Mnichowski, tyś naszą ozdobą Był kiedyś, miło nam bywało z tobą Dobra i licha zażyć lub w pokoju, Lub w srogim boju.
Ległeś nieboże! a twe piękne ciało W sztuki rozcięte, lubo nie zostało Zwierzom na opas, wzięli je troskliwi Bracia życzliwi.
Tu mężny Münster swego Akwilina Zwarł ostrogami, ściął w lot Moskwicina; Drugiego jeździ, lecz od strasznej zgraje Zabit zostaje.
I Namsciewicza niemniejsza ochota, Znaczna i ręki i broni robota. Ćma niezliczona i tego okryła, Z konia zwaliła.
I tyś jest zabit przy tej naszych szkodzie, Kiedyś się z nami został na odwodzie, Tameś w nierównej lec
Mnichowski, tyś naszą ozdobą Był kiedyś, miło nam bywało z tobą Dobra i licha zażyć lub w pokoju, Lub w srogim boju.
Ległeś nieboże! a twe piękne ciało W sztuki rozcięte, lubo nie zostało Zwierzom na opas, wzięli je troskliwi Bracia życzliwi.
Tu mężny Münster swego Akwilina Zwarł ostrogami, ściął w lot Moskwicina; Drugiego jeździ, lecz od strasznej zgraje Zabit zostaje.
I Namsciewicza niemniejsza ochota, Znaczna i ręki i broni robota. Ćma niezliczona i tego okryła, Z konia zwaliła.
I tyś jest zabit przy tej naszych szkodzie, Kiedyś się z nami został na odwodzie, Tameś w nierownej ledz
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 359
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
talery, a ten już się z jadu kąsa, Coraz zawiesistego pociągając wąsa, Który mu się jak puhacz na plutę odyma, A kartę jako jastrząb pazurami żdżyma. Panowie, kto przegraje, niechaj się nie gniewa A kto wygrał, z drugiego niechaj nie przedrwiewa. A cóż, by cię zabito! spodkiem do podołka Ściąłeś wnet tuza, jako złodziej czapkę z kołka. To łżesz, by cię zabito! Wej karta znaczona, Wej między nie i matka najszersza włożona. Ba i to łżesz jako pies, nie dowiedziesz tego, Jeszcze to nowe karty. Nuż jeden drugiego W gębę jak w maślny garnek. Stójcie! Oboz to tu
talery, a ten już się z jadu kąsa, Coraz zawiesistego pociągając wąsa, Ktory mu się jak puhacz na plutę odyma, A kartę jako jastrząb pazurami żdżyma. Panowie, kto przegraje, niechaj się nie gniewa A kto wygrał, z drugiego niechaj nie przedrwiewa. A coż, by cię zabito! spodkiem do podołka Ściąłeś wnet tuza, jako złodziej czapkę z kołka. To łżesz, by cię zabito! Wej karta znaczona, Wej między nie i matka najszersza włożona. Ba i to łżesz jako pies, nie dowiedziesz tego, Jeszcze to nowe karty. Nuż jeden drugiego W gębę jak w maślny garnek. Stojcie! Oboz to tu
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 451
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Każde się chyżo bierze w swoję drogę znowu: Śmierć gdzieś ku Proszowicom, bożek ku Tarnowu. Widząc z wdową młodziana, nie myślący wiele, Do strzały, chcąc co rychlej sprawić im wesele: „Wyprawuj, panie młody — rzecze — dziewosłęby!” Cóż po tym, choć trafił w cel, kiedy ów ściął zęby Od śmiertelnego bełtu. Ta została sama, Kawaler niespodziany poszedł do Abrama. Daleko w tymże czesie szczęśliwiej Śmierć gości: Kiedy z łuku ugodzi w nadstarzałe kości Strzałą kupidynową, aż mój zaraz w swaty, Do łóżka miasto trumny i miasto łopaty. 217 (D). ABRYS MIŁOŚCI
Czyj to chłopiec skrzydlaty,
