). ANAGRAMA PANU DOKTOROWI
Gdzie się kolwiek do chorych ten doktor udaje, Niech tam już skamieniała NIOBE KIER KRAJE. Będziesz, ach, będziesz kiedyś Bogu odpowiedał, Żeś odpychał, żeś się tknąć matce córki nie dał. Trzy godziny przed śmiercią brałeś ją na duszę, Żebyś w zgrzebną przyoblekł rodziców łoktuszę, Bowiem już, dożywotnią okryty żałobą, Nieszczęśliwy Amfijon kier kraje z Nijobą. Na śmierć trudno narzekać, trudno jej w tej mierze Winować. Zwykle głupi daje, mądry bierze. 352. OMYŁKA W MINUCJACH
Dojźrawszy w minucjach drew rąbania czasu, Posłał chłopów gospodarz do cudzego lasu. Tam, skoro im siekiery zabrano i
). ANAGRAMMA PANU DOKTOROWI
Gdzie się kolwiek do chorych ten doktor udaje, Niech tam już skamieniała NIOBE KIER KRAJE. Będziesz, ach, będziesz kiedyś Bogu odpowiedał, Żeś odpychał, żeś się tknąć matce córki nie dał. Trzy godziny przed śmiercią brałeś ją na duszę, Żebyś w zgrzebną przyoblekł rodziców łoktuszę, Bowiem już, dożywotnią okryty żałobą, Nieszczęśliwy Amfijon kier kraje z Nijobą. Na śmierć trudno narzekać, trudno jej w tej mierze Winować. Zwykle głupi daje, mądry bierze. 352. OMYŁKA W MINUCJACH
Dojźrawszy w minucyjach drew rąbania czasu, Posłał chłopów gospodarz do cudzego lasu. Tam, skoro im siekiery zabrano i
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 150
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie umierać znowu, Lecz się opaskudziwszy taką klępą szpetną, Po staremu umierać, wolę, że mię zetną. To chłop dobry, kto oka przed śmiercią nie mruży. Czyń, mistrzu, co masz czynić, nie chcę mówić dłużej.” Toż Dorota, skoro jej rodzicy potuszą, Użaliwszy się, białą Marcina łoktuszą Okryje przed katowskim nad szyją orężem: Kiedy Bartek nie żyje, chce go swym mieć mężem. A ten z kozłem: „Jakem się udał jej przed katem! Pogardziłaś mną pierwej, żem nie tak bogatem; Nie chciałaś ty być moją, gdym ja chciał być twoim, Ja cię też
nie umierać znowu, Lecz się opaskudziwszy taką klępą szpetną, Po staremu umierać, wolę, że mię zetną. To chłop dobry, kto oka przed śmiercią nie mruży. Czyń, mistrzu, co masz czynić, nie chcę mówić dłużej.” Toż Dorota, skoro jej rodzicy potuszą, Użaliwszy się, białą Marcina łoktuszą Okryje przed katowskim nad szyją orężem: Kiedy Bartek nie żyje, chce go swym mieć mężem. A ten z kozłem: „Jakem się udał jej przed katem! Pogardziłaś mną pierwej, żem nie tak bogatem; Nie chciałaś ty być moją, gdym ja chciał być twoim, Ja cię też
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 169
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żyć ostrożnie, jako trzeba czule, Bo łacniej niż sumnienia ustrzec się koszule. Nagi był Adam z Ewą w raju, wżdy ich wyda, Że więcej grzech niżeli nagość ciała wstyda; Nie będzie się nikt wstydził, wstawszy z grobu goły, Widząc Pana Jezusa i jego anioły. Nie będzie szukał, żeby ścierw okrył łoktuszą; Bardziej go to zawstydzi, jeśli nagi duszą. Spuści oczy, rad by się w ziemię zagrzebł znowu; Kto ma czyste sumnienie, jakby z złotogłowu Szatę oblókł: choć także wyńdzie ciałem goło, Będzie patrzył do góry na Boga wesoło. Nie mogą ludzie wierzyć, że każdego na tę, Przyoblókszy Chrystusa Pana,
