/ Pot perłowy Nic niewątp wnagrodzie Ześ w takiej przygodzie Jest gotowy Dosyć ci dała Pieknego Ciała Iże twa zrenica bezpiecznie zajrzała. Idę do Kamery Odemknę Portery Na dniu jaśnie Alić widzę ona Niespaniem zmorzona Znowu zaśnie Poglądam śmieli Gdzie na pościeli Koleńskiej/ jej śliczne ciałeczko się bieli. Serce budzić niechce Ale miłość łechce A ja muszę Darmo tam niesiedzieć Leć się chcę dowiedzieć Czy ma duszę. Aż pot niewielki Jako Perełki Sowite wypuszcza potwarzy kropelki Tę powodź/ gdy zbiera Ręka ma ociera Z pięknej twarzy. Leć gładkość co świeci W sercu ogień nieci Co mię żarzy W myślach niszczeje Pałąm góreję I nowym przypadkiem zdrowym bywszy mdleję Piekna Zosiu
/ Pot perłowy Nic niewątp wnagrodźie Ześ w tákiey przygodźie Iest gotowy Dosyć ći dáłá Pieknego Ciáłá Iże twá zrenicá beśpiecznie záyrzáłá. Idę do Kamery Odemknę Portery Ná dniu iáśnie Alić widzę oná Niespániem zmorzona Znowu záśnie Poglądam śmieli Gdźie ná pośćieli Koleńskiey/ iey śliczne ćiałeczko się bieli. Serce budźić niechce Ale miłość łechce A ia muszę Dármo tám niesiedźieć Leć się chcę dowiedźieć Czy ma duszę. Aż pot niewielki Iáko Perełki Sowite wypuszcza potwarzy kropelki Tę powodź/ gdy zbiera Ręká ma oćiera Z piękney twarzy. Leć głádkość co świeći W sercu ogień nieći Co mię żarzy W myślách niszczeie Pałąm goreię Y nowym przypadkiem zdrowym bywszy mdleię Piekna Zośiu
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 174
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Zaraz z gotową świecą, bo słońce w paciepi.” 333 (P). UBOGI, KIEDY MA CO, PAN JE, KIEDY CHCE CZAS DO JEDZENIA KTÓRY
Spytał mnie ktoś, kiedy też obiad jeść najzarowiej. Ubogiemu, gdy może; gdy chce, bogaczowi: Gdy nie ma co ubogi, choć go czczyca łechce, Bogaty, chociaż ma co, nie je, kiedy nie chce. Ja zaś mam słońce w głowie, kompas na żołądku, Jem wedle apetytu i wedle rozsądku. 334 (F). ŁYSY
Za cóż chwytać łysego, kiedy wpadnie w wodę? Jeśliż nie ma na głowie czupryny, za brodę. Tak
Zaraz z gotową świecą, bo słońce w paciepi.” 333 (P). UBOGI, KIEDY MA CO, PAN JE, KIEDY CHCE CZAS DO JEDZENIA KTÓRY
Spytał mnie ktoś, kiedy też obiad jeść najzarowiej. Ubogiemu, gdy może; gdy chce, bogaczowi: Gdy nie ma co ubogi, choć go czczyca łechce, Bogaty, chociaż ma co, nie je, kiedy nie chce. Ja zaś mam słońce w głowie, kompas na żołądku, Jem wedle apetytu i wedle rozsądku. 334 (F). ŁYSY
Za cóż chwytać łysego, kiedy wpadnie w wodę? Jeśliż nie ma na głowie czupryny, za brodę. Tak
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 141
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z uwagą i wczasem Miniją zmieszać potrafi z blejwasem, Jaki-ć rumieniec, w cerkiel swe obwody Po śniegu tocząc, zapala jagody. Lecz żeś się nad swój zwyczaj tej godziny Tak zapłonęła, to nie bez przyczyny.. Albom ja co rzekł, czego ucho nie chce Słuchać i co twój wstyd pieszczony łechce? Ach, jeślim myślił zawstydzić cię słowy, Skarż mię, wszak możesz, i zabroń mi mowy! Albo cię to gniew, a nie wstyd zażega, Że moja służba o płacą nalega? Ach, jeśli cię to podburza w gniew tajnie, Już nie płać, wolę służyć rękodajnie! Albo-ć też
