grzech z siebie, który go paskudzi.” 95 (N). NA OKULARY
Wieprza kupował doktor, a że już był stary, Nie dojźrał, przeto na nos włożył okulary; Przez które, acz rzecz była i mała, i chuda, Barzo drogo zapłaci, skoro mu się uda. Dowiedziawszy się żona tak łając przyskoczy: „A gdzieżeście podzieli, miły panie, oczy, Prosię tak drogo płacić?” „Miła — rzecze -— pani, Nie przypatrzywszy się wprzód, głupi tylko gani.” Toż gdy jej okulary zawiesi na nosie: „Mówże teraz, że drogi, że nie wieprz, że prosię
grzech z siebie, który go paskudzi.” 95 (N). NA OKULARY
Wieprza kupował doktor, a że już był stary, Nie dojźrał, przeto na nos włożył okulary; Przez które, acz rzecz była i mała, i chuda, Barzo drogo zapłaci, skoro mu się uda. Dowiedziawszy się żona tak łając przyskoczy: „A gdzieżeście podzieli, miły panie, oczy, Prosię tak drogo płacić?” „Miła — rzecze -— pani, Nie przypatrzywszy się wprzód, głupi tylko gani.” Toż gdy jej okulary zawiesi na nosie: „Mówże teraz, że drogi, że nie wieprz, że prosię
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 244
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
I, zdjąwszy czapkę, ukaże łeb nagi. Na to mu mądry marszałek sejmiku: „Panie, nie wiecie też o cyruliku.
Gdyby te wszytkie pozbierał szóstaki, Uczyniłyby podatek trojaki; Nie kupiliście jak żywi grzebienia, Więc należycie z nami do płacenia.” 332. NA TEGOŻ
Zła łysemu mężowi żona łając głupie: „Czy go nie masz, czy rozum — rzecze — nosisz w dupie?” A ten: „Ledwieś nie zgadła i przeć się w ostatku Trudno, bo mój łeb goły podobien do zadku. Więc nie w głowę, w zadek mię całuj z tych przymiotów, A jam ci go nadstawić
I, zdjąwszy czapkę, ukaże łeb nagi. Na to mu mądry marszałek sejmiku: „Panie, nie wiecie też o cyruliku.
Gdyby te wszytkie pozbierał szóstaki, Uczyniłyby podatek trojaki; Nie kupiliście jak żywi grzebienia, Więc należycie z nami do płacenia.” 332. NA TEGOŻ
Zła łysemu mężowi żona łając głupie: „Czy go nie masz, czy rozum — rzecze — nosisz w dupie?” A ten: „Ledwieś nie zgadła i przeć się w ostatku Trudno, bo mój łeb goły podobien do zadku. Więc nie w głowę, w zadek mię całuj z tych przymiotów, A jam ci go nadstawić
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 330
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się i urodzenia swego dzień przeklinał. Znowu nasrał nieborak pełniuchny urynał; Aż konwie, aż cebrzyki; wykurzyła mirrę, I trociczek nie stało; wżdy by mógł siekirę Zawiesić, jako mówią, tak szkaradnie śmierdzi, Zwłaszcza gdy nie tylko sra, ale jeszcze pierdzi. Panna drwi i od śmiechu ledwie nie umiera, Baba łając naczynie rozmaite zbiera, A ten sra po staremu; na koniec, gdy widzi, Że dupa górę wzięła, baba klnie, ta szydzi, Stawiając po drabinie zaszargane stopy
Idzie nazad; a baba, wziąwszy one trzopy, Oknem za nim i z jego wyrzuci bigosy, Że mu ze łba oblazły do jednego włosy.
