gaj.
Matki dzieciom wiele pobłażają.
Radzęć w młodości myśl o starości. Kto się rychłóz starzeje, długo starym będzie.
Zdrowie i dobre sumnienie, waż sobie nad dobre mienie.
Drugich upatrujesz, a sam tego więcej potrzebujesz.
Oszczędzać gotowego, lepiej niż szukać nowego.
Przyjaciel przytomny lepszy niż brat odległy.
Lepszy żywot łyczany niż jednwabna śmierć.
Lepiej gdy z bywa, niż gdy niedostaje. Lepiej puchać niż chuchać.
Lepsze; Chwala Bogu, niż: Dali Bóg Lepszy To masz, niż Ja dam.
Sława rzecz nie oszacowana, stoi za bogactwo.
Lepiej wczas niż poczsie.
Pamięć ludzka słaba.
Kłamcy dobrej pamięci i dowcipu mądrego
gay.
Matki dzieciom wiele pobłażają.
Radzęć w młodośći myśl o starośći. Kto śię rychłoz starzeje, długo starym będzie.
Zdrowie y dobre sumnienie, waż sobie nad dobre mienie.
Drugich upatrujesz, a sam tego więcey potrzebuiesz.
Oszczędzać gotowego, lepiey niż szukać nowego.
Przyjaciel przytomny lepszy niź brat odległy.
Lepszy żywot łyczany niż jednwabna śmierć.
Lepiey gdy z bywa, niż gdy niedostaie. Lepiey puchać niż chuchać.
Lepsze; Chwala Bogu, niż: Dali Bog Lepszy To masz, niż Ja dam.
Sława rzecz nie oszacowana, stoji za bogactwo.
Lepiey wczas niż poczśie.
Pamięć ludzka słaba.
Kłamcy dobrey pamięci y dowcipu mądrego
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 89
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
nie bezpieczna.
Odmian na świecie pełno.
Nie radaby Koza do rzeźnika, ale musi.
Przeciwna rzecz przy przeciwnej więcej się wydawa.
Na swym szczęściu żaden nie przestaje. Bywszy z Ojca malarzem, zachciał też być pisarzem.
Zazdrość z cudzego szczęścia pochodzi.
I na lepsza rada często się nie nadarza.
Lepsza ugoda łyczana, niż prawo żelazne.
Nalepsi pływacze napierwej utoną.
Z owocu drzewo poznać.
Na udaniu wiele należy. Nie tak lew srogi, jak go malują.
Porządna miłość w przód sobie dobrze czyni.
Inaczej mówi, a inaczej myśli.
Jeden błazen wielu poczyni.
Próżnowanie okazją do złego.
Jaje chce być mędrsze niż Kokosz
nie bespieczna.
Odmian na świecie pełno.
Nie radaby Koza do rzeźnika, ale muśi.
Przeciwna rzecz przy przeciwnej więcey śię wydawa.
Na swym szczęśćiu żaden nie przestaje. Bywszy z Oyca malarzem, zachciał też być pisarzem.
Zazdrość z cudzego szczęśćia pochodzi.
Y na lepsza rádá często śię nie nadarza.
Lepsza ugoda łyczana, niż prawo żelazne.
Nalepśi pływacze napierwey utoną.
Z owocu drzewo poznać.
Na udaniu wiele należy. Nie tak lew srogi, jak go malują.
Porządna miłość w przod sobie dobrze czyni.
Inaczey mowi, a inaczey myśli.
Jeden błazen wielu poczyni.
Prożnowanie okazyą do złego.
