/ jeśliby chciał bogatym być? Odpowiedział: Bogactwem gardzę/ bo ono z szczodroty ginie/ a skąpość nie dopuszcza onego pożywać. Widząc jednego w chędogim ubierze/ a mówił rzeczy sprosne i głupie: rzekł jemu: Albo mów rzeczy ku twemu odzieniu podobne/ albo się oblecz w odzienie równe twoim obyczajom. Gdy jeden łotrzyk Pytagóresa słuchał: rzekł jemu: Wolałbym z niewiastami niżli z Mędrcami obcować. Odpowiedział mu na to: Wszak też widamy że się świnie wolą w błocie mazać/ niżli w czystej wodzie. Spytał go jeden/ coby było na świecie nowego? Odpowiedział: nic. Drugi zaś/ coby była mądrość?
/ ieśliby chćiał bogátym być? Odpowiedźiał: Bogáctwem gárdzę/ bo ono z szcżodroty ginie/ á skąpość nie dopuszcża onego pożywáć. Widząc iednego w chędogim vbierze/ á mowił rzecży sprosne y głupie: rzekł iemu: Albo mow rzecży ku twemu odźieniu podobne/ álbo się oblecż w odźienie rowne twoim obycżáiom. Gdy ieden łotrzyk Pytágoresá słuchał: rzekł iemu: Wolałbym z niewiástámi niżli z Mędrcámi obcowáć. Odpowiedźiał mu ná to: Wszák też widamy że się świnie wolą w błoćie mázáć/ niżli w cżystey wodźie. Spytał go ieden/ coby było ná świećie nowego? Odpowiedźiał: nic. Drugi záś/ coby byłá mądrość?
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 66
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
straszne/ że przed nimi uciekać musi rad nie rad. Opisuje tu tedy mądry Salomon strachy/ które upadają na niezbożne/ gdy do zbrodni swych następują/ jacy są zbójcy i cudzołożnicy/ którzy obawiając się tego/ aby na gorącym prawie zastani nie byli/ gdy się psiego ważą/ namniejszej się rzeczy lękają. O tych łotrzykach mówi Job ś. Oko cudzołożnika pilnuje mgły, i mówi: Nie obaczy mię żadne oko, i pokryję twarz swoję; a jako się sprędka jutrzenka ukaże, rozumie że to już cień śmierci. Może też i drugi raz słowo to rozumiane być ogólnie o wszytkich niezbożnych/ którzy dla sumnienia okropnego/ dla grzechów/ boją
strászne/ że przed nimi vćiekáć muśi rad nie rad. Opisuie tu tedy mądry Sálomon stráchy/ ktore vpadáią ná niezbożne/ gdy do zbrodni swych nástępuią/ iácy są zboycy y cudzołożnicy/ ktorzy obawiáiąc się tego/ áby ná gorącym práwie zástáni nie byli/ gdy się pśiego ważą/ namnieyszey się rzeczy lękáią. O tych łotrzykách mowi Iob ś. Oko cudzołożniká pilnuie mgły, y mowi: Nie obaczy mię żadne oko, y pokryię twarz swoię; á iáko się zprędká iutrzenká vkáże, rozumie że to iuż ćień śmierći. Może też y drugi raz słowo to rozumiáne bydź ogulnie o wszytkich niezbożnych/ ktorzy dla sumnienia okropnego/ dla grzechow/ boią
Skrót tekstu: BirkEgz
Strona: 2
Tytuł:
O Egzorbitancjach kazania dwoje
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
rozsypanych Hostyj rozkazując Kościół wystawić/ co się też stało. 8.Dla dziesięcin Biskup od złych ludzi spalony.
W Szkocyj że Biskup klątwę wydał na tych/ którzy Kościołem dziesięcin oddawać niechcieli/ za powodem Katanesyusza Komesa/ Biskupa biczmi zbitego w jego kuchni spalili owi nie karni ludzie. Słysząc to Król Aleksander na owe łotrzyki wziąwszy coś ludu i dostawszy ich na cztery sta/ karał ich na garle i na Synach: Komesowi owemu odjął godność i dobra/ a słudzy jego mu poprawili/ bo w nocy go zabiwszy na łóżku złożonego dom zapaliwszy spalili/ i tak sam spalony co Biskupa spalił. 9. Stateczność w powołaniu Zakonnym.
Szerzył się
rozsypánych Hostyi roskázuiąc Kosćioł wystáwić/ co się też stáło. 8.Dla dźieśięćin Biskup od złych ludźi spalony.
