em, od die 1 Januarii 1694. Jeździłem do Wilna po swoich potrzebach. Tamże dni dobrych zażyłem z kompanią dobrą, poznałem się z pewną rezydentką tameczną, człowiekiem dobrym. NB.Z Wilna do Rohotnej powróciłem dnia 17 Januarii, dano mi znać o niedźwiedziu pod Starojelną; ubiłem go w łomie bez szkody w psach.
22 Januarii. Jeździłem z jejmością do Wilna, tamże dni hulaszczych zażyłem. 29^go^ był na tańcu u mnie ip. wojewoda wileński, ip. kasztelan nowogrodzki Wojna, ip. marszałek nadworny w. księstwa lit., ip. starosta starodubowski Tyszkiewicz, ip. Sokołowski podkomorzy inflancki,
em, od die 1 Januarii 1694. Jeździłem do Wilna po swoich potrzebach. Tamże dni dobrych zażyłem z kompanią dobrą, poznałem się z pewną rezydentką tameczną, człowiekiem dobrym. NB.Z Wilna do Rohotnéj powróciłem dnia 17 Januarii, dano mi znać o niedźwiedziu pod Starojelną; ubiłem go w łomie bez szkody w psach.
22 Januarii. Jeździłem z jejmością do Wilna, tamże dni hulaszczych zażyłem. 29^go^ był na tańcu u mnie jp. wojewoda wileński, jp. kasztelan nowogrodzki Wojna, jp. marszałek nadworny w. księstwa lit., jp. starosta starodubowski Tyszkiewicz, jp. Sokołowski podkomorzy inflancki,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 36
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, żeśmy ich nie tylko nie przepuścili, ale ludu 40 bitnego, junackiego siedziało pod wartą cały tydzień: sądzony dimissus clementer cessit na usługę moją, de proprio zaciągniony. 19^go^ wróciłem się do Smiłowicz.
28^go^ żonę moją w interesach pilnych do Usnarza ordynowałem, a ja sam 2da Januarii, ubiwszy niedźwiedzia w łomie, nazajutrz świń dzikich dwoje, jechałem pro consilio ante do Mińska. Post byłem u ip. Bohuszewicza przyjęty dobrze: tamem przez dwa dni hulał. Stamtąd byłem u ip. Daniela Filipowicza, Solennissime przyjęty byłem: traktował mnie porządnie. Wróciłem się do Smiłowicz 19 Januarii. Anno 1697,
, żeśmy ich nie tylko nie przepuścili, ale ludu 40 bitnego, junackiego siedziało pod wartą cały tydzień: sądzony dimissus clementer cessit na usługę moją, de proprio zaciągniony. 19^go^ wróciłem się do Smiłowicz.
28^go^ żonę moją w interesach pilnych do Usnarza ordynowałem, a ja sam 2da Januarii, ubiwszy niedźwiedzia w łomie, nazajutrz świń dzikich dwoje, jechałem pro consilio ante do Mińska. Post byłem u jp. Bohuszewicza przyjęty dobrze: tamem przez dwa dni hulał. Ztamtąd byłem u jp. Daniela Filipowicza, Solennissime przyjęty byłem: traktował mnie porządnie. Wróciłem się do Smiłowicz 19 Januarii. Anno 1697,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 48
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
plurima były pro obstaculo.
Z Mińska do Wilna dla kontraktu o starostwo pieniańskie z ip. wileńską biegałem, ale u drożącej się non successit kupno. Stamtąd do Rohotnej wróciłem się. 20 Februarii wstępowałem po drodze do ip. Suryna do Nowohorodowicz, i tam nocowałem przyjęty humaniter.
24^go^ zabiliśmy w łomie pod Horką niedźwiedzia.
Zapusty odprawiłem u siebie w Rohotnej w kompanii arcy dobrej. Przez dni wszystkie ostatnie byli ci goście: ip. chorąży miński brat mój, ip. Pancerzyński podstoli oszmiański z jejmością przybyłą umyślnie z kraju grodzieńskiego, ip. Sokołowski z jejmością, iks. Jodłowski dziekan słonimski, ip. Suryn z
plurima były pro obstaculo.
