w soku, Porzeczki w soku, Agrest w soku,
Głowacze, Węgorze świeże, y suche. Rzeczne ryby rozne, Słone ryby, Wyźiná świeża, Wyzina słona. Wyzina wędzona; Sledźie, Káwiar Wenecki, Káwiar Turecki.
Sledźie Dunáyskie, Sledźie wędzone, Perki, Flądry, Platayki, Sczuki Głowne, Sczuki pod Głowne, Sczuki łokietne, Sczupaki pułmiskowe Obłączki Kárpie Dunayskie Kárpie Cwiki Kárpie pułmiskowe. Okonie, Kárásie, Leszcze, Liny, Stokwisz, Porsz. Pomuchle, Amernice. Ostrygi, Zołwie, Slimaki, Ráki. Wety cukrowe. Pászty Genueńskie, Pászty Francuskie. MEMORYAŁ
Confekty w soku Francuskim to iest: Pigwy w soku, Wiśnie w soku, Porzeczki w soku, Agrest w soku,
Skrót tekstu: CzerComp
Strona: 5
Tytuł:
Compendium ferculorum albo zebranie potraw
Autor:
Stanisław Czerniecki
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
kulinaria
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
, przychodem, Obaczę w sklepie wedla niej Malarze malują przy niej Sztuki zacne, Olandrowie, Nie Polacy, bo pludrowie. Drugie miejsce pokazują, Żebym wstąpił, rozkazują. Wszedłem, obaczę dostatki, Stołowe od srebra statki. Przeciw w sklepie białożory Mają swe wielkie dozory, Których jest, widzę, niemało Wszytko ćwików, braku mało. Psięta legawe na łóżku Leżą, ptasznice przy łóżku; Siatki myślistwa wszelkiego Tam są u Pana wielkiego: Srebro stołowe Białożory
Nic to przynieść na jeden dzień Kuropatw, nie mówię w tydzień, Kilka stad; na drągach wiszą, W śpiżarniej, słyszałem, dyszą. Jan Nadworski to sprawuje, Z
, przychodem, Obaczę w sklepie wedla niej Malarze malują przy niej Sztuki zacne, Olandrowie, Nie Polacy, bo pludrowie. Drugie miejsce pokazują, Żebym wstąpił, rozkazują. Wszedłem, obaczę dostatki, Stołowe od srebra statki. Przeciw w sklepie białożory Mają swe wielkie dozory, Których jest, widzę, niemało Wszytko ćwików, braku mało. Psięta legawe na łóżku Leżą, ptasznice przy łóżku; Siatki myślistwa wszelkiego Tam są u Pana wielkiego: Srebro stołowe Białożory
Nic to przynieść na jeden dzień Kuropatw, nie mówię w tydzień, Kilka stad; na drągach wiszą, W śpiżarniej, słyszałem, dyszą. Jan Nadworski to sprawuje, Z
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 56
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
/ niechci jej zajrzą; niech się palą zdrowi; niech zmierzają po oku jak do celu; niech świegocą jak wróble. Dziw/ dziw/ dziw/ niech wzdychają/ niech się gorszą/ i nie wiedzieć co czynią; frąszką to wszytko/ kiedy Zona będzie miała w tobie ukontentowanie/ a pozna też jak Kuropatwa Ćwika po oku/ to to jaki taki pójdzie nos zwiesiwszy; tak że potym nie trzeba jej będzie straży chować; nie trzeba przy niej/ jako pies przy kramiku leżeć ustawicznie/ ani pilnować; bo to i szpetna i nieprzyzwoita. na ZŁOTE JARZMO
Nie radzę Zonę trzymać pod ustawną strażą, Z musu to są cnotliwe.
