KONOPACKIEJ Z PANNĄ ŁYCZKÓWNĄ
Nie wiem, co za pokuta człeka w tym rozgrzesza, Jeśli prawda, że kto się żeni, zaraz wiesza. Kto się na to odważy, czy w konopnym stryczku, Mało należy, czyli wisieć mu na łyczku. Uderz czołem, Andrzeju, lub w prawo, lub w lewo: Masz łyczko, masz konopie, masz gotowe drzewo. 76 (P). BABA Z MŁOKOSEM
Starym, a nie widziałem, żeby gdzie pospołu Z cielęciem w jedno jarzmo zaprzęgano wołu; Najsnadniejsza jest równych do roboty sprzęża. Starej babie młodego zachciało się męża, Niepotrzebnie zły człowiek nabawił jej france. Widząc ją u balwierza w
KONOPACKIEJ Z PANNĄ ŁYCZKÓWNĄ
Nie wiem, co za pokuta człeka w tym rozgrzesza, Jeśli prawda, że kto się żeni, zaraz wiesza. Kto się na to odważy, czy w konopnym stryczku, Mało należy, czyli wisieć mu na łyczku. Uderz czołem, Andrzeju, lub w prawo, lub w lewo: Masz łyczko, masz konopie, masz gotowe drzewo. 76 (P). BABA Z MŁOKOSEM
Starym, a nie widziałem, żeby gdzie pospołu Z cielęciem w jedno jarzmo zaprzęgano wołu; Najsnadniejsza jest równych do roboty sprzęża. Starej babie młodego zachciało się męża, Niepotrzebnie zły człowiek nabawił jej france. Widząc ją u balwierza w
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 41
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Bodaj zabito, z lada wolę flisem, Niźli na pojedynek chodzić z infamisem. Wiem ja, co complicitas: kto prawu przeciwny,
Musi w wieży wysiedzieć, musi płacić grzywny. Ażeby nie rozumiał, że się go ja boję, Niech zniesie infamiją, pewnie mu dostoję.” 287 (F). TAK CIĄGNĄC ŁYCZKA, ŻEBY STAWAŁO RZEMYCZKA NA PANA ŁYCZKA
Niedawno szumiał, ludziom nosząc wino w cebrze. O, jak wielka odmiana: dzisia Łyczko żebrze. Nie masz się czemu dziwić, jego to natura, Kiedy się co raz ciągnie, chcąc dopędzić sznura, Aż zerwie na ostatek i tak barzo skworzy, Tak skurczy w obie stronie
Bodaj zabito, z leda wolę flisem, Niźli na pojedynek chodzić z infamisem. Wiem ja, co complicitas: kto prawu przeciwny,
Musi w wieży wysiedzieć, musi płacić grzywny. Ażeby nie rozumiał, że się go ja boję, Niech zniesie infamiją, pewnie mu dostoję.” 287 (F). TAK CIĄGNĄC ŁYCZKA, ŻEBY STAWAŁO RZEMYCZKA NA PANA ŁYCZKA
Niedawno szumiał, ludziom nosząc wino w cebrze. O, jak wielka odmiana: dzisia Łyczko żebrze. Nie masz się czemu dziwić, jego to natura, Kiedy się co raz ciągnie, chcąc dopędzić sznura, Aż zerwie na ostatek i tak barzo skworzy, Tak skurczy w obie stronie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 125
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
,
Musi w wieży wysiedzieć, musi płacić grzywny. Ażeby nie rozumiał, że się go ja boję, Niech zniesie infamiją, pewnie mu dostoję.” 287 (F). TAK CIĄGNĄC ŁYCZKA, ŻEBY STAWAŁO RZEMYCZKA NA PANA ŁYCZKA
Niedawno szumiał, ludziom nosząc wino w cebrze. O, jak wielka odmiana: dzisia Łyczko żebrze. Nie masz się czemu dziwić, jego to natura, Kiedy się co raz ciągnie, chcąc dopędzić sznura, Aż zerwie na ostatek i tak barzo skworzy, Tak skurczy w obie stronie, że nie trzeba gorzej. Póty, przypowieść uczy, pociągać rzemyczka, Jeżeli nie chcesz zerwać, póki staje łyczka. 283
,
