Wojewody Poznan. mianowicię/ P. Konipnicki/ Cielecki/ Szoldrski/ Ulatowski/ Domaracki/ Mikołajewski/ Dambrowski/ Bojanowski/ i inszy/ w żupanach atłasowych żółtych/ w ferezjach aksamitnych czerwonych podszytych atłasem żółtym/ u ferezi potrzeby złote: wszyjcy pięknie przybrani/ i na dobrych koniech/ sajdaki piękne/ każdy z łukiem/ łubia na aksamicie czerwonym haftowane złotem/ i strzał pełno w kolczanie. Za temi jechał M. Arnolfini, z Akademią swoją/ nie tak strojno w osoby same jako w dzielności koni/ na których siedzieli. Po nim następował P. Gowarzewski/ Koniuszy i starszy Pokojowy I. M. X. Biskupa Warmińskiego/ w żupanie
Woiewody Poznán. miánowićię/ P. Konipnicki/ Cielecki/ Szoldrski/ Vlatowski/ Domárácki/ Mikołáiewski/ Dambrowski/ Boiánowski/ y inszy/ w żupanách átłasowych żołtych/ w ferezyách áxámitnych czerwonych podszytych atłasem żołtym/ v ferezi potrzeby złote: wszyjcy pięknie przybráni/ y ná dobrych koniech/ sáydaki piękne/ każdy z łukiem/ łubia ná áxámićie czerwonym háftowáne złotem/ y strzał pełno w kolczanie. Zá temi iechał M. Arnolfini, z Akádemią swoią/ nie ták stroyno w osoby sáme iáko w dźielnośći koni/ ná ktorych śiedźieli. Po nim nástępowáł P. Gowárzewski/ Koniuszy y stárszy Pokoiowy I. M. X. Biskupá Wármińskieg^o^/ w żupanie
Skrót tekstu: WjazdPar
Strona: a3v
Tytuł:
Wjazd wspaniały posłów polskich do Paryża
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
, Idem.
Grubość i wysokość drzewa cudowna znajduje się w Indii dla zyżnej, tłustej i mokrej ziemi, et temperium Caeli, gdzie z tej racyj drzewa wierzchołka, strzałą nie przestrzeli z łuku tęgiego wypuszczoną, według Pliniusza. W Chinach w Prowincyj Chechiang, koło Miasta Sungiang, Sosnę ośm ludzi objąć ledwie mogą, w łubie zdartym 38 ludzi zmieści się, Kircher. Na jednym błotnistym w Indyj Jeziorze, rosną drzewa jak na stałej ziemi, tak grube, iż ośmiu ludzi rozciągnionemi rękami objąć je nie mogą. Obywatele tameczni w takich wydrążonych drzewach jak w chałupach mieszkają ; w jednym Królik Indyjski Abebeiba, z swoim pomieścił się Majestatem, jako świadczy
, Idem.
Grubość y wysokość drzewa cudowna znayduie się w Indii dla zyżney, tłustey y mokrey ziemi, et temperium Caeli, gdzie z tey racyi drzewa wierzchołka, strzałą nie przestrzeli z łuku tęgiego wypuszczoną, według Pliniusza. W Chinach w Prowincyi Chechiang, koło Miasta Sungiang, Sosnę ośm ludzi obiąć ledwie mogą, w łubie zdartym 38 ludzi zmieści się, Kircher. Na iednym błotnistym w Indyi Ieziorze, rosną drzewa iak na stałey ziemi, tak grube, iż ośmiu ludzi rościągnionemi rękami obiąć ie nie mogą. Obywatele tameczni w takich wydrążonych drzewach iak w chałupach mieszkaią ; w iednym Krolik Indyiski Abebeiba, z swoim pomieścił się Maiestatem, iako świadczy
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 637
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
mniejsza o futro baranie. Wierę by podobniejsza te przez gębę fugi Między herbów szlacheckich policzyć zasługi. Kiedybym szlachtę robił, nie wątp Waszmość o tem, Żebym przeszył tę czapkę herbownym klejnotem; I teraz, czego Waszmość potrzebujesz po mnie, W wierszach jej, które piszę, moich nie zapomnię. Konia z łubiem przy czapce, wprzód niż ją mól przejmie, Komu inszemu Waszeć ofiaruj na sejmie.” 183 (N). SZLACHCIC Z GOTOWYM HERBEM
Zastawszy mnie nad księgą żołnierz jeden w domu (Czytałem, za co który herb dawano komu), Prosi, żebym mu jego znalazł; pytam: „Który?”
