służył lat ośm.
Ipan Iwanowski, podstolic wiłkomirski, służył lat trzy.
Ipan Giedrojc z wiłkomirskiego, służył lat trzy.
Ipan Przewłocki.
Ipan Godebski Benedykt, pokojowy.
Ipan Żuchowski, służył lat trzy, pisywał u mnie.
Panów Pawłowskich dwóch: Marcin i Jan, ten służył aż do śmierci lat dwanaście, Marcin łowczym był lat kilkanaście.
Ipan Darewski, bardzo grzeczny, lat trzy służy wszy, umarł w Czeczersku.
Panów Rosochackich dwóch, podlaszan, pokojowych.
Ipan Karnicki Kazimierz, który po ip. Wołodkowiczu ekonomem był dóbr moich, człowiek poczciwy.
Ipan Stefan Karnicki, od dziecinnych lat służył aż do ożenienia; lat ze szesnaście.
służył lat ośm.
Jpan Iwanowski, podstolic wiłkomirski, służył lat trzy.
Jpan Giedrojc z wiłkomirskiego, służył lat trzy.
Jpan Przewłocki.
Jpan Godebski Benedykt, pokojowy.
Jpan Żuchowski, służył lat trzy, pisywał u mnie.
Panów Pawłowskich dwóch: Marcin i Jan, ten służył aż do śmierci lat dwanaście, Marcin łowczym był lat kilkanaście.
Jpan Darewski, bardzo grzeczny, lat trzy służy wszy, umarł w Czeczersku.
Panów Rosochackich dwóch, podlaszan, pokojowych.
Jpan Karnicki Kazimierz, który po jp. Wołodkowiczu ekonomem był dóbr moich, człowiek poczciwy.
Jpan Stefan Karnicki, od dziecinnych lat służył aż do ożenienia; lat ze szesnaście.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 391
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
dwaj, przezwiskiem wzgardziwszy szlacheckim,
Ogonowski u dworu otrzymał z Trzecieckim (Bo to już poszło w zwyczaj, uchyliwszy prawa, Że król i kilkunastom jeden urząd dawa, Co go nic nie kosztuje, barzo tanio ceni, Kto się prosić nie wstyda, podpisać nie leni; Stąd rzadko prosty szlachcic na sejmikach naszych, Pełno łowczych, cześników, stolników, podczaszych), I ci, o głos w kościele uprzedzając swary, Żonę jeden, drugi się położył na mary. Wdowie chodzi o tytuł, z pilnością się kręci, Żeby się nie zalęgły mole w jej pieczęci; O swój także przywilej turbuje się wdowiec, Bo i jemu z pieczęci dawno
dwaj, przezwiskiem wzgardziwszy szlacheckim,
Ogonowski u dworu otrzymał z Trzecieckim (Bo to już poszło w zwyczaj, uchyliwszy prawa, Że król i kilkunastom jeden urząd dawa, Co go nic nie kosztuje, barzo tanio ceni, Kto się prosić nie wstyda, podpisać nie leni; Stąd rzadko prosty szlachcic na sejmikach naszych, Pełno łowczych, cześników, stolników, podczaszych), I ci, o głos w kościele uprzedzając swary, Żonę jeden, drugi się położył na mary. Wdowie chodzi o tytuł, z pilnością się kręci, Żeby się nie zalęgły mole w jej pieczęci; O swój także przywilej turbuje się wdowiec, Bo i jemu z pieczęci dawno
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 190
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
podczas Sejmu i podczas Komisyj Radomskiej.
ŁOWCZOWIE mają zwierzchność nad Łowczymi psiarni Królewskiej, i Asystować powinni Królowi na polowanie.
PISARZE SKARBOWI pilnują swego Oficjum i Regestrów Skarbowych.
CHORĄZOWIE Nadworni powinność swoję odprawują na miejscu Chorążych Koronnych. URZĘDNICY
SKARBNIKOWIE mają zwierzchność nad wozami Królewskiemi.
PODKONIUSZOWIE na miejscu Koniuszych pilnują Oficjum.
ŁOWCZOWIE Nadworni na miejscu Łowczych. WW.
METRYKANCI kończą porządek Oficjalistów Koronnych, i zawsze być powinni przytomni przy Metryce Koronnej.
Cokolwiek się tu mówiło o Urzędnikach Koronnych, to się ma rozumieć o Koronnych w Koronie, o Litewskich w Litwie, gdzie się na ten czas Król znajduje. O URZĘDNIKACH ZIEMSKICH. W WojewództWACH.
