pleban przygody: „Dobrze li przedał wąsy, odżałuje brody.” Ledwie temu żartowi dzień wynidzie trzeci, Aż i do mego pozew o kucharkę leci; A tamten, żeby mu wet odrymował wetem: „Pójdąli wszytkie członki za jednym dekretem? Jakoż trudno świętemu Pismu się wykupić, Które każe i oczy dla zgorszenia łupić. Mnieć wąs odrośnie, często maczając go w kuszu, Ale tobie do śmierci źle będzie bez uszu. Jeśli rzeczesz: niewinne uszy, więc na klocu Niechybnie kokoszego pozbędziesz owocu.” 322. DO JEGOMOŚCI PANA STEFANA WIELOGŁOWSKIEGO, NA ROGACH DZIEDZICA
Kiedykolwiek cię widzę, mój drogi Stefanie, Na myśl mi stary Mojżesz przyjdzie
pleban przygody: „Dobrze li przedał wąsy, odżałuje brody.” Ledwie temu żartowi dzień wynidzie trzeci, Aż i do mego pozew o kucharkę leci; A tamten, żeby mu wet odrymował wetem: „Pójdąli wszytkie członki za jednym dekretem? Jakoż trudno świętemu Pismu się wykupić, Które każe i oczy dla zgorszenia łupić. Mnieć wąs odrośnie, często maczając go w kuszu, Ale tobie do śmierci źle będzie bez uszu. Jeśli rzeczesz: niewinne uszy, więc na klocu Niechybnie kokoszego pozbędziesz owocu.” 322. DO JEGOMOŚCI PANA STEFANA WIELOGŁOWSKIEGO, NA ROGACH DZIEDZICA
Kiedykolwiek cię widzę, mój drogi Stefanie, Na myśl mi stary Mojżesz przyjdzie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 327
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wyrostek. „Panno, czteryć to nogi macie w jednym kroku?” Ta się nic nie zmieszawszy: „Zaś — rzecze jej, z boku Pojrzawszy na nie — czteryć, Mościa pani, wierę. Ale ja tylko na dwie od Waszmości bierę.” A pani: „Choćbym się też z skóry chciała łupić, Niepodobna trzewików i pończoch nakupić.” 422. WYMÓWKA
Niech nikomu zgorszenia, proszę, nie przynasza, Jeżeli we dwunastu znalazł bies Judasza. Opękaciała mniszka z dawnym swoim gachem. Toż od ksieni na pytki wzięta, powie z strachem: „Mężczyzna w białogłowskim wkradszy się fartuchu, Gdym mu zdołać nie mogła
wyrostek. „Panno, czteryć to nogi macie w jednym kroku?” Ta się nic nie zmieszawszy: „Zaś — rzecze jej, z boku Pojźrawszy na nie — czteryć, Mościa pani, wierę. Ale ja tylko na dwie od Waszmości bierę.” A pani: „Choćbym się też z skóry chciała łupić, Niepodobna trzewików i pończoch nakupić.” 422. WYMÓWKA
Niech nikomu zgorszenia, proszę, nie przynasza, Jeżeli we dwunastu znalazł bies Judasza. Opękaciała mniszka z dawnym swoim gachem. Toż od ksieni na pytki wzięta, powie z strachem: „Mężczyzna w białogłowskim wkradszy się fartuchu, Gdym mu zdołać nie mogła
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 368
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niezwykłe cuda, Lecz że do wsi trzy mile, a zapada słońce, Prosi, żeby dziś w jego nocował lepiance. Dawszy trawy koniowi, ogień na nalepie Nieci i świeże przedeń dwie położy rzepie, Garczek wody, wszytka cześć: marszczy zrazu czołem, Bankiet sobie wspomniawszy za królewskim stołem, Potem, jak weźmie łupić, długo nie dowierzał, Żeby rzepa: „Jak żyw-em smaczniej nie wieczerzał; Nic nie są kuropatwy, nic nie są jarząbki.” Toż oręże i swoje poskładawszy trąbki, Ledwie że się na trawie posłanej porzuci, Słońce wznidzie, a on się razu nie ocuci. „Fraszka łabędzie puchy; nuża — rzecze