, Każde się chyżo bierze w swoję drogę znowu: Śmierć gdzieś ku Proszowicom, bożek ku Tarnowu. Widząc z wdową młodziana, nie myślący wiele, Do strzały, chcąc co rychlej sprawić im wesele: „Wyprawuj, panie młody — rzecze — dziewosłęby!” Coż po tym, choć trafił w cel, kiedy ów ściął zęby Od śmiertelnego bełtu. Ta została sama, Kawaler niespodziany poszedł do Abrama. Daleko w tymże czesie szczęśliwiej Śmierć gości: Kiedy z łuku ugodzi w nadstarzałe kości Strzałą kupidynową, aż mój zaraz w swaty, Do łóżka miasto trumny i miasto łopaty. 217 (D). ABRYS MIŁOŚCI
Czyj to chłopiec skrzydlaty,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 290
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie konopnym, jako dzisia, biczem, Ostrym lecz mieczem, nachyliwszy grzbieta, Wyżeń z świątnice twojej Mahometa. Twojać to krzywda i wzgarda obrzydła, Że sprośny Turek w niej nastawiał bydła. 460. RZEMIESŁO ŚW. JÓZEFA
Czemu cieślę chciał mieć Bóg ojcem swego Syna? Żeby drzewo, gdzie ludzka poczęła się wina, Ściął; potem z tegoż drzewa i tymże toporem Krzyż albo kloc ołtarzem zbudował, na którem Zabity świat, przez jabłka śmiertelnego strucie, Żywot krwią barankową bierze przy pokucie. 461. DUSZA
Dwie nam ręce, dwie nodze, dwie oczy, dwie uszy Dawszy, przy jednej tylko Bóg zostawił duszy. Z tamtych jeżeli
nie konopnym, jako dzisia, biczem, Ostrym lecz mieczem, nachyliwszy grzbieta, Wyżeń z świątnice twojej Mahometa. Twojać to krzywda i wzgarda obrzydła, Że sprośny Turek w niej nastawiał bydła. 460. RZEMIESŁO ŚW. JÓZEFA
Czemu cieślę chciał mieć Bóg ojcem swego Syna? Żeby drzewo, gdzie ludzka poczęła się wina, Ściął; potem z tegoż drzewa i tymże toporem Krzyż albo kloc ołtarzem zbudował, na ktorem Zabity świat, przez jabłka śmiertelnego strucie, Żywot krwią barankową bierze przy pokucie. 461. DUSZA
Dwie nam ręce, dwie nodze, dwie oczy, dwie uszy Dawszy, przy jednej tylko Bóg zostawił duszy. Z tamtych jeżeli
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 388
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
acies ordinata – na straszne kapłaństwo poświęcona. Będzie i owo coś nie od rzeczy: Quid pro quo vos estis saltare, albo Seneka matrona rzymska, Petrarcha nałożnica Aurelijuszowa, Gwewara królowa neapolitańska, Katilina, Sybilla, Horacyjusz, pustelnik Synaj, Elizeusz apostoł, Dźwinglijus ewanielista, anachoreta patriarcha, Epikurus papież. Będzie: Mesyjasz ściął na ofiarę Izaka, Enoch od Hamana na królestwo hiszpańskie poświęcony, Jozue od braci do Rzymu zaprzedany. Będzie Janus in Ninive propheta, będzie archaniołem Paweł albo Mateusz, albo święty Antoni Krzciciel i Najświętsza Panna ukrzyżowana. Co mówię, śmiertelnego na wieki nie przynoszą prostym rozumom i sumnieniom owe na spowiedziach niedoskonałe, lada jakie albo
acies ordinata – na straszne kapłaństwo poświęcona. Będzie i owo coś nie od rzeczy: Quid pro quo vos estis saltare, albo Seneka matrona rzymska, Petrarcha nałożnica Aurelijuszowa, Gwewara królowa neapolitańska, Katilina, Sybilla, Horacyjusz, pustelnik Synaj, Elizeusz apostoł, Dzwinglijus ewanjelista, anachoreta patryjarcha, Epikurus papież. Będzie: Mesyjasz ściął na ofiarę Izaka, Enoch od Hamana na królestwo hiszpańskie poświęcony, Jozue od braci do Rzymu zaprzedany. Będzie Janus in Ninive propheta, będzie archaniołem Paweł albo Mateusz, albo święty Antoni Krzciciel i Najświętsza Panna ukrzyżowana. Co mówię, śmiertelnego na wieki nie przynoszą prostym rozumom i sumnieniom owe na spowiedziach niedoskonałe, lada jakie albo
