Każe mi z ochoty Zostać hołdownikiem I twym niewolnikiem; Brew czarna, wyniosła, Jagody przeniosła; Promień oka twego Miecz jest serca mego; Warga rubinowa, Mowa z ust cukrowa Brnie w serce strapione, Miłością zranione; Ręka bielusieńka, Śliczna, malusieńka, Ciągnie serce moje, Chce dać łaskę twoję; Cieniuchnaś jak łątka, Nadobne drażniątka; A dla twej grzeczności Dokonam z miłości. WIOSNA
Spędziła wiosna lodowe skorupy, Już kmiotek z pługiem rusza się z chałupy, Już się owieczka młodą trawką cieszy, Już się dąb rozwić młodociany spieszy, Stworzenie wszytko śmieje się i lotne Ptastwo piosneczki wykrzyka zalotne. Nie bądźmy, Jago, i my od
Każe mi z ochoty Zostać hołdownikiem I twym niewolnikiem; Brew czarna, wyniosła, Jagody przeniosła; Promień oka twego Miecz jest serca mego; Warga rubinowa, Mowa z ust cukrowa Brnie w serce strapione, Miłością zranione; Ręka bielusieńka, Śliczna, malusieńka, Ciągnie serce moje, Chce dać łaskę twoję; Cieniuchnaś jak łątka, Nadobne drażniątka; A dla twej grzeczności Dokonam z miłości. WIOSNA
Spędziła wiosna lodowe skorupy, Już kmiotek z pługiem rusza się z chałupy, Już się owieczka młodą trawką cieszy, Już się dąb rozwić młodociany spieszy, Stworzenie wszytko śmieje się i lotne Ptastwo piosneczki wykrzyka zalotne. Nie bądźmy, Jago, i my od
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 254
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
głowie. Pludry długie, jakie więc noszą Olendrowie. W tych pludrach były okna, w których różne chował Stuczki dla komunikantów - te obrzezował Jako szybę okrągło, drugie granowite Z białej i grubej mąki, owo pospolite. Miał do tego i kielich z dawna przebutwiały, I nasienia jakiegoś węzełek niemały. Włóczył się z oną łątką po swej Karyntyjej, Dom od domu uczący ludzi tej religii, Pytający się Niemców onych głupich, ktoby Miał dziecię małe do krztu dziwnymi sposoby, Lub ktoby chciał wieczerzać. Tam po plecu swoich Kogo nalazł, używał tych obrzędów dwoich. Tam trefnego na stole chłopka postawiwszy, I z pluderek rżanego plaskuru dobywszy,
głowie. Pludry długie, jakie więc noszą Olendrowie. W tych pludrach były okna, w których różne chował Stuczki dla komunikantów - te obrzezował Jako szybę okrągło, drugie granowite Z białej i grubej mąki, owo pospolite. Miał do tego i kielich z dawna przebutwiały, I nasienia jakiegoś węzełek niemały. Włóczył się z oną łątką po swej Karyntyjej, Dom od domu uczący ludzi tej religiej, Pytający się Niemców onych głupich, ktoby Miał dziecię małe do krztu dziwnymi sposoby, Lub ktoby chciał wieczerzać. Tam po plecu swoich Kogo nalazł, używał tych obrzędów dwoich. Tam trefnego na stole chłopka postawiwszy, I z pluderek rżanego plaskuru dobywszy,
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 363
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
Słowy jako Człowiek: Toć posyła ten do któregoś się modlił/ bogaty widząc że niebyło ani złoto ani srebro/ wziąć niechciał. Wielki krzyż dała Ubogiemu cicho mówiąc: Toć posyła ten do któregoś się modlił/ ten ubogi był bardzo rad/ całował ten krzyż i zradością go przyjął/ ale ta łątka niechciała mu dać/ mówiąc: ach nie ponieważ radością bierzesz niebędziesz go nosił/ i tak wziąwszy Obadwa krzyże/ włożył je na Ramiona Bogatemu który znimi za Drzwi poszeł/ ale był niecierpliwy/ i odrzucił ich od siebie precz/ ten powróciwszy do Domu/ chciał się liczeniem Pieniędzy ucieszyć/ znalzł że wszystkie