W Szkocyi że Biskup klątwę wydał ná tych/ ktorzy Kośćiołem dźieśięćin oddawáć niechćieli/ za powodem Kátanesyuszá Komesá/ Biskupá biczmi zbitego w iego kuchni spalili owi nie kárni ludźie. Słysząc to Krol Alexander ná owe łotrzyki wźiąwszy coś ludu i dostawszy ich ná cztery stá/ karał ich ná gárle i ná Synách: Komesowi owemu odiął godnośc i dobrá/ á słudzy iego mu popráwili/ bo w nocy go zábiwszy ná łożku złożonego dom zapaliwszy spalili/ i tak sam spálony co Biskupá spalił. 9. Státeczność w powołániu Zakonnym.
Szerzył się
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 69
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Ministrowie/ że oni nie są przyczyną tego/ ale to samo ich w mniemanie wprawia/ że ich ćwiczenie/ i ich audytorowie to uczynieli/ tak się rzecz ma: W dzień Szczepana ś. przepowiadał Dominikan słowo Boże/ na tym kazaniu według zwyczaju/ było trochę Katolików/ a kilka Polskich Szlachciców/ przyszło także kilka łotrzyków heretyków/ i jęli szydzić z onego kaznodzieje/ palcem go pokazować/ naostatek poczęli się śmiać (czego tam często bywa) kaznodzieja ich prosząc upominał/ aby tego zaniechali/ a żeby z Kościoła poszli/ wszak tu nikogo słuchać nie przymuszają/ w tym łotr jeden cisnął na kaznodzieję cegłą/ Szlachcic jedfen Polak to widząc
Ministrowie/ że oni nie są przyczyną tego/ ále to sámo ich w mniemánie wpráwia/ że ich ćwiczenie/ y ich auditorowie to vczynieli/ ták się rzecz ma: W dzień Sczepaná ś. przepowiádał Dominikan słowo Boże/ ná tym kazániu według zwyczáiu/ było trochę Kátholikow/ á kilká Polskich Sláchćicow/ przyszło tákże kilká łotrzykow heretykow/ y ięli szydźić z onego káznodźieie/ pálcem go pokázowáć/ náostátek poczęli sie śmiać (czego tám często bywa) káznodźieiá ich prosząc vpominał/ áby tego zániecháli/ á żeby z Kośćiołá poszli/ wszák tu nikogo słucháć nie przymuszáią/ w tym łotr ieden ćisnął ná káznodźieię cegłą/ Sláchćic iedfen Polak to widząc
Skrót tekstu: MirJon
Strona: 38
Tytuł:
Jonathas zmartwychwstał
Autor:
Florian Mirecki
Drukarnia:
wdowa Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
kaznodzieje/ palcem go pokazować/ naostatek poczęli się śmiać (czego tam często bywa) kaznodzieja ich prosząc upominał/ aby tego zaniechali/ a żeby z Kościoła poszli/ wszak tu nikogo słuchać nie przymuszają/ w tym łotr jeden cisnął na kaznodzieję cegłą/ Szlachcic jedfen Polak to widząc/ o ten się despekt ujął/ łotrzyka tego uderzył/ i trochę okrwawił/ on łotr wyszedszy/ do gospody wstąpiwszy/ gospodarza podburzył/ gospodarz zaś drugie/ ci kilka set ultajstwa wnet zgromadzili/ z nauki ministrów/ będąc na Katolicką krew chciwi/ na kościół uderzyli/ wpadszy/ obrazy posiekli/ wszytkie ołtarze poburzyli/ i ten kędy Sakrament maświęt: księgi wszytkie
káznodźieie/ pálcem go pokázowáć/ náostátek poczęli sie śmiać (czego tám często bywa) káznodźieiá ich prosząc vpominał/ áby tego zániecháli/ á żeby z Kośćiołá poszli/ wszák tu nikogo słucháć nie przymuszáią/ w tym łotr ieden ćisnął ná káznodźieię cegłą/ Sláchćic iedfen Polak to widząc/ o ten sie despekt viął/ łotrzyká tego vderzył/ y trochę okrwáwił/ on łotr wyszedszy/ do gospody wstąpiwszy/ gospodarzá podburzył/ gospodarz záś drugie/ ći kilká set vltáystwá wnet zgromádźili/ z náuki ministrow/ będąc ná Kátholicką krew chćiwi/ ná kośćioł vderzyli/ wpadszy/ obrázy pośiekli/ wszytkie ołtarze poburzyli/ y ten kędy Sákráment maświęt: kśięgi wszytkie
Skrót tekstu: MirJon
Strona: 38
Tytuł:
Jonathas zmartwychwstał
Autor:
Florian Mirecki
Drukarnia:
