grad się z niej uwija, Huczą moździerze, granaty trzaskają, Turków mieszają.
Generał Kącki, choć przyznać, że umie Zażyć armaty i że ją rozumie, Do czego jednak powinność go budzi, Wiodł swoich ludzi
Do szturmu, zdawszy pod komendę Szczuki Armatę, z której wyprawował sztuki, Gdy z srogiej burze i ognistej łuny Rzucał pioruny.
I zaś, gdy po tej szczęśliwej rozprawie Chocim traktował, on dany w zastawie Wściekle zajadłym; że wierzył żywota, Wielka to cnota.
Lubo i Turcy nam odpowiedali, Z dział nas i z nośnych janczarek macali,
Grzmot srogi głuszył, świata nie znać prawie W dymnej kurzawie.
Wtenczas wódz wielki z
grad się z niej uwija, Huczą moździerze, granaty trzaskają, Turkow mieszają.
Generał Kącki, choć przyznać, że umie Zażyć armaty i że ją rozumie, Do czego jednak powinność go budzi, Wiodł swoich ludzi
Do szturmu, zdawszy pod komendę Szczuki Armatę, z ktorej wyprawował sztuki, Gdy z srogiej burze i ognistej łuny Rzucał pioruny.
I zaś, gdy po tej szczęśliwej rozprawie Chocim traktował, on dany w zastawie Wściekle zajadłym; że wierzył żywota, Wielka to cnota.
Lubo i Turcy nam odpowiedali, Z dział nas i z nośnych janczarek macali,
Grzmot srogi głuszył, świata nie znać prawie W dymnej kurzawie.
Wtenczas wodz wielki z
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 487
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
wam są na zbyciu, moja rada, panie, Każcie to dla jarmarku przepisać kazanie.” 65. ŁYSY SŁUGA
Siedział z panem u stołu jeden sługa łysy. Blask mu z głowy, jakoby z mosiądzowej misy: Lub kto do niego, lubo on do kogo pije, Co się ruszy, po ścianach jasne łuny bije. „Bez ceremonii głowę nakryjcie” — pan rzecze. Ów się wzbrania. „A to was darmo słońce piecze.” Odpowie: „Umiem ja też święte pismo z nieba, Że pana i z niewczasem swoim czcić potrzeba.” Nie mogłszy się doczekać pan ofertów końca: „Wdziejcie czapkę, nie trzeba
wam są na zbyciu, moja rada, panie, Każcie to dla jarmarku przepisać kazanie.” 65. ŁYSY SŁUGA
Siedział z panem u stołu jeden sługa łysy. Blask mu z głowy, jakoby z mosiądzowej misy: Lub kto do niego, lubo on do kogo pije, Co się ruszy, po ścianach jasne łuny bije. „Bez ceremoniej głowę nakryjcie” — pan rzecze. Ów się wzbrania. „A to was darmo słońce piecze.” Odpowie: „Umiem ja też święte pismo z nieba, Że pana i z niewczasem swoim czcić potrzeba.” Nie mógszy się doczekać pan ofertów końca: „Wdziejcie czapkę, nie trzeba
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 231
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Drzewko żółtawe/ gorzkie do smaku/ Kruche/ glancowne/ trzeba wnim braku.
Agaric alias Modrzejowa gębka. Krucha rzecz: ale nie kruche zdrowie/ Pieniądze zdrowia kupcie posłowie. Ma glanc/ a lekka wagę/ białotę/ Choć lekko ważne/ ma wielką cnotę.
Alumen. Hułun. Jeśliż się pyta Aptekarz łuny/ Niechaj na białe pojżrzy Hałuny. Cierpki smak czyni z ostrzoną ślinę/ Znajdziesz tu zdrowiu twemu przyczynę.
Asa Faetida. Czartowe łajno ziele. Im barziej śmierdzi tym lepsze ziele/ Za tym nie pytaj o cnocie wiele.
Armeniacum Sól Ormiańska Przeźrocistość tu i waga służy/ Gdzie więcej światła/ Aptece płuży. Antimonium.
Drzewko żołtáwe/ gorzkie do smáku/ Kruche/ gláncowne/ trzebá wnim bráku.
Agaric alias Modrzeiowá gębká. Krucha rzecż: ále nie kruche zdrowie/ Pieniądze zdrowia kupćie posłowie. Má glanc/ á lekka wagę/ białotę/ Choć lekko ważne/ ma wielką cnotę.