mniejsza o futro baranie. Wierę by podobniejsza te przez gębę fugi Między herbów szlacheckich policzyć zasługi. Kiedybym szlachtę robił, nie wątp Waszmość o tem, Żebym przeszył tę czapkę herbownym klejnotem; I teraz, czego Waszmość potrzebujesz po mnie, W wierszach jej, które piszę, moich nie zapomnię. Konia z łubiem przy czapce, wprzód niż ją mól przejmie, Komu inszemu Waszeć ofiaruj na sejmie.” 183 (N). SZLACHCIC Z GOTOWYM HERBEM
Zastawszy mnie nad księgą żołnierz jeden w domu (Czytałem, za co który herb dawano komu), Prosi, żebym mu jego znalazł; pytam: „Który?”
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 626
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
człowieka złego, który iż zasłużył gardło, chciałby, żeby wszytek świat szedł z nim na śmierć pospołu. Prosił za nim ks. biskup, i odpuścił król, jako pan dobrotliwy. Lecz potym pokazała się znacznie zdrada Wiktorzynowa, za co zapłatę wziął, o czym niżej będzie. Tego Wojcika włóczono po mieście na łubie, a po włóczeniu ścięto; a gdy na śmierć był sądzony, podał regestrzyk, w którym wypisane były zbrodnie mierników i Skoczkowe; zaczym król kazał wziąć imienie Skoczkowi i długo był bez niego. Potym za przyczyną wielkich panów kazał mu je król zasię wrócić. A iż było na pieczy u króla, żeby przybawienie
człowieka złego, który iż zasłużył gardło, chciałby, żeby wszytek świat szedł z nim na śmierć pospołu. Prosił za nim ks. biskup, i odpuścił król, jako pan dobrotliwy. Lecz potym pokazała się znacznie zdrada Wiktorzynowa, za co zapłatę wziął, o czym niżej będzie. Tego Wojcika włóczono po mieście na łubie, a po włóczeniu ścięto; a gdy na śmierć był sądzony, podał regestrzyk, w którym wypisane były zbrodnie mierników i Skoczkowe; zaczym król kazał wziąć imienie Skoczkowi i długo był bez niego. Potym za przyczyną wielkich panów kazał mu je król zasię wrócić. A iż było na pieczy u króla, żeby przybawienie
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 224
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
było męża z pułku Ignacego. Przed niemi zasię ku większej ozdobie Dwie w sędziwości siedziały osobie, A za karocą młódź w barwie okryta Na koniach hasa. Jako gdy rozkwita Róża, a żółty tulipan w piękności Pełen okrasy bywa i śliczności, Tak w stroju owi żółtym i czerwonym Równi zostają kwiatkom ukraszonym, A na nich łubia i szable pałały Oprawne i glans z słońcem wydawały. Dwadzieścia młodzi— naliczyłem wiele Czeladzi przytym, ale mówić śmiele O wszystkich mogę, że swoim humorem, Swoją grzecznością i marsowym czołem, Strojem, rynsztunkiem — i stu przechodzili, Gdy się tak pięknie we wszytkim stawili. Tu też już miasto na wjazd bliskich
było męża z pułku Ignacego. Przed niemi zasię ku większej ozdobie Dwie w sędziwości siedziały osobie, A za karocą młódź w barwie okryta Na koniach hasa. Jako gdy rozkwita Róża, a żółty tulipan w piękności Pełen okrasy bywa i śliczności, Tak w stroju owi żółtym i czerwonym Równi zostają kwiatkom ukraszonym, A na nich łubia i szable pałały Oprawne i glans z słońcem wydawały. Dwadzieścia młodzi— naliczyłem wiele Czeladzi przytym, ale mówić śmiele O wszystkich mogę, że swoim humorem, Swoją grzecznością i marsowym czołem, Strojem, rynsztunkiem — i stu przechodzili, Gdy się tak pięknie we wszytkim stawili. Tu też już miasto na wjazd bliskich
