nową słobodę Przenoszą, w inszy kształt, w inszą urodę, I inszej nie masz po tej śmierci szkody, Tylko na starą duszę żupan młody, Możemy z śmierci przeszydzać i tyle Niesmaków sobie nie knować w mogile. Tak i ja, kiedy dni swoich dopędzę, Kiedy ostatnią Parki zwiną przędzę, Opuszczę z chęcią zwiotszałe łachmany, A niż na nowy będę zawołany Żywot, będę się, w powietrze zmieniony, Przy Jadze bawił jak wietrzyk pieszczony, Będę ją chłodził podczas kanikuły I poddymając na piersiach przy stuły, Czegom pragnął żyw, w tej alabastrowej Jaskini czekać będę formy nowej. DO MIESIĄCA
Cyntyja jasna, gwiazd wierny hetmanie, Której wieczorne
nową słobodę Przenoszą, w inszy kształt, w inszą urodę, I inszej nie masz po tej śmierci szkody, Tylko na starą duszę żupan młody, Możemy z śmierci przeszydzać i tyle Niesmaków sobie nie knować w mogile. Tak i ja, kiedy dni swoich dopędzę, Kiedy ostatnią Parki zwiną przędzę, Opuszczę z chęcią zwiotszałe łachmany, A niż na nowy będę zawołany Żywot, będę się, w powietrze zmieniony, Przy Jadze bawił jak wietrzyk pieszczony, Będę ją chłodził podczas kanikuły I poddymając na piersiach przy stuły, Czegom pragnął żyw, w tej alabastrowej Jaskini czekać będę formy nowej. DO MIESIĄCA
Cyntyja jasna, gwiazd wierny hetmanie, Której wieczorne
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 171
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
szczęśliwe pieluchy, Które się boskich członeczków tykają, Szczęśliwy i żłób, szczęśliwe i siano.
Szczęśliwsze jednak nad wszytko pastuchy Sądzę, że naprzód Dzieciątko witają I do zbawienia powstali tak rano. NA TOŻ ROKU 1647
Dawna przypowieść, że by to szalony Był, kto by wzgardził stołkiem między pany, Purpurę zrzucił za liche łachmany, Berło porzucił, odbieżał korony.
Fałszywa powieść, bo dziś narodzony Nowy Likurgus, gwiazdami utkany Tron swój opuszcza i w której chowany Był, wieczną chwałę, dla nas poniżony.
Widząc, żeśmy się rodzili nieczyści, Nieczyste nasze ciało na się bierze, Które wprzód Świętym Duchem sobie czyści,
I tak zrodzony
szczęśliwe pieluchy, Które się boskich członeczków tykają, Szczęśliwy i żłób, szczęśliwe i siano.
Szczęśliwsze jednak nad wszytko pastuchy Sądzę, że naprzód Dzieciątko witają I do zbawienia powstali tak rano. NA TOŻ ROKU 1647
Dawna przypowieść, że by to szalony Był, kto by wzgardził stołkiem między pany, Purpurę zrzucił za liche łachmany, Berło porzucił, odbieżał korony.
Fałszywa powieść, bo dziś narodzony Nowy Likurgus, gwiazdami utkany Tron swój opuszcza i w której chowany Był, wieczną chwałę, dla nas poniżony.