Jaje chce być mędrsze niż Kokosz
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 126
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
-li takie kazanie być, jako przedmowa. Ze trzech części złożona każda oracja: Początek, drugi środek, trzecia konkluzyja. Niech, kto co chce, obiera, wziąwszy na egzamen: W moich uszu ze wszytkich trzech najmilsze Amen. Długa przedmowa świerzbi, narracja boli, Czekana konkluzyja z obojga wyzwoli. 143. ŁYCZANA POMOC
Darmo furman w złym razie, jeśli mu się spada Konopny, łyczany w szlą postronek zakłada: Dopieroż się ten zerwie, i niechybnie dłużej Stać abo swój porzucić wóz musi w kałuży. Miłość boska złotym jest do nieba powrozem, Wiara i cnota końmi, grzech błotem, człek wozem. Kto złoty w grzechu
-li takie kazanie być, jako przedmowa. Ze trzech części złożona każda oracyja: Początek, drugi środek, trzecia konkluzyja. Niech, kto co chce, obiera, wziąwszy na egzamen: W moich uszu ze wszytkich trzech najmilsze Amen. Długa przedmowa świerzbi, narracyja boli, Czekana konkluzyja z obojga wyzwoli. 143. ŁYCZANA POMOC
Darmo furman w złym razie, jeśli mu się spada Konopny, łyczany w szlą postronek zakłada: Dopieroż się ten zerwie, i niechybnie dłużej Stać abo swój porzucić wóz musi w kałuży. Miłość boska złotym jest do nieba powrozem, Wiara i cnota końmi, grzech błotem, człek wozem. Kto złoty w grzechu
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 83
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
oracja: Początek, drugi środek, trzecia konkluzyja. Niech, kto co chce, obiera, wziąwszy na egzamen: W moich uszu ze wszytkich trzech najmilsze Amen. Długa przedmowa świerzbi, narracja boli, Czekana konkluzyja z obojga wyzwoli. 143. ŁYCZANA POMOC
Darmo furman w złym razie, jeśli mu się spada Konopny, łyczany w szlą postronek zakłada: Dopieroż się ten zerwie, i niechybnie dłużej Stać abo swój porzucić wóz musi w kałuży. Miłość boska złotym jest do nieba powrozem, Wiara i cnota końmi, grzech błotem, człek wozem. Kto złoty w grzechu urwał, na cóż, pytam, bawi? Złotego szukać trzeba; łykiem
oracyja: Początek, drugi środek, trzecia konkluzyja. Niech, kto co chce, obiera, wziąwszy na egzamen: W moich uszu ze wszytkich trzech najmilsze Amen. Długa przedmowa świerzbi, narracyja boli, Czekana konkluzyja z obojga wyzwoli. 143. ŁYCZANA POMOC
Darmo furman w złym razie, jeśli mu się spada Konopny, łyczany w szlą postronek zakłada: Dopieroż się ten zerwie, i niechybnie dłużej Stać abo swój porzucić wóz musi w kałuży. Miłość boska złotym jest do nieba powrozem, Wiara i cnota końmi, grzech błotem, człek wozem. Kto złoty w grzechu urwał, na cóż, pytam, bawi? Złotego szukać trzeba; łykiem
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 83
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
boża, na której, jako na zawiesie, Ciężkie drzwi zawieszono, w pierwszym interesie Niech będzie: lub zamyka, lubo je otwiera, Tę niech człek w kompani ją myślom swym przybiera. Na tym haku stoi świat, na tym swoje rzeczy Jutra niepewien człowiek niechaj ubezpieczy. O szalony rozumie! gdyż przez wszytkie czasy Łyczane przybieramy, żyjąc tu, zawiasy. Na sławie, na bogactwie, mizerny kaliko, Gruntujesz się! wszytko to okrom cnoty łyko. Przetrze się, aż twe rzeczy ruiną szkaradną Z tobą, jako drzwi z haku, do piekła przepadną. 520. RYCHŁEJ TEN ZNAJDZIE, CO SZUKA, NIŻ TEN, CO CZEKA
Kto
boża, na której, jako na zawiesie, Ciężkie drzwi zawieszono, w pierwszym interesie Niech będzie: lub zamyka, lubo je otwiera, Tę niech człek w kompani ją myślom swym przybiera. Na tym haku stoi świat, na tym swoje rzeczy Jutra niepewien człowiek niechaj ubezpieczy. O szalony rozumie! gdyż przez wszytkie czasy Łyczane przybieramy, żyjąc tu, zawiasy. Na sławie, na bogactwie, mizerny kaliko, Gruntujesz się! wszytko to okrom cnoty łyko. Przetrze się, aż twe rzeczy ruiną szkaradną Z tobą, jako drzwi z haku, do piekła przepadną. 520. RYCHŁEJ TEN ZNAJDZIE, CO SZUKA, NIŻ TEN, CO CZEKA
Kto
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 317
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, ze ich nie trzeba nigdy prać, choćby ich do skonu zażywał. Cóż, kiedy się u niego płótna dokupić nie może dla Moskalów, którzy na jego robotę ode dwu lat czekają — czeladzi nie chowa.
