, i dodajcie wymowy, Bym mógł wyrazić nie tak okrągłymi słowy, Jako skutecznymi to, co w ruskiej krainie Prze naszę nieopatrzność, prze nasz nierząd ginie Miłej ojczyźnie synów. A ono poganin Cygan, Wołoszyn wpada i prędki Tatarzyn Jak szarańcza, pustosząc, z gruntu wywracając Liche wioseczki nasze, a w nich lud ścinając. A my, jak omamieni, patrząc nie widziemy, Że stąd co rok, to barziej i z inąd giniemy. I mniemamy, żeśmy już pokój udziałali,
Gdyśmy tak wiele praw na sejmiech popisali O rządzie żołnierskim, o wolnościach szlacheckich, O urzędach koronnych, o kupiach niemieckich, O sosiech od przekupni
, i dodajcie wymowy, Bym mógł wyrazić nie tak okrągłymi słowy, Jako skutecznymi to, co w ruskiej krainie Prze naszę nieopatrzność, prze nasz nierząd ginie Miłej ojczyźnie synów. A ono poganin Cygan, Wołoszyn wpada i prędki Tatarzyn Jak szarańcza, pustosząc, z gruntu wywracając Liche wioseczki nasze, a w nich lud ścinając. A my, jak omamieni, patrząc nie widziemy, Że stąd co rok, to barziej i z inąd giniemy. I mniemamy, żeśmy już pokój udziałali,
Gdyśmy tak wiele praw na sejmiech popisali O rządzie żołnierskim, o wolnościach szlacheckich, O urzędach koronnych, o kupiach niemieckich, O sosiech od przekupni
Skrót tekstu: StarVotBar_I
Strona: 306
Tytuł:
Votum o naprawie Rzeczypospolitej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
trwoga. Przez psalmy imię Jego wychwalamy A głośno wszyscy do nieba śpiewamy, Jako Bóg ze dna morze ugrontował, Jak je wielkością dziwnych ryb darował, Jako On w morzu i w niebie panuje, A jemu wszystko pilnie usługuje. Takieśmy psalmy natenczas śpiewali I temiśmy się wszyscy zabawiali. A okręt leciał zarównie z wiatrami Ścinając wały przed sobą