z uwagą i wczasem Miniją zmieszać potrafi z blejwasem, Jaki-ć rumieniec, w cerkiel swe obwody Po śniegu tocząc, zapala jagody. Lecz żeś się nad swój zwyczaj tej godziny Tak zapłonęła, to nie bez przyczyny.. Albom ja co rzekł, czego ucho nie chce Słuchać i co twój wstyd pieszczony łechce? Ach, jeślim myślił zawstydzić cię słowy, Skarż mię, wszak możesz, i zabroń mi mowy! Albo cię to gniew, a nie wstyd zażega, Że moja służba o płacą nalega? Ach, jeśli cię to podburza w gniew tajnie, Już nie płać, wolę służyć rękodajnie! Albo-ć też
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 268
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
rewerencyją, serca i oka do woli nasycić nie mogą. Tobie, mówię, przystoi, bo komuż bardziej, jeżeli nie Panu należy diament w pętlicy, złoto w przepasaniu, w szabli świtny kamień, w nawiązaniu nić od złota i jedwabiu przedniejsza, a nie teraźniejszym pod puklami modeluszem, co szkapę pod ogon komośliwie łechtać powinien. Komu, mówię przystoi strój we wszytkim poważny, jeżeli nie tym, których jako światowe bogi miejsce i powołanie zasadziło w senacie, których brak na wysokie miejsca, na jurysdykcyjonalne subselia, na poważne i publiczne pomiarkował okazje, których jako słońce wola Boska na pospolitym wysadziła widoku, a lubo to widujemy w baranie,
rewerencyją, serca i oka do woli nasycić nie mogą. Tobie, mówię, przystoi, bo komuż bardziej, jeżeli nie Panu należy dyjament w pętlicy, złoto w przepasaniu, w szabli świtny kamień, w nawiązaniu nić od złota i jedwabiu przedniejsza, a nie teraźniejszym pod puklami modeluszem, co szkapę pod ogon komośliwie łechtać powinien. Komu, mówię przystoi strój we wszytkim poważny, jeżeli nie tym, których jako światowe bogi miejsce i powołanie zasadziło w senacie, których brak na wysokie miejsca, na jurysdykcyjonalne subselija, na poważne i publiczne pomiarkował okazyje, których jako słońce wola Boska na pospolitym wysadziła widoku, a lubo to widujemy w baranie,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 295
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
drzewa wchodzą: tak abowiem i słówa mądrych/ jako w najgłębsze zanadra rozumu naszego wbijane bywają. I Hieronim ś. powiedają/ (pisze) iż słowa mądrych kolą/ nie głaszczą/ ani mięką ręką łzę wyciągają; ale błędnym leniwym bole pokuty/ i rany zadawają. Jeśli tedy czyja mowa nie kole/ ale słuchacze łekce i cieszy: ta mowa nie jest mądra. Tenże do Nepocjana pisząc: Gdy każesz (mowi) w Kościele/ nie ma być w Kościele żaden wrzask ludu/ ma być raczej wzdychanie: łzy słuchaczów chwały twoje niechaj będą. I na innym miejscu: Ten jest Kaznodzieja kościelny/ który porusza łez nie śmiechu:
drzewá wchodzą: ták ábowiem y słówá mądrych/ iáko w naygłębsze zanádrá rozumu nászego wbiiáne bywáią. I Hieronim ś. powiedáią/ (pisze) iż słowá mądrych kolą/ nie głaszczą/ áni mięką ręką łzę wyćiągáią; ále błędnym leniwym bole pokuty/ y rány zádawáią. Jesli tedy czyiá mowá nie kole/ ále słuchácze łekce y ćieszy: tá mowá nie iest mądra. Tenże do Nepocyaná pisząc: Gdy każesz (mowi) w Kośćiele/ nie ma być w Kościele żaden wrzask ludu/ ma być ráczey wzdychánie: łzy słucháczow chwały twoie niechay będą. I ná innym mieyscu: Ten iest Káznodźieiá kośćielny/ ktory porusza łez nie śmiechu:
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 65
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