KIedy Królowie nie mieli jeszcze
podczas Seymu i podczas Kommisyi Radomskiey.
ŁOWCZOWIE mają zwierzchność nad Łowczymi pśiarni Królewskiey, i Assystować powinni Królowi na polowanie.
PISARZE SKARBOWI pilnują swego Officyum i Regestrów Skarbowych.
CHORĄZOWIE Nadworni powinność swoję odprawują na mieyscu Chorążych Koronnych. URZĘDNICY
SKARBNIKOWIE mają zwierzchność nad wozami Królewskiemi.
PODKONIUSZOWIE na mieyscu Koniuszych pilnują Officyum.
ŁOWCZOWIE Nadworni na mieyscu Łowczych. WW.
METRYKANCI kończą porządek Officyalistów Koronnych, i zawsze być powinni przytomni przy Metryce Koronney.
Cokolwiek śię tu mówiło o Urzędnikach Koronnych, to śię ma rozumieć o Koronnych w Koronie, o Litewskich w Litwie, gdźie śię na ten czas Król znayduje. O URZĘDNIKACH ZIEMSKICH. W WOJEWODZTWACH.
KIedy Królowie nie mieli jeszcze
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 218
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
Już nie dbam o zająca, on niech nie uciecze.” Tedy się wszyscy jakby suniem za odyńcem; Lecz ten, dopadszy lasu, zaraz skręci młyńcem. Puścił konia, a sam, gdzieś wpadszy między wiszę, Na niedostępnym bagnie w dziury się skrył mysze. Więc i król okazją takiej krotofili Łeb on z sobą łowczemu wziąć każe kobyli; Na który kiedy jako na śledziową główkę Piją, aż ów pieniądze niesie i wymówkę, Prosząc o odpuszczenie tak wielkiego grzechu. Wziął oboje, wypiwszy garniec wina, z śmiechu. 178 (P). WIERUTNY ŁGARZ. HALOP H ANTA NA WIELKIEGO ŁGARZA
Jedno dziesięć poetów, a drugie malarzów, Trzecie
Już nie dbam o zająca, on niech nie uciecze.” Tedy się wszyscy jakby suniem za odyńcem; Lecz ten, dopadszy lasu, zaraz skręci młyńcem. Puścił konia, a sam, gdzieś wpadszy między wiszę, Na niedostępnym bagnie w dziury się skrył mysze. Więc i król okazyją takiej krotofili Łeb on z sobą łowczemu wziąć każe kobyli; Na który kiedy jako na śledziową główkę Piją, aż ów pieniądze niesie i wymówkę, Prosząc o odpuszczenie tak wielkiego grzechu. Wziął oboje, wypiwszy garniec wina, z śmiechu. 178 (P). WIERUTNY ŁGARZ. HALOP H ANTA NA WIELKIEGO ŁGARZA
Jedno dziesięć poetów, a drugie malarzów, Trzecie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 278
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
personâ potym przez Komisarzów w Wolborzu.
Niechże z tych listów każdy osądzi, jeżelim co Ojczyźnie szkodliwego przez nich w skazował, abo oni sami co przeciwnego traktowali, i traktować, takie obaj w Ojcyznie mając fortuny, mogli. A źlemże uczynił, żem tymże odemnie posłanym Panu Chorążemu, i Panu Łowczemu dał Plenipotencją na puszczenie dziedzicznej intraty mojej czterech Tysięcy złotych kou by rozumieli? spolną z Pany Komisarzami rady, żeby wiedli do dobrego rzeczy. Także Dwadzieścia Tysięcy rozdać na Jurgielty, z rady Panów Komisarzów, nad to, i Starostwa Pereasławskiego na podział Wojsku, iżeby się prędzej akomodowało z Rzecząpospol: ofiarowałem przez
personâ potym przez Commissarzow w Wolborzu.
