; toż wysławszy boki, Wypiwszy garniec wina, przysięgę, że póki Włoszy w Krakowie i ja póki żywy będę, Do włoskiego bankietu na czczo nie usiądę. Nazajutrz każę chłopcu, żeby miał nóż myty: „Pójdę znowu do Włocha, pójdziesz ze mną i ty.” Dopieroż ten niecnota pocznie kląć i łajać: „A kiegoż tam nieszczęścia — rzecze — nożem krajać?” I po gębieć tam mało, prócz jednego nosa, Gdzie jeść nic, tylko wąchać: delicata cosa. 57 (F). DO WOJCIECHA
Co też sobie pomyśli na twym grzbiecie dzisia Pożyczona na ten akt ferezyja rysia! Ongi kawaler, teraz
; toż wysławszy boki, Wypiwszy garniec wina, przysięgę, że poki Włoszy w Krakowie i ja póki żywy będę, Do włoskiego bankietu na czczo nie usiędę. Nazajutrz każę chłopcu, żeby miał nóż myty: „Pójdę znowu do Włocha, pójdziesz ze mną i ty.” Dopieroż ten niecnota pocznie kląć i łajać: „A kiegoż tam nieszczęścia — rzecze — nożem krajać?” I po gębieć tam mało, prócz jednego nosa, Gdzie jeść nic, tylko wąchać: delicata cosa. 57 (F). DO WOJCIECHA
Co też sobie pomyśli na twym grzbiecie dzisia Pożyczona na ten akt ferezyja rysia! Ongi kawaler, teraz
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 35
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się kary, Ale mej wiary Nie chcę już więcej trzymać w sekrecie; Niech ta, co rani, Śmiałość mą gani, A chwali miłość najstalszą w świecie.
Aza uwierzy, Że gdzie uderzy, Trudno znieść słodkie razy bez skargi, Choć się obruszy, Że jej do uszy Prawdziwy lament doniosą wargi.
Jej wolno łajać Mnie się nie kajać, I choć kamieniem serce jej stanie, Niech w tę godzinę Złą śmiercią zginę, Jeśli pomyślę kiedy o odmianie.
Żadne mię drogi Z wiernej posługi
Na niepotrzebną wolność nie dadzą, Ani strach wojny I Moskal zbrojny Z myśli mych stałej służby wyprowadzą. PRZEDMOWA NA FRASZKI DO WSTYDLIWYCH
Ustąpcie, żartów kto
się kary, Ale mej wiary Nie chcę już więcej trzymać w sekrecie; Niech ta, co rani, Śmiałość mą gani, A chwali miłość najstalszą w świecie.
Aza uwierzy, Że gdzie uderzy, Trudno znieść słodkie razy bez skargi, Choć się obruszy, Że jej do uszy Prawdziwy lament doniosą wargi.
Jej wolno łajać Mnie się nie kajać, I choć kamieniem serce jej stanie, Niech w tę godzinę Złą śmiercią zginę, Jeśli pomyślę kiedy o odmianie.