Widząc, żeśmy się rodzili nieczyści, Nieczyste nasze ciało na się bierze, Które wprzód Świętym Duchem sobie czyści,
I tak zrodzony
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 211
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
na cesarską Elearom służącą, o człowieku niejakim, który wieczerzą wielką sprawiwszy, a na nią swoich wzywawszy, gdy się jeden wsią, drugi jarzmem wołów, a trzeci żoną wymawiali, od cudzych zapłotków zbierać kazał i naganiać, Elearowie dobrą potuchę na kazaniu wziąwszy o przyszłej stypie wojennej, którą cesarz chrześcijański uczyniwszy, aby heretyckiemi łachmanami przyodzianego precz wyrzucił, a wiedząc iż gdy wzywał na pomoc własnych poddanych swoich, jedni mu się wsią wymawiali, to jest iż im pilniej księstw albo dziedzin swoich bronić, a ci są neutralistowie, a po prostu obłudni heretycy, pod tym płaszczykiem lud chowając, cicho broić pomagający; drudzy zaś jarzmem wołów, to jest
na cesarską Elearom służącą, o człowieku niejakim, który wieczerzą wielką sprawiwszy, a na nią swoich wzywawszy, gdy się jeden wsią, drugi jarzmem wołów, a trzeci żoną wymawiali, od cudzych zapłotków zbierać kazał i naganiać, Elearowie dobrą potuchę na kazaniu wziąwszy o przyszłej stypie wojennej, którą cesarz chrześciański uczyniwszy, aby heretyckiemi łachmanami przyodzianego precz wyrzucił, a wiedząc iż gdy wzywał na pomoc własnych poddanych swoich, jedni mu się wsią wymawiali, to jest iż im pilniej księstw albo dziedzin swoich bronić, a ci są neutralistowie, a po prostu obłudni heretycy, pod tym płaszczykiem lud chowając, cicho broić pomagający; drudzy zaś jarzmem wołów, to jest
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 56
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
wszystkiego, i w tym ci dam pilne dowody. Pisać, czytać, tańcować, do koni, do broni. Do Praktyki Fizycznej, chęć mię wszędy skłoni? I biegłych Teologów dojść zechcę Projektów, Tylko niech będę godzien Ojcze twych respektów. Demokryt. Dobrze Synu, ja kosztu nie będę żałował, Lecz trzeba te łachmany abyś pozdejmował, Włóż suknie, ogol brodę, miej zacne przymioty, Posyłajcie po Metrów, niech go uczą cnoty. SCENA III
Muzyka, Metrowie, Galezjusz. Metr Filozoficzny. Umiesz Artykuł Wiary? Galezjusz. nie bardzo pojmuję, Wiem to, że BÓG sam jeden cały świat formuje. Trzy Osoby: Ojciec,
wszystkiego, y w tym ci dam pilne dowody. Pisać, czytać, tańcować, do koni, do broni. Do Praktyki Fizyczney, chęć mię wszędy skłoni? Y biegłych Teologow doyść zechcę Proiektow, Tylko niech będę godźien Oycze twych respektow. Demokryt. Dobrze Synu, ia kosztu nie będę żałował, Lecz trzeba te łachmany ábyś pozdeymował, Włoż suknie, ogol brodę, miey zacne przymioty, Posyłaycie po Metrow, niech go uczą cnoty. SCENA III
Muzyka, Metrowie, Galezyusz. Metr Filozoficzny. Umiesz Artykuł Wiary? Galezyusz. nie bardzo poymuię, Wiem to, że BOG sam ieden cały świat formuie. Trzy Osoby: Oyciec,
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: D
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
za nim. Gdzie drogi/ ani ludziej stopy Znaków żadnych; prócz między bagnistemi żłopy I straszliwą łoziną/ steczka ciasna była/ Która ich w las co dalej głębszy prowadziła/ Więc w tym to niewidoku. Czemu noc swych skrzydeł Płaczoródnych dodała/ żeby dla straszydeł Różnych napadających nie uniosła nogi/ Abo w bok ustąpiła/ łachmany ubogiej Trzymać się rozkazuje/ i tak ją przez głuche Cieśni te przeprowadzi. Póki złotoruche Dzień z morza ochyniony światło swe rozwinie/ Skąd na jednej wesołej ujżrzą się równinie/ I tu starzec. Otożeś minęła te wszytkie Zabiegi Cyklopowe/ i chachmeci brzydkie/ Podźże zatym szczęśliwie. Ja wrócić się muszę Do dom nazad.
zá nim. Gdzie drogi/ áni ludziey stopy Znákow żadnych; procz między bágnistemi żłopy Y strászliwą łoziną/ steczká ciásna byłá/ Ktora ich w lás co dáley głębszy prowádziłá/ Więc w tym to niewidoku. Czemu noc swych skrzydeł Płáczorodnych dodáłá/ żeby dla strászydeł Rożnych nápadáiących nie vniosłá nogi/ Abo w bok vstąpiłá/ łáchmány vbogiey Trzymáć się roskazuie/ y ták ią przez głuche Cieśni te przeprowádzi. Poki złotoruche Dzien z morza ochyniony swiátło swe rozwinie/ Zkąd ná iedney wesołey vyżrzą się rowninie/ Y tu stárzec. Otożeś minęłá te wszytkie Zabiegi Cyklopowe/ y cháchmeci brzydkie/ Podźże zátym szczęśliwie. Ia wrocić się muszę Do dom názad.