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 230
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
którego rodzony synowiec, a brat starszy teraźniejszego wojewody kijowskiego, Stanisław Potocki, starosta halicki, z miłości ku stryjowi swemu, bez ordynansu hetmańskiego, z swoją chorągwią pancerną posiłkować stryja swego porwał się, który uczyniwszy ze stryjem swoim znaczną klęskę w Turkach, sam zginął, ale z wielkiem podziwieniem, bo Turczyn doiżdżając go, ściął mu głowę w misiurce, która u takiego pana niepodła być musiała; głowa z denkiem odleciała, a czepiec, że dostatni był, został na ramionach; tej głowy (jako powiadali, bom ja tego nie widział) znaleźć po tym nie mogli, ale inną do ciała przyłożyli. W tym dają znać Królowi,
którego rodzony synowiec, a brat starszy teraźniejszego wojewody kijowskiego, Stanisław Potocki, starosta halicki, z miłości ku stryjowi swemu, bez ordynansu hetmańskiego, z swoją chorągwią pancerną posiłkować stryja swego porwał się, który uczyniwszy ze stryjem swoim znaczną klęskę w Turkach, sam zginął, ale z wielkiem podziwieniem, bo Turczyn doiżdżając go, ściął mu głowę w misiurce, która u takiego pana niepodła być musiała; głowa z denkiem odleciała, a czepiec, że dostatni był, został na ramionach; tej głowy (jako powiadali, bom ja tego nie widział) znaleźć po tym nie mogli, ale inną do ciała przyłożyli. W tym dają znać Królowi,
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 63
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
że w godzinę żadnego namiotu widać nie było. Był też tam niedaleko pałac murowany, w którym pełny zastali szucharów ad instar kukiełek pieczonych, których nie brali; był w nim i lew w klatce, ale i tego nie brali, strusia zaś zastaliśmy ściętego przed namiotami wezyrskimi; jedni powiadali, że go nasz któryś ściął, drudzy, że Turczyn, aby się taka raritas Polakom nie dostawała. Tegoż tedy poranku wyprawił Król w pogoń za Wezyrem Miączyńskiego, starostę liwskiego, z pułkiem dwutysięcznym, którzy tak dojeżdżali Turków na lada przeprawie, że im aż ręce ustawali od rąbania nieprzyjaciela, a żaden się nie oparł; taki to strach na
że w godzinę żadnego namiotu widać nie było. Był też tam niedaleko pałac murowany, w którym pełny zastali szucharów ad instar kukiełek pieczonych, których nie brali; był w nim i lew w klatce, ale i tego nie brali, strusia zaś zastaliśmy ściętego przed namiotami wezyrskimi; jedni powiadali, że go nasz któryś ściął, drudzy, że Turczyn, aby się taka raritas Polakom nie dostawała. Tegoż tedy poranku wyprawił Król w pogoń za Wezyrem Miączyńskiego, starostę liwskiego, z pułkiem dwutysięcznym, którzy tak dojeżdżali Turków na lada przeprawie, że im aż ręce ustawali od rąbania nieprzyjaciela, a żaden się nie oparł; taki to strach na
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 67
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Paryszewskie za Nowym Miastem.
Idę aż na Paryszewskie Grunty, już tam nie warszewskie; Z ich cegielnie jest ulica, A przed miastem tuż kaplica; W tej Nalewajka schowano, Pojmawszy, ćwiertowano, Który do miast tak wędrował, Że Słuck, Mogilów splądrował I do Korony zamyślał, Z Łobodą cuda wymyślał; Którego potym ściął ręką Własną, gdzieś pod Bożą męką. Tego zbiwszy, pan Zamojski Przysłał go tu, hetman polski. Klasztor Ojców Kamaldulów w lesie, mila od Warszawy.