Słowy iáko Człowiek: Toc posyła ten do ktoregoś się modlił/ bogaty widząc że niebyło ani złoto ani srebro/ wźiąć niechciał. Wielki krzyz dáła Ubogiemu cicho mowiąc: Toć posyła ten do ktoregoś się modlił/ ten ubogi był bárdzo rad/ cáłował ten krzyż y zradością go przyiął/ ále tá łątká niechciáłá mu dáć/ mowiąc: ách nie poniewasz radoscią bierzesz niebędziesz go nosił/ y ták wziąwszy Obádwá krzyże/ włożył ie ná Rámiona Bogátęmu ktory znimi zá Drzwi poszeł/ ale był niecierpliwy/ y odrzucił ych od siebie precz/ ten powrociwszy do Domu/ chciał się liczęniem Pięniędzy ucieszyć/ ználzł że wszystkie
Skrót tekstu: MalczInstGleich
Strona: 37
Tytuł:
Nova et methodica institutio [...] Gleichnus
Autor:
Stanisław Jan Malczowski
Drukarnia:
G.M. Nöller
Miejsce wydania:
Ryga
Region:
Inflanty
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
bluźnierstwo Boga mego dozwalać i o to się nie zastawiasz, rozkoszami się rad i marnościami i cielesnościami bawisz, ludzi godnych tracisz i onemi gardzisz i zdrajcę, pochlebce, harde, nadęte, głupie, zuchwałe, wszeteczne bluźnierce, chlebem mym na mię karmisz i one na moje zdrowie chowasz, dochody moje na stroje próżne, łątki, maszkary, cielesności i na inne próżności obracasz. Powiedz mi, coś z sobą z za morza przywiózł, co masz ty nie odemnie? Wzięłam cię z za morza swoim kosztem nagiego, głupiego, chudego, tum cię przyprowadziła i tu cię chowam, żywię i z twemi; wiedzże o
bluźnierstwo Boga mego dozwalać i o to się nie zastawiasz, rozkoszami się rad i marnościami i cielesnościami bawisz, ludzi godnych tracisz i onemi gardzisz i zdrajcę, pochlebce, harde, nadęte, głupie, zuchwałe, wszeteczne bluźnierce, chlebem mym na mię karmisz i one na moje zdrowie chowasz, dochody moje na stroje próżne, łątki, maszkary, cielesności i na inne próżności obracasz. Powiedz mi, coś z sobą z za morza przywiózł, co masz ty nie odemnie? Wzięłam cię z za morza swoim kosztem nagiego, głupiego, chudego, tum cię przyprowadziła i tu cię chowam, żywię i z twemi; wiedzże o
Skrót tekstu: MowaKoprzCz_II
Strona: 98
Tytuł:
Żałosna mowa Rzpltej polskiej pod Koprzywnicą do zgromadzonego rycerstwa roku 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
koniunktur czasu sposobić się powinne, tak za odmianą świata, kotre co dzień intercedit, powinny i prawa, i Konstytucje odmieniać się. Proste wieki prostych zwyczajów potrzebowały, i rządów, polerowniejszych zaś świat ostróżniejszych potrzebuje obrzędów. Przemysław Książę Polskie poubierawszy drzewa w szyszaki, zniósł nieprzyjaciela, który rozumiał na ten czas las ubrany włątki, że to wojsko było. Taką sztuką teraz najgrubszego nie podszedłby Narodu zaczym to co przed ztem lat było w Polsce proficuum, terazby za żart miano, Co zaś do tego, że przeszłych wojsk ordynacją Rzeczpospolita szczęśliwsza w zawojowaniu krajów była; niewypraw to sprawowała activitas, ale rząd domowy, którym teraz
koniunktur czásu sposobić się powinne, ták zá odmianą światá, kotre co dźień intercedit, powinny y prawá, y Konstytucye odmieniać się. Proste wieki prostych zwyczáiow potrzebowały, y rządow, polerownieyszych záś świát ostrożnieyszych potrzebuie obrzędow. Przemysław Xiążę Polskie poubierawszy drzewá w szyszaki, zniosł nieprzyiaćiela, ktory rozumiał ná ten czás las ubrany włątki, że to woysko było. Táką sztuką teraz naygrubszego nie podszedłby Narodu záczym to co przed stem lat było w Polszcze proficuum, terazby zá żart miano, Co záś do tego, że przeszłych woysk ordynácyą Rzeczpospolita szczęśliwsza w záwoiowániu kráiow byłá; niewypraw to sprawowałá activitas, ále rząd domowy, ktorym teraz
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 127
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Trzeba naprzód kuźnice mieć na pewnej wodzie/ W której skok nich wysoki a nie niski będzie By koła nie brodziły/ ma też być głekoka Rzeka ocembrowana z boków i szeroka.