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 148
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
hajducką; skoczył między kupę Żółkiewski, tam od Czerkiesa zabity. Ten głowę mu uciąwszy oddał ją Iskender-Baszy, o co Sułtan rozgniewany, kazał Czerkiesa ściąć. Ale wracam się do dziada wmci. Ten pieszo z mężnym kawalerem Hermanem Denhofem, Złotopolskim, Kurzjańskim, Silnickim a dziesiątkiem żołdaków Denhofowych, łuk tylko w garści, odrzuciwszy łubie, a kołczan u boku ze strzałami, szablę na tęblaku mając, odstrzeliwał się, owi mu też dobrze pomagali; ale kiedy Denhofa w nogę postrzelono, (był to kochany bardzo dziada wmci, miał też i w szyję dni kilka przed tem postrzał) trudno go było ratować. Ten padłszy dobył z kieszeni z kilką
hajducką; skoczył między kupę Żółkiewski, tam od Czerkiesa zabity. Ten głowę mu uciąwszy oddał ją Iskender-Baszy, o co Sułtan rozgniewany, kazał Czerkiesa ściąć. Ale wracam się do dziada wmci. Ten pieszo z mężnym kawalerem Hermanem Denhoffem, Złotopolskim, Kurzyańskim, Silnickim a dziesiątkiem żołdaków Denhoffowych, łuk tylko w garści, odrzuciwszy łubie, a kołczan u boku ze strzałami, szablę na tęblaku mając, odstrzeliwał się, owi mu też dobrze pomagali; ale kiedy Denhoffa w nogę postrzelono, (był to kochany bardzo dziada wmci, miał też i w szyję dni kilka przed tém postrzał) trudno go było ratować. Ten padłszy dobył z kieszeni z kilką
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 169
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
. Starzec okrutnie uciekać począł zegnając się. Syn widząc że się Ociec zaląkł pobiezy tez zanim, wołając stój Dobrodzieju ja to syn twój. Ociec tym bardziej w nogi, Potym roschorował się sprzelęknienia i nie zadługo potym Umarł. Syn Ojca Przestraszył
Nasiało się tedy po wszystkiej Polsce rzeczy Tureckich, Owych Haftowanych rzeczy ślicznych koni pięknych Łubiów bogatych i inszych różnych specjałów. Cudowną to Bóg dał Narodowi naszemu viktóryją. A najbardziej z tej okazji Cudowną ze się i bronić Zapomnieli. Nawet kiedy wprzód brano obozy wołoskie i Multańskie nieprzyszli ich Turcy bronić a potym i sami się niebronili chyba wten czas dopiro kiedy ich wyparto zobozu podostawało się i naszym
. Starzec okrutnie uciekac począł zegnaiąc się. Syn widząc że się Ociec zaląkł pobiezy tez zanim, wołaiąc stoy Dobrodzieiu ia to syn twoy. Ociec tym bardziey w nogi, Potym roschorował się zprzelęknienia y nie zadługo potym Umarł. Syn Oyca Przestraszył
Nasiało się tedy po wszystkiey Polszcze rzeczy Tureckich, Owych Hawtowanych rzeczy slicznych koni pięknych Łubiow bogatych y inszych roznych specyałow. Cudowną to Bog dał Narodowi naszemu viktoryią. A naybardziey z tey okazyiey Cudowną ze się y bronić Zapomnieli. Nawet kiedy wprzod brano obozy wołoskie y Multanskie nieprzyszli ich Turcy bronić a potym y sami się niebronili chyba wten czas dopiro kiedy ich wyparto zobozu podostawało się y naszym