Z Mińska do Wilna dla kontraktu o starostwo pieniańskie z jp. wileńską biegałem, ale u drożącéj się non successit kupno. Ztamtąd do Rohotnéj wróciłem się. 20 Februarii wstępowałem po drodze do jp. Suryna do Nowohorodowicz, i tam nocowałem przyjęty humaniter.
24^go^ zabiliśmy w łomie pod Horką niedźwiedzia.
Zapusty odprawiłem u siebie w Rohotnéj w kompanii arcy dobrej. Przez dni wszystkie ostatnie byli ci goście: jp. chorąży miński brat mój, jp. Pancerzyński podstoli oszmiański z jejmością przybyłą umyślnie z kraju grodzieńskiego, jp. Sokołowski z jejmością, jks. Jodłowski dziekan słonimski, jp. Suryn z
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 65
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
opiece naszej będącej. Jechała z nami ip. Kaczanowska siostra żony mojej, ultimi et nefandi thori. Zastraszono nas drogi niedostępnością, w której cale nie uznaliśmy naprzykrzenia nad jedną noc w puszczy odprawioną sub dio. Stanęliśmy w Petrykowie 7 Martii, przywitani za miastem a populo.
12 Martii swoją ręką zabiłem w łomie leżącą niedźwiedzicę i pięcioro niedźwiedziąt wzięliśmy.
Ip. Kaczanowska zwyczajny swój defekt przez rezydencją petrykowską miała: variationis w głowie. Z Petrykowa po świętach zaraz, które wesoło i zdrowo z kompanią odprawiłem dobrą, ruszyłem się do Rohotnej, i tam mało zabawiwszy się, jechałem do Wilna na trybunał, na którym
opiece naszéj będącej. Jechała z nami jp. Kaczanowska siostra żony mojéj, ultimi et nefandi thori. Zastraszono nas drogi niedostępnością, w któréj cale nie uznaliśmy naprzykrzenia nad jedną noc w puszczy odprawioną sub dio. Stanęliśmy w Petrykowie 7 Martii, przywitani za miastem a populo.
12 Martii swoją ręką zabiłem w łomie leżącą niedźwiedzicę i pięcioro niedźwiedziąt wzięliśmy.
Jp. Kaczanowska zwyczajny swój defekt przez rezydencyą petrykowską miała: variationis w głowie. Z Petrykowa po świętach zaraz, które wesoło i zdrowo z kompanią odprawiłem dobrą, ruszyłem się do Rohotnéj, i tam mało zabawiwszy się, jechałem do Wilna na trybunał, na którym
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 107
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
. Że fortuna wątpliwa, Nie wie komu życzliwa, Komu podnieść szale.
Aż gdy ufy walnemi, Moskwa naszym silnemi, Wesprze w zad szeregów, Madaliński przypada, Jakim gwałtem wypada Tagus z swych zabrzegów. Dopiero jak z rękawa, Gdzie/ krew kogo, gdzie sława Szalona uwodzi. Dźwięk zbrój, drzew chrzęst i łomy, Jakie Mongibel gromy Na dnie samem rodzi. Czem w pół pysznej nadzieje, Nagły Neptun rozwieje Niemieckie zapędy. Ze gruby tył podali, Jesienną zamiatali, Trupy i krwią wszędy. Wraz Hekate się zdrzymie, Która boje rozyjmie, Gdy o straży trzeciej, Lucyfera nie czeka, Moskwa z szańców ucieka. Wieść pierzchliwa
. Że fortuna wątpliwa, Nie wie komu życzliwa, Komu podnieść szale.
