przyczyna, rozumiem, że była służących niebaczność, ponieważ go długo trzymali w łóżku uryną zmoczonym; jakoż, gdy pościel, i koszula była odmieniona, i ciepłego napił się rosołu, zaraz do czerstwości powrócił. Twarzy i ciała kolor piękniejszy, i naturalny stał się; oczy weselsze; rosołem tłuściejszym, bulonami, i miętkiemi jajkami karmić go kazałem. XV. Uskarżał się iż przez czas niemały gorąco, i zimno znośne przeplatano miewał, w końcach członków, i w junkturach. Powiadał że w słabiźnie prawej, w ziewach i w wyższym otwarciu żołądka gorąco, nadymanie, i ból czuje, co wszystko zdajemi się że pochodzi albo od obrażenia
przyczyna, rozumiem, że była służących niebaczność, ponieważ go długo trzymali w łożku uryną zmoczonym; iakoż, gdy pościel, y koszula była odmieniona, y ciepłego napił się rosołu, zaraz do czerstwości powrocił. Twarzy y ciała kolor pięknieyszy, y naturalny stał się; oczy weselsze; rosołem tłuścieyszym, bulonami, y miętkiemi iaykami karmić go kazałem. XV. Uskarżał się iż przez czas niemały gorąco, y zimno znośne przeplatano miewał, w końcach członkow, y w iunkturach. Powiadał że w słabiźnie prawey, w ziewach y w wyższym otwarciu żołądka gorąco, nadymanie, y bol czuie, co wszystko zdaiemi się że pochodzi albo od obrażenia
Skrót tekstu: ListDokt
Strona: 10
Tytuł:
List doktorski i anatomiczny o chorobie od lat czternastu do doskonałych medycyny nauczycielów
Autor:
Stefan Bisio
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
.
Słyszy głos: Tak jest, ADOLFIE, ugadłeś, Zeć tu spiącemu mucha nie zawadzi, Kiedy na łóżko gotowe napadłeś; Coć się śnić będzie, i jak ci poradzi Morfeusz, tak czyń; sen zważaj ciekawie, To wszystko wstawszy obaczysz na jawie. Zasypia KSIĄŻĘ, tu go sen obłapi, Miętkiemi ręki, sam na palcach depce, Echo znać daje jako śpi jak chrapi, Strumyczek w głowach, blisko uszów szepce, Fontanna tak się w graniu uciszyła, Żeby swym szumem Pana niebudziła. Dziwne widzenia, a wszystkie do smaku Przypadły oczom, sercu, rozumowi; Twarzy Anielskie każda z nich bez braku, ADOLF
.
Słyszy głos: Ták iest, ADOLFIE, ugádłeś, Zeć tu spiącemu mucha nie záwadzi, Kiedy ná łożko gotowe nápadłeś; Coć się śnić będzie, y iák ći porádzi Morfeusz, ták czyń; sen zważay ćiekáwie, To wszystko wstáwszy obáczysz ná iáwie. Zásypia XIĄZĘ, tu go sen obłápi, Miętkiemi ręki, sam ná palcach depce, Echo znać daie iáko śpi iák chrapi, Strumyczek w głowach, blisko uszow szepce, Fontanna ták się w graniu uciszyła, Zeby swym szumem Pána niebudziła. Dziwne widzenia, á wszystkie do smáku Przypádły oczom, sercu, rozumowi; Twárzy Anielskie każda z nich bez bráku, ADOLF
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 50
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
afektem jakożkolwiek szczerem Idzie z damą, zwyczajnie zwie się kawalerem. Być zaś wraz kawalerem i tchorzem — nieraźnie! Resolwuje się przeto na wszytko odważnie I nim zasnął, tak w swojej postanowił głowie: Danego jej dotrzymać parolu w swem słowie.
A zatym cichusieńko uwieńczony makiem Morfeus przybył i swym raczył go przysmakiem I mile obłapiwszy miętkiemi skrzydłami — Nademdlone źrzenice zakrył powiekami. Dama zaś przeszłonocnych po fatygach twardo Śpi uśmierzona w myślach i każe na hardo Właśnie jak na trzy tuzy ufający w wieżą, Ufortyfikowaną darowizną świeżą, Że jest nieprzełamana; niemniej też i owo Z obligami stwierdza ją kawalerskie słowo. Już nijak nie tłumaczy snów —pewna nadzieje, Że się
affektem jakożkolwiek szczerem Idzie z damą, zwyczajnie zwie się kawalerem. Być zaś wraz kawalerem i tchorzem — nieraźnie! Resolwuje się przeto na wszytko odważnie I nim zasnął, tak w swojej postanowił głowie: Danego jej dotrzymać parolu w swem słowie.
A zatym cichusieńko uwieńczony makiem Morfeus przybył i swym raczył go przysmakiem I mile obłapiwszy miętkiemi skrzydłami — Nademdlone źrzenice zakrył powiekami. Dama zaś przeszłonocnych po fatygach twardo Śpi uśmierzona w myślach i każe na hardo Właśnie jak na trzy tuzy ufający w wieżą, Ufortyfikowaną darowizną świeżą, Że jest nieprzełamana; niemniej też i owo Z obligami stwierdza ją kawalerskie słowo. Już nijak nie tłumaczy snow —pewna nadzieje, Że sie
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 64
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949