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 246
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Giganci jednę nad drugą wznaszając, usypali wał pod same niebiosa chcąc walczyć z jasnością gwiazd żółtawych. B. I tak wyprawiwszy się na tę górną Ekspedycją, uzbroiłem się słuchaj jako dziwnie, i po fantastycku. Wziąłem na się miasto zbroje Wiezą Nembrotowską, Taurum górę miasto misiurki na łeb, Labirynt Kreteski, miasto łubia przypasałem do boku, miasto Łuku porwałem srokatą Tęczę, miasto Strzał, zabierające wszystkie Piramidy Egipskie, którymi Polos Borealem i Australem gruchocząc zdziurawiłem jak rzeszoto wszystko firmamentum. T. Patrz diable jaka defolatia, jakowa szkoda, jaka nastąpiła ruina. B. Z podziurawionego firmamentu, jak deszcz spadać ku dołowi,
Gigánći iednę nád drugą wznaszáiąc, vsypáli wał pod sáme niebiosá chcąc walczyć z iásnośćią gwiazd zołtáwych. B. Y ták wypráwiwszy się ná tę gorną Expeditią, vzbroiłem się słuchay iáko dźiwnie, y po fántástycku. Wziąłem ná się miásto zbroie Wiezą Nembrotowską, Taurum gorę miásto miśiurki ná łeb, Lábirynt Kreteski, miásto łubia przypasałem do boku, miásto Łuku porwałem srokátą Tęczę, miásto Strzał, zábieráiące wszystkie Pirámidy AEgyptskie, ktorymi Polos Borealem y Australem gruchocząc zdziuráwiłem iák rzeszoto wszystko firmamentum. T. Pátrz diable iáka defolátia, iákowa szkodá, iáka nástąpiłá ruiná. B. Z podźiurawionego firmámentu, iák deszcz spadáć ku dołowi,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 6
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
aby koniecznie Edyct pokoju od wszytkich był zachowany/ w tejże formie jako i zmarły Król zachowywać przykazał/ postanowili. W niedziele przyszłą skoro przyjechał Konte dy Soissons/ który dla jakichsi niezgód odjeźdżyał ode dworu/ rozpuszczone były Roty straży miejskiej/ które strzegły wszytkich bram. A insze zebrane pułki żołnierskie/ zostały w swej kłubie zatrzymane.
Otoż macie krótką summe wszytkich znaczniejszych spraw/ które się tych trzech dni tak uś. Dionizego/ jako i w Paryżu działy. O inszych rzeczach wypisanych zaniechywam/ zostawując je/ ku pisaniu Historykom (czego nieopuszczą) Królewskim/ którzy będą mieli co pisać w swe Krojniki.
Powinna tedy Francja/ dla
áby koniecżnie Edict pokoiu od wszytkich był záchowány/ w teyże formie iáko y zmárły Krol záchowywać przykazał/ postánowili. W niedźiele przyszłą skoro przyiechał Conte di Soissons/ ktory dla iákichśi niezgod odieźdżiał ode dworu/ rospuszcżone były Roty stráży mieyskiey/ ktore strzegły wszytkich bram. A insze zebráne pułki żołnierskie/ zostáły w swey kłubie zátrzymáne.
Otoż maćie krotką summe wszytkich znácżnieyszych spraw/ ktore się tych trzech dni ták vś. Dionizego/ iáko y w Páryżu dźiały. O inszych rzecżách wypisánych zániechywam/ zostáwuiąc ie/ ku pisániu Historikom (cżego nieopuszcżą) Krolewskim/ ktorzy będą mieli co pisáć w swe Kroyniki.
Powinna tedy Fráncija/ dla
Skrót tekstu: JudCerem
Strona: B4
Tytuł:
Ceremonie i porządek w koronowaniu Marii de Medici
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Bazyli Judycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610