Żadne mię drogi Z wiernej posługi
Na niepotrzebną wolność nie dadzą, Ani strach wojny I Moskal zbrojny Z myśli mych stałej służby wyprowadzą. PRZEDMOWA NA FRASZKI DO WSTYDLIWYCH
Ustąpcie, żartów kto
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 305
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Święty Tomasz, nie mógł łaskawej Pańskij twarzy widzieć, ale kiedy się począł z-drugiemi łączyć Tomasz, aż Pana łaskawego jako i przed tym uznał. 8. Choć widział Pan nasz niewiernego Tomasza poddanego nie chętnego, niechciał zaraz gorąco następować, o nie dowiarstwo buzować, że z-drugiemi do kupy nie idzie łajać. Ale Chrystus czynił przez innych, ujmował, i łagodził Tomasza, perswazyjami drugich przyciągał, instrukcjami kruszył, mówi pomieniony Eutymiusz: Vt interim á Condiscipulis instructus facilius persuaderi posset ad fidem. Aby Tomasz przez instrukcyje Instructus, do wierności i miłości przeciwko Panu przyszedł; posset persuaderi ad fidem. 9. WSZEDŁ PAN NASZ DO
Swięty Tomasz, nie mogł łáskáwey Páńskiy twarzy widźieć, ále kiedy się począł z-drugiemi łączyć Tomasz, áż Páná łáskáwego iáko i przed tym vznał. 8. Choć widźiał Pan nász niewiernego Tomaszá poddánego nie chętnego, niechćiał záraz gorąco nástępować, o nie dowiárstwo buzowáć, że z-drugiemi do kupy nie idzie łáiać. Ale Christus czynił przez innych, vymował, i łágodźił Tomaszá, perswázyiámi drugich przyćiągał, instrukcyiámi kruszył, mowi pomieniony Eutymiusz: Vt interim á Condiscipulis instructus facilius persuaderi posset ad fidem. Aby Tomász przez instrukcyie Instructus, do wiernośći i miłośći przećiwko Pánu przyszedł; posset persuaderi ad fidem. 9. WSZEDŁ PAN NASZ DO
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 32
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
ludźmi, że się tu nie dają ani za żadną nikomu regułę, boby to głupstwo było ostatnie, ani za żadne wyroki, bo pewnie w nich jest niezmierna moc słabości i niedoskonałości, ale tylko projekt to jest, czy wyrzut prosty, z którego i rozśmiać się wolno i jak się podoba, nim wzgardzić; łajać zaś nie byłoby o co, gdyż przynajmniej takowe pisma ra-
czej być by inszym pobudką powinny, aby co lepszego, rozumniejszego i doskonalszego pisali... § 33 Konkluzyja
Teraźniejszemu przypatrując się stanowi narodu naszego, niesprawiedliwościami sądów ohydzonego, od możniejszych nad słabszymi mocą poniżonego, zakłóconego w domu, rozerwanego między stronami, wzgardzonego
ludźmi, żę się tu nie dają ani za żadną nikomu regułę, boby to głupstwo było ostatnie, ani za żadne wyroki, bo pewnie w nich jest niezmierna moc słabości i niedoskonałości, ale tylko projekt to jest, czy wyrzut prosty, z którego i rozśmiać się wolno i jak się podoba, nim wzgardzić; łajać zaś nie byłoby o co, gdyż przynajmniej takowe pisma ra-
czej być by inszym pobudką powinny, aby co lepszego, rozumniejszego i doskonalszego pisali... § 33 Konkluzyja
Teraźniejszemu przypatrując się stanowi narodu naszego, niesprawiedliwościami sądów ohydzonego, od możniejszych nad słabszymi mocą poniżonego, zakłóconego w domu, rozerwanego między stronami, wzgardzonego
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 299
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
cholerą odpowiedział: „Zatrzymajże waść ich, kiedy możesz”, a gdy dalej kasztelan rzekł: „Dajże mi wasza książęca mość komendę”, tedy w osłyszeniu się, jakby miał kasztelan mówić: „Zdajże mi wasza książęca mość komendę”, książę w cho-
lerę wpadł. A rycerstwo przy nim kasztelana łajać i stursać poczęło, z czego gdy tumult powstawał, książę nieukontentowany z szopy i z pola elekcyjnego z przegróżkami odjechał.
A zatem awersja dla króla Stanisława przy fomentowaniu samej księżny, siostry jo. księcia imci naówczas koniuszego lit., w Nowogródku na sejmiku dyzgustowanego, teraźniejszego hetmana wielkiego W. Ks. Lit., rość
cholerą odpowiedział: „Zatrzymajże waść ich, kiedy możesz”, a gdy dalej kasztelan rzekł: „Dajże mi wasza książęca mość komendę”, tedy w osłyszeniu się, jakby miał kasztelan mówić: „Zdajże mi wasza książęca mość komendę”, książę w cho-
lerę wpadł. A rycerstwo przy nim kasztelana łajać i stursać poczęło, z czego gdy tumult powstawał, książę nieukontentowany z szopy i z pola elekcyjnego z przegróżkami odjechał.