Alumen. Hułun. Ieślisz się pytá Aptekarz łuny/ Niechay ná biáłe poyżrzy Háłuny. Cierpki smák cżyni z ostrzoną ślinę/ Znaydziesz tu zdrowiu twemu przycżynę.
Asa Faetida. Czártowe łáyno źiele. Im bárziey śmierdzi tym lepsze ziele/ Zá tym nie pytay o cnoćie wiele.
Armeniacum Sol Ormianska Przeźroćistość tu y wagá służy/ Gdzie więcey świátłá/ Aptece płuży. Antimonium.
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: Fv
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
po Hiperborze. Przybrał do głowy, przybrał do rady, Co i sektarskie mogły Hiady, I tych co w niskich Holandach żyją, I co francuską Ararim piją. Brząknął i na wschód złotem łakomym, Żeby przepadlszy szlakiem kryjomym Dobrudzkie hordy z swoim Abazem, Złote to grono rozerwać razem. A Szwed na ognie patrząc i łuny, Swojej kieruje sferę fortuny, Z popiołów naszych forty buduje, Gdzie nie sam w oczy, to ze stron szczuje. O jaka liga, jak fala sroga, Na cię ojczyzno powstała droga! Czemeś ich oczy tak zakrwawiła? Czy te Harpie na się wzburzyła? Jeszcze gdy płaczesz w żałobie przeszłej, Gdy słońce
po Hiperborze. Przybrał do głowy, przybrał do rady, Co i sektarskie mogły Hyady, I tych co w niskich Hollandach żyją, I co francuską Ararim piją. Brząknął i na wschód zlotem łakomym, Żeby przepadlszy szlakiem kryjomym Dobrudzkie hordy z swoim Abazem, Złote to grono rozerwać razem. A Szwed na ognie patrząc i łuny, Swojej kieruje sferę fortuny, Z popiołów naszych forty buduje, Gdzie nie sam w oczy, to ze stron szczuje. O jaka liga, jak fala sroga, Na cię ojczyzno powstała droga! Czemeś ich oczy tak zakrwawiła? Czy te Harpie na się wzburzyła? Jeszcze gdy płaczesz w żałobie przeszłej, Gdy słońce
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 4
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
wspierają Rożen Kreic z Wolszamem Pan raz szczęśliwie wtóry, Na kark pokrowskiej góry Gwałtem następuje. Gdzie zasieki drzewiane, I blokhauzy sypane, Poraża, rumuje. Tyran wtem na półniebie, Gdy Moskwa ku potrzebie Ukaże się w oczy, Do nich do nich zarazem Tyzenhauz i z Płazem Jednem sercem skoczy. Uderzą się, że łuny I puszczone pioruny Ogniem ich okryją, Świszczą kule, brzmią groty, Ziemia buczy z ochoty I powietrza wyją. Aż co dotąd się chwiała, Ku naszym się rozśmiała Fortuna wesoło. Gromią, gonią, ścinają, Co celniejszych imają Niemieckich głów czoło. Nie lżejsze i tam gromy, Gdzie przez parów kryjomy Moskwa się przekrada
wspierają Rożen Kreic z Wolszamem Pan raz szczęśliwie wtóry, Na kark pokrowskiej góry Gwałtem następuje. Gdzie zasieki drzewiane, I blokhauzy sypane, Poraża, rumuje. Tyran wtem na półniebie, Gdy Moskwa ku potrzebie Ukaże się w oczy, Do nich do nich zarazem Tyzenhauz i z Płazem Jednem sercem skoczy. Uderzą się, że łuny I puszczone pioruny Ogniem ich okryją, Świszczą kule, brzmią groty, Ziemia buczy z ochoty I powietrza wyją. Aż co dotąd się chwiała, Ku naszym się rozśmiała Fortuna wesoło. Gromią, gonią, ścinają, Co celniejszych imają Niemieckich głów czoło. Nie lżejsze i tam gromy, Gdzie przez parów kryjomy Moskwa się przekrada
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 14