Niechże z tych listow káżdy osądźi, ieżelim co Oyczyznie szkodliwego przez nich w skázował, ábo oni sámi co przećiwnego tráctowáli, y tráctowáć, tákie obáy w Oycyznie máiąc fortuny, mogli. A źlemże vczynił, żem tymże odemnie posłánym Pánu Chorążemu, y Pánu Łowczemu dáł Plenipotencyą ná puszczenie dźiedźiczney intraty moiey czterech Tyśięcy złotych kou by rozumieli? spolną z Pány Commissarzámi rády, żeby wiedli do dobrego rzeczy. Tákże Dwádźieśćiá Tyśięcy rozdáć ná Iurgielty, z rády Pánow Commissarzow, nád to, y Stárostwá Pereásłáwskiego ná podźiał Woysku, iżeby się prędzey áccomodowáło z Rzecząpospol: ofiárowałem przez
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 79
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
tej ziemi nie dopuszczać go do przysięgi, ale jako brygadier mając asystencją oficerów
i ludzi regimentowych, i innych ludzi, przy tym też będąc sam serca mężnego, tak adwersarzów swoich zastraszył, że mu musieli w ład pójść. A gdy mu przybywała coraz większa fortuna i z nią konsyderacja, tedy za promocją książąt Czartoryskich został łowczym wielkim lit. Potem gdy regimentarstwo wielkie koronne dane było Poniatowskiemu, naówczas podskarbiemu wielkiemu lit., potem wojewodzie mazowieckiemu, a teraźniejszemu kasztelanowi krakowskiemu, tedy w kilka lat po otrzymanym regimentarstwie Poniatowski przedał podskarbstwo wielkie lit. Sołłohubowi za trzykroć sto tysięcy złotych polskich.
Pierwsza żona Sołłohuba, z domu Szamowska, zostawiwszy mu dwóch synów
tej ziemi nie dopuszczać go do przysięgi, ale jako brygadier mając asystencją oficerów
i ludzi regimentowych, i innych ludzi, przy tym też będąc sam serca mężnego, tak adwersarzów swoich zastraszył, że mu musieli w ład pójść. A gdy mu przybywała coraz większa fortuna i z nią konsyderacja, tedy za promocją książąt Czartoryskich został łowczym wielkim lit. Potem gdy regimentarstwo wielkie koronne dane było Poniatowskiemu, naówczas podskarbiemu wielkiemu lit., potem wojewodzie mazowieckiemu, a teraźniejszemu kasztelanowi krakowskiemu, tedy w kilka lat po otrzymanym regimentarstwie Poniatowski przedał podskarbstwo wielkie lit. Sołłohubowi za trzykroć sto tysięcy złotych polskich.
Pierwsza żona Sołłohuba, z domu Szamowska, zostawiwszy mu dwóch synów
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 149
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nie przyjechał z racji słabości swojej do Wilna, tylko od książąt Radziwiłłów przyjechał książę Mikołaj Radziwiłł, wojewoda nowogródzki, i z żoną swoją, panią niegdyś barzo piękną, mądrą i obrotną, nieodrodną od ojca swego
Zawiszy, wojewody mińskiego, sławnego kilku sejmów marszałka, córką.
Była naówczas emulacja między Sapiehami, koadiutorem wileńskim i łowczym lit., bratem jego — za którymi wdawał się książę Czartoryski, naówczas podkanclerzy lit., Sołłohub, podskarbi wielki lit., i ich przyjaciele — a między książęciem Mikołajem Radziwiłłem, wojewodą nowogródzkim, z takowej okazji. Sapieha, stolnik lit., potem wojewoda mścisławski, miał z pierwszej żony syna, starostę mereckiego
nie przyjechał z racji słabości swojej do Wilna, tylko od książąt Radziwiłłów przyjechał książę Mikołaj Radziwiłł, wojewoda nowogródzki, i z żoną swoją, panią niegdyś barzo piękną, mądrą i obrotną, nieodrodną od ojca swego
Zawiszy, wojewody mińskiego, sławnego kilku sejmów marszałka, córką.
Była naówczas emulacja między Sapiehami, koadiutorem wileńskim i łowczym lit., bratem jego — za którymi wdawał się książę Czartoryski, naówczas podkanclerzy lit., Sołłohub, podskarbi wielki lit., i ich przyjaciele — a między książęciem Mikołajem Radziwiłłem, wojewodą nowogródzkim, z takowej okazji. Sapieha, stolnik lit., potem wojewoda mścisławski, miał z pierwszej żony syna, starostę mereckiego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 159
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
z bratem moim, deputatem koronnym, i byłem w Przybysławicach u księcia teraźniejszego kanclerza bardzo dobrze przyjętym.
Był naówczas marszałkiem trybunału koronnego Ignacy Sapieha, wojewoda mścisławski, a nim ja przyjechałem do Lublina, była już sprawa konsukcesorów księcia Wiśniowieckiego, za którymi się mocno książę teraźniejszy kanclerz lit. interesował, z Sapiehami, łowczymi wielkimi lit. Zjechał z drugiej strony za
Sapiehą Sapieha, kanclerz wielki lit., w której sprawie brat mój zelozissime przy konsukcesorach stanął, tak dalece, że się i do szabli porywał, i marszałkowi trybunalskiemu osą w oczy stawał. A tak konsukcesorowie wygrali sprawę, choć in accessorio, ale perimenti, bo Sapieha Komarno
z bratem moim, deputatem koronnym, i byłem w Przybysławicach u księcia teraźniejszego kanclerza bardzo dobrze przyjętym.
