ś mię obłupił.” A balwierz: „Tak, kto na borg cyrulika kupił.” 401 (N). DO JEGOMOŚCI PANA SĘDZIEGO KRAKOWSKIEGO Z Okazji KONIA
Wesoła wiosna idzie, mój kochany sędzia, Jabłek się sad, dąbrowa spodziewa żołędzia, Wrona na jedli, wróbel na słomianej strzesze, Dziki wieprz w ciemnych łozach gotuje pielesze, Lecie karpie, na wiosnę trą się szczuki w trzcinie; Znać ją w ptactwie, znać w zwierzu, w rybach i w gadzinie, Wszytko się, chociaż broni pora, parzy, posna, Co się czuje na mocy. Nie pomożeć wiosna, Próżno szczypie od stada, próżno gąsior krzyka, Kto
ś mię obłupił.” A balwierz: „Tak, kto na borg cyrulika kupił.” 401 (N). DO JEGOMOŚCI PANA SĘDZIEGO KRAKOWSKIEGO Z OKAZJEJ KONIA
Wesoła wiosna idzie, mój kochany sędzia, Jabłek się sad, dąbrowa spodziewa żołędzia, Wrona na jedli, wróbel na słomianej strzesze, Dziki wieprz w ciemnych łozach gotuje pielesze, Lecie karpie, na wiosnę trą się szczuki w trzcinie; Znać ją w ptactwie, znać w zwierzu, w rybach i w gadzinie, Wszytko się, chociaż broni pora, parzy, posna, Co się czuje na mocy. Nie pomożeć wiosna, Próżno szczypie od stada, próżno gąsior krzyka, Kto
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 172
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Tatarów gniewa, Bo co raz, dwa ukąsi, to winem zalewa. Już obrus z stołu zdjęto i ja mam wstać wolą, Czekam, rychło mi za chleb podziękuje z solą, A ten łże, aż ściany schną, czyniąc się bywalcem, Różne miasta po stole cyrkluje mi palcem: Jako bito Kozaków na Niedźwiedzich Łozach, Ordy na Konotopie, prawi o obozach, O hetmaniech, począwszy gdzieś od Nalewajka. Ja słucham, choć nieprawda, chociaż wszytko bajka. Na koniec domu mego przypomniawszy sławę: „Proszę — rzecze — Mospanie, co łaska na strawę.” A ja, nim znowu pocznie co prawić o Sierku, Daję mu
Tatarów gniewa, Bo co raz, dwa ukąsi, to winem zalewa. Już obrus z stołu zdjęto i ja mam wstać wolą, Czekam, rychło mi za chleb podziękuje z solą, A ten łże, aż ściany schną, czyniąc się bywalcem, Różne miasta po stole cyrkluje mi palcem: Jako bito Kozaków na Niedźwiedzich Łozach, Ordy na Konotopie, prawi o obozach, O hetmaniech, począwszy gdzieś od Nalewajka. Ja słucham, choć nieprawda, chociaż wszytko bajka. Na koniec domu mego przypomniawszy sławę: „Proszę — rzecze — Mospanie, co łaska na strawę.” A ja, nim znowu pocznie co prawić o Sierku, Daję mu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 181
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ona przyjdzie scena do końca, Nad widoki Olimpowe, Nad triumfy Augustowe. WIERSZ PIĘTNASTY.
Wziąć obozy i sto dział, mieć Sehina w ręku, O! której Melpomeny i którego dźwięku! Co zazdrość kogo piecze, Co i świat na to rzecze? Dalej już triumfalne ruszywszy obozy, Drogę w głębsze Triony i ciemniejsze łozy, Jako mieć fata chciały, Pan przed się wziął do Biały.
Aż przeciwny Aquillo zarazem w te tropy Pluski spuści mierzione i przykre roztopy; Kota już lżej biegają, Nieba się opierają, Leniwsza i fortuna dotąd spracowana, Wasza jednak przewaga i cnota doznana, Przy ślepy onej minie, Potomnym latom słynie. Ani cię
ona przyjdzie scena do końca, Nad widoki Olimpowe, Nad tryumfy Augustowe. WIERSZ PIĘTNASTY.