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Krakowianin z długą świeckich zgrają, Z prawej prymas na czele. Przed owym paiże I hetmańskie buławy, przed tym świetne krzyże, Ten pod fata królewskie piastuje korony; Ten potrzebne granicom obmyśla obrony. W nim pod przeszłe zaćmienie wiara doświadczona, Nieruszona powaga, myśl niezwyciężona. Jakie gwiazdy w pół morza rodzone świeciły, Jakie łuny i z Faro na świat wszytek biły. Jego epidauryjski wąż zaraża srogi, Acberuntskie furie i zmyślone bogi; A na śmierć ozionąwszy sektarskie maszkary. Pewnym swojej nadzieje każe być i wiary. Oto i na kujawskiej katedrze wysokiej Siedzi pasterz, którego rozsądek głęboki, Obyczaje przyjemne i żarty uczone, Wiara zawsze doznana, serce niestrwożone
Krakowianin z długą świeckich zgrają, Z prawej prymas na czele. Przed owym paiże I hetmańskie buławy, przed tym świetne krzyże, Ten pod fata królewskie piastuje korony; Ten potrzebne granicom obmyśla obrony. W nim pod przeszłe zaćmienie wiara doświadczona, Nieruszona powaga, myśl niezwyciężona. Jakie gwiazdy w pół morza rodzone świeciły, Jakie łuny i z Faro na świat wszytek biły. Jego epidauryjski wąż zaraża srogi, Acberuntskie furye i zmyślone bogi; A na śmierć ozionąwszy sektarskie maszkary. Pewnym swojej nadzieje każe być i wiary. Oto i na kujawskiej katedrze wysokiej Siedzi pasterz, którego rozsądek głęboki, Obyczaje przyjemne i żarty uczone, Wiara zawsze doznana, serce niestrwożone
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 72
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
dębowe na popiół spaliwszy, w wino sypią. Inni mlekiem z miodem go zmieszawszy gaszą. Gdy ugaśnie temi sposobami wino, glina wnie wpuszczona czyści je, ciągnąc z sobą nadół męt wszytek. Czemierzyca też czyli biała, czyli czarna, potrosze w wino puszczona, szczyści je. Item żywica sosnowa, ha łun też skrobany, kwaśności nie dopuszczają. Inni na beczce, lub na jabłku w beczkę wpuszczonym (seclusa superstitione, et abusu verborum sacrorum) piszą te słowa z Psalmu Dawidowego 33. Gustate, et videte quoniam svavis est Dominus. Które wszytkie sposoby, pojedynczem czyniąc, lub kilka razem, burzeniu się wina zapobiegają. Ubodzy
dębowe na popioł spaliwszy, w wino sypią. Inni mlekiem z miodem go zmieszawszy gaszą. Gdy ugaśnie temi sposobami wino, glina wnie wpuszczona czyści ie, ciągnąc z sobą nadoł męt wszytek. Czemierzyca też czyli biała, czyli czarna, potrosze w wino puszczona, szczyści ie. Item żywica sosnowa, ha łun też skrobany, kwaśności nie dopuszczaią. Inni na beczce, lub na iabłku w beczkę wpuszczonym (seclusa superstitione, et abusu verborum sacrorum) piszą te słowa z Psalmu Dawidowego 33. Gustate, et videte quoniam svavis est Dominus. Ktore wszytkie sposoby, poiedynczem czyniąc, lub kilka razem, burzeniu się wina zapobiegaią. Ubodzy
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 493
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
w pułki straszydła, wojna Jowiszowi Grożąc; szyki Acheront i Wojska stanowi. Smolną głównie i węże trzęsąc rozplecione, W blady dusze gromadzi obóz Tyzyfone. Pewnieby poruszone światem zamieszkały Elementa, z Tytańskich pewnieby spadały Pęta braci, i znowu Egeon okowy Złamał, i z przytłoczonej twardy ciężar głowy Złożywszy: rozgniewany z Jowiszowej łuny. Setnem mieszkał ramieniem bijące pioruny. Lecz Parki zabroniły, jawną świata zgubę Widząc, i Plutonowi do nóg padszy: grubę Siwych włosów warkocze rozwiły przed tronem; Ręce swoje z najniższym złożywszy uklonem. Ręce, które o Bogach i o ludksiach radzą; Które szczęścia obroty, i wieki prowadzą. Lachezys przed innemi z