Aż gdy ufy walnemi, Moskwa naszym silnemi, Wesprze w zad szeregów, Madaliński przypada, Jakim gwałtem wypada Tagus z swych zabrzegów. Dopiero jak z rękawa, Gdzie/ krew kogo, gdzie sława Szalona uwodzi. Dźwięk zbrój, drzew chrzęst i łomy, Jakie Mongibel gromy Na dnie samem rodzi. Czem w pół pysznej nadzieje, Nagły Neptun rozwieje Niemieckie zapędy. Ze gruby tył podali, Jesienną zamiatali, Trupy i krwią wszędy. Wraz Hekate się zdrzymie, Która boje rozyjmie, Gdy o straży trzeciej, Lucyfera nie czeka, Moskwa z szańców ucieka. Wieść pierzchliwa
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 15
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
zastąpiwszy matek. Ale, jeśli mię wzrok nie dementuje, Już jego obraz w oczach mi się snuje, Lubo niezgodny z naturą macierze, Z której odmienne przyrodzenie bierze. Czy go kamienie, czy góry, czy skały, Czy nieme drzewa w lasach wychowały? Czyli bestie, czy dzikie tygrzyzyce, Albo w swych łomach urodzily lwice. Czy morze, które i teraz wiatr miece, W swej go z dzieciństwa trzymało opiece? Ponieważ się tak wydziera w opale, Choć nawałności burzą się, i fale. Dokąd odjeżdżasz? otoć zima wstrętem, Twoje zamysły tamiue z okrętem; Której surowość niechaj mi posłuży: Patrz jako wody Eurus wzbija
zástąpiwszy mátek. Ale, ieśli mię wzrok nie dementuie, Iuż iego obraz w oczách mi się snuie, Lubo niezgodny z naturą máćierze, Z ktorey odmienne przyrodzenie bierze. Czy go kámienie, czy gory, czy skáły, Czy nieme drzewá w lásach wychowáły? Czyli bestye, czy dźikie tygrzyzyce, Albo w swych łomách urodźily lwice. Czy morze, ktore y teraz wiátr miece, W swey go z dźiećiństwá trzymáło opiece? Ponieważ się ták wydźiera w opale, Choć nawáłnośći burzą się, y fale. Dokąd odieżdżasz? otoć źimá wstrętem, Twoie zamysły támiue z okrętem; Ktorey surowość niechay mi posłuży: Pátrz iáko wody Eurus wzbijá
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 86
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
królewiczów, Poczęliśmy w ojczyste szczere jego pierze Obcych ozdób na piersiach wieszać mu puklerze. Że opuszczę Lilije, które chęcią błędną Przynieśliśmy z Paryża, bo natychmiast więdną; Po których do królewny naszej w dziewosłęby Wzięliśmy Batorowskie z Kołozwaru Zęby, Ale w dziedzicznym dotąd królewskim ich domie Wprzód ich apetyt zbytniej wolności przy łomie, I nieźle się nadały, póki Moskwę siekły, Póki nie obróciły na dzieci, wilcze kły. Odmieniwszy dziedziczne w dożywotnie rządy, Pobłądziliśmy jako niemądre wielbłądy, Kiedy nie chcąc swych garbów w czystej widzieć wodzie, Wprzód ją mącą, nim piją w Dunaju na brodzie; Kał i piasek wolą pić niźli czyste źródła
królewiczów, Poczęliśmy w ojczyste szczere jego pierze Obcych ozdób na piersiach wieszać mu puklerze. Że opuszczę Lilije, które chęcią błędną Przynieśliśmy z Paryża, bo natychmiast więdną; Po których do królewny naszej w dziewosłęby Wzięliśmy Batorowskie z Kołozwaru Zęby, Ale w dziedzicznym dotąd królewskim ich domie Wprzód ich apetyt zbytniej wolności przy łomie, I nieźle się nadały, póki Moskwę siekły, Póki nie obróciły na dzieci, wilcze kły. Odmieniwszy dziedziczne w dożywotnie rządy, Pobłądziliśmy jako niemądre wielbłądy, Kiedy nie chcąc swych garbów w czystej widzieć wodzie, Wprzód ją mącą, nim piją w Dunaju na brodzie; Kał i piasek wolą pić niźli czyste źródła
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 387
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
gęsty jako Żywica. Miejsce.
Żadnym gruntem nie gardzi/ wszędy się przyjmie/ i pod płoty/ jednak lubi barziej miejsca na których siewają/ zaczym i bujniej roście. Czas kopania i brania.
NAć i z Kłączem zbierać/ gdy Merkuriusz na zachodniej stronie bawić się będzie/ bo tam zasiadszy/ mocy wysuszającej dodaje Zio- łom: i przeto Soli z nich więcej daje. Zaś gdy tego Ziela chcemy używać przeciwko chorobom gorącym/ i spadkom podobnym/ tak zwierzchnim/ jako wnętrznym/ tedy tego czaczu/ gdy tenże Planeta w trzecim/ szóstym/ i dziewiątym stopniu w Pannie będzie/ bo w ten czas Ziołom daje suchość/ i chłodność dodaje
gęsty iáko Zywicá. Mieysce.