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 56
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
wierny Przyjacielu, Coś tam słyszał, powiedz mi czy już po weselu. Arlekin: Słyszałem już po wszystkim, z Ojcem i ich dwoje Powiadają że poszli na swoje pokoje. Kontenci z Królewca; lecz cóż dalej będzie, On na Tronie, Arlekin pewnie w krześle siędzie. Sędzia: Posłuchaj Arlekinie, weź stare łachmany, Zapieczętuj w wielki pak, i idź mój kochany Do domu Moufaka, obudź Królewicza Niech me suknie, lub zanie wraz summę wylicza, Łachmany oddaj stare i jego odzienie: Nigdy piękniejszej zemsty niemiało stworzenie. Arlekin: Śliczna radość, za wiano summa zapisana; Brudny zawoj, zły kaftan, szuba wyłatana.
wierny Przyiacielu, Coś tam słyszał, powiedz mi czy już po weselu. Arlekin: Słyszałem już po wszystkim, z Oycem y ich dwoie Powiadaią że poszli na swoie pokoie. Kontenci z Krolewca; lecz coż daley będźie, On na Tronie, Arlekin pewnie w krześle siędźie. Sędźia: Posłuchay Arlekinie, weź stare łachmany, Zapieczętuy w wielki pak, y idź moy kochany Do domu Moufaka, obudź Krolewica Niech me suknie, lub zanie wraz summę wylicza, Łachmany odday stare y iego odźienie: Nigdy pięknieyszey zemsty niemiało stworzenie. Arlekin: Sliczna radość, za wiano summa zapisana; Brudny zawoy, zły kaftan, szuba wyłatana.
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFRozum
Strona: D2v
Tytuł:
Sędzia od rozumu odsądzony
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
że poszli na swoje pokoje. Kontenci z Królewca; lecz cóż dalej będzie, On na Tronie, Arlekin pewnie w krześle siędzie. Sędzia: Posłuchaj Arlekinie, weź stare łachmany, Zapieczętuj w wielki pak, i idź mój kochany Do domu Moufaka, obudź Królewicza Niech me suknie, lub zanie wraz summę wylicza, Łachmany oddaj stare i jego odzienie: Nigdy piękniejszej zemsty niemiało stworzenie. Arlekin: Śliczna radość, za wiano summa zapisana; Brudny zawoj, zły kaftan, szuba wyłatana. SCENA VII
Arlekin, Fadlalach, Maufak, Zemruda. Arlekin. FAdlalachu dobry dzień kochany Zebraku? Oddaj suknie Sędziego, weź łaty bez braku:
że poszli na swoie pokoie. Kontenci z Krolewca; lecz coż daley będźie, On na Tronie, Arlekin pewnie w krześle siędźie. Sędźia: Posłuchay Arlekinie, weź stare łachmany, Zapieczętuy w wielki pak, y idź moy kochany Do domu Moufaka, obudź Krolewica Niech me suknie, lub zanie wraz summę wylicza, Łachmany odday stare y iego odźienie: Nigdy pięknieyszey zemsty niemiało stworzenie. Arlekin: Sliczna radość, za wiano summa zapisana; Brudny zawoy, zły kaftan, szuba wyłatana. SCENA VII
Arlekin, Fadlalach, Maufak, Zemruda. Arlekin. FAdlalachu dobry dźień kochany Zebraku? Odday suknie Sędźiego, weź łaty bez braku:
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFRozum
Strona: E
Tytuł:
Sędzia od rozumu odsądzony
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Szczwany-li czy nie szczwany ten wilk poznawajcie, Do gorliwości, la la sa, upominajcie. Wypytają się żacy na nim, ala, śmiele, Jeśli gryką będzie chciał lalować w niedzielę. Nie na alfa z niem poczną, ale na omega, Wyszczują go, lalając, jak znacznego zbiega. ROZMOWA LEJBY ŻYDA SZKOLNIKA Z ŁACHMANEM RABINEM O PRZYBYCIU DO WILNA NOWEGO TALMUDYSTY LUTERMACHRA LEJBA SZKOLNIK
Słyszałem od Hanusa co chodzi do sasów, Że tu przybył do Wilna mamzer materklasów, Zacny rabin po grecku prawi im kazania, Nie opuszczajmy i my o sobie starania. Podobno im siedmiudziesiąt tłumaczą Biblią, Pospołu z swą wykłada tu ewanielią. Wie też o Lewiasan
