. Tyś pono chciał, by hańbę na sobie widzieli, A skromniej zaś o sobie potem rozumieli. Bo łzy starych rodziców wiadro Twe wylało Na łeb jego, aż siła wnet się złego stało. Ale jako za jego, tak za me nie stoi, Bo się ciężkich sądów Twych winna głowa boi. Właśnie jak łomną ziemię pługiem rozsypują, Tak się me utrapione kości rozsypują Strachem śmierci okrutnej, a słusznie, bom krzywy, Choć się wiercę, choć padam, nie miałbym być żywy. Bowiem co po statucie, jeśli na występy Moje przez szpary będzie patrzał urząd tępy? Nie masz wyjścia przystępu! Boże, mój obrońca
. Tyś pono chciał, by hańbę na sobie widzieli, A skromniej zaś o sobie potem rozumieli. Bo łzy starych rodziców wiadro Twe wylało Na łeb jego, aż siła wnet się złego stało. Ale jako za jego, tak za me nie stoi, Bo się ciężkich sądów Twych winna głowa boi. Właśnie jak łomną ziemię pługiem rozsypują, Tak się me utrapione kości rozsypują Strachem śmierci okrutnej, a słusznie, bom krzywy, Choć się wiercę, choć padam, nie miałbym być żywy. Bowiem co po statucie, jeśli na występy Moje przez spary będzie patrzał urząd tępy? Nie masz wyszcia przystępu! Boże, mój obrońca
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 386
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
że często na te światła oczy sobie zawięzujemy/ na te nauki uszy zatykamy/ ale to samo (uchowaj Boże) na większe nam potępienie będzie. Ioa: 3. Hoc est auté iudiciú (mówi Pan) quia lux venit in mundú, et dilexerunt homines magis tenebras quàm lucem. Mała też słaba i barzo ułomna ochrona będzie ułomności. Bo tę ułomność tak wielą łąsk Boskich/ dzielnych pomocy/ skutecznych srzodków dźwignioną/ i utwierdzoną tyś sam dołamywał/ kiedyś często i przed pokusami/ i w pokusach sam jeszcze okazji szukał/ w upadkach samochcąc zalegał/ w niebezpieczeństwach/[...] z się w większe niebezpieczeństwa wdawał. Nie będzie/ ah!
że często ná te świátłá oczy sobie záwięzuiemy/ ná te náuki uszy zátykamy/ ále to samo (uchoway Boże) ná większe nam potępienie będźie. Ioa: 3. Hoc est auté iudiciú (mowi Pan) quia lux venit in mundú, et dilexerunt homines magis tenebras quàm lucem. Máła też słaba y barzo ułomna ochroná będźie ułomnośći. Bo tę ułomność ták wielą łąsk Boskich/ dźielnych pomocy/ skutecznych srzodkow dźwignioną/ y utwierdzoną tyś sam dołamywał/ kiedyś często y przed pokusami/ y w pokusách sam ieszcze okazyi szukał/ w upadkach samochcąc zálegał/ w niebespieczenstwach/[...] s się w większe niebespieczeństwa wdawał. Nie będźie/ ah!