się i urodzenia swego dzień przeklinał. Znowu nasrał nieborak pełniuchny urynał; Aż konwie, aż cebrzyki; wykurzyła mirrę, I trociczek nie stało; wżdy by mógł siekirę Zawiesić, jako mówią, tak szkaradnie śmierdzi, Zwłaszcza gdy nie tylko sra, ale jeszcze pierdzi. Panna drwi i od śmiechu ledwie nie umiera, Baba łając naczynie rozmaite zbiera, A ten sra po staremu; na koniec, gdy widzi, Że dupa górę wzięła, baba klnie, ta szydzi, Stawiając po drabinie zaszargane stopy
Idzie nazad; a baba, wziąwszy one trzopy, Oknem za nim i z jego wyrzuci bigosy, Że mu ze łba oblazły do jednego włosy.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 363
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Kiedy tak, pełen troski, ukwapliwem krokiem Po pałacu tam i sam przebiegał szerokiem, Ferata, Brandymarta, króla cyrkaskiego, Sakrypanta, tam nalazł i serykańskiego, Gradasa, z wielą inszych, co przedtem czynili Próżne drogi i próżno także się silili, Jako i on, cały dzień, w wieczór i po raniu, Łając niewidomemu miejsca tego panu.
XII.
Wszyscy swych bez żadnego skutku zgub szukają, Złodziejem go i zbójcą wszyscy nazywają: Ten się o konia, a ten o pannę frasuje, Ten tej rzeczy straconej, ten owej żałuje. I tak tam wszyscy, troską utrapieni srogą, Nie umieją z tej klatki wyniść i nie mogą
Kiedy tak, pełen troski, ukwapliwem krokiem Po pałacu tam i sam przebiegał szerokiem, Ferata, Brandymarta, króla cyrkaskiego, Sakrypanta, tam nalazł i serykańskiego, Gradasa, z wielą inszych, co przedtem czynili Próżne drogi i próżno także się silili, Jako i on, cały dzień, w wieczór i po raniu, Łając niewidomemu miejsca tego panu.
XII.
Wszyscy swych bez żadnego skutku zgub szukają, Złodziejem go i zbójcą wszyscy nazywają: Ten się o konia, a ten o pannę frasuje, Ten tej rzeczy straconej, ten owej żałuje. I tak tam wszyscy, troską utrapieni srogą, Nie umieją z tej klatki wyniść i nie mogą
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 251
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
swą zazdrość przeciwko onemu Rycerzowi, tak sobie poczynającemu.
XXXVII.
Jako pies, co ostatni przydzie, gdzie zmorzony Zdechły i od oracza wół beł zostawiony, Nie widząc, jeno kości, kopyta i rogi, Rozwleczone tam i sam niedaleko drogi, Darmo ścierwu samego wszędzie upatruje: Tak właśnie i poganin czyni i żałuje, Łając i bluźniąc wszytkie bogi w swojej wierze, Że onej tak bogatej omieszkał wieczerze.
XXXVIII.
Półtora dnia rycerza czarnego szukając, Jeździł wszędzie się o niem z pilnością pytając. W tem ujźrzał wielką łąkę, która sobie była Tak z pewnej rzeki wielkiej wieniec uczyniła, Że ledwie barzo małe miejsce zostawiała, Gdzie się woda na
swą zazdrość przeciwko onemu Rycerzowi, tak sobie poczynającemu.
XXXVII.
Jako pies, co ostatni przydzie, gdzie zmorzony Zdechły i od oracza wół beł zostawiony, Nie widząc, jeno kości, kopyta i rogi, Rozwleczone tam i sam niedaleko drogi, Darmo ścierwu samego wszędzie upatruje: Tak właśnie i poganin czyni i żałuje, Łając i bluźniąc wszytkie bogi w swojej wierze, Że onej tak bogatej omieszkał wieczerze.
XXXVIII.