(24) W możdżerskim powiecie jest monastyr, gdzie czerńcy robią łyżki, talerze, kobiele, rogoże, łyczane statki, pudla, leziwa etc. Między inszem urobili żałubki, do których konia nie trzeba tylko góry, same jadą by z najcięższym ciężarem. A pod górę mają żurawia, jako u studnie; podniósszy, same postawią na górze i jadą gdzie chcą; na równinie lada wiatr popycha za koniem. Widziałem takie sanki
, ze ich nie trzeba nigdy prać, choćby ich do skonu zażywał. Cóż, kiedy się u niego płótna dokupić nie może dla Moskalów, którzy na jego robotę ode dwu lat czekają — czeladzi nie chowa.
(24) W możdżerskim powiecie jest monastyr, gdzie czerńcy robią łyżki, talerze, kobiele, rogoże, łyczane statki, pudla, leziwa etc. Między inszem urobili załubki, do których konia nie trzeba tylko góry, same jadą by z najcięższym ciężarem. A pod górę mają żurawia, jako u studnie; podniósszy, same postawią na górze i jadą gdzie chcą; na równinie leda wiatr popycha za koniem. Widziałem takie sanki
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 289
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
będziesz raczył tego trzymać zwyczaju, pewnie być może Wmść w Rejestrze ludzi nadętych wyniosłych i pysznych, jakowych był on Ajaks, który będąc przymowny od zbroje Achillesowej, swą się ręką zabił mniemając być rzeczą lepszą i słuszniejszą umrzeć, niżeli być wtórym po Ulissesie, obawiać się potrzeba żeby stej pychy nie przypadł do gardła Wmści łyczany katar. Bohatyr i Totumfacki
B. Ze mnie pysznym nazowią, namniej o to nie dbam, bym tylko honor i i sławę, w swej miał posessiej,, kto się nie oponuje przy ambicji to błazen, i żaden godnej pochwały nie dokazuje rzeczy Lepiej mieć swej Campaniej Annibala, Dresta, Pantea, Arytamanta,
będźiesz raczył tego trzymáć zwyczáiu, pewnie być może Wmść w Reiestrze ludźi nadętych wyniosłych y pysznych, iákowych był on Aiáx, ktory będąc przymowny od zbroie Achillesowey, swą się ręką zábił mniemáiąc być rzeczą lepszą y słusznieyszą vmrzeć, niżeli byc wtorym po Vlysseśie, obawiáć się potrzebá żeby ztey pychy nie przypadł do gárdła Wmśći łyczány kátar. Bohatyr y Totumfácki
B. Ze mnie pysznym názowią, namniey o to nie dbam, bym tylko honor y y sławę, w swey miał possessiey,, kto się nie opponuie przy ámbitiey to błazen, y żaden godney pochwały nie dokázuie rzeczy Lepiey mieć swey Cámpániey Annibálá, Drestá, Pantea, Arytámánthá,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 76
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
z wami, bodaj takie trybunały, Zawsze bywały. Amen. ZOILOWI
Zoile, co-ć się dzieje, iż tak nie szanujesz Moich rymów i na nie zębów nie żałujesz? Próżno kły na nie ostrzysz, muza wielka moja, A zatem naprzeciw niej srogość głupia twoja. O lada czym lada jak - i wierze łyczanej, Bez pstrocizn, jako widzisz, wiersz to jest wiązany. Nie chcę ja, nie chce Zoile, dowcipu mego Wysadzać na udanie synodu marnego. Nie godni Apollina diabli służebnicy, Takie takim, nie godni panieńskiej krynicy. Ty jeśliś nie chłop w mózgu, nie gań mojej mowy, Szanuj zębów, ma rada
z wami, bodaj takie trybunały, Zawsze bywały. Amen. ZOILOWI
Zoile, co-ć sie dzieje, iż tak nie szanujesz Moich rymów i na nie zębów nie żałujesz? Próżno kły na nie ostrzysz, muza wielka moja, A zatem naprzeciw niej srogość głupia twoja. O lada czym lada jak - i wierze łyczanej, Bez pstrocizn, jako widzisz, wiersz to jest wiązany. Nie chcę ja, nie chce Zoile, dowcipu mego Wysadzać na udanie synodu marnego. Nie godni Apollina diabli służebnicy, Takie takim, nie godni panieńskiej krynicy. Ty jeśliś nie chłop w mózgu, nie gań mojej mowy, Szanuj zębów, ma rada
Skrót tekstu: PaszkMrTrybKontr
Strona: 257
Tytuł:
Rok trybunalski
Autor:
Marcin Paszkowski
Drukarnia:
Sebastian Fabrowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
mogę i dychać, Bogdaj o takim spadku drugi raz nie słychać! Nie jedno-ć ja, siła nas na głowę leciało, Obiecuję, co żywo będzie chorowało. Przeto nam o pokoju próżno sobie radzić, Lepiej się jak naprędzej ze zdrowiem prowadzić. Albo się przyjdzie odrzec tej luterskiej wiary, Lepszy-ć żywot łyczany, niż jedwabne mary.