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 151
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
/ i w cenie je mieli: abowiem wielkie staranie czynili o dobytkach/ i o rozmnożeniu ich: nie ofiarowali nigdy samic z zwierząt/ i nie zabijali ich/ ani też w łowach nie imali ich: (słuszna to jest upatrować) jeśli się pokazała jaka samica/ krowa abo owca/ abo insza podobna/ ułomna/ abo chora/ zakopywali ją na ten czas żywo/ żeby była nie zarażała ostatka. Jakby zaś latoroślą rzemiosła pasterzkiego było drugie/ około przędzenia i tkania wełny i robienia sukien/ naprzód dla odzieży/ a potym i dla ozdoby. Nastąpiło potym rolnictwo/ a naprzód owo około zboża i siewów/ a potym też i
/ y w cenie ie mieli: ábowiem wielkie stáránie czynili o dobytkách/ y o rozmnożeniu ich: nie ofiárowáli nigdy sámic z źwierząt/ y nie zábiiáli ich/ áni też w łowách nie imali ich: (słuszna to iest vpátrowáć) iesli się pokazałá iáka sámicá/ krowá ábo owcá/ ábo insza podobna/ vłomna/ ábo chora/ zákopywáli ią ná ten czás żywo/ żeby byłá nie záráżáłá ostátká. Iákby záś látoroślą rzemięsłá pásterzkiego było drugie/ około przędzenia y tkánia wełny y robienia sukien/ naprzod dla odźieży/ á potym y dla ozdoby. Nástąpiło potym rolnictwo/ á naprzod owo około zboża y śiewow/ á potym też y
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 56
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Doktorów egzaminowane/ którzy to obaczyli/ że sprawą szatańską oszukane były. Zaczym gdy jedna z onych białychgłów od szatana uznała się być zwiedzioną/ za nauką uczonych ludzi/ błąd porzuciła/ i wyrzekła się go zaraz. Druga zaś w uporze trwając z dekretu spalona była. Uczeń. Wydziwić się nie mogę/ jako płeć ułomna/ śmie się tak wielkich rzeczy ważyć. Teolog. V ludzi prostych tobie podobnych te rzeczy dziwne są/ lecz w oczach mądrych bynamniej. Są abowiem trzy rzeczy na świecie/ które jeśliby granic sobie zamierzonych abo ku gorze/ abo na dół ustąpiły/ barz odobre abo barzo słe bywają. A są te. Język
Doktorow exáminowáne/ ktorzy to obacżyli/ że spráwą szátáńską oszukáne były. Záczym gdy iedná z onych białychgłow od szátáná vznáłá sie bydź zwiedźioną/ zá náuką vczonych ludźi/ błąd porzućiłá/ y wyrzekłá sie go záraz. Druga záś w vporze trwáiąc z dekretu spalona byłá. Vczeń. Wydźiwić się nie mogę/ iáko płeć vłomna/ śmie się ták wielkich rzeczy wáżyć. Theolog. V ludźi prostych tobie podobnych te rzecży dźiwne są/ lecz w ocżách mądrych bynamniey. Są ábowiem trzy rzecży ná świećie/ ktore iesliby gránic sobie zámierzonych ábo ku gorze/ ábo ná doł vstąpiły/ bárz odobre ábo bárzo słe bywáią. A są te. Ięzyk
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 354
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Białogłowie. Bom Ja widział zdaleka, ty obaczysz zbliska, Czy wcale urodziwa, wysoka, czy niska? Prędko poseł powrócił z pomyślną powieścią, Niemógł się dość wychwalić rozmową Niewieścią. Jak mądra, jak poważna, jak piękna, jak skromna, Jak w żadnym członku nie jest krzywa, ni ułomna? Zona jest Uriasza, Betsabe Jej Imię, Między wielą Płci białej, ona pierwsza w prymie; Zacna z Męża i z siebie, wdzięczna i doródna, Nie tylko Uriasza, ale Króla godna. Tego też właśnie trzeba było DAWIDOWI, Jak żyr zdaleka poczuć głodnemu Orłowi.
Choć go jeszcze nie zażył, leci
Białogłowie. Bom Ja widział zdáleka, ty obáczysz zbliska, Czy wcále urodziwa, wysoka, czy niska? Prędko poseł powrocił z pomyślną powieścią, Niemogł się dość wychwálić rozmową Niewieścią. Ják mądra, iák poważna, iák piękna, iák skromna, Ják w żadnym członku nie iest krzywa, ni ułomna? Zona iest Uryasza, Betsabe Jey Imie, Między wielą Płci białey, ona pierwsza w prymie; Zácna z Męża y z siebie, wdzięczna y dorodna, Nie tylko Uryasza, ále Krola godna. Tego też właśnie trzeba było DAWIDOWI, Ják żyr zdáleka poczuć głodnemu Orłowi.
Choć go ieszcze nie zażył, leci
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 94
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Dość na tym że się Białogłową rodzisz, Bo ich języki są nieprzyjaciele, Kiedy nim która bez potrzeby miele.