Wziąć obozy i sto dział, mieć Sehina w ręku, O! której Melpomeny i którego dźwięku! Co zazdrość kogo piecze, Co i świat na to rzecze? Dalej już tryumfalne ruszywszy obozy, Drogę w głębsze Tryony i ciemniejsze łozy, Jako mieć fata chciały, Pan przed się wziął do Biały.
Aż przeciwny Aquillo zarazem w te tropy Pluski spuści mierzione i przykre roztopy; Kota już lżej biegają, Nieba się opierają, Leniwsza i fortuna dotąd spracowana, Wasza jednak przewaga i cnota doznana, Przy ślepy onej minie, Potomnym latom słynie. Ani cię
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 29
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
go na insze przeprowadzą miejsce/ na dwie Niedzieli/ jeść mu dając dobrze/ aż cale do siebie przydzie. W tym Spitalu jest 30. posługaców/ chorym wednie i wnocy wysługując/ stąd niewychodzą/ aby gdy czego któremu potrzeba/ zaraz swoję miał wysługę. W Krzyżu po stronach obaczysz znowu tylo drugie łóz/ jak i na przodzie/ na środku Spitala jest Ołtarz z Cymborium barzo kosztownym/ przed którym każdego dnia/ chorzy Mszej święty słuchają. Ściany pod czas Zimy/ począwszy od wierzchu/ aż do ziemie/ zobu stron/ Kobiercami/ pod czas Lata/ złocistemi są obite storami. W tym Spitalu/ koło 3000.
go ná insze przeprowádzą mieysce/ ná dwie Niedźieli/ ieść mu dáiąc dobrze/ áż cále do śiebie przydźie. W tym Spitalu iest 30. posługácow/ chorym wednie y wnocy wysługuiąc/ stąd niewychodzą/ áby gdy czego ktoremu potrzebá/ záráz swoię miał wysługę. W Krzyzu po stronách obaczysz znowu tylo drugie łoz/ iák y ná przodźie/ ná środku Spitalá iest Ołtarz z Cymborium bárzo kosztownym/ przed ktorym káżde^o^ dniá/ chorzy Mszey święty słucháią. Sćiány pod czas Zimy/ począwszy od wierzchu/ áż do źiemie/ zobu stron/ Kobiercámi/ pod czas Latá/ złoćistemi są obite storámi. W tym Spitalu/ koło 3000.
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 116
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
.
CAstel ten albo Zamek/ jest to jedna i niedobyta Forteca/ tak potężnemi/ jednym wedle drugiego opasana szańczy/ zetrzy zjednego/ zrobićby mógł. Ma jeszcze dwie (z samego ciosanego Kamienia) potężne wieże/ trzema każda na wierzchu opatrzona Kartany/ na Murach zaś pod 500. Dział walnych leży na łozach/ cale gotowych. Tam zawsze/ na Obronę Fortece/ 700. Hiszpanów a 40 Niemieckiego zostaje się Żołnierza/ a tych z Zonmi i z dziećmi pod 1000. Osób rachować może. Ten Castelo/ ma pewny Młyn/ któremu wody odjąć nie może/ a to względem źrzodeł/ z których ta pochodzi woda. Jest
.
CAstel ten álbo Zamek/ iest to iedná i niedobyta Fortecá/ ták potężnemi/ iednym wedle drugiego opasána szanczy/ zetrzy ziednego/ zrobićby mogł. Ma iescze dwie (z sámego ćiosánego Kámieniá) potężne wieże/ trzemá kázda ná wierzchu opátrzona Kártány/ ná Murách záś pod 500. Dźiał wálnych lezy ná łozách/ cále gotowych. Tám záwsze/ ná Obronę Fortece/ 700. Hiszpanow á 40 Niemieckiego zostáie się Zołnierzá/ á tych z Zonmi y z dźiećmi pod 1000. Osob ráchowáć moze. Ten Cástello/ ma pewny Młyn/ ktoremu wody odiąc nie może/ á to względem źrzodeł/ z ktorych tá pochodźi wodá. Iest
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 251
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
Machinę Tetudynem, Żółwiem, iż głowę ową czyli koniec zakowany to wykazuje, to znowu umyka podczas Szturmu; zwali tenże Instrument Carcamusas, to Cancros, iż jak rak nazad się cofa. Tęż Machinę Paulus Diaconus Historyk nazwał Exterminatorium, Niszczący, Gubiący Instrument.