niezwykłe cuda, Lecz że do wsi trzy mile, a zapada słońce, Prosi, żeby dziś w jego nocował lepiance. Dawszy trawy koniowi, ogień na nalepie Nieci i świeże przedeń dwie położy rzepie, Garczek wody, wszytka cześć: marszczy zrazu czołem, Bankiet sobie wspomniawszy za królewskim stołem, Potem, jak weźmie łupić, długo nie dowierzał, Żeby rzepa: „Jak żyw-em smaczniej nie wieczerzał; Nic nie są kuropatwy, nic nie są jarząbki.” Toż oręże i swoje poskładawszy trąbki, Ledwie że się na trawie posłanej porzuci, Słońce wznidzie, a on się razu nie ocuci. „Fraszka łabędzie puchy; nuża — rzecze
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 423
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przepasował, A na Vestales wolność wszytkim ukazował. Tego tedy Lutra wziął Roterodamus I położył związawszy na rzeźniczy lamus, Zwoławszy rozmaitych sekt nauczycielów, Abo raczej od prawdy Bożej zwodzicielów. Bo to Luter rozkazał, aby go nie kryto Do rolej, z którego szło źrzódło kłamstw okwito, Ale jak drugi Zyszka, co się łupić kazał, I z onej skóry bęben uczynić rozkazał, A ścierw wronom podzielić i sępom i krukom, Duszę zasię odkazał Charonowym wnukom. Takim kształtem też Luter uczynić naznaczył, Aby każdy śmierć jego cudowną obaczył. Przybył Zwingiel i Kalwin, Ekolampadijus, I spowiednik królowej Bony Liznianus.
Wie i Filip Melanchnecht, Bucerus i drudzy
przepasował, A na Vestales wolność wszytkim ukazował. Tego tedy Lutra wziął Roterodamus I położył związawszy na rzeźniczy lamus, Zwoławszy rozmaitych sekt nauczycielów, Abo raczej od prawdy Bożej zwodzicielów. Bo to Luter rozkazał, aby go nie kryto Do rolej, z którego szło źrzódło kłamstw okwito, Ale jak drugi Zyszka, co się łupić kazał, I z onej skóry bęben uczynić rozkazał, A ścierw wronom podzielić i sępom i krukom, Duszę zasię odkazał Charonowym wnukom. Takim kształtem też Luter uczynić naznaczył, Aby każdy śmierć jego cudowną obaczył. Przybył Zwingiel i Kalwin, Ekolampadijus, I spowiednik królowej Bony Liznijanus.
Wie i Filip Melanknecht, Bucerus i drudzy
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 361
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
przecię ani temi choroba uśmierzała się receptami: Modły jednak pobożnych Świeszczenników i Oblatie/ a wiara utrapionych to sprawiły/ że jednej nocy takie się objawienie caelitus Rodzicielce tej chorej Panienki ukazało: Stał przed nią Mąż białemi odziany szatami/ i rzekł: Idź prawi żebrząc u Chrześcijan jałmużny tak wiele/ jak wieleby wystatczyło Euangelium Ołtarzowe łupić/ i złocistym srebrem okować; to sprawiwszy/ nieś ty sama/ i córka twoja do Świętej Lawry Kijowopieczarskiej/ tam je ofiaruj/ a tak od tego ty żalu i frasunku a córka twoja od nienawisnego bólu i choroby uleczone będziecie. Z majętności zasię i dóbr tak twych/ jako i męża twego (snadź były zle
przecię áni temi chorobá vśmierzáłá się receptámi: Modły iednák pobożnych Swieszczennikow y Oblátie/ á wiárá vtrapionych to spráwiły/ że iedney nocy tákie się obiáwienie caelitus Rodzićielce tey chorey Pánienki vkazáło: Stał przed nią Mąż białemi odźiany szátámi/ y rzekł: Idź práwi żebrząc v Chrzesćian iáłmużny ták wiele/ iák wieleby wystátczyło Euangelium Ołtarzowe łupić/ y złoćistym srebrem okowáć; to spráwiwszy/ nieś ty samá/ y corká twoiá do Swiętey Láwry Kiiowopieczárskiey/ tám ie ofiáruy/ á ták od tego ty żalu i frásunku á corká twoiá od nienawisnego bolu y choroby vleczone będźiećie. Z máiętnośći zásię y dobr ták twych/ iáko y mężá twego (snadź były zle
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 145.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ aby się tego mścił. Ale on tak na to odpowiedział: W wolnej Rzeczypospol: trzeba tego/ aby też był język wolny.