A zatem awersja dla króla Stanisława przy fomentowaniu samej księżny, siostry jo. księcia jmci naówczas koniuszego lit., w Nowogródku na sejmiku dyzgustowanego, teraźniejszego hetmana wielkiego W. Ks. Lit., rość
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 56
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
plotliwe oskarżenia, zacząłem barzo płakać, tak dalece, że sama kanclerzyna płacz mój usłyszała. Już się był kanclerz płaczem moim zmiękczył, już był łaskawym, ale księżna Sapieżyna kanclerzyna, żona jego, wpadła do pokoju z wielką furią, a jak była i zawziętości wielkiej, i przygrubych manier, zaczęła mię ostatnimi słowami łajać, wrzeszczyć na mnie, tak dalece, że kanclerz, gdy się wtenczas ubierał i zapinał kontusz, ręce mu drżeć poczęły. A tak ja to widząc, wyszedłem z pokoju i już widząc jej zawziętość zdesperowałem o ubłaganiu kanclerza.
Sapieha, pisarz polny, teraźniejszy wojewoda brzeski, był także dla mnie nieubłagany.
plotliwe oskarżenia, zacząłem barzo płakać, tak dalece, że sama kanclerzyna płacz mój usłyszała. Już się był kanclerz płaczem moim zmiękczył, już był łaskawym, ale księżna Sapieżyna kanclerzyna, żona jego, wpadła do pokoju z wielką furią, a jak była i zawziętości wielkiej, i przygrubych manier, zaczęła mię ostatnimi słowami łajać, wrzeszczyć na mnie, tak dalece, że kanclerz, gdy się wtenczas ubierał i zapinał kontusz, ręce mu drżeć poczęły. A tak ja to widząc, wyszedłem z pokoju i już widząc jej zawziętość zdesperowałem o ubłaganiu kanclerza.
Sapieha, pisarz polny, teraźniejszy wojewoda brzeski, był także dla mnie nieubłagany.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 237
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, szedłem i przy-
szedłem do nich, którzy Suzina czekali. Przyszedł Suzin z jednym tylko bratem stryjecznorodzonym Michałem Suzinem, kapitanem regimentu dragonii, w Kamieńcu stojącym, brat zaś Faustyna, Ludwik Suzin, nie poszedł za nim. Chciałem ich skombinować, ale gdy nie mogłem i zaczął go Kropiński szpetnymi słowami łajać, spuściliśmy do pojedynku. Dobrze się spotkali i w drugim pocięciu ranił Kropiński Suzina nieszkodliwie w prawą rękę. Suzin, zbiegłszy się, tylko co Kropińskiego nie przebił, tylko że go chybił. Rzucili się Paszkowscy na Suzina. Ja tedy widząc w niebezpieczeństwie Suzina, choć mego nieprzyjaciela, porwałem się do szabli.
, szedłem i przy-
szedłem do nich, którzy Suzina czekali. Przyszedł Suzin z jednym tylko bratem stryjecznorodzonym Michałem Suzinem, kapitanem regimentu dragonii, w Kamieńcu stojącym, brat zaś Faustyna, Ludwik Suzin, nie poszedł za nim. Chciałem ich skombinować, ale gdy nie mogłem i zaczął go Kropiński szpetnymi słowami łajać, spuściliśmy do pojedynku. Dobrze się spotkali i w drugim pocięciu ranił Kropiński Suzina nieszkodliwie w prawą rękę. Suzin, zbiegłszy się, tylko co Kropińskiego nie przebił, tylko że go chybił. Rzucili się Paszkowscy na Suzina. Ja tedy widząc w niebezpieczeństwie Suzina, choć mego nieprzyjaciela, porwałem się do szabli.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 297
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, A ledwie, gdy zdychały, o tym wiedzieć chciano. Gdzie chłop w głowie, już się tam rząd dobry nie zmieści; Zawsze w tym błędzie rozum szwankuje niewieści. Co mi za gospodyni? Jako żywo krowy Ręką swą nie doiła; gadać o tym słowy Tylko umie a stroić po domu fasoły, Kucharkom łajać. Z pustej nie wyjdzie stodoły, Jedno sowa. Ogórki wczora kwasić chciała; Tak to robiła, że się wszystka czeladź śmiała. A w karczmie abo w tańcu ptak jej nie doleci, Gdy podołek rozpuści, wymiecie i śmieci. Pietrucha Rzadka to rzecz na świecie dobra gospodyni, Zwłaszcza bez męża rzadko która nie łotryni