2. VINEA, SZOPA Wojenna, à Vimine, od Łozy albo prętów i wici nazwana gdyż to była Machina nakształ Szopy zrobiona, z prętów i z wici, dach mająca, surową skorą i kocami pokryta. Ściany także z wici i chrostu były; którą Machinę Ludzie Wojskowi (wnią się schroniwszy) ku Murom toczyli na walcach, lub kołkach; a tak z góry
Machinę Tetudinem, Zołwiem, iż głowę ową czyli koniec zakowany to wykazuie, to znowu umyka podczas Szturmu; zwali tenże Instrument Carcamusas, to Cancros, iż iak rak nazad się cofa. Tęż Machinę Paulus Diaconus Historyk nazwał Exterminatorium, Niszczący, Gubiący Instrument.
2. VINEA, SZOPA Woienna, à Vimine, od Łozy albo prętow y wici nazwana gdyż to była Machina nakształ Szopy zrobiona, z prętow y z wici, dach maiąca, surową skorą y kocami pokryta. Sciany także z wici y chrostu były; ktorą Machinę Ludzie Woyskowi (wnią się schroniwszy) ku Murom toczyli na walcach, lub kołkach; a tak z gory
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 463
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
miał przypadku. To jest, że gdy z Koledycz do Różany przeciwko nocy puścił się pierwszy zimową drogą przez błota, których wielka jest mila, a potem cztery mile puszczą bez żadnej wsi i karczmy do Różanej, i wziął z sobą przewodnika, tedy wpóki gołym błotem jechali, błota trzymały, skoro zaś w trzciny i łozy tymże błotem zajechali, błota, niedobrze w zaciszu pomarzłe, łomać się zaczęły, a tymczasem przewodnik w nocy uciekł. Przecież brat mój wybił się z owych błot z wielką ciężkością na grunt twardy, ale taka zawierucha z nawalnym śniegiem nastąpiła, że drogę cale zamietło i zasypało. Błąd zatem w puszczy stanął, że
miał przypadku. To jest, że gdy z Koledycz do Różany przeciwko nocy puścił się pierwszy zimową drogą przez błota, których wielka jest mila, a potem cztery mile puszczą bez żadnej wsi i karczmy do Różanej, i wziął z sobą przewodnika, tedy wpóki gołym błotem jechali, błota trzymały, skoro zaś w trzciny i łozy tymże błotem zajechali, błota, niedobrze w zaciszu pomarzłe, łomać się zaczęły, a tymczasem przewodnik w nocy uciekł. Przecież brat mój wybił się z owych błot z wielką ciężkością na grunt twardy, ale taka zawierucha z nawalnym śniegiem nastąpiła, że drogę cale zamietło i zasypało. Błąd zatem w puszczy stanął, że
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 217
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
drzewa, które w wodzie nie gnije, jakoto z grabiny, która się w kamień obraca. Brzegiem grobli, możesz sadzić drzewa, które daleko korzeń, i szeroko w ziemię puszczają, lub zioła, ja kie, jako to są zanowica w polach się znajdująca: niezłe i ciernie brzegiem grobli, gęsto posadzone, łozy i wierzby, byle nie dopuszczać w gałęzie się rozrastać, bo liście w wodę pada, i staw zagnaja, wody gorzkością swą zaraża. Bywają groble murowane, które na szkarpę O Ekono: miano:wicie o Stawach, Groblach etc.