w pułki strászydłá, woyna Iowiszowi Grożąc; szyki Acheront y Woyská stánowi. Smolną głownie y węże trzęsąc rozplećione, W blady dusze gromádźi oboz Tyzyfone. Pewnieby poruszone świátem zámieszkáły Elementá, z Tytáńskich pewnieby spadáły Pętá bráći, y znowu Egeon okowy Złamał, y z przytłoczoney twárdy ćiężar głowy Złożywszy: rozgniewány z Iowiszowey łuny. Setnem mieszkał rámieniem biiące pioruny. Lecz Párki zábroniły, iáwną świátá zgubę Widząc, y Plutonowi do nog padszy: grubę Siwych włosow wárkocze rozwiły przed tronem; Ręce swoie z nayniższym złożywszy uklonem. Ręce, ktore o Bogach y o ludxiách rádzą; Ktore szczęśćia obroty, y wieki prowádzą. Láchezys przed innemi z
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 4
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
/ Napiękniejsza słynęła: Jakoż wszytkich zgodą Śmiertelne celowała stworzenie urodą/ Tak/ że członka nie było w ciele tej żadnego Bez kochania/ i wdzięku swego osobnego. A wprzód włos po ramionach płynął bursztynowy/ Który/ kiedy dosięgło słońce więc jej głowy/ Zajmował się płomieniem/ przez ciche pioruny Niecąc reperkussye/ i żaliwe łuny Po kosztownych pokojach. Smukowniejsze czoło Nad Alabastr gładzony/ wydane wesoło Brwi puszyły/ niebieskim równając się łukom Od słońca odrażonym. Oczy dwiema krukom Wielkie i otworzone/ przez obroty żywe Laski oraz i żądla strzelały szkodliwe/ Czym piękna białogłowa/ kogo zabić chciała/ Kogo wzajem ożywić/ wygodzić umiała. Nos w miarę pociągniony/
/ Napięknieysza słynęłá: Iákoż wszytkich zgodą Smiertelne celowáłá stworzenie vrodą/ Ták/ że członká nie było w ciele tey żadnego Bez kochánia/ y wdzięku swego osobnego. A wprzod włos po rámionách płynął bursztynowy/ Ktory/ kiedy dosięgło słonce więc iey głowy/ Záymował się płomieniem/ przez ciche pioruny Niecąc reperkussye/ y żáliwe łuny Po kosztownych pokoiách. Smukownieysze czoło Nád Alábástr głádzony/ wydáne wesoło Brwi puszyły/ niebieskim rownáiąc się łukom Od słoncá odrażonym. Oczy dwiemá krukom Wielkie y otworzone/ przez obroty żywe Láski oraz y żądlá strzeláły szkodliwe/ Czym piękna białogłowá/ kogo zábić chciáłá/ Kogo wzáiem ożywić/ wygodzić vmiáłá. Nos w miárę pociągniony/
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 6
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
gorze tej obróci; kiedy ona zemną/ I Minerwą pospołu pod aurę przyjemną/ Dmuchających Zefirów/ zbieraliśmy po niej Fiołki i Konwallie. Aż tu szum zadzwoni W uszu jakiś niezwykły/ ziemia się poczyna Ruszać z gruntu/ okropną powlokszy się chmurą Póki gdzies wyrzucona z tych przepaści dziurą/ Ogień srogi wypełgnie/ i żarliwą łuną Nas ogarnie. Zaczym się jako skry wysuną Źli duchowie/ i Jędze z krwawemi oczyma/ I Ród Eumenidy/ i wściekłe Gorgony/ Głównie kurząc smolane. A sam zaperzony Między tą to Gwardyą w Purpurze Godowej Siedział Pluto/ na głowie wieniec Cypryssowy/ Ogolony z kołtunów wężoródnych mając/ I pomiętych plugawie węsów pociągając/ Wzrok
gorze tey obroci; kiedy oná zemną/ Y Minerwą pospołu pod aurę przyiemną/ Dmuchaiących Zefirow/ zbieraliśmy po niey Fiołki y Konwállie. Aż tu szum zádzwoni W uszu iákiś niezwykły/ ziemiá się poczyna Ruszać z gruntu/ okropną powlokszy się chmurą Poki gdzies wyrzucona z tych przepáści dziurą/ Ogien srogi wypełgnie/ y żárliwą łuną Nas ogárnie. Záczym się iáko skry wysuną Zli duchowie/ y Iędze z krwawemi oczymá/ Y Rod Eumenidy/ y wściekłe Gorgony/ Głownie kurząc smoláne. A sam záperzony Między tą to Gwardyą w Purpurze Godowey Siedział Pluto/ ná głowie wieniec Cypryssowy/ Ogolony z kołtunow wężorodnych máiąc/ Y pomiętych plugáwie węsow pociągaiąc/ Wzrok
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 81
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701