Był naówczas marszałkiem trybunału koronnego Ignacy Sapieha, wojewoda mścisławski, a nim ja przyjechałem do Lublina, była już sprawa konsukcesorów księcia Wiśniowieckiego, za którymi się mocno książę teraźniejszy kanclerz lit. interesował, z Sapiehami, łowczymi wielkimi lit. Zjechał z drugiej strony za
Sapiehą Sapieha, kanclerz wielki lit., w której sprawie brat mój zelozissime przy konsukcesorach stanął, tak dalece, że się i do szabli porywał, i marszałkowi trybunalskiemu osą w oczy stawał. A tak konsukcesorowie wygrali sprawę, choć in accessorio, ale perimenti, bo Sapieha Komarno
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 256
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
łowczy lit. nie chciał się z bratem swoim tym promotorom narażać.
Po tych uczynionych między bratem moim a podstolim drohickim przedszlubnych zapisach ja pojechałem do Rasnej, a brat mój pułkownik dla otrzymania od matki naszej przed swoim szlubem błogosławieństwa pojechał w płockie województwo do Goślic, obróciwszy trakt swój na Warszawę, gdzie zastał Zabiełłę, łowczego lit., z bratem jego szambelanem.
Przyjechała na tenże czas do Warszawy Szujska, chorążycowa brzeska, i Bystry, jej konkurent. Gdy tedy książę kanclerz i Fleming podskarbi jako swatowie i promotorowie Bystrego pojechali z nim do Szujskiej dla otrzymania deklaracji, tedy pojechał też tam i Zabiełło szambelan, a gdy obaczył tę wdowę
łowczy lit. nie chciał się z bratem swoim tym promotorom narażać.
Po tych uczynionych między bratem moim a podstolim drohickim przedszlubnych zapisach ja pojechałem do Rasnej, a brat mój pułkownik dla otrzymania od matki naszej przed swoim szlubem błogosławieństwa pojechał w płockie województwo do Goślic, obróciwszy trakt swój na Warszawę, gdzie zastał Zabiełłę, łowczego lit., z bratem jego szambelanem.
Przyjechała na tenże czas do Warszawy Szujska, chorążycowa brzeska, i Bystry, jej konkurent. Gdy tedy książę kanclerz i Fleming podskarbi jako swatowie i promotorowie Bystrego pojechali z nim do Szujskiej dla otrzymania deklaracji, tedy pojechał też tam i Zabiełło szambelan, a gdy obaczył tę wdowę
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 415
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
łowczego koronnego, tak do mnie, jako i do Falińskiego pisanym, aby temu towarzyszowi oddać 4000 czerw. zł.
Faliński przyjechał do mnie do Rasnej, radząc się, co z tym czynić, ponieważ tak wielkiej sumy w samym złocie nie ma. Uważaliśmy i to, że brat mój pułkownik, zbytnie ufając księciu łowczemu koronnemu, pierwej sumę 2000 czerw, zł na zastaw Dobrynia daje, aniżeli od niego prawo zastawne i inwentarz tego folwarku bierze. A że brat mój pisał do mnie, żepost tertiam augusti, imieninach solennych królewskich — podczas których
barzo wspaniały, kilkakroć sto tysięcy złotych kosztujący, na kępie między Pragą a Warszawą był fejerwerk
łowczego koronnego, tak do mnie, jako i do Falińskiego pisanym, aby temu towarzyszowi oddać 4000 czerw. zł.
Faliński przyjechał do mnie do Rasnej, radząc się, co z tym czynić, ponieważ tak wielkiej sumy w samym złocie nie ma. Uważaliśmy i to, że brat mój pułkownik, zbytnie ufając księciu łowczemu koronnemu, pierwej sumę 2000 czerw, zł na zastaw Dobrynia daje, aniżeli od niego prawo zastawne i inwentarz tego folwarku bierze. A że brat mój pisał do mnie, żepost tertiam augusti, imieninach solennych królewskich — podczas których
barzo wspaniały, kilkakroć sto tysięcy złotych kosztujący, na kępie między Pragą a Warszawą był fejerwerk
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 416
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986