żyć ostrożnie, jako trzeba czule, Bo łacniej niż sumnienia ustrzec się koszule. Nagi był Adam z Ewą w raju, wżdy ich wyda, Że więcej grzech niżeli nagość ciała wstyda; Nie będzie się nikt wstydził, wstawszy z grobu goły, Widząc Pana Jezusa i jego anioły. Nie będzie szukał, żeby ścierw okrył łoktuszą; Bardziej go to zawstydzi, jeśli nagi duszą. Spuści oczy, rad by się w ziemię zagrzebł znowu; Kto ma czyste sumnienie, jakby z złotogłowu Szatę oblókł: choć także wyńdzie ciałem goło, Będzie patrzył do góry na Boga wesoło. Nie mogą ludzie wierzyć, że każdego na tę, Przyoblókszy Chrystusa Pana,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 571
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
; zaczem w Owę niewiastę srodze osiecze korbaczem. Zdało, że do pokuty w kilka dni się skłoni; Aż on się wiesza znowu na tejże jabłoni. Nie przestał go tak długo, aż wziął, zły duch kusić. Żle zadziergnąwszy, nie mógł tak prędko udusić. Trefunkiem oważ dziewka po trawę z łoktuszą Idąc widzi, że się pan znowu biedzi z duszą: Nogami wierzga, siąga rękami powroza; Żeby go oderznęła albo dała noża, Kiwa na nią; ale ta, wspomniawszy na plagi, Stoi i nie śmie czynić drugi raz odwagi: „Dobrodzieju, jeśli co umarli pomogą Żywym (wszakeście w niebie byli jedną
; zaczem w Owę niewiastę srodze osiecze korbaczem. Zdało, że do pokuty w kilka dni się skłoni; Aż on się wiesza znowu na tejże jabłoni. Nie przestał go tak długo, aż wziął, zły duch kusić. Żle zadziergnąwszy, nie mógł tak prędko udusić. Trefunkiem oważ dziewka po trawę z łoktuszą Idąc widzi, że się pan znowu biedzi z duszą: Nogami wierzga, siąga rękami powroza; Żeby go oderznęła albo dała noża, Kiwa na nię; ale ta, wspomniawszy na plagi, Stoi i nie śmie czynić drugi raz odwagi: „Dobrodzieju, jeśli co umarli pomogą Żywym (wszakeście w niebie byli jedną
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 572
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Którymi się nie oczy, lecz myśl ludzka żadzi, Do jakiego honoru czas je przyprowadzi. Wżdy przecie nie z każdego płótna papier będzie, Chociaż na nie jeden len jedna ręka przędzie: Jeśli się które brudnym czernidłem zatłuści, W wodzie nie, chyba w ogniu swoję farbę puści. Ciałoć człowiecze chusta i ta jest łoktusza, W której, póki na świecie żyjesz, chodzi dusza; Skoro się ubrukawszy w drobne pójdzie nitki — Dusza, gdzie się obieca, a ciało w gnój brzydki; Które acz Bóg był biało i chędogo sprawił, Zaraz go diabeł w raju jabłkiem poplugawił I tak go w sadzach grzechu nieczystego brucze, Że wyrzuciwszy z
, Którymi się nie oczy, lecz myśl ludzka żadzi, Do jakiego honoru czas je przyprowadzi. Wżdy przecie nie z każdego płótna papier będzie, Chociaż na nie jeden len jedna ręka przędzie: Jeśli się które brudnym czernidłem zatłuści, W wodzie nie, chyba w ogniu swoję farbę puści. Ciałoć człowiecze chusta i ta jest łoktusza, W której, póki na świecie żyjesz, chodzi dusza; Skoro się ubrukawszy w drobne pójdzie nitki — Dusza, gdzie się obieca, a ciało w gnój brzydki; Które acz Bóg był biało i chędogo sprawił, Zaraz go diabeł w raju jabłkiem poplugawił I tak go w sadzach grzechu nieczystego brucze, Że wyrzuciwszy z
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 518
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się go wszytko imię, jako i groch ściany. Lepiej złego, choć rzadko, kańczukiem zacinać, Niż bez przestanku wołać, niż go upominać. Ciebie gęba wołając, jego najmniej uszy Nie bolą. Niechże mu raz kańczuk skóry ruszy, Poprawi się, drugiego nie czekając — tuszę. Cały dzień moczy brudną kucharka łoktuszę: Trzyma brud, choćby mokła i dłużej w jezierze; Puści-ć, gdy jej na ławce kijanką dopierze. Chyba że wolisz gębą cały dzień bałuszyć, Cały dzień się kłopotać niż raz ręką ruszyć. 59. KIEDY PRZYJDZIESZ MIĘDZY WRONY, KRACZ JAKO I ONY NA TOŻ DRUGI RAZ
Zajechawszy do cudzych z ojczyzny swej
się go wszytko imie, jako i groch ściany. Lepiej złego, choć rzadko, kańczukiem zacinać, Niż bez przestanku wołać, niż go upominać. Ciebie gęba wołając, jego najmniej uszy Nie bolą. Niechże mu raz kańczuk skóry ruszy, Poprawi się, drugiego nie czekając — tuszę. Cały dzień moczy brudną kucharka łoktuszę: Trzyma brud, choćby mokła i dłużej w jezierze; Puści-ć, gdy jej na ławce kijanką dopierze. Chyba że wolisz gębą cały dzień bałuszyć, Cały dzień się kłopotać niż raz ręką ruszyć. 59. KIEDY PRZYJDZIESZ MIĘDZY WRONY, KRACZ JAKO I ONY NA TOŻ DRUGI RAZ
Zajechawszy do cudzych z ojczyzny swej
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 40
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w życiu moim całem Być obwyniony nie się na mię targa, Jeźli inaczej mówi moja warga. Niech się przeciw mnie sroży i nabaży, Jeźli mię w prawie zakonnym przeważy, Bo cóż za ufność Hypokryty bywa, Jeźli postawką zmyślną się pokrywa? I powierzchownym odziany płaszczykiem Świętym się czyni będąc niezbożnikiem. Co łakomemu po cudzej łoktuszy? Jeżeli go BÓG zabije na duszy? Ani się na głos jego udobrucha? Ani wołania jego nie wysłucha? Choć pod czas ścisku i dolegliwości Wzdychać do jego będziełaskawości. Z rąk Wszechmocnego, nie dozna ratunku, Nie pocieszy go BÓG w jego frasunku, Więc jaką prawdą i światłością żyję Wam ją ogłoszę; i nic
w żyćiu moim cáłem Bydź obwyniony nie się ná mię targa, Ieźli ináczey mowi moiá warga. Niech się przećiw mnie sroży i nabaży, Ieźli mię w práwie zakonnym przeważy, Bo coż zá ufność Hypokryty bywa, Ieźli postawką zmyślną się pokrywa? I powierzchownym odźiány płaszczykiem Swiętym się czyni będąc niezbożnikiem. Co łakomemu po cudzey łoktuszy? Ieżeli go BOG zabije ná duszy? Ani się ná głos iego udobrucha? Ani wołania iego nie wysłucha? Choć pod czás śćisku i dolegliwośći Wzdycháć do iego będźiełaskáwośći. Z rąk Wszechmocnego, nie dozna rátunku, Nie poćieszy go BOG w iego frásunku, Więc iáką práwdą i świátłośćią żyię Wam ią ogłoszę; i nic
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 98
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
pokarmach zakaże, Lecz co z serca przez usta idzie i przez oczy: W modlitwach tamte, a te niechaj we łzach moczy. Więc ciało, za które cię wstyd Boga i ludzi,
Rękęć, pomacaszli go, gębęć opaskudzi, Jeśli ręki nie myjesz; a po wyściu dusze Prócz mizernej do grobu nie weźmie łoktusze. Wszytkim rodzicom nawet i dzieciom tak zbrydnie, Mąż żenie, ta mężowi, że skoro ostydnie, Skoro umrze, gdyby się potem miało dźwignąć, Choć w jednym ciele żyli i nic ich rozstrzygnąć Nie mogło, uciekałby gorzej niż z pogromu, I w ogień, nie tylko w las między wilki, z domu
pokarmach zakaże, Lecz co z serca przez usta idzie i przez oczy: W modlitwach tamte, a te niechaj we łzach moczy. Więc ciało, za które cię wstyd Boga i ludzi,
Rękęć, pomacaszli go, gębęć opaskudzi, Jeśli ręki nie myjesz; a po wyściu dusze Prócz mizernej do grobu nie weźmie łoktusze. Wszytkim rodzicom nawet i dzieciom tak zbrydnie, Mąż żenie, ta mężowi, że skoro ostydnie, Skoro umrze, gdyby się potem miało dźwignąć, Choć w jednym ciele żyli i nic ich rozstrzygnąć Nie mogło, uciekałby gorzej niż z pogromu, I w ogień, nie tylko w las między wilki, z domu
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 445
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ubrucze, Ani szkła, chociaż na nie ciśniesz ją, potłucze. Omoczona już cięższa, a by najmniej zwilgnie, Lada co do niej, jeśli źle położysz, przylgnie. Tak póki trzeźwy, póki człek ma rozum w mierze, Tak snadno w grzech nie wpadnie, aż skoro nabierze Mocnego trunku, mokrą staje się łoktuszą, Szkody czyni, i ciałem brucze się, i duszą. 484 (P). CORDOLIUM
W jedno łacińskie rzeczy dwie włożono słowo: Jeśli nudno i komu na sercu niezdrowo, W beczkę wina go włożyć, nie inszego trunku, Bo piwo, ile kwaśne, nie ujmie frasunku. Tobie, kiedy już z głowy
ubrucze, Ani szkła, chociaż na nie ciśniesz ją, potłucze. Omoczona już cięższa, a by najmniej zwilgnie, Leda co do niej, jeśli źle położysz, przylgnie. Tak póki trzeźwy, póki człek ma rozum w mierze, Tak snadno w grzech nie wpadnie, aż skoro nabierze Mocnego trunku, mokrą staje się łoktuszą, Szkody czyni, i ciałem brucze się, i duszą. 484 (P). CORDOLIUM
W jedno łacińskie rzeczy dwie włożono słowo: Jeśli nudno i komu na sercu niezdrowo, W beczkę wina go włożyć, nie inszego trunku, Bo piwo, ile kwaśne, nie ujmie frasunku. Tobie, kiedy już z głowy
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 474
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Kamień w nerkach rozciera, a z mecherza pędzi, Z solnym olejkiem pijąc, lub z owym co z miedzi. Zmarski z twarzy tak ściera dziwną tajemnicą, Jako więc praczka chustę gładzi maglownicą. Widziałem babę jednę, ośmdziesiąt lat miała, Która się od kilku lat była nie zagrzała. Potem się obwinąwszy w surową łoktuszę Wlała na się gorzałki i tak zimną duszę Zapaliwszy rozgrzała. Tak ta kozia para Pożyteczna, kiedy jej będzie brana miara. Więc trucizny zabrania i gad jadowity Odpędza od człowieka — ten to farmak skryty. 24Ułapiłem jasczorkę i wsadziłem w banię, Zaraz zdechła, gdym jedno wlał gorzałki na nią. I
Kamień w nerkach rozciera, a z mecherza pędzi, Z solnym olejkiem pijąc, lub z owym co z miedzi. Zmarski z twarzy tak ściera dziwną tajemnicą, Jako więc praczka chustę gładzi maglownicą. Widziałem babę jednę, ośmdziesiąt lat miała, Która sie od kilku lat była nie zagrzała. Potem sie obwinąwszy w surową łoktuszę Wlała na się gorzałki i tak zimną duszę Zapaliwszy rozgrzała. Tak ta kozia para Pożyteczna, kiedy jej będzie brana miara. Więc trucizny zabrania i gad jadowity Odpądza od człowieka — ten to farmak skryty. 24Ułapiłem jasczorkę i wsadziłem w banię, Zaraz zdechła, gdym jedno wlał gorzałki na nię. I
Skrót tekstu: WodGorzBad
Strona: ?
Tytuł:
Wodka albo gorzałka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950