kiedy się począł z-drugiemi łączyć Tomasz, aż Pana łaskawego jako i przed tym uznał. 8. Choć widział Pan nasz niewiernego Tomasza poddanego nie chętnego, niechciał zaraz gorąco następować, o nie dowiarstwo buzować, że z-drugiemi do kupy nie idzie łajać. Ale Chrystus czynił przez innych, ujmował, i łagodził Tomasza, perswazyjami drugich przyciągał, instrukcjami kruszył, mówi pomieniony Eutymiusz: Vt interim á Condiscipulis instructus facilius persuaderi posset ad fidem. Aby Tomasz przez instrukcyje Instructus, do wierności i miłości przeciwko Panu przyszedł; posset persuaderi ad fidem. 9. WSZEDŁ PAN NASZ DO UCZNIÓW SWOICH ZAWARTEMI DRZWIAMI. Zażył według Chryzostoma Świętego dyskrecyj nad
kiedy się począł z-drugiemi łączyć Tomasz, áż Páná łáskáwego iáko i przed tym vznał. 8. Choć widźiał Pan nász niewiernego Tomaszá poddánego nie chętnego, niechćiał záraz gorąco nástępować, o nie dowiárstwo buzowáć, że z-drugiemi do kupy nie idzie łáiać. Ale Christus czynił przez innych, vymował, i łágodźił Tomaszá, perswázyiámi drugich przyćiągał, instrukcyiámi kruszył, mowi pomieniony Eutymiusz: Vt interim á Condiscipulis instructus facilius persuaderi posset ad fidem. Aby Tomász przez instrukcyie Instructus, do wiernośći i miłośći przećiwko Pánu przyszedł; posset persuaderi ad fidem. 9. WSZEDŁ PAN NASZ DO VCZNIOW SWOICH ZAWARTEMI DRZWIAMI. Záżył według Chryzostomá Swiętego diszkrecyi nád
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 32
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
zawsze podobają się synom, tak graf Bryl, który ku końcu życia Augusta Wtórego był faworytem królewskim, u syna w zapomnieniu został. Tak zaś król teraźniejszy kochał Sułkowskiego, że Sułkowski mniemając szczęście swoje za niewzruszone, a nie mając ministrowskiej, a raczej służebniczej ostrożności, często się na samego króla dąsał. Król, go łagodząc, często mu wielkie łaski świadczył, ale pomału ostygała miłość królewska. Postrzegli to zawiśni szczęściu jego, a, jak powiedają, z informacji Poniatowskiego, teraźniejszego kasztelana krakowskiego, i księcia Czartoryskiego, naówczas podkanclerzego, a teraźniejszego kanclerza lit., takowy wynaleźli na oddalenie jego od króla sposób.
Była naówczas wojna między Turkami a
zawsze podobają się synom, tak graf Bryl, który ku końcu życia Augusta Wtórego był faworytem królewskim, u syna w zapomnieniu został. Tak zaś król teraźniejszy kochał Sułkowskiego, że Sułkowski mniemając szczęście swoje za niewzruszone, a nie mając ministrowskiej, a raczej służebniczej ostrożności, często się na samego króla dąsał. Król, go łagodząc, często mu wielkie łaski świadczył, ale pomału ostygała miłość królewska. Postrzegli to zawiśni szczęściu jego, a, jak powiedają, z informacji Poniatowskiego, teraźniejszego kasztelana krakowskiego, i księcia Czartoryskiego, naówczas podkanclerzego, a teraźniejszego kanclerza lit., takowy wynaleźli na oddalenie jego od króla sposób.
Była naówczas wojna między Turkami a
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 131
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, dając znać o swoim niebezpieczeństwie, a drugą do Słonima, barzo obligując podkanclerzego Sapiehę, aby mu do Wilna na sukurs przybiegał, czemu podkanclerzy nie chciał wierzyć; jakoż to fałsz był i nie pojechał do Wilna. Tedy tym większa Fleminga do Sapiehy złość urosła, ale te wszystkie obydwóch zięciów swoich umiał książę kanclerz łagodzić i miarkować. Wziąwszy zatem Sapieha podkanclerzy za pretekst te swoje z Flemingiem dysensje, począł się przed dworem oświadczać z swymi resentymentami przeciwko księciu kanclerzowi, a oraz oświadczał się z swoją addykcją dla dworu. Między innymi oświadczeniami swymi wziął i to, choć nieszczerze, pro argumento, iż mnie miał dopomagać.