wdowa Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Mu daje, choć synagoga staroście łaje, tenże na wierzchu tkwi sam wysoko, żeby go różne czytało oko. Potym z Nim wzgórę, światu na dziwy, drzewo podnosi orszak złośliwy. Nie tak gdy cieśla gmach wielki dźwiga, że się na pomoc czeladź wyściga, jaki posiłek pod on krzyż płynie i huk daleko łotrzyków słynie. Tak za onego w pustyniach męża litego z miedzi wzniesiono węża, co leczył żądła wzrokiem ogniste; tam znak, tu skutki już rzeczywiste. Tym razem z parą łotrów się spieszą i obu Panu pobocz zawieszą. A tu już maluj, o duszo, w sobie żywego w ludzkiej Boga osobie. W osobie jakiej
Mu daje, choć synagoga staroście łaje, tenże na wierzchu tkwi sam wysoko, żeby go różne czytało oko. Potym z Nim wzgórę, światu na dziwy, drzewo podnosi orszak złośliwy. Nie tak gdy cieśla gmach wielki dźwiga, że się na pomoc czeladź wyściga, jaki posiłek pod on krzyż płynie i huk daleko łotrzyków słynie. Tak za onego w pustyniach męża litego z miedzi wzniesiono węża, co leczył żądła wzrokiem ogniste; tam znak, tu skutki już rzeczywiste. Tym razem z parą łotrów się spieszą i obu Panu pobocz zawieszą. A tu już maluj, o duszo, w sobie żywego w ludzkiej Boga osobie. W osobie jakiej
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 86
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
Wsiach w Karczmie. Pijatyki i tany/ ba i co gorszego Nie nowina/ o co się ani spyta/ ani Upomni Pleban. Czemu? bo temuż podobny Et similis simili gaudet dawno mówią. Vicaryj a Pleban w jednej sforze chodzą. Bo jako proszę mają być dobrymi obaj W stanie duchownym/ będąc przed tym łotrzykami In saeculo. Nie wszyscy/ za wczasu przestrzegam/ Ale siła takowych. Niech się każdy sądzi. Corrupti moris przyczyna, że niegodnych na Kapłaństwo święcą. Księgi Czwartej Lepiej być dobrym chłopem, niż złym popem Piatyki po gospodach i karczmach. Plebanów chciwość i skępstwo.
Podźmy my do Plebanów. Tam już chciwość serce Cale
Wśiach w Karczmie. Pijatyki y tany/ ba y co gorszego Nie nowiná/ o co się áni spyta/ áni Vpomni Pleban. Czemu? bo temuż podobny Et similis simili gaudet dawno mowią. Vicaryi a Pleban w iedney sforze chodzą. Bo iáko proszę máią bydź dobrymi obay W stanie duchownym/ będąc przed tym łotrzykámi In saeculo. Nie wszyscy/ zá wczásu przestrzegam/ Ale śiła tákowych. Niech się kożdy sądźi. Corrupti moris przyczyna, że niegodnych ná Kapłaństwo święcą. Xięgi Czwartey Lepiey być dobrym chłopem, niż złym popem Piatyki po gospodách y karczmách. Plebanow chćiwość y skępstwo.
Podźmy my do Plebanow. Tam iuż chćiwość serce Cale
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 124
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
. Jeszcze się, panie, postaram o takowe maści, Iżeć wszytek Jud przywiodę do wiecznych przepaści. Bo się w maściach i w perfumach, w farbiczkach kochają, Białegłowy rozkosznice, to przy sobie mają. Czoło wymuszcze, wygładzi, białkami pokości, A nabarziej to działają, gdy na więcej gości. A pachołcy łotrzykowie, co to dobrze znają, Goździków w usta nakładszy, na panny dmuchają. Stare panny z sześćdziesiąt lat, z pomarszczoną twarzą, Jaskru i ziół rozmaitych dostatkiem nawarzą. Na twarz sobie przykładają, że skóra oblezie, Zupełnie cztery niedziele na świat nie wylezie, A wódkami twarz smalcuje; skoro się wyleni, Znowu się
. Jeszcze się, panie, postaram o takowe maści, Iżeć wszytek Iud przywiodę do wiecznych przepaści. Bo się w maściach i w perfumach, w farbiczkach kochają, Białegłowy rozkosznice, to przy sobie mają. Czoło wymuszcze, wygładzi, białkami pokości, A nabarziej to działają, gdy na więcej gości. A pachołcy łotrzykowie, co to dobrze znają, Goździków w usta nakładszy, na panny dmuchają. Stare panny z sześćdziesiąt lat, z pomarszczoną twarzą, Jaskru i ziół rozmaitych dostatkiem nawarzą. Na twarz sobie przykładają, że skóra oblezie, Zupełnie cztery niedziele na świat nie wylezie, A wódkami twarz smalcuje; skoro sie wyleni, Znowu sie
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 48
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903