Szczwany-li czy nie szczwany ten wilk poznawajcie, Do gorliwości, la la sa, upominajcie. Wypytają się żacy na nim, ala, śmiele, Jeśli gryką będzie chciał lalować w niedzielę. Nie na alfa z niem poczną, ale na omega, Wyszczują go, lalając, jak znacznego zbiega. ROZMOWA LEJBY ŻYDA SZKOLNIKA Z ŁACHMANEM RABINEM O PRZYBYCIU DO WILNA NOWEGO TALMUDYSTY LUTERMACHRA LEJBA SZKOLNIK
Słyszałem od Hanusa co chodzi do sasów, Że tu przybył do Wilna mamzer materklasów, Zacny rabin po grecku prawi im kazania, Nie opuszczajmy i my o sobie starania. Podobno im siedmiudziesiąt tłumaczą Bibliją, Pospołu z swą wykłada tu ewanjeliją. Wie też o Lewiasan
Skrót tekstu: WitPierKontr
Strona: 329
Tytuł:
Witanie na pierwszy wjazd
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1642
Data wydania (nie wcześniej niż):
1642
Data wydania (nie później niż):
1642
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
prawi im kazania, Nie opuszczajmy i my o sobie starania. Podobno im siedmiudziesiąt tłumaczą Biblią, Pospołu z swą wykłada tu ewanielią. Wie też o Lewiasan, o czapli stołokiet, I o kufie win starych, gdzie przedaje Blokiet. Spytamy go czy umie keser Naasmiy, Albo-li też tłumaczyć talmudyskie dymy. ŁACHMAN RABIN
Dobrze wierny szkolniku, że to nam donosisz, I z niem gadać o wierze dozwolenia prosisz. Spytaj go o Szorobor okrutnego wołu, Dla czyjego Armeni chowają go stołu, Czemu to dwanaście dni od rogu do rogu Jaskółka leci, a zgoła nie dochodzi progu? Musi to być wielki byk, łeb na sto mil
prawi im kazania, Nie opuszczajmy i my o sobie starania. Podobno im siedmiudziesiąt tłumaczą Bibliją, Pospołu z swą wykłada tu ewanjeliją. Wie też o Lewiasan, o czapli stołokiet, I o kufie win starych, gdzie przedaje Blokiet. Spytamy go czy umie keser Naasmiy, Albo-li też tłumaczyć talmudyskie dymy. ŁACHMAN RABIN
Dobrze wierny szkolniku, że to nam donosisz, I z niem gadać o wierze dozwolenia prosisz. Spytaj go o Szorobor okrutnego wołu, Dla czyjego Armeni chowają go stołu, Czemu to dwanaście dni od rogu do rogu Jaskółka leci, a zgoła nie dochodzi progu? Musi to być wielki byk, łeb na sto mil
Skrót tekstu: WitPierKontr
Strona: 329
Tytuł:
Witanie na pierwszy wjazd
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1642
Data wydania (nie wcześniej niż):
1642
Data wydania (nie później niż):
1642
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
w zborze swym katechizuje, Bo-ć zgoła nie umieją swojej wiary bronić, Grecy są, ale greki nie zmogą ochronić. Powiedz o Chazbi, Chacklu i złej Jęczerhorze, Że będziem radzi słuchać w tym luterskim zborze. LEJBA
A cóż mam ja do niego pryszedszy powiedzieć, I od siebie tej prawdy istennej dowiedzieć? ŁACHMAN
Gotowe masz na derech nasze te szołhery, Na kazubales dzięgi i lewki, talery. Osol go jak nalepiej, żeby Talmud czytał, A do żydowskiej wiary co prędzej zawitał. LEJBA
To barzo rad uczynię, mój wierny rabinie, I słowo to rzeczone daremno nie zginie. ŁACHMAN
Nie, nie, chajdunaj! Jeśli
w zborze swym katechizuje, Bo-ć zgoła nie umieją swojej wiary bronić, Grecy są, ale greki nie zmogą ochronić. Powiedz o Chazbi, Chacklu i złej Jeczerhorze, Że będziem radzi słuchać w tym luterskim zborze. LEJBA
A cóż mam ja do niego pryszedszy powiedzieć, I od siebie tej prawdy istennej dowiedzieć? ŁACHMAN
Gotowe masz na derech nasze te szołhery, Na kazubales dzięgi i lewki, talery. Osol go jak nalepiej, żeby Talmud czytał, A do żydowskiej wiary co prędzej zawitał. LEJBA
To barzo rad uczynię, mój wierny rabinie, I słowo to rzeczone daremno nie zginie. ŁACHMAN
Nie, nie, chajdunaj! Jeśli
Skrót tekstu: WitPierKontr
Strona: 330
Tytuł:
Witanie na pierwszy wjazd
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1642
Data wydania (nie wcześniej niż):
1642
Data wydania (nie później niż):
1642
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968