siedmdziesiąt katów przywieźli, bo inszej liczby nie umiał.
Kościołowi nie folguje, także palić rozkazuje. Leć i ksiądz się nie wybiega: czem z dzwonnikami nie biega Po kościele, wyganiając pchły z kościoła, wymiatając: Także księdza z kościołem spalić, że pchły w kościele są. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Że go wszytkiego obsiedli i łydki u nóg obiedli.
Takieć ordynanse jego, że było się naśmiać z czego. U mnie śmiech napół z żałością, konserwacja młodością, Która tylko ratowała, a żal z głowy wybijała; Bo konwersacja jego pewnie nie sprawiła tego.
I sam ją z lada kim wiedzie; lada z chłopem to usiądzie, O pługu
siedmdziesiąt katów przywieźli, bo inszej liczby nie umiał.
Kościołowi nie folguje, także palić rozkazuje. Leć i ksiądz się nie wybiega: czem z dzwonnikami nie biega Po kościele, wyganiając pchły z kościoła, wymiatając: Także księdza z kościołem spalić, że pchły w kościele są. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Że go wszytkiego obsiedli i łydki u nóg objedli.
Takieć ordynanse jego, że było się naśmiać z czego. U mnie śmiech napół z żałością, konserwacyja młodością, Która tylko ratowała, a żal z głowy wybijała; Bo konwersacyja jego pewnie nie sprawiła tego.
I sam ją z leda kim wiedzie; lada z chłopem to usiędzie, O pługu
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 33
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
Lwowa piszą, że o nieprzyjacielu powracającym, który się 25 praeterlapsi mensis februarii od Kamieńca ruszył, nie masz dalszej innej ponowy tylko ta, iż wszędzie po szlakach konie rzucając ciągnęli ku swoim koczowiskom; co podłe konie, rzucali bez żadnego obrażenia, co zaś lepsze konie, jak który ustał albo mu gardło poderżnęli, albo łydki, żeby się na nic nie przydał. Śniatyńscy ludzie chodzili śladem nieprzyjacielskim ku Stepanowcom i dostali byli koni kilkadziesiąt, ale że bardzo znużone, wszystkie padły i nic nie przyprowadzili. Ledwo czwarta część tego nieprzyjaciela na koniach powróciła do domów, tak im bardzo konie padły. Z Zadniepra piszą, że kilkaset tylko koni tatarskich na
Lwowa piszą, że o nieprzyjacielu powracającym, który się 25 praeterlapsi mensis februarii od Kamieńca ruszył, nie masz dalszej innej ponowy tylko ta, iż wszędzie po szlakach konie rzucając ciągnęli ku swoim koczowiskom; co podłe konie, rzucali bez żadnego obrażenia, co zaś lepsze konie, jak który ustał albo mu gardło poderżnęli, albo łydki, żeby się na nic nie przydał. Śniatyńscy ludzie chodzili śladem nieprzyjacielskim ku Stepanowcom i dostali byli koni kilkadziesiąt, ale że bardzo znużone, wszystkie padły i nic nie przyprowadzili. Ledwo czwarta część tego nieprzyjaciela na koniach powróciła do domów, tak im bardzo konie padły. Z Zadniepra piszą, że kilkaset tylko koni tatarskich na
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 295
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
nią; obeszła ją dokoła i powąchała jej wnogę zadnią, odstąpiła się od niej i poszła. Ja myślę to to już nic niebędzie czyniła, jeno cośmy oczemsi poczęli mówić aż wydra znowu wstała co mi się układła była pod nogami i idzie cicho po podławiu zaszła jej znowu z tyłu kiedy ją wytnie przez łydkę charcica skoczy do drzwi wydra zanią, charcica zapiec wydra zanią, kiedy widzi że niema gdzie uciec skoczy nastoł chce wokno uderzyć, aż ją Ozarowski uchwycił za nogi dwa kieliszki jednak szlofowane zwinem stukła, A potym jak ją wypuszczono nie pokazała się do Pana choć niepojechał aż na zajutrz po obiedzie
nię; obeszła ią dokoła y powąchała iey wnogę zadnią, odstąpiła się od niey y poszła. Ia myslę to to iuz nic niebędzie czyniła, ięno cosmy oczemsi poczęli mowić asz wydra znowu wstała co mi się układła była pod nogami y idzie cicho po podławiu zaszła iey znowu z tyłu kiedy ią wytnie przez łydkę charcica skoczy do drzwi wydra zanią, charcica zapiec wydra zanią, kiedy widzi że niema gdzie uciec skoczy nastoł chce wokno uderzyć, asz ią Ozarowski uchwycił za nogi dwa kieliszki iednak szlofowane zwinęm stukła, A potym iak ią wypuszczono nie pokazała się do Pana choc niepoiechał aż na zaiutrz po obiedzie
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 253
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, W oczach pańskich oddawał, farbujący karki Ostrą szablą poganom. Żadneć by jarmarki Takiego specjału, choćbyś wszytkie fraszki Zakupił, objechawszy Paryż i Damaszki, Nie dały, jako gdybyś za miłą ojczyznę Podjętą na swym ciele synom przyniósł bliznę. Zawsze-ć śmierć mrze na tchórza (jako wilk na źrebię), Co mu łydki dygocą, zęby skaczą w gębie. Lecz by zażył i panów w polu kto marsowem, Kiedy by ich z Warszawą wziąwszy i z Krakowem, Zaniósł pod Urwiżywot albo gdzie szlak złoty, Byliżby tam dragoni, byłyżby piechoty! Lecz trudno wilkiem orać; co się łyso lągnie, Łyso ginie; kto