Tegoż gdy Starostowie namawiali/ aby więtszy podatek na swe poddane włożył/ nie dał sobie perswadować/ mówiąc: Na dobrego Pasterza należy strzyc z owiec wełnę/ nie z skóry ich łupić. Dawnoć już urzędnicy radzi chłopków łupią: Aleć się swym łupiestwem nieba nie dokupią. Księgi Wtóre.
OTO umierając synowca swego tak upominał: Miej to za ostateczny upominek ode mnie: Ani zgoła tego zapominaj/ ani też nazbyt na to pamiętaj/ żeś miał Stryja Cesarza. Drudzy tylko kwoli temu/ że zacne
/ áby się tego mśćił. Ale on ták ná to odpowiedźiał: W wolney Rzecżypospol: trzebá tego/ áby też był ięzyk wolny.
Tegoż gdy Stárostowie námawiáli/ áby więtszy podátek ná swe poddáne włożył/ nie dał sobie perswádowáć/ mowiąc: Ná dobrego Pásterzá należy strzyc z owiec wełnę/ nie z skury ich łupić. Dawnoć iuż vrzędnicy rádźi chłopkow łupią: Aleć się swym łupiestwem niebá nie dokupią. Kśięgi Wtore.
OTHO vmieráiąc synowcá swego ták vpominał: Miey to zá ostátecżny vpominek ode mnie: Ani zgołá tego zápominay/ áni też názbyt ná to pámiętay/ żeś miał Stryiá Cesárzá. Drudzy tylko kwoli temu/ że zacne
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 93
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
ordynował. Jeno posłani w zamek się zbliżają, A wtem się prochy w skarbcu zapalają. Huk się stał wielki, płomień ich ozanię, W łeb się sędziemu kamieniem destanie. Porwą wnet onych janczarowie srodzy, Wrócą się nazad do zamku w tej drodze. „Uczyniliście zdradę wy, gawury, Będziemy was wnet tutaj łupić z skóry!” Oni zlęknieni im się wymierzają, O żadnej zdradzie nigdy nic nie znają. Rzekł Myśliszewski: „Pójdę ja w tej mierze. Jeślim co winien, niech kat szyję bierze! Ty peszijj ze mną, wezyrze przezacny, A chciej na nas być tu w tej mierze baczny. Obaczysz i sam
ordynował. Jeno posłani w zamek się zbliżają, A wtem się prochy w skarbcu zapalają. Huk się stał wielki, płomień ich ozanię, W łeb się sędziemu kamieniem destanie. Porwą wnet onych janczarowie srodzy, Wrócą się nazad do zamku w tej drodze. „Uczyniliście zdradę wy, gawury, Będziemy was wnet tutaj łupić z skóry!” Oni zlęknieni im się wymierzają, O żadnej zdradzie nigdy nic nie znają. Rzekł Myśliszewski: „Pójdę ja w tej mierze. Jeślim co winien, niech kat szyję bierze! Ty pesziij ze mną, wezyrze przezacny, A chciej na nas być tu w tej mierze baczny. Obaczysz i sam
Skrót tekstu: MakSRelBar_II
Strona: 188
Tytuł:
Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 ...
Autor:
Stanisław Makowiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
doctrina tua eis. h. lib. 3. epist. 23. Isai: 26.
Siódmy. Żołnierze/ stacje i konie w podwody aby do Tatar brali/ i stanowiska wich osiadłościach aby miewali. Do tego/ jako zwyczaj jest w Turczech/ gdy Cesarz umrze: tedy Janczaczarowie mają wolność domy Chrześcijańskie i Żydowskie łupić/ najeżdżać/ i co się im podoba/ brać/ i czynić. i. A gdy nowy Cesarz nastawa/ nie pozwalają na niego/ aż im pierwej przysięgę uczyni/ że im to wszytko odpuszcza. O by takową naszy pacholikowie żołnierscy/ i Hajducy wolność mieli na Tatary/ podobnoby ich dobrze z onego śrebra
doctrina tua eis. h. lib. 3. epist. 23. Isai: 26.