się nabijały/ odrzucać je/ i ich uchodzić powinniśmy. Gen: 21. Zwłaszcza gdy te zdradliwe smysłom lubieżności/ prawie jako kiedyś swowolny nieskrowity Ismael/ niewinnego Iza’ka duszę naszę/ jakoby grając skubią/ szczypią/ gnębią/ przyduszają. I do tego przywodzą/ iż często gdy się kto od nich łechtać dopuści swym owym niewcześnym śmiechem/ prawdziwą duszy rozkosz/ i uciechę/ łaskę Bożą zatłumiają. Do tego/ człowiek który się Boga boi/ i na zbawienie swe wzgląd ma/ daleko większą uciechę czuje w sobie/ gdy się dla miłości Boskiej i dla upodobania Zbawicielowi swemu/ od jakiej lubieżności wstrzyma; niż gdy by swej
się nábiiały/ odrzucać ie/ y ich uchodźić powinnismy. Gen: 21. Zwłászczá gdy te zdradliwe smysłom lubieżnośći/ práwie iáko kiedyś swowolny nieskrowity Ismáel/ niewinnego Izá’ká duszę nászę/ iákoby graiąc skubią/ szczypią/ gnębią/ przyduszaią. I do tego przywodzą/ iż często gdy się kto od nich łechtać dopuśći swym owym niewcześnym śmiechem/ prawdźiwą duszy roskosz/ y ućiechę/ łáskę Bożą zátłumiaią. Do tego/ człowiek ktory się Bogá boi/ y ná zbáwienie swe wzgląd ma/ dáleko większą ućiechę czuie w sobie/ gdy się dlá miłośći Boskiey y dlá upodobaniá Zbáwićielowi swemu/ od iákiey lubieżnośći wstrzyma; niż gdy by swey
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 290
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
f. pul: dos: serup: 2 Item. Osobliwsze są na tę chorobę Chimi a to O Wielkiej Chorobie. Traktat Pierwszy O Kaszlu.
Przyczyny kaszlu pospolite. Naprzód przeziąbienie, tak arteją ostrą, jako też piciem nagłym zimnego napoju. Item. Z głowy spadające humory słone, ostre, Arteriam Asperam, którą łechcąc kaszel pobudzają. Item. Gdy w się kto jakiego prochu ostrego, albo dymu nabierze. Item. Tłuste potrawy z apetytem jedzone, niekiedy bywają przyczyną Kaszlu, Orzechy też kto ich wiele jada kaszlu nabawiają. Oprócz tego, z przyczyny Żołądka, Wątroby, Śledziony, Diaphragmatis, Macice, z glist, etc. Kaszel
f. pul: dos: serup: 2 Item. Osobliwsze są ná tę chorobę Chimi á to O Wielkiey Chorobie. Tráktát Pierwszy O Kászlu.
Przyczyny kászlu pospolite. Naprzod przeźiąbienie, ták árteyą ostrą, iáko też pićiem nagłym źimnego napoiu. Item. Z głowy spadáiące humory słone, ostre, Arteriam Asperam, ktorą łechcąc kászel pobudzáią. Item. Gdy w się kto iákiego prochu ostrego, álbo dymu nábierze. Item. Tłuste potráwy z ápetytem iedzone, niekiedy bywáią przyczyną Kászlu, Orzechy też kto ich wiele iada kászlu nábawiáią. Oprocz tego, z przyczyny Zołądká, Wątroby, Sledźiony, Diaphragmatis, Mácice, z glist, etc. Kászel
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 149
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
nią wszystko Wojsko wnogi i król i Hetmani i wszyscy z Wielką Hańbą i pośmiewiskiem Niemców sromotnie Uciekali milę wielką aż się O Cesarskie Wojsko oparli. Wojewoda Malborski Denhof Człowiek był Ciężko tłusty zginął Siemienowski Porucznik zginął kompanijej naginęło Chorągwie kopije kotły precz porzucali. Podkrolem już się był kon począł rozpierać alec go zobu boków Łechtano płazami zeć przecię wyniósł Pana i tak Wiedeńskiej Wiktoryjej niewypowiedzianą sławę zmazalibyśmy byli wiecznie czwartkowej ucieczki Infamią gdy by był Pan Bóg niepogłaskał jej z Nowu sobotnią jeszcze większą niżeli pod Wiedniem Wiktoryją.