Musi w wieży wysiedzieć, musi płacić grzywny. Ażeby nie rozumiał, że się go ja boję, Niech zniesie infamiją, pewnie mu dostoję.” 287 (F). TAK CIĄGNĄC ŁYCZKA, ŻEBY STAWAŁO RZEMYCZKA NA PANA ŁYCZKA
Niedawno szumiał, ludziom nosząc wino w cebrze. O, jak wielka odmiana: dzisia Łyczko żebrze. Nie masz się czemu dziwić, jego to natura, Kiedy się co raz ciągnie, chcąc dopędzić sznura, Aż zerwie na ostatek i tak barzo skworzy, Tak skurczy w obie stronie, że nie trzeba gorzej. Póty, przypowieść uczy, pociągać rzemyczka, Jeżeli nie chcesz zerwać, póki staje łyczka. 283
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 125
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: dzisia Łyczko żebrze. Nie masz się czemu dziwić, jego to natura, Kiedy się co raz ciągnie, chcąc dopędzić sznura, Aż zerwie na ostatek i tak barzo skworzy, Tak skurczy w obie stronie, że nie trzeba gorzej. Póty, przypowieść uczy, pociągać rzemyczka, Jeżeli nie chcesz zerwać, póki staje łyczka. 283 (F). NA GNIEWLIWEGO
Nie sama ogniem żyje salamandra, ale I ludzi wielu znajdziesz w takowym upale, Którym ustawiczny gniew chlebem i żywiołem. Jędrzeju, pewnie w piekle usrasz się popiołem, O niebie nie myśl, bo tam nie masz twojej paszy. A któż kiedy do klatki rybę sadza ptaszęj?
: dzisia Łyczko żebrze. Nie masz się czemu dziwić, jego to natura, Kiedy się co raz ciągnie, chcąc dopędzić sznura, Aż zerwie na ostatek i tak barzo skworzy, Tak skurczy w obie stronie, że nie trzeba gorzej. Póty, przypowieść uczy, pociągać rzemyczka, Jeżeli nie chcesz zerwać, póki staje łyczka. 283 (F). NA GNIEWLIWEGO
Nie sama ogniem żyje salamandra, ale I ludzi wielu znajdziesz w takowym upale, Którym ustawiczny gniew chlebem i żywiołem. Jędrzeju, pewnie w piekle usrasz się popiołem, O niebie nie myśl, bo tam nie masz twojej paszy. A któż kiedy do klatki rybę sadza ptaszęj?
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 125
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
by jemiołucha piekielnego sklepu Na takowe sikory nie stawiała lepu. 446. DO PANA LIPIEGO WE WSI LIPIE
„Jak tę wieś zową, chłopku?” „Lipa, Mości panie; Ta, co Rzemienowice pan Lipi dał za nię.” Pięknie w Lipie Lipiemu, tyloć też ma w zysku, Kiedy rzemień za łyczko da kwoli przezwisku. 447. NA PANA PICZKA, SŁUGĘ JEGOMOŚCI PANA PODKOMORZEGO SANOCKIEGO
„Proszę, jak mam zwać?” „Jestem — prawi — Piczek.” Jakby mej żenie wyszczypnął policzek. „Przyjechałem w dom Waszmości posłanem, Pan podkomorzy Stano moim panem.” Człek, widzę, słuszny, i z
by jemiołucha piekielnego sklepu Na takowe sikory nie stawiała lepu. 446. DO PANA LIPIEGO WE WSI LIPIE
„Jak tę wieś zową, chłopku?” „Lipa, Mości panie; Ta, co Rzemienowice pan Lipi dał za nię.” Pięknie w Lipie Lipiemu, tyloć też ma w zysku, Kiedy rzemień za łyczko da kwoli przezwisku. 447. NA PANA PICZKA, SŁUGĘ JEGOMOŚCI PANA PODKOMORZEGO SANOCKIEGO
„Proszę, jak mam zwać?” „Jestem — prawi — Piczek.” Jakby mej żenie wyszczypnął policzek. „Przyjechałem w dom Waszmości posłanem, Pan podkomorzy Stano moim panem.” Człek, widzę, słuszny, i z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 199
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
.
Ni tam, ni sam. Tu żle, a tam jeszcze gorzej.
Przy dworze wiele jest pochlebców.