Huta ma być przestrona dla deszcza przykryta/ A ze wszytkich sron prawie porządnie zawarta. Wszytko dziło porządne ma być i pogrodki/ Pale/ łątki/ koryta: tram i słupy wszytki.
Trzeba też mieć chałupy dobrze zbudowane Robotnice/ a huty blisko postawione. Więc i dom gospodarski niech przy Hucie będzie/ Z któregoby mógł widzieć po kuźnijc wszędzie.
Dymarskie piece siebie nie mają być blisko/ Ani namiejscu błotnym kędy jest zrzodlisko. Bo więc spodek w takowym
Trzebá naprzod kuźnice mieć ná pewney wodźie/ W ktorey skok nich wysoki á nie niski będźie By kołá nie brodźiły/ ma też bydź głekoka Rzeká ocembrowána z bokow y szyroka.
Hutá ma bydź przestrona dla desczá przykryta/ A ze wszytkich sron práwie porządnie záwárta. Wszytko dźiło porządne ma bydź y pogrodki/ Pale/ łątki/ korytá: tram y słupy wszytki.
Trzebá też mieć cháłupy dobrze zbudowáne Robotnice/ á huty blisko postáwione. Więc y dom gospodárski niech przy Hućie będźie/ Z ktoregoby mogł widzieć po kuźniyc wszędźie.
Dymárskie piece śiebie nie máią bydź blisko/ Ani námieyscu błotnym kędy iest zrzodlisko. Bo więc spodek w tákowym
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: I2
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
i sto razy przysiężesz, że nie ta. Gdy tak co rok szpetnieje, aże do trzydziestu, Podobieństwa w niej różej, tylko ostropestu, Bo na miejsce gładkości niż w jeżu, niż w oście Ostrzejsze i żądlistsze na niej ciernie roście. Cóż rzeczesz, jeśli piąte miną jej dziesiątki? Urodzone straszydło z onej pięknej łątki. Wszytek koncept w języku, wszytka grzeczność w mowie: Jeżeli spytasz słowem, tysiącem odpowie; A co się jej zda czynić najbardziej dowcipnie, Za każdym cię zakole, za każdym uszczypnie.
Patrzaj, co diabeł broi! Im bardziej jest szpetna, Tym bardziej zła, kto by rzekł, tym bardziej zaletna, I
i sto razy przysiężesz, że nie ta. Gdy tak co rok szpetnieje, aże do trzydziestu, Podobieństwa w niej różej, tylko ostropestu, Bo na miejsce gładkości niż w jeżu, niż w oście Ostrzejsze i żądlistsze na niej ciernie roście. Cóż rzeczesz, jeśli piąte miną jej dziesiątki? Urodzone straszydło z onej pięknej łątki. Wszytek koncept w języku, wszytka grzeczność w mowie: Jeżeli spytasz słowem, tysiącem odpowie; A co się jej zda czynić najbardziej dowcipnie, Za każdym cię zakole, za każdym uszczypnie.