Słyszeć codzień to inne, wszytko złe nowiny, Częstoż tak mają nami zatykać kominy? Lada kiedy uciekaj, jakby przed Tatary, Diabeł ci to, nie pokój, według naszej wiary. Chronić się lada kogo, właśnie jako Żydzi, Porna diabłu ta wiara, jakże się jej widzi
mogę i dychać, Bogdaj o takim spadku drugi raz nie słychać! Nie jedno-ć ja, siła nas na głowę leciało, Obiecuję, co żywo będzie chorowało. Przeto nam o pokoju próżno sobie radzić, Lepiej się jak naprędzej ze zdrowiem prowadzić. Albo sie przyjdzie odrzec tej luterskiej wiary, Lepszy-ć żywot łyczany, niż jedwabne mary.
Słyszeć codzień to ine, wszytko złe nowiny, Częstoż tak mają nami zatykać kominy? Leda kiedy uciekaj, jakby przed Tatary, Diaboł ci to, nie pokój, według naszej wiary. Chronić sie leda kogo, właśnie jako Żydzi, Porna diabłu ta wiara, jakże sie jej widzi
Skrót tekstu: SynMinKontr
Strona: 205
Tytuł:
Synod ministrów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
wzakładzie/ Wygrała/ że siedziała na szerokim zadzie. Żołnierska. Dla żołnierskiej wyprawy/ przedałeś imienia/ Abyś Janie pokupił szkapy i rzemienia. Mienia przepadły/ w proch się rzemienia spadały/ Tylkoć szkapy na drugie rzemienia zostały. Mogła kiedy żelazną żołnierka być zwana/ Dziś rzemienna/ a potym snadź będzie łyczana
Żydzi. Nie miej za złe żydowi w sukni uszarganej: Podróżny lud/ do ziemi idzie obiecanej.
Żołnierstwo Marszowe. Swawolski/ Okrucieński/ Niestwora/ Wydzierstwo/ Ta szlachta/ naprzedniejsze u Marsa Rycerstwo. Cóż dobrego tak złemi sługami Mars sprawi? A wżdam nie jeden sprawy jego pięknie sławi. Głową się wszytko dzieje/
wzákłádźie/ Wygráłá/ że śiedźiáłá ná szerokim zadźie. Żołnierska. Dla żołnierskiey wypráwy/ przedałeś imienia/ Abyś Ianie pokupił szkápy y rzemienia. Mienia przepádły/ w proch śię rzemienia spádáły/ Tylkoć szkápy ná drugie rzemienia zostáły. Mogła kiedy żelázną żołnierka być zwána/ Dźiś rzemienna/ á potym snadź będźie łyczána
Żydźi. Nie miey zá złe żydowi w sukni uszárgáney: Podrożny lud/ do ziemi idźie obiecáney.
Zołnierstwo Marszowe. Swawolski/ Okrućienski/ Niestworá/ Wydźierstwo/ Tá śláchtá/ naprzednieysze u Marsá Rycerstwo. Coż dobrego ták złemi sługámi Mars spráwi? A wżdam nie ieden spráwy iego pięknie sławi. Głową śię wszytko dźieie/
Skrót tekstu: JagDworz
Strona: Eii
Tytuł:
Dworzanki
Autor:
Serafin Jagodyński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621