Interea, gdy już
, dając znać o swoim niebezpieczeństwie, a drugą do Słonima, barzo obligując podkanclerzego Sapiehę, aby mu do Wilna na sukurs przybiegał, czemu podkanclerzy nie chciał wierzyć; jakoż to fałsz był i nie pojechał do Wilna. Tedy tym większa Fleminga do Sapiehy złość urosła, ale te wszystkie obodwoch zięciów swoich umiał książę kanclerz łagodzić i miarkować. Wziąwszy zatem Sapieha podkanclerzy za pretekst te swoje z Flemingiem dysensje, począł się przed dworem oświadczać z swymi resentymentami przeciwko księciu kanclerzowi, a oraz oświadczał się z swoją addykcją dla dworu. Między innymi oświadczeniami swymi wziął i to, choc nieszczerze, pro argumento, iż mnie miał dopomagać.
Interea, gdy już
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 734
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
pokazała. Zem się z dobrych zrodziwszy z cnotąm przestawała. Bóg JOWISZ błyskawiczny mnie od wielków zrodził/ Zmozgóródną Minerwą gdy po gorze chodził Awentyńskie/ gdzie kościół zaraz stanowili/ Imieniowi mojemu tam on poświęcili. PALLAS dowcipna siostra ta mię piastowała/ Astrea prawotworna kąpił gotowała. A MARS płomienny chrzęstem niepożytej zbroje/ Wujem będąc łagodził liche płacze moje. I tak mię wychowawszy na Świat sprowadzili/ Sławę lotną puściwszy ludziom ogłosili; Gdziem mieszkała dość długo rządząc lud w pokoju/ Miłość zgoda kwintnęła/ nie było tam boju. Pokoj obok mi siadał z ugłaskaną głową Oliwny wieniec nosąc/ a wonnością nową Skronie swe sperfumował włosy ochędożył/ W miarę
pokazáłá. Zem sie z dobrych zrodźiwszy z cnotąm przestawáłá. Bog IOWISZ błyskáwiczny mnie od wielkow zrodźił/ Zmozgorodną Minerwą gdy po gorze chodźił Awentynskie/ gdźie kośćioł zaraz stánowili/ Imieniowi moiemu tám on poświęćili. PALLAS dowćipna siostrá tá mię piástowáłá/ Astrea práwotworna kąpił gotowáłá. A MARS płomienny chrzęstem niepożytey zbroie/ Wuiem będąc łágodźił liche płácze moie. Y ták mię wychowawszy ná Swiát sprowádźili/ Sławę lotną puśćiwszy ludźiom ogłośili; Gdźiem mieszkáłá dość długo rządząc lud w pokoiu/ Miłość zgodá kwintnęłá/ nie było tám boiu. Pokoy obok mi śiadał z vgłaskáną głową Oliwny wieniec nosąc/ á wonnośćią nową Skronie swe sperfumował włosy ochędożył/ W miárę
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: B3
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
bieg ich prowadziła. I ty, Apollo, rymem jego uwielbiony, Dodawałeś im w każdej potrzebie obrony. Strach wspomnieć: gdzie się Skały Cjańskie rozwodzą, A znowu w ocemgnieniu ku sobie przychodzą, I ptak lotem nie umknie, takim uderzają W się zapędem i na proch wszystko pokrusząją. Lecz gdy swoją cytarą Orfeus łagodził, Bezpiecznie rączy okręt tamtędy przechodził, Bo góry rozstąpione jako wryte stały I jego złotostronnej muzyki słuchały. Ale ani żelazne Wulkanowe domy, Ani ognistej Etny trzaskające gromy, Ani tak straszna Cyrce, która przyrodzenia Człowiecze w nieme twarzy czarami odmienia I chowa na łańcuchach twardych przykowane Raz w wieprze, raz w niedźwiedzie męże przedziałane,
bieg ich prowadziła. I ty, Apollo, rymem jego uwielbiony, Dodawałeś im w każdej potrzebie obrony. Strach wspomnieć: gdzie się Skały Cyjańskie rozwodzą, A znowu w ocemgnieniu ku sobie przychodzą, I ptak lotem nie umknie, takim uderzają W się zapędem i na proch wszystko pokrusząją. Lecz gdy swoją cytarą Orfeus łagodził, Bezpiecznie rączy okręt tamtędy przechodził, Bo góry rozstąpione jako wryte stały I jego złotostronnej muzyki słuchały. Ale ani żelazne Wulkanowe domy, Ani ognistej Etny trzaskające gromy, Ani tak straszna Cyrce, która przyrodzenia Człowiecze w nieme twarzy czarami odmienia I chowa na łańcuchach twardych przykowane Raz w wieprze, raz w niedźwiedzie męże przedziałane,
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 140
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
na śmierć gotowy,
A ty idź do pana swego, niech dotrzyma słowa swego! Bo niż obiecował sobie, prędzej pewnie będzie w grobie. Nie dam ja dziecięcia swego, by patrzała z ręku jego. Dość durnia męża dostała, jeszcze przy ojcu mieszkała!” Posyła księdza do p. Krakowskiego.