Siodmy. Zołnierze/ stácye y konie w podwody áby do Tátar bráli/ y stánowiská wich ośiádłościách áby miewáli. Do tego/ iáko zwycżay iest w Turcech/ gdy Cesarz vmrze: tedy Iáncżácżárowie máią wolność domy Chrześciáńskie y Zydowskie łupić/ náieżdżáć/ y co się im podoba/ bráć/ y cżynić. i. A gdy nowy Cesarz nástáwa/ nie pozwáláią ná niego/ áż im pierwey przyśięgę vcżyni/ że im to wszytko odpuszcża. O by tákową nászy pacholikowie żołnierscy/ y Háyducy wolność mieli ná Tátáry/ podobnoby ich dobrze z onego śrebrá
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 36
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
do tych, którzyby byli z miasta wypadali strzelając, łacnoby im odpór dać byli mogli z domów i, jako mi sam powiadał, wszystko był porządnie opatrzył; ale żadną miarą słuchać niechcieli: bo byli z różnych kompanij Niemcy wybrani, i miasto pilnowania tego, co im zlecono, to się po domach łupić rozeszli. I gdy ich jeszcze przez wodę przewozili, to na złość, lubo im P. Czarniecki knoty gasił, dla obaczenia ognia od nieprzyjaciela, to umyślnie je zapalali; i jeszcze i proch na nie sypali, aby lepiej gorzeli, i na złość kaszlali, i wszystkiemi znakami dawali znać swoje nieochotę. Zaczem
do tych, którzyby byli z miasta wypadali strzelając, łacnoby im odpór dać byli mogli z domów i, jako mi sam powiadał, wszystko był porządnie opatrzył; ale żadną miarą słuchać niechcieli: bo byli z różnych kompanij Niemcy wybrani, i miasto pilnowania tego, co im zlecono, to się po domach łupić rozeszli. I gdy ich jeszcze przez wodę przewozili, to na złość, lubo im P. Czarniecki knoty gasił, dla obaczenia ognia od nieprzyjaciela, to umyślnie je zapalali; i jeszcze i proch na nie sypali, aby lepiej gorzeli, i na złość kaszlali, i wszystkiemi znakami dawali znać swoje nieochotę. Zaczém
Skrót tekstu: FredJŻaKoniec
Strona: 147
Tytuł:
List do J. Żadzika
Autor:
Jakub Maksymilian Fredro
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
z racyj nie z chętki mniej uważnej, do swego zabierać się należy stanu. Coby zaś za ludzi státus spirituali saecularis mieć powinien, ten zezna, który obaczy co jego za honoris onus, jako w nim nie tak plácere jako prodesse omnibus studendum. Przy Pasterskiej Funkcyj, nie tondere gregem, i prawie ze skory łupić, ale pilną strażą czuwać, by która ovis non pereat. Nie swojej przy Kościele chwały i honoru szukać przynależy, aby się nie przyszło Bogu uskarżać na takich: o Pastor et idolum! Nie siebie Templum Dei vos estis, nie dom swój, ale dom Boski zdobić. Tu każdy w powierzonym sobie Kościele super candelabrum
z rácyi nie z chętki mniey uważney, do swego zábieráć śię należy stanu. Coby záś zá ludzi státus spirituali saecularis mieć powinien, ten zezna, ktory obaczy co jego zá honoris onus, jáko w nim nie ták plácere jáko prodesse omnibus studendum. Przy Pásterskiey Funkcyi, nie tondere gregem, y práwie ze skory łupić, ále pilną stráżą czuwáć, by która ovis non pereat. Nie swojey przy Kośćiele chwały y honoru szukáć przynależy, áby śię nie przyszło Bogu uskárżáć ná tákich: o Pastor et idolum! Nie śiebie Templum Dei vos estis, nie dom swoy, ále dom Boski zdobić. Tu káżdy w powierzonym sobie Kośćiele super candelabrum
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: E8
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733