, W oczach pańskich oddawał, farbujący karki Ostrą szablą poganom. Żadneć by jarmarki Takiego specyjału, choćbyś wszytkie fraszki Zakupił, objechawszy Paryż i Damaszki, Nie dały, jako gdybyś za miłą ojczyznę Podjętą na swym ciele synom przyniósł bliznę. Zawsze-ć śmierć mrze na tchórza (jako wilk na źrebię), Co mu łydki dygocą, zęby skaczą w gębie. Lecz by zażył i panów w polu kto marsowem, Kiedy by ich z Warszawą wziąwszy i z Krakowem, Zaniósł pod Urwiżywot albo gdzie szlak złoty, Byliżby tam dragoni, byłyżby piechoty! Lecz trudno wilkiem orać; co się łyso lągnie, Łyso ginie; kto
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 93
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, która się tam zwali, Jednego tylko z swoich junaków stradali. A skoro kilka godzin bez wszelkiego skutku Grzmi Osman, każe się swym zmykać pomalutku; Jeśli się tam jeszcze kto morduje z tym światem, Dorznąć go, a te działa wszytkie z aparatem Wprowadzić do taboru, wygnać niedobitki, A tak podciąć giaurom twardoustym łydki. Już umilknęły działa, już nie ryczą smocy, Kiedy tyran zajadły wszytkie wywrze mocy, Żeby obóz kozacki, ze czterech stron prawie Obegnawszy, w tak strasznej wziąć go mógł kurzawie. Dopieroż Turcy wałem ruszą z góry ku nam, Tusząc, że się Kozacy, tak gęstym piorunom Oprzeć nie mogąc, albo zginęli
, która się tam zwali, Jednego tylko z swoich junaków stradali. A skoro kilka godzin bez wszelkiego skutku Grzmi Osman, każe się swym zmykać pomalutku; Jeśli się tam jeszcze kto morduje z tym światem, Dorznąć go, a te działa wszytkie z aparatem Wprowadzić do taboru, wygnać niedobitki, A tak podciąć giaurom twardoustym łydki. Już umilknęły działa, już nie ryczą smocy, Kiedy tyran zajadły wszytkie wywrze mocy, Żeby obóz kozacki, ze czterech stron prawie Obegnawszy, w tak strasznej wziąć go mógł kurzawie. Dopieroż Turcy wałem ruszą z góry ku nam, Tusząc, że się Kozacy, tak gęstym piorunom Oprzeć nie mogąc, albo zginęli
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 169
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
. Nigdy szwanku nie uzna, kogo sam Bóg strzeże: Bo jeden z tych najmitów, z Rzepnice wsi rodem, Wpadł Kozakom w garść, kiedy przed słońca zachodem Skradał się do obozu; siarczane też knoty Wydały niecnotliwe myśli i roboty. Potem widząc, że pójdzie na gorętsze pytki, Że mu pewnie popsują na abuchty łydki, Cisnął złoto i wszytkich towarzyszów wydał, Których się Osman na to najmować nie wstydał, Przyznał się do wszytkiego, co im dał we złocie, Co im więcej po takiej obiecał robocie. Odtąd pod garłem w obóz zabroniono Rusi, I siła ich niewinnie ginęło; bo musi Cokolwiek się przymieszać niesprawiedliwości, Gdzie, jako
. Nigdy szwanku nie uzna, kogo sam Bóg strzeże: Bo jeden z tych najmitów, z Rzepnice wsi rodem, Wpadł Kozakom w garść, kiedy przed słońca zachodem Skradał się do obozu; siarczane też knoty Wydały niecnotliwe myśli i roboty. Potem widząc, że pójdzie na gorętsze pytki, Że mu pewnie popsują na abuchty łydki, Cisnął złoto i wszytkich towarzyszów wydał, Których się Osman na to najmować nie wstydał, Przyznał się do wszytkiego, co im dał we złocie, Co im więcej po takiej obiecał robocie. Odtąd pod garłem w obóz zabroniono Rusi, I siła ich niewinnie ginęło; bo musi Cokolwiek się przymieszać niesprawiedliwości, Gdzie, jako
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 182
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
podali, których goniono półtorej mili, pod sam Poznań, tam ich wielu nabito i w niewolą nabrano. W kilka dni przyszedł generał Szulemburg z Saksonii w ośmiu tysięcy Sasów: tam złączywszy wojska, oblegli Poznań, ścisnęli byli mocno oblężeńców w mieście, że się już mieli poddać; konie wyganiali za miasto, ale im łydki podrzynali, żeby się na nic nie zdały. A król szwedzki wziąwszy o tem wiadomość, porzuciwszy dalszy rabunek ruskich krajów, pobiegł czemprędzej ze Lwowa na sukurs ku Poznaniowi z wszystkiem swojem wojskiem; a gdy się ku Warszawie zbliżał, król August, nie mając sił po temu do dania rezystencji tak licznej milicji szwedzkiej, pobiegł
podali, których goniono półtoréj mili, pod sam Poznań, tam ich wielu nabito i w niewolą nabrano. W kilka dni przyszedł generał Szulemburg z Saksonii w ośmiu tysięcy Sasów: tam złączywszy wojska, oblegli Poznań, ścisnęli byli mocno oblężeńców w mieście, że się już mieli poddać; konie wyganiali za miasto, ale im łydki podrzynali, żeby się na nic nie zdały. A król szwedzki wziąwszy o tém wiadomość, porzuciwszy dalszy rabunek ruskich krajów, pobiegł czémprędzéj ze Lwowa na sukurs ku Poznaniowi z wszystkiém swojém wojskiem; a gdy się ku Warszawie zbliżał, król August, nie mając sił po temu do dania rezystencyi tak licznéj milicyi szwedzkiéj, pobiegł
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 72
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849