Półtora dnia rycerza czarnego szukając, Jeździł wszędzie się o niem z pilnością pytając. W tem ujźrzał wielką łąkę, która sobie była Tak z pewnej rzeki wielkiej wieniec uczyniła, Że ledwie barzo małe miejsce zostawiała, Gdzie się woda na
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 304
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Kiedy by dusza Boga łaskawego miała, bezpieczna by od gwałtów ciała zostawała. Gdybyś była ku Bogu gorzała w miłości, sądząc ubogich w prawdzie i sprawiedliwości, gdybyś była od ludzi złośliwych stroniła, próżność by była świata nic nie zaszkodziła. Na ostatek, żem z tobą mieszkało zdradliwie, usty często złorzecząc i łając zelżywie, te rzeczy, które baczysz, są mi zostawione: dom ciasny, smród, robactwo ze mnie urodzone. Wiem, że z martwych powstanę w dzień sądu strasznego i z tobą oraz pójdę do ognia wiecznego. W mękach wiecznych obadwa umierać będziemy, a przecie, umierając, nigdy nie umrzemy!”. Dusza
Kiedy by dusza Boga łaskawego miała, bezpieczna by od gwałtów ciała zostawała. Gdybyś była ku Bogu gorzała w miłości, sądząc ubogich w prawdzie i sprawiedliwości, gdybyś była od ludzi złośliwych stroniła, próżność by była świata nic nie zaszkodziła. Na ostatek, żem z tobą mieszkało zdradliwie, usty często złorzecząc i łając zelżywie, te rzeczy, które baczysz, są mi zostawione: dom ciasny, smród, robactwo ze mnie urodzone. Wiem, że z martwych powstanę w dzień sądu strasznego i z tobą oraz pójdę do ognia wiecznego. W mękach wiecznych obadwa umierać będziemy, a przecie, umierając, nigdy nie umrzemy!”. Dusza
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 42
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
wzajemnie łajanym, zsiadał z konia, chcąc brata mego bić, a brat mój do niego strzelił i postrzelił go wyżej kolana grubym śrzotem, który po zaskórzu poszedłszy śrzot, a drugi kości naruszywszy, poszedł aż ad genitalia. Ta była relacja strony przeciwnej. Brat zaś mój powiedał, że gdy Parowiński bez racji najpierwej go łając, a potem zsiadłszy z konia, harapnikiem go uderzył, tedy dopiero do Parowińskiego strzelił. Padł Parowiński, a ci dwaj, Łyszczyński i Bieniecki, rzucili się na mego brata, odebrali mu fuzyjkę i samego wzięli. Wtem drugi brat mój, pułkownik teraźniejszy, przypadł, odbił brata mego. Ci pojechali do Rasnej,
wzajemnie łajanym, zsiadał z konia, chcąc brata mego bić, a brat mój do niego strzelił i postrzelił go wyżej kolana grubym śrzotem, który po zaskórzu poszedłszy śrzot, a drugi kości naruszywszy, poszedł aż ad genitalia. Ta była relacja strony przeciwnej. Brat zaś mój powiedał, że gdy Parowiński bez racji najpierwej go łając, a potem zsiadłszy z konia, harapnikiem go uderzył, tedy dopiero do Parowińskiego strzelił. Padł Parowiński, a ci dwaj, Łyszczyński i Bieniecki, rzucili się na mego brata, odebrali mu fuzyjkę i samego wzięli. Wtem drugi brat mój, pułkownik teraźniejszy, przypadł, odbił brata mego. Ci pojechali do Rasnej,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 270
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
do Ossolińskiego, chorążego liwskiego, a o wszystkim i o moich zaręczynach dowiedziawszy się, powrócił do Wołczyna i zaraz z wielkim żalem, i dziwnymi kłamstwami poszedł do księcia kanclerza oskarżając mię. Barzo się książę kanclerz rozgniewał i gdy brat mój pułkownik przyszedł na pokoje, książę go obaczywszy w taką złość wpadł, że wrzeszczał, łając mię i szkalując, i żadnej nie przyjmując justyfikacji. Poszedł odgłos po całej Litwie, że jakobym ja, będąc posłanym od księcia z Szeluttą do domu chorążego liwskiego, zdradziłem Szeluttę i zamiast jego siebie rekomendowałem, a zatem, że z owych wielkich księcia kanclerza faworów w wielką u niego niełaskę wpadłem.