, A ledwie, gdy zdychały, o tym wiedzieć chciano. Gdzie chłop w głowie, już się tam rząd dobry nie zmieści; Zawsze w tym błędzie rozum szwankuje niewieści. Co mi za gospodyni? Jako żywo krowy Ręką swą nie doiła; gadać o tym słowy Tylko umie a stroić po domu fasoły, Kucharkom łajać. Z pustej nie wyjdzie stodoły, Jedno sowa. Ogórki wczora kwasić chciała; Tak to robiła, że się wszystka czeladź śmiała. A w karczmie abo w tańcu ptak jej nie doleci, Gdy podołek rozpuści, wymiecie i śmieci. Pietrucha Rzadka to rzecz na świecie dobra gospodyni, Zwłaszcza bez męża rzadko która nie łotryni
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 162
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
: oko gdy kto leczyć chce, najczęściej o kaleczy, i najprędzej. Tak, gdybyśmy to liberum veto leczyć chcieli, bodajbyśmy go nieokaleczeli. Dla tego nakońcu tę kwestią tak delikatną kładę, i proponuję: że jeżeli się uda, żeby na niechwaloną i pierwsze kwestie niebyły odrzucone. Jeżeli zaś łajać kto zechce, i osądzi, że quaestionari o tym niegodzi się, to już in exitu na końcu ustąpię wszystkiego. Z tym się oświadczając, iż nie z mego konceptu, ale z wielu o tym argumentujących, wżyąłem do tej kwestyj asumpt, praecavendo. że nie universaliter liberum veto, znosić tą kwestią chcę,
: oko gdy kto leczyć chce, nayczęśćiey o káleczy, y nayprędzey. Ták, gdybyśmy to liberum veto leczyć chćieli, bodaybyśmy go nieokáleczeli. Dla tego nakońcu tę kwestyą ták delikatną kładę, y proponuię: że ieżeli się uda, żeby ná niechwaloną y pierwsze kwestye niebyły odrzucone. Jeżeli záś łaiać kto zechce, y osądźi, że quaestionari o tym niegodźi się, to iuż in exitu ná końcu ustąpię wszystkiego. Z tym się oświadczaiąc, iż nie z mego konceptu, ále z wielu o tym argumentuiących, wżiąłem do tey kwestyi assumpt, praecavendo. że nie universaliter liberum veto, znośić tą kwestyą chcę,
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 162
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
prawda, iż księżna strzelać i bić kazała, ale słudzy baczni, widząc ludzi trochę, bacząc, iż ci nie na bitwę przyjachali, k'temu nie obcy, ale swoi, nie byli księżny Jej M. w tym posłuszni. Co ona ciężce przyjąwszy od sług swoich, jęła narzekać, płakać, ręce łamać, panom łajać, a sługi zapamiętałymi wiary swej nazywać i nikomu łaskawie (jako obyczaj jej gniewu jest) nie odpowiedać. Kniaź Dymitr gdy obaczył taką niechęć księżny Jej M. ku sobie, chocia miał obietnicę listowną pewną, chocia rzecz ta już się była miedzy ludźmi rozgłosiła, chocia widział lekkość i sromotę wielką swoję, spaść z tej
prawda, iż księżna strzelać i bić kazała, ale słudzy baczni, widząc ludzi trochę, bacząc, iż ci nie na bitwę przyjachali, k'temu nie obcy, ale swoi, nie byli księżny Jej M. w tym posłuszni. Co ona ciężce przyjąwszy od sług swoich, jęła narzekać, płakać, ręce łamać, panom łajać, a sługi zapamiętałymi wiary swej nazywać i nikomu łaskawie (jako obyczaj jej gniewu jest) nie odpowiedać. Kniaź Dymitr gdy obaczył taką niechęć księżny Jej M. ku sobie, chocia miał obietnicę listowną pewną, chocia rzecz ta już się była miedzy ludźmi rozgłosiła, chocia widział lekkość i sromotę wielką swoję, spaść z tej
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 195
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886