dawać potrzeba. Przy upustach, które także na calcu zakładać potrzeba, i tam
drzewá, ktore w wodzie nie gniie, iakoto z grábiny, ktora się w kamień obraca. Brzegiem grobli, możesz sadzić drzewa, ktore daleko korzeń, y szeroko w ziemię puszczaią, lub zioła, ia kie, iako to są zanowicá w polach się znayduiąca: niezłe y ciernie brzegiem grobli, gęsto posadzone, łozy y wierzby, byle nie dopuszczać w gałęzie się rozrastać, bo liście w wodę pada, y staw zagnáia, wody gorzkością swą zaraża. Bywaią groble murowáne, ktore na szkarpę O Ekono: miano:wicie o Stawach, Groblach etc.
dawać potrzeba. Przy upustach, ktore tákże na calcu zakładać potrzebá, y tam
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 464
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
śmietana, albo blejwas rozprawny, weś pęźlika, i tą masą owe jaje wkoło pośmaruj, włóż w wodę zimną jak stęże e owo malowidło, znowu owa massą smaruj, włóż w wodę zimną A tak skorupa się uformuje na jaju. Sam tego probowałem. O sekretach osobliwych Jak jaje przez klucz przeprowadzić?
Włóz jaje kurze w ocet winny, bardzo mocny, tedy na nim skorupę jaje szczętu strawi ocet, a tak którędy zechcesz, nie tylko przez ucho klucza doprzepędzisz Toż samo jaje chcąc go skorupą przyodziać, smaruj go pęźlikiem umoczonym w massie zrobionej z skorup utłuczonych, jak się wyżej trochę do piero powiedziało Cardanus Co czynić, aby
smietana, albo bleywas rozprawny, weś pęźlika, y tą masą owe iaie wkoło posmaruy, włoż w wodę zimną iak stęże e owo malowidło, znowu owa massą smaruy, włoż w wodę zimną A tak skorupa się uformuie na iaiu. Sam tego probowałem. O sekretach osobliwych Iak iaie przez klucz przeprowadzić?
Włoz iaie kurze w ocet winny, bardzo mocny, tedy na nim skorupę iaie szczętu strawi ocet, á tak ktorędy zechcesz, nie tylko przez ucho klucza doprzepędzisz Toż samo iaie chcąc go skorupą przyodziać, smáruy go pęźlikiem umoczonym w massie zrobioney z skorup utłuczonych, iak się wyżey trochę do piero powiedziáło Cardanus Co czynić, aby
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 509
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
dobrze zatkaj obie w końcach jaja dziury, wystaw te jaje na gorące słońce, tedy go gorącem swoim do góry póciągnie na powietrze. Ale to w tych krajach się praktykuje, gdzie słońce bardzo operuje; w tych krajach Polskich ja tego probowałem bez skutku. Jak kurczęta wyprowadzić bez kwoczki?
Weź jaj kurzych świeżych włóz je w gnój gorący koński, co sześć dni gnój odmieniaj, tedy kurczęta się wyklują, ale potrzeba pilności, aby się wgnoju nie podusiły. Ioannes Baptista à Porta.
Item weś prochu miałko utartego kurzego, przez sito gęste przesianego, wten proch zagrzeb jaja kurce najświeższe, postawiawszy cienkim końcem do góry,
dobrze zatkay obie w końcách iaia dziury, wystaw te iaie na gorące słońce, tedy go gorącem swoim do gory póciągnie na powietrze. Ale to w tych kraiách się praktykuie, gdzie słońce bardzo operuie; w tych kraiách Polskich ia tego probowałem bez skutku. Iák kurczętá wyprowádzić bez kwoczki?
Weź iay kurzych swieżych włoz ie w gnoy gorący koński, co sześć dni gnoy odmieniay, tedy kurczęta się wykluią, ale potrzeba pilności, aby się wgnoiu nie podusiły. Ioannes Baptista à Porta.
Item weś prochu miáłko utartego kurzego, przez sito gęste przesiánego, wten proch zagrzeb iaia kurce nayswieższe, postáwiáwszy cięnkim końcem do gory,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 509
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754