Chcąc go ksiądz łagodzić słowy, mówi, że „on jest gotowy We wszem czynić twoje zdanie. Jako chcesz, tak się to stanie! Tylko pohamuj pasyjej, a nie wierz mowie niczyjej! Ja idę zaraz do niego, opowiem urażonego.” Ksiądz go hamuje i perswaduje.
Tu ksiądz do niego przychodzi, już go w pokoju nachodzi
na śmierć gotowy,
A ty idź do pana swego, niech dotrzyma słowa swego! Bo niż obiecował sobie, prędzej pewnie będzie w grobie. Nie dam ja dziecięcia swego, by patrzała z ręku jego. Dość durnia męża dostała, jeszcze przy ojcu mieszkała!” Posyła księdza do p. Krakowskiego.
Chcąc go ksiądz łagodzić słowy, mówi, że „on jest gotowy We wszem czynić twoje zdanie. Jako chcesz, tak się to stanie! Tylko pohamuj pasyjej, a nie wierz mowie niczyjej! Ja idę zaraz do niego, opowiem urażonego.” Ksiądz go hamuje i perswaduje.
Tu ksiądz do niego przychodzi, już go w pokoju nachodzi
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 21
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
? raczej jak miłego Małżonka kochaj i skłoń się do niego, Jeśli się boisz na świecie osławy, Któż będzie wiedział kiedy nasze sprawy? Możem to sprawić wszytko z sobą skrycie, A ślubem ten grzech nagrodzić sowicie. Toć to małżeństwo! Ksiądz tylko to sprawi, Że nam gotową rzecz pobłogosławi.” Tak mię łagodził — ja więcej do niego Słowa nie rzekszy, tylko z ręku jego Jakoś wypadszy — com jeno sił miała, Jako na skrzydłach od niegom leciała. On zatym, chcąc mi bokiem przepaść w oczy Bieży (własny wiatr, który gdy więc skoczy Na gładkie morze, bez wszelakiej sprawy Zwykł zewsząd smutne obskakiwać nawy,
? raczej jak miłego Małżonka kochaj i skłoń się do niego, Jeśli się boisz na świecie osławy, Któż będzie wiedział kiedy nasze sprawy? Możem to sprawić wszytko z sobą skrycie, A ślubem ten grzech nagrodzić sowicie. Toć to małżeństwo! Ksiądz tylko to sprawi, Że nam gotową rzecz pobłogosławi.” Tak mię łagodził — ja więcej do niego Słowa nie rzekszy, tylko z ręku jego Jakoś wypadszy — com jeno sił miała, Jako na skrzydłach od niegom leciała. On zatym, chcąc mi bokiem przepaść w oczy Bieży (własny wiatr, który gdy więc skoczy Na gładkie morze, bez wszelakiej sprawy Zwykł zewsząd smutne obskakiwać nawy,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 188
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
/ hardzie barzo kazali sobie wydać głowy najkochańszych Eunuchów/ nie pozwolili nic czasu do rozmysłu/ i nie mogła się znaleźć tak łagodna wymowa/ któraby mogła uśmierzyć furią zajątrzonego gminu/ musieli im wydać głowy/ o które wołali/ podług podanego Regestru. Poduszono zaraz tych nędznych ludzi/ i pozrzucano ciała z murów ogrodowych/ łagodząc wściekłą zajadłość pospólstwa/ które je zawlokszy przed nowy Meczet/ rozsiekali na kawałki/ i piekli mięso a jedli. Nazajutrz wzięli Mulki/ i Szaban Kalfę Męża jej/ i zabili oboje/ aniby się był ten tumult snadno uśmierzył/ i nie na tymby było stanęło/ gdyby byli przedniejszy Oficjerowie/ powadziwszy Spahów
/ hárdźie bárzo kázáli sobie wydáć głowy naykocháńszych Evnuchow/ nie pozwolili nic czásu do rozmysłu/ y nie mogłá się ználeść ták łágodna wymowá/ ktoraby mogłá vśmierzyć furyą záiątrzonego gminu/ muśieli im wydáć głowy/ o ktore wołáli/ podług podánego Regestru. Poduszono záraz tych nędznych ludźi/ y pozrzucano ćiáłá z murow ogrodowych/ łágodząc wśćiekłą záiádłość pospolstwá/ ktore ie záwlokszy przed nowy Meczet/ rozśiekáli ná káwałki/ y piekli mięso á iedli. Názáiutrz wźięli Mulki/ y Szában Kálfę Mężá iey/ y zábili oboie/ ániby się był ten tumult snádno vśmierzył/ y nie ná tymby było stánęło/ gdyby byli przednieyszi Officierowie/ powádźiwszy Spáhow