do Ossolińskiego, chorążego liwskiego, a o wszystkim i o moich zaręczynach dowiedziawszy się, powrócił do Wołczyna i zaraz z wielkim żalem, i dziwnymi kłamstwami poszedł do księcia kanclerza oskarżając mię. Barzo się książę kanclerz rozgniewał i gdy brat mój pułkownik przyszedł na pokoje, książę go obaczywszy w taką złość wpadł, że wrzeszczał, łając mię i szkalując, i żadnej nie przyjmując justyfikacji. Poszedł odgłos po całej Litwie, że jakobym ja, będąc posłanym od księcia z Szeluttą do domu chorążego liwskiego, zdradziłem Szeluttę i zamiast jego siebie rekomendowałem, a zatem, że z owych wielkich księcia kanclerza faworów w wielką u niego niełaskę wpadłem.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 358
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
sejmik brzeski od księcia kanclerza i Fleminga, podskarbiego lit. Tymczasem spotkałem się na ulicy z Buchowieckim, pisarzem ziemskim brzeskim, który Flemingowi asystował i przed nim mimo starość swoją na koniu w kalwakacie jeździł. Zaczął ze mną witać się i jakoś przyszło z dyskursu wspomnienie o Bystrym, na którego ostatnimi najsromotniejszymi exarsi słowami, łając go o zasłyszane gadanie jego o honorze naszym. Rzekłem, że ten kanalia nic więcej niegodzien, tylko, żeby mu jak psu szczekającemu w łeb strzelić.
Nazajutrz przysłał do mnie Bystry Bitowtta, posła i sędziego grodzkiego upickiego, i z nim Kickiego, majora artylerii koronnej; Pytając się, jeżeli to prawda, co
sejmik brzeski od księcia kanclerza i Fleminga, podskarbiego lit. Tymczasem spotkałem się na ulicy z Buchowieckim, pisarzem ziemskim brzeskim, który Flemingowi asystował i przed nim mimo starość swoją na koniu w kalwakacie jeździł. Zaczął ze mną witać się i jakoś przyszło z dyskursu wspomnienie o Bystrym, na którego ostatnimi najsromotniejszymi exarsi słowami, łając go o zasłyszane gadanie jego o honorze naszym. Rzekłem, że ten kanalia nic więcej niegodzien, tylko, żeby mu jak psu szczekającemu w łeb strzelić.
Nazajutrz przysłał do mnie Bystry Bitowtta, posła i sędziego grodzkiego upitskiego, i z nim Kickiego, majora artylerii koronnej; Pytając się, jeżeli to prawda, co
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 446
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
niż świecki, może Królowi resistere daleko bardziej, et laesionam prawa et boni Comunis arcere á Republica; consequenter i innym Senatorom i Posłom może admonicją dać, przeciwko powinności urzędów swoich postępującym, minor od Pana potentia. PIĄTA
4to. Nietylko vitiis resistere Biskup odważną pobożnością może napominająć, jako Paster: przestrzegając jako Senator, łając w ostatku jako Ksiądz; ale też ma, i powinien mieć łaskawą pobożność, jako też Authoritatem, i do pogodzenia zajątrzonych serc ochotę. Naprzykład: zawezmą się Domy, zwaśnią się wielcy ludzie, zaczepią się na honorach Dygnitarze, że na ich zwadzie zatamują się obrady Rzeczypospolitej, Imminet Same Sejmu zerwanie, nad którą
niż świecki, może Krolowi resistere dáleko bardźiey, et laesionam prawá et boni Comunis arcere á Republica; consequenter y innym Senatorom y Posłom może admonicyą dáć, przećiwko powinnośći urzędow swoich postępuiącym, minor od Paná potentia. PIĄTA
4tó. Nietylko vitiis resistere Biskup odważną pobożnośćią może nápomináiąć, iáko Paster: przestrzegaiąc iáko Senator, łaiąc w ostátku iáko Xiądz; ále też ma, y powinien mieć łaskawą pobożność, iáko też Authoritatem, y do pogodzenia záiątrzonych serc ochotę. Náprzykład: záwezmą się Domy, zwaśnią się wielcy ludźie, záczepią się ná honorách Dignitarze, że ná ich zwadźie zátamuią się obrady Rzeczypospolitey, Imminet Sáme Seymu zerwánie, nád ktorą
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 85
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743