Podobnośmy to byli podnieśli serce wpychę słysząc owe Blandientis fortunae ab ore Populi słowa Salwatorze Zbawicielu nasz podobnośmy zowym
nią wszystko Woysko wnogi y krol y Hetmani y wszyscy z Wielką Hanbą y posmiewiskiem Niemcow sromotnie Uciekali milę wielką asz się O Cesarskie Woysko oparli. Woiewoda Malborski Denhoff Człowiek był Cięszko tłusty zginął Siemienowski Porucznik zginął kompaniey naginęło Chorągwie kopiie kotły precz porzucali. Podkrolem iuz się był kon począł rospierać alec go zobu bokow Łechtano płazami zeć przecię wyniosł Pana y tak Wiedenskiey Wiktoryiey niewypowiedzianą sławę zmazalibysmy byli wiecznie czwartkowey ucieczki Infamią gdy by był Pan Bog niepogłaskał iey z Nowu sobotnią ieszcze większą nizeli pod Wiedniem Wiktoryią.
Podobnosmy to byli podniesli serce wpychę słysząc owe Blandientis fortunae ab ore Populi słowa Salwatorze Zbawicielu nasz podobnosmy zowym
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 264v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
. Jest albowiem zwyczaj na Dworze Tureckim mówić jeden do drugiego na migli/ żeby się cicho sprawować/ mając to za rzecz przystojną/ uczciwości i uszanowania pełną: i tak są niektórzy Dworzanie dobrze wyćwiczeni w tym niemym języku/ że sobie całe Historie wypowiedzieć mogą nic niemowiąc. Zbliżywszy się Damy do łóżka/ powoli w nogi łechcąc/ obudziły Cesarzową/ i powiedziały jej/ że przyszedł Soliman Aga/ chcąc się znią w pilnej sprawie widzieć. Porwała się zaraz z pościeli/ trochę zdumiała nad tym/ coby jej takiego miał powiedzieć. Ledwo zaczął swoję mowę Soliman/ przekładając jej/ co się w Mieście dzieje/ tak się barzo zalękła/
. Iest álbowiem zwyczay ná Dworze Tureckim mowić ieden do drugiego ná migli/ żeby się ćicho spráwowáć/ máiąc to zá rzecz przystoyną/ vczćiwośći y vszánowánia pełną: y ták są niektorzy Dworzánie dobrze wyćwiczeni w tym niemym ięzyku/ że sobie cáłe Hystorie wypowiedźieć mogą nic niemowiąc. Zbliżywszy się Dámy do łoszká/ powoli w nogi łechcąc/ obudźiły Cesárzową/ y powiedźiáły iey/ że przyszedł Soliman Agá/ chcąc się znią w pilney spráwie widźieć. Porwáłá się záraz z pośćieli/ trochę zdumiáłá nád tym/ coby iey tákiego miał powiedźieć. Ledwo záczął swoię mowę Soliman/ przekłádáiąc iey/ co się w Mieśćie dźieie/ ták się bárzo zálękła/
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 19
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
każdy jako murem Ojczyznę zasłonił. Szkodę uchowaj Boże żeby który zrobił, Sam by go po Ojcowsku napomniawszy pobił. Nieczyń tego bliźniemu, co tobie niemiło, To słowo przykazaniem dla Rycerstwa było. Lecz kiedy niedostatek w żołnierskim żołądku, Niestaje mu do wojny choć śmiałemu wątku.
Więc czując w przemorzonych brzuchach że głód łechce, Przychodzą do Dawida: Panie jeść nam się chce. Wiedział DAWID o jednym w bliskości Bogaczu, Kilkadziesiąt jarzm wołów dostatnim Oraczu. W mnóstwo bydła różnego, Nabalu zamożnym, Azaż żywność obmyśli z ludzkości podróżnym. Teraz też wełnę ostrzygł z wielkiej Trzody Owiec, Rzecze słudze: idź śpieszno, i odemnie powiedz
każdy iáko murem Oyczyznę zásłonił. Szkodę uchoway Boże żeby ktory zrobił, Sam by go po Oycowsku nápomniawszy pobił. Nieczyń tego bliźniemu, co tobie niemiło, To słowo przykázaniem dla Rycerstwa było. Lecz kiedy niedostátek w żołnierskim żołądku, Niestaie mu do woyny choć śmiałemu wątku.
Więc cżuiąc w przemorzonych brzuchach że głod łechce, Przychodzą do Dawida: Pánie ieść nám się chce. Wiedział DAWID o iednym w bliskości Bogáczu, Kilkádziesiąt járzm wołow dostátnim Oráczu. W mnostwo bydła rożnego, Nabalu zámożnym, Azasz żywność obmyśli z ludzkości podrożnym. Teraz też wełnę ostrzygł z wielkiey Trzody Owiec, Rzecze słudze: idź śpieszno, y odemnie powiedz
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 48
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752