Nie pomoże, nie zawadzi, Tak Ksiądz mówi, kiedy kadzi.
Na inszych zmowka, na siebie ni słówka.
Kto pragnie cudzego, postrada i swego.
Scudzego Konia i wśrzód błota zsiadaj. Kto cudze łyczko straci, rzemykiem swym przypłaci.
Cudzymeś wołem orał. Nie sam to z siebie masz, kto inszyć powiedział.
Cudzą pszenice ogania a jego wróble piją. Drugim dogodzić, sobie zaszkodzić.
Jednemu szydła golą, a drugiemu brzytwy niechcą.
Jedne nieszczęście drugiemu rękę podawa.
Co chcesz mieć tajemnego, miej u siebie
.
Ni tam, ni sam. Tu żle, a tam jeszcże gorzey.
Przy dworze wiele jest pochlebcow.
Nie pomoże, nie zawadźi, Tak Kśiądz mowi, kiedy kadźi.
Na inszych zmowka, na śiebie ni słowka.
Kto pragnie cudzego, postrada y swego.
Zcudzego Konia y wśrzod błota zśiaday. Kto cudze łyczko straći, rzemykiem swym przypłaći.
Cudzymeś wołem orał. Nie sam to z śiebie masz, kto inszyć powiedział.
Cudzą pszenice ogania a jego wroble piją. Drugim dogodzić, sobie zaszkodzić.
Jednemu szydła golą, a drugiemu brzytwy niechcą.
Jedne nieszcżęśćie drugiemu rękę podawa.
Co chcesz mieć tajemnego, miey u śiebie
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 9
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
się i kłopocenie z kościelnym będzie: Siła ta jaj, owa gumułek, tamta szelągów na ofertę przyniosła? Jako i kędy się podziały? I tam dalej. Nuż ubiory, ułożenie i ochędostwo jakie? Albę prawdziwie śmiechu Herodowego godną, roczny brud zasmrodzi i zaklajstruje, w rękawach terpentyną od nosa pomarszczy i pofałduje, lada łyczko pod szyją zawiąże, pasek uciesznie poreliga i opnie, stuła jak do ścięcia szyję odkryje, ornat co wszytko jako burka na bakier przyrzuci. A cóż o samej straszliwej tajemnicy Boskiej powiedzieć się może? Introib jako w cepy z ministrantem się nie zgodzi albo jak przez próg przestąpienie będzie, prędki, bełkotliwy i nieuważny. List
się i kłopocenie z kościelnym będzie: Siła ta jaj, owa gumułek, tamta szelągów na ofertę przyniosła? Jako i kędy się podziały? I tam dalej. Nuż ubiory, ułożenie i ochędostwo jakie? Albę prawdziwie śmiechu Herodowego godną, roczny brud zasmrodzi i zaklajstruje, w rękawach terpentyną od nosa pomarszczy i pofałduje, lada łyczko pod szyją zawiąże, pasek uciesznie poreliga i opnie, stuła jak do ścięcia szyję odkryje, ornat co wszytko jako burka na bakier przyrzuci. A cóż o samej straszliwej tajemnicy Boskiej powiedzieć się może? Introib jako w cepy z ministrantem się nie zgodzi albo jak przez próg przestąpienie będzie, prędki, bełkotliwy i nieuważny. List
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 228
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Włoskim.
Endywra, albo szczerbak, jest potrzebna w ogrodaach miasto sałaty w zimie. Sieją na wiosnę jąk rosadę na nowiu, na ziemi bardzo sprawnej; jak we cztery albo pięć listków wyrosnie, przesadzić ultimis Iunii, wyda nasienie, te posiać, zimowa będzie endywra, którą koło Z. Michała związuj nitką, lub łyczkiem ostróżnie, aby woda nie miała się gdzie zatrzymać, i gnoić listków; przed mrozami schowaj do miejsca ciepłego w ziemię wsadziwszy, zażywaj z pieczystym, jak sałaty. Caryophili albo Goździki, czyli proste, czyli pełne, ile flancowane, przesadzaniem bardzo częstym odmieniają się w kolorach, a tym bardziej jeśli byś nasienie ich
Włoskim.