Pocznie swój impet ze wstydem roztrząsać, Strapiona Księżna, już nie przeczy drodze, O co się miała na ADOLFA dąsać; Ze swym Pasyom wypuściła wodze. W tym sobie mocnych skrupułów przyczyni, Ze złość ułomna panuje w Bogini. Drzwi z Gabinetu otworzy szeroko; Nimfy, co swoje odprawiały warty, Widząc, że Pańskie zapłakane oko, Żadna wniść nie śmie, choć pokoj otwarty, Aż do nich rzecze, Bogini zbyt skromnie: Idź którakolwiek, proś ADOLFA do mnie. Przyszedł z bojaźnią, zdaleka się kłania,
Dość na tym że się Białogłową rodzisz, Bo ich ięzyki są nieprzyiaciele, Kiedy nim ktora bez potrzeby miele.
Pocznie swoy impet ze wstydem roztrząsać, Strápiona Xiężna, iuż nie przeczy drodze, O co się miáła ná ADOLFA dąsać; Ze swym Passyom wypuściła wodze. W tym sobie mocnych skrupułow przyczyni, Ze złość ułomna panuie w Bogini. Drzwi z Gábinetu otworzy szeroko; Nimfy, co swoie odpráwiały warty, Widząc, że Pańskie zápłákane oko, Zádna wniść nie śmie, choć pokoy otwárty, Aż do nich rzecze, Bogini zbyt skromnie: Jdź ktorakolwiek, proś ADOLFA do mnie. Przyszedł z boiaźnią, zdáleka się kłánia,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 74
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
dank rozbiły Maenady. Akąd viuszywszy ręce/ do Orfea skoczą: Zlatujac się jak ptacy/ gdy sowę w dzień zoczą: Lub jak/ gdy na Teatrum z obu stron warownym Psom nałup/ w ranym piasku/ padł jeleń gwałtownym. Dojeżdżają proroka/ rzucają zielonw Tyrsy/ na upominki inaksze zrządzone. Te skibami/ te łomnym gałęziem nań parzą/ Owe kamieniem: jadom oręża się darzą. Z trafunku krzywym pługiem grunt proli ciołkowie/ I tuż dla pożywienia roboczy kmiotkowie Na umor w srogim pocie rolej dobywali: Bacząc wojsko/ w rosypkę poszli/ a zostali Narzędzia/ sprzęt po polu wszytke rozproszny: Grace/ długie motyki/ ciężkie leżą brony
dánk rozbiły Maenády. Akąd viuszywszy ręce/ do Orphea skoczą: Zlátuiac się iák ptacy/ gdy sowę w dźień zoczą: Lub iák/ gdy ná Teatrum z obu stron wárownym Psom náłup/ w ránym piasku/ padł ieleń gwałtownym. Doieżdżáią proroká/ rzucáią źielonw Tyrsy/ ná vpominki ináksze zrządzone. Te skibámi/ te łomnym gáłęźiem nań párzą/ Owe kámieniem: iádom oręża się dárzą. Z tráfunku krzywym pługiem grunt proli ciołkowie/ Y tuż dla pożywienia roboczy kmiotkowie Ná vmor w srogim poćie roley dobywáli: Bacząc woysko/ w rosypkę poszli/ á zostáli Narzędźia/ sprzęt po polu wszytke rosproszny: Gráce/ długie motyki/ ćiężkie leżą brony
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 268
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Teologiej w Akademii Wileńskiej Societatis Jezu Audytora CZĘSC PIERWSZA POGRZEBOWA. Roku 1644. Septembra Dnia 8. JAŚNIE OŚWIECONEMV KsIĄŻĘCIV JEGO MCI PANV P. FRANCISZKOWI OSSOLIŃSKIEMV Książęciu na Ossolinie, HRABI NA TĘCZYNIE, Lubaczowskiemu, etc. STAROŚCIE, NajwyższEGO KANCLERZA KORONNEGO SYNOWI, Paniu a Panu memu Miłościwemu.
OPaczna a na swym zdaniu barzo ułomna fantazja ludźka daleko zdrogi prawdy ziechała, kiedy to na swym koncepcie uroiła, jakoby Ojcowskie delineacje (na które nadzieja wotuje a skutek wygląda) nie miały się rzetelnym obrazem na serdecznej animuszu Synowskiego tablicy wyrażać Jaśnie Oświecone Książę Panie a Panie mój Miłościwy. Pomieszał tej fantazji koncepty on wielki wielkiego Konstantyna Orator Nazariusz, kiedy o
Theologiey w Akádemiey Wileńskiey Societatis IEZV Auditorá CZĘSC PIERWSZA POGRZEBOWA. Roku 1644. Septembrá Dniá 8. IAŚNIE OŚWIECONEMV XIĄŻĘCIV IEGO MCI PANV P. FRANCISZKOWI OSSOLINSKIEMV Xsiążęćiu ná Ossolinie, HRABI NA TĘCZYNIE, Lubáczowskiemu, etc. STAROSCIE, NAYWYZSZEGO KANCLERZA KORONNEGO SYNOWI, Pániu á Pánu memu Miłośćiwemu.