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 13
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
psować. Niech by Mężczyzną Kupido, nie Panną, Rządził, a Panny były pod Dianną. Muzy stworzone Olimpu rozruchem, Nad to od Bogin napuszone duchem. Musząć przypisać, i zeznać kredytem, Ześ nie dołęgą i Hermafrodytem. Przedtym Apollo kiedy Dafnę gonił, Zapocił czoła, głowę nie raz skłonił, Prosił, łagodził, wzdychał, płakał, chwalił, Kamień by się go zlitował, użalił. Już przeminioną w laur choć widzi, pewnie, Kocha ją jeszcze w obumarłym drewnie, Ściska, całuje, w pień wlepiając usta, Pasja słodzi to, w czym były gusta. Teraz czas zaczął opaczną robotę, Nimfa Pasterza gonić ma ochotę
psować. Niech by Meszczyzną Kupido, nie Pánną, Rządził, á Pánny były pod Dyanną. Muzy stworzone Olimpu rozruchem, Nád to od Bogin nápuszone duchem. Musząć przypisać, y zeznać kredytem, Ześ nie dołęgą y Hermafrodytem. Przedtym Apollo kiedy Dafnę gonił, Zápocił czoła, głowę nie ráz skłonił, Prosił, łágodził, wzdychał, płákał, chwálił, Kámień by się go zlitował, użalił. Już przeminioną w láur choć widzi, pewnie, Kocha ią ieszcze w obumárłym drewnie, Sciska, cáłuie, w pień wlepiaiąc usta, Passya słodzi to, w czym były gusta. Teraz czas záczął opáczną robotę, Nimfa Pásterza gonić ma ochotę
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 277
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
rozrzedza, zagrzewa, lub alteruje; i według różnej incytacyj, wolnej, lub prędkiej, lub pomiarkowanej, do proporcyj dźwięku i wzruszonych humorów różne w człowieku sprawuje afekta. Jako i mowa perswazja ludzka toż sprawuje. Ze albowiem ten nauszczypliwe słowo gniewem się zapala, i z cholerą wybucha. Ów łagodnymi słowy w gniewie się łagodzi. Inny świętymi refleksjami do dobrego i świętych afektów się pobudza. Inny zaś żartami do śmiechu, albo milącym się dyskursem do amorów. To wszystko pochodzi z komocyj różnych humorów, które tytyllacją serca i wellikacje różnych muszkułów części ciała czyniąc, przez uczucie żyjącej duszy, proporcjonalne wzbudza afekta w człowieku. O impulsie.
XVI.
rozrzedza, zágrzewa, lub álteruie; y według rożney incytácyi, wolney, lub prędkiey, lub pomiarkowaney, do proporcyi dzwięku y wzruszonych chumorow rożne w człowieku sprawuie affekta. Jáko y mowa perswazya ludzka toż sprawuie. Ze álbowiem ten náuszczypliwe słowo gniewem się zapala, y z cholerą wybucha. Ow łágodnymi słowy w gniewie się łágodzi. Jnny świętymi reflexyami do dobrego y świętych áffektow się pobudza. Jnny zaś żartami do smiechu, álbo milącym się dyskursem do amorow. To wszystko pochodzi z kommocyi rożnych chumorow, ktore tytyllacyą serca y wellikacye rożnych muszkułow części ciałá czyniąc, przez uczucie żyiącey duszy, proporcyonalne wzbudza áffekta w człowieku. O impulsie.
XVI.
Skrót tekstu: BystrzInfElem
Strona: R4v
Tytuł:
Informacja elementarna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
fizyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743