Stoję przy tym miejscu chwilę, Rzucę okiem, jak na milę, Widzę górę między lasy; Powiedzą mi: temi czasy WŁADYSŁAW IV, król polski, Tam
Paryszewskie za Nowym Miastem.
Idę aż na Paryszewskie Grunty, już tam nie warszewskie; Z ich cegielnie jest ulica, A przed miastem tuż kaplica; W tej Nalewajka schowano, Poimawszy, ćwiertowano, Który do miast tak wędrował, Że Słuck, Mogilów splądrował I do Korony zamyślał, Z Łobodą cuda wymyślał; Którego potym ściął ręką Własną, gdzieś pod Bożą męką. Tego zbiwszy, pan Zamojski Przysłał go tu, hetman polski. Klasztor Ojców Kamaldulów w lesie, mila od Warszawy.
Stoję przy tym miejscu chwilę, Rzucę okiem, jak na milę, Widzę górę między lasy; Powiedzą mi: temi czasy WŁADYSŁAW IV, król polski, Tam
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 102
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
Wojnyś jak żyw nie służył, wodyś nie pił w Dniestrze; Nie wiem, jeślibym się dziś w żołnierskim regiestrze Domu twego doczytał; wino a gorzałka Tchórza w polu, w kościele urobiły śmiałka. Lepszy ten szlachcic, co nim został w tym półroczu, Co w hetmańskich na harcu poganina oczu Wziął albo ściął, i tego honoru się dobił, Co w tobie zginął, co się twój przodek nim zdobił. Jeśli z tego, co dajesz na wojsko podatki — Dają Żydzi i kupcy z tobą do tej składki; Wżdy i ci wojnę służą i noszą muszkiety: Skłamałeś, kmiecie twoi wojsku płacą, nie ty; Jeszcze
Wojnyś jak żyw nie służył, wodyś nie pił w Dniestrze; Nie wiem, jeślibym się dziś w żołnierskim regiestrze Domu twego doczytał; wino a gorzałka Tchórza w polu, w kościele urobiły śmiałka. Lepszy ten szlachcic, co nim został w tym półroczu, Co w hetmańskich na harcu poganina oczu Wziął albo ściął, i tego honoru się dobił, Co w tobie zginął, co się twój przodek nim zdobił. Jeśli z tego, co dajesz na wojsko podatki — Dają Żydzi i kupcy z tobą do tej składki; Wżdy i ci wojnę służą i noszą muszkiety: Skłamałeś, kmiecie twoi wojsku płacą, nie ty; Jeszcze
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 588
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Miecza się tylko katowskiego lęka, Komu tu żywot jego bierze wina; Daleko mniejsza potyka go męka, Że już wie pewnie czas, kiedy go ścina. Rodząc się każdy człek na placu klęka, Nie wiedząc, rychło przyjdzie nań godzina, Pod niezliczonych gdzie katów zamachem Drży ustawicznym przez cały wiek strachem. Jakby drugiego ściął, kiedy się łyśnie, Kiedy w pełnej dżdżu grzmot się ozwie chmurze; Rozumiejąc, że nań godzi umyśnie, Nie śmie piorunem dostawać w posturze. Drugi do sklepów najgłębszych się ciśnie, Że go ten postrzał nie dosięże w murze; Nie wie, że z deszcza, jeśli śmierci winny, Jako przypowieść, ucieka
Miecza się tylko katowskiego lęka, Komu tu żywot jego bierze wina; Daleko mniejsza potyka go męka, Że już wie pewnie czas, kiedy go ścina. Rodząc się każdy człek na placu klęka, Nie wiedząc, rychło przyjdzie nań godzina, Pod niezliczonych gdzie katów zamachem Drży ustawicznym przez cały wiek strachem. Jakby drugiego ściął, kiedy się łyśnie, Kiedy w pełnej dżdżu grzmot się ozwie chmurze; Rozumiejąc, że nań godzi umyśnie, Nie śmie piorunem dostawać w posturze. Drugi do sklepów najgłębszych się ciśnie, Że go ten postrzał nie dosięże w murze; Nie wie, że z deszcza, jeśli śmierci winny, Jako przypowieść, ucieka
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 602
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987