Patrzaj, co diabeł broi! Im bardziej jest szpetna, Tym bardziej zła, kto by rzekł, tym bardziej zaletna, I
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 438
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
miły Boże czemuż wżdy my nędzni ludzie tak rzadko na to pamiętamy? Latom/ miesiącom/tegodniom/ dniom i godzinam upłynąć dopuszczamy/ a bynamniej nazad niepomysłami! Widzimy że około i podje nas ludzie przez śmierć do wieczności wchodzą/ anie uważa,y/ że też wnet i nas porządek przydzie! Jako dziatki złątkami i obrazkami/ tak też i my gramy z doczesnymi rzeczami/ i w nich się kochamy i radujemy: Wieczności zapominamy! Na świecie jeno na świat patrzymy/ z świeckiemi rzeczy sprawe mając/ i kochamy się w świeckich marnościach/ ustawicznie i pożądliwie po nich stojąc. Najprzedniejsze dobro/ nalepszy skarb i kleinot/ Boga i
miły Boże czemuż wżdy my nędzni ludzie ták rzadko ná to pámiętamy? Látom/ mieśiącom/tegodniom/ dniom y godzinam upłynąć dopuszczamy/ á bynamniey názad niepomysłami! Widzimy że około y podie nas ludźie przez śmierć do wiecznośći wchodzą/ ánie uważa,y/ że też wnet y nás porządek przydzie! Iáko dźiatki złątkámi y obrazkami/ ták też y my gramy z doczesnymi rzeczámi/ y w nich śię kochámy y ráduiemy: Wiecznośći zapominamy! Na świećie ieno ná świat patrzymy/ z świeckiemi rzeczy spráwe máiąc/ y kochamy śię w świeckich márnośćiách/ ustawicznie y pożądliwie po nich stoiąc. Nayprzednieysze dobro/ nalepszy skarb y kleinot/ Boga y
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: Ev
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
i Szlachcicowie zacni! O jako się darmo rzucacie/ i tak wielom sobie ustępować każecie!
O jakoż to rzecz żałosna i płaczu godna/ że Panowie (Szlachcicy) in sine nihil diserepant à privato, ku końcowi nic nie są różni od Prostaków/ póki żyjemy/ żejjemy nierówni/ etc. Na skończeniu aktu/ kiedy łątki do jednej krobki złożą/ wszyscy Królowie i Książeta/ Panowie/ Szlachta i Wieśniacy/ wszyscy zgoła z śmiercia się porównają! Nazianzen. in Nob. mal. morat. T. 2. p. 971.
Pulvis unus, mówi/ Nazianzenus, omnes sumus, ab eodem Fictore genus omnes ducimus. A drugi w
y Szláchćicowie zacni! O iáko śię dármo rzucaćie/ y ták wielom sobie ustępowáć każećie!
O iákoż to rzecz żáłosna y płáczu godna/ że Pánowie (Szláchćicy) in sine nihil diserepant à privato, ku końcowi nic nie są rożni od Prostakow/ poki żyiemy/ żeyiemy nierowni/ etc. Ná skończeniu áktu/ kiedy łątki do iedney krobki złożą/ wszyscy Krolowie y Xiążetá/ Pánowie/ Szláchtá y Wieśniacy/ wszyscy zgołá z śmierćia śię porownáią! Nazianzen. in Nob. mal. morat. T. 2. p. 971.
Pulvis unus, mowi/ Nazianzenus, omnes sumus, ab eodem Fictore genus omnes ducimus. A drugi w
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Piii
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
się obnażyć ze wszytkich cnot Chrześcijańskich/ żeby się oblec w sukienkę barziej wziętą u Dworu/ i okazalszą u świata/ kiedy widziemy tak siła ludzi lekkomyślnych w Anglii i we Francjej/ którym się wszytko nic grzeczy widzi/ tylko co się zgadza z modą/ i co pół wieku trawią na tym/ żeby się wystroić ni łątka/ i u jednych na pochwałę/ u drugich na pośmiewisko zarobić. Tak czynili przedtym dawni Britonowie, i insze narody od Rzymian podbite/ rozkochali się naprzód w ich języku i stroju/ potym ich poczęli naśladować w zbytku bankietów wyśmienitych/ i wspaniałych budynków/ pochlebując sobie/ że ich to zdobiło/ i miało coś osobliwej
się obnáżyć ze wszytkich cnot Chrześćiáńskich/ żeby się oblec w sukienkę bárźiey wźiętą v Dworu/ y okazálszą v światá/ kiedy widźiemy ták śiłá ludźi lekkomyślnych w Angliey y we Fráncyey/ ktorym się wszytko nic grzeczy widźi/ tylko co się zgádza z modą/ y co puł wieku tráwią ná tym/ żeby się wystroić ni łątká/ y v iednych ná pochwałę/ v drugich ná pośmiewisko zárobić. Ták czynili przedtym dáwni Britonowie, y insze narody od Rzymian podbite/ roskocháli się naprzod w ich ięzyku y stroiu/ potym ich poczęli náśládowáć w zbytku bánkietow wyśmienitych/ y wspániałych budynkow/ pochlebuiąc sobie/ że ich to zdobiło/ y miáło coś osobliwey
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 103
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678