Endiwra, albo szczerbak, iest potrzebna w ogrodaach miasto sałaty w zimie. Sieią na wiosnę iąk rosadę na nowiu, na ziemi bardzo sprawney; iak we cztery albo pięć listkow wyrosnie, przesadzić ultimis Iunii, wyda nasienie, te posiać, zimowa będzie endiwra, ktorą koło S. Michała związuy nitką, lub łyczkiem ostrożnie, aby woda nie miała się gdzie zatrzymać, y gnoić listkow; przed mrozami schoway do mieysca ciepłego w ziemię wsadziwszy, zażyway z pieczystym, iak sałaty. Caryophili albo Goździki, czyli proste, czyli pełne, ile flancowane, przesadzaniem bardzo częstym odmieniaią się w kolorach, á tym bardziey iezli byś nasienie ich
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 435
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
w Proszowicach, za pomocą bożą, Że braciej rozkazuje z chłopami na stróżą.” Widząc dobosz, że go nikt zgoła nie usłucha, Poszedł i sam spać, nim kto strzępię mu kożucha; I rotmistrz, towarzystwo kiedy się nie trwoży, Zdjąwszy zbroję ze grzbieta, znowu się położy. 199. PAN LIPI Z ŁYCZKIEM
Przyjął sobie pan Lipi Łyczka urzędnika; Ani się zawiódł, bo darł niebłazeńsko łyka. I skoro pana swego w lat kilka osuszył, Skórą i liściem jego sam siebie opuszył. 200. KTÓRE WINO NAJLEPSZE
Które wino najlepsze, mówiono u stołu. Ci, samo słodkie; drudzy, z korzeniem pospołu; Inszy chwalą klarowne
w Proszowicach, za pomocą bożą, Że braciej rozkazuje z chłopami na strożą.” Widząc dobosz, że go nikt zgoła nie usłucha, Poszedł i sam spać, nim kto strzępię mu kożucha; I rotmistrz, towarzystwo kiedy się nie trwoży, Zdjąwszy zbroję ze grzbieta, znowu się położy. 199. PAN LIPI Z ŁYCZKIEM
Przyjął sobie pan Lipi Łyczka urzędnika; Ani się zawiódł, bo darł niebłazeńsko łyka. I skoro pana swego w lat kilka osuszył, Skórą i liściem jego sam siebie opuszył. 200. KTÓRE WINO NAJLEPSZE
Które wino najlepsze, mówiono u stołu. Ci, samo słodkie; drudzy, z korzeniem pospołu; Inszy chwalą klarowne
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 634
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z jedną sobie chować/ ze dwiema przyjacielowi/ ze trzema nieprzyjacielowi/ a ze czterema przedać. B. Paulus. 1. Cor. 9. 8. 100 PROVERBIORUM POLONICORVM CENTVRIA SEPTIMA.
KTo w pełnej przyjaciela skrzywdzi/ skrzywdzi i w czym inszym. Kto się komu cudzym nie zachowa/ swojem nigdy. Kto cudze łyczko zgubi/ rzemykiem swoim przypłaci. Krzyczy by gąsior na wiosnę. Kto groch je nie wisi. Krowa która siła ryczy/ mało mleka dawa. Qui diuites sunt verborum, inopes sunt rerum. Kto muruje/ buduje. Kto z drzewa kleci/ ogień w domu nieci. Kmieca tam miłość/ gdzie przy ludziach sobie łają
z iedną sobie chowáć/ ze dwiema przyiaćielowi/ ze trzema nieprzyiaćielowi/ á ze cżteremá przedáć. B. Paulus. 1. Cor. 9. 8. 100 PROVERBIORUM POLONICORVM CENTVRIA SEPTIMA.
KTo w pełney przyiaćielá skrzywdźi/ skrzywdźi y w cżym inszym. Kto się komu cudzym nie záchowa/ swoiem nigdy. Kto cudze łycżko zgubi/ rzemykiem swoim przypłáći. Krzycży by gąsior ná wiosnę. Kto groch ie nie wiśi. Krowá ktora śiłá rycży/ máło mleká dawa. Qui diuites sunt verborum, inopes sunt rerum. Kto muruie/ buduie. Kto z drzewá kleći/ ogień w domu nieći. Kmieca tám miłość/ gdźie przy ludźiach sobie łáią
Skrót tekstu: RysProv
Strona: D2v
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618