OPáczna á ná swym zdániu bárzo vłomna fantázyá ludźka daleko zdrogi prawdy ziecháła, kiedy to ná swym koncepćie vroiła, iakoby Oycowskie delineacye (na ktore nádźieiá wotuie á skutek wygląda) nie miáły się rzetelnym obrázem ná serdeczney ánimuszu Synowskiego tablicy wyrażáć Iáśnie Oświecone Xsiążę Pánie á Pánie moy Miłośćiwy. Pomieszał tey fantázyey koncepty on wielki wielkiego Konstántyná Orator Názáriusz, kiedy o
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 3
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
na smierzchu. 7. Kompleta
Poniżej smętnej góry, na stronie, gdzie w równi leży nad miastem błonie, gdzie i gaj wonnym owocem płodny, i gęsty stanął parkan ogrodny, tamże też swój sad Józef na czoło rumioną cegłą obtoczył wkoło. A w nim, jako człek na swą śmierć pomny, żelazem kamień wydrożył łomny, gotując tamże grób sobie nowy, co by był próżen umarłej głowy.
Tenże na prędce z sztucznej roboty sam ofiaruje Panu z ochoty, a że pobliżu miejsce to było, niżli pot słońce w morzu omyło, z pogrzebem wszyscy wzajemnie spieszą i procesyją szykują pieszą. A wprzód na obie padszy kolana, podejmie Józef
na smierzchu. 7. Kompleta
Poniżej smętnej góry, na stronie, gdzie w równi leży nad miastem błonie, gdzie i gaj wonnym owocem płodny, i gęsty stanął parkan ogrodny, tamże też swój sad Józef na czoło rumioną cegłą obtoczył wkoło. A w nim, jako człek na swą śmierć pomny, żelazem kamień wydrożył łomny, gotując tamże grób sobie nowy, co by był próżen umarłej głowy.
Tenże na prędce z sztucznej roboty sam ofiaruje Panu z ochoty, a że pobliżu miejsce to było, niżli pot słońce w morzu omyło, z pogrzebem wszyscy wzajemnie spieszą i processyją szykują pieszą. A wprzód na obie padszy kolana, podejmie Józef
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 100
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
komorze, proporzec też powiewny nosi jego sprawy, w pokoju li, bądź w szyku słuchał on buławy. Toć nie umarł GAJEWSKI, ale odtąd żywy na młódź woła sarmacką: “Tymże tropem i wy
kuście się o poczciwą sławę nie na bruku, ale bądź gdzie poganin strzały miece z łuku, bądź gdzie łomne kopije o swobodę kruszą abo jeśli wydartych do zamków was ruszą. O, szczęśliwy ten nader, który w młodym lecie, przewiedziwszy co przednich tu krajów na świecie, obtoczył wprzód bobkową skroń różdżką, a potym, wziąwszy rządu i męstwa wzór, pomyślił o tym, jakoby się Ojczyźnie godnym synem stawił i miedzy rówienniki co
komorze, proporzec też powiewny nosi jego sprawy, w pokoju li, bądź w szyku słuchał on buławy. Toć nie umarł GAJEWSKI, ale odtąd żywy na młódź woła sarmacką: “Tymże tropem i wy
kuście się o poczciwą sławę nie na bruku, ale bądź gdzie poganin strzały miece z łuku, bądź gdzie łomne kopije o swobodę kruszą abo jeśli wydartych do zamków was ruszą. O, szczęśliwy ten nader, który w młodym lecie, przewiedziwszy co przednich tu krajów na świecie, obtoczył wprzód bobkową skroń różdżką, a potym, wziąwszy rządu i męstwa wzór, pomyślił o tym, jakoby się Ojczyźnie godnym synem stawił i miedzy rówienniki co
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 314
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995