/ niechći iey záyrzą; niech się palą zdrowi; niech zmierzáią po oku iák do celu; niech świegocą iák wroble. Dźiw/ dźiw/ dźiw/ niech wzdycháią/ niech się gorszą/ y nie wiedźieć co czynią; frąszką to wszytko/ kiedy Zoná będźie miáłá w tobie ukontentowánie/ á pozna też iák Kuropátwá Cwiká po oku/ to to iáki táki poydźie nos zwieśiwszy; ták że potym nie trzebá iey będźie straży chowáć; nie trzebá przy niey/ iáko pies przy kramiku leżeć ustáwicznie/ áni pilnowáć; bo to y szpetna y nieprzyzwoita. ná ZŁOTE IARZMO
Nie rádzę Zonę trzymać pod ustawną strażą, Z musu to są cnotliwe.
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 11
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
podoba: Pójdźmyż za tym od twarzy/ do lat mienia/ i urodzenia. Jeśli Zon pojmiesz młodą/ tymci będzie powolniejsza: Bodaj ci Zrebca według ręki swojej ujeździć/ fantazją Pańską zrozumie/ i ledwie nie myśl tego wie: Bodaj młodzikiem ptakiem gonić/ jako myśliwska niesie przypowieść. Młodzik niewolnik/ Maisz Towarzysz/ Ćwik Pan. Młoda tedy na swoje kopyto/ i według swojej woli przyuczysz sobie jak żywnie zechcesz. niepotrzebnie się boisz/ żebyć nie pomogła do starości. Bodajci się nie odmieniać z Zoną/ a i z sługą kiedy dobre. Darmo się frasujesz/ żeć każe kupować/ i sprawować sobie: Lepiejci Zonie kupić
podoba: Podźmysz zá tym od twarzy/ do lat mienia/ y urodzenia. Ieśli Zon poymiesz młodą/ tymći będźie powolnieysza: Boday ci Zrebcá według ręki swoiey uieździć/ fántázyą Páńską zrozumie/ y ledwie nie myśl tego wie: Boday młodźikiem ptakiem gonić/ iáko myśliwská nieśie przypowieść. Młodźik niewolnik/ Máisz Towárzysz/ Cwik Pan. Młoda tedy ná swoie kopyto/ y według swoiey woli przyuczysz sobie iák żywnie zechcesz. niepotrzebnie się boisz/ żebyć nie pomogłá do stárośći. Bodayci się nie odmieniáć z Zoną/ á y z sługą kiedy dobre. Dármo się frásuiesz/ żeć każe kupowáć/ y spráwowáć sobie: Lepieyći Zonie kupić
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 15
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
pilnować; bo to wszystko fraszka/ najpewnieszy łańcuch najmocniejsze kajdany/ nie omylny stróż/ wstyd/ i kochanie w Mężu/ i ukontentowanie z niego. Jeśli zaś niewstydliwą pojmiesz/ albo trafisz na taką nieszczęściem; prawda/ że jakoś przecie markotno/ ale i temu poradzić możesz kiedy będziesz miał rozum/ i że pozna Zona Ćwika po oku/ jako tego przykłady mamy: że które za pierwszych Mężów swawolne były/ i osławie; to potym za drugich cicho było nic nie umiały. Mężem się to tedy dzieje/ Mężem; dla tego Prawo pozwala swawolne białogłowy pojmować/ żeby je przez zamężenie do dobrego przyprowadzić żywota. Jabym zaś tobie co to o
pilnować; bo to wszystko frászká/ naypewnieszy łáncuch naymocnieysze káydány/ nie omylny stroż/ wstyd/ y kochánie w Mężu/ y ukontentowánie z niego. Ieśli záś niewstydliwą poymiesz/ álbo tráfisz ná táką nieszczęśćiem; práwdá/ że iákoś przećie márkotno/ ále y temu porádźić możesz kiedy będźiesz miał rozum/ y że pozna Zoná Cwiká po oku/ iáko tego przykłády mamy: że ktore zá pierwszych Mężow swawolne były/ y osławie; to potym zá drugich ćicho było nic nie umiáły. Mężem się to tedy dźieie/ Mężem; dla tego Práwo pozwala swawolne białogłowy poymowáć/ żeby ie przez zamężenie do dobrego przyprowádźić żywotá. Iabym záś tobie co to o
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 18
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700