ZAdnym gruntem nie gárdźi/ wszędy sie przyimie/ y pod płoty/ iednák lubi bárźiey mieyscá ná ktorych śiewáią/ záczym y buyniey rośćie. Czás kopáńia y bránia.
NAć y z Kłącżem zbieráć/ gdy Merkuriusz ná zachodniey stronie báwić sie będźie/ bo tám záśiadszy/ mocy wysuszáiącey dodáie Zio- łom: y przeto Soli z nich więcey dáie. Záś gdy tego Ziela chcemy vżywáć przećiwko chorobom gorącym/ y spadkom podobnym/ ták zwierzchnim/ iáko wnętrznym/ tedy tego czáczu/ gdy tenże Plánetá w trzećim/ szostym/ y dźiewiątym stopniu w Pánnie będźie/ bo w ten czás Ziołom dáie suchość/ y chłodność dodáie
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 241
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
jeśliże się Kwapicie, obnocować przyjdzie wam na lesie.” Frant to jakiś; dobywszy, nie daję mu grosza. „Pilnuj koni, stangrecie, pachołcy łogosza.” Jadę, skaczą od ziemie na pół łokcia koła Po korzeniach, kamieniach; co raz koniom czoła Przecierać każę, kiedy na dębowy korzeń Padszy, łomie żelazny u karety sworzeń. Nim drewniany ustrużą, aż wieczór. Uporniem Kazał jechać; aż pójdzie rozwora za sworniem. Błazeństwo, rzekę. Aż noc, aż deszcz, jako z kadzi, Że na tym, gdzie zastała, miejscu mię osadzi. Słuchać mi było dziada: głodu ani pluty Nie zażyłbym
jeśliże się Kwapicie, obnocować przyjdzie wam na lesie.” Frant to jakiś; dobywszy, nie daję mu grosza. „Pilnuj koni, stangrecie, pachołcy łogosza.” Jadę, skaczą od ziemie na pół łokcia koła Po korzeniach, kamieniach; co raz koniom czoła Przecierać każę, kiedy na dębowy korzeń Padszy, łomie żelazny u karety sworzeń. Nim drewniany ustrużą, aż wieczór. Uporniem Kazał jechać; aż pójdzie rozwora za sworniem. Błazeństwo, rzekę. Aż noc, aż deszcz, jako z kadzi, Że na tym, gdzie zastała, miejscu mię osadzi. Słuchać mi było dziada: głodu ani pluty Nie zażyłbym
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 257
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Smoki, Jaszczurki, Moździerze, Kartany. Huk, zgiełk, strach, czynią niewypowiedziany. 26. Słońca nie widać, z niezmiernej pożogi Siarczysty płomień tchnie Pogańska Luna Wezuwiuszem pałające rogi Probują, gdzie reszt, gdzie lepsza fortuna, Równie na placu Nieprzyjaciel srogi W Miasto się gwałtem drze za Opiekuna, Ryk, kwik, łom, szelest, grzmot, tartas, i wrzawa, Cmią Niebo dymy, ognie, i kurzawa. 27. Nie tak dużymi pracują ramiony Anteuszowie, i silni Cyclopi Ani obrotniej na wszytkie się strony Rzucają w szturmie; Giganci, Dolopi, Pasujący się o górne Triony Z Obywatelmi Niebieskiemi, chłopi Jako tu Orły, w
Smoki, Iászczurki, Mozdźierze, Kártány. Huk, zgiełk, strách, czynią niewypowiedźiány. 26. Słońcá nie widáć, z niezmierney pożogi Siárczysty płomień tchnie Pogańska Luná Wezuwiuszem pałáiące rogi Probuią, gdźie reszt, gdźie lepsza fortuna, Rownie ná plácu Nieprzyiaćiel srogi W Miásto się gwałtem drze zá Opiekuná, Ryk, kwik, łom, szelest, grzmot, tártás, y wrzáwá, Cmią Niebo dymy, ognie, y kurzáwá. 27. Nie ták dużymi prácuią rámiony Anteuszowie, y śilni Cyclopi Ani obrotniey ná wszytkie się strony Rzucaią w szturmie; Gigánći, Dolopi, Pássuiący się o gorne Tryony Z Obywátelmi Niebieskiemi, chłopi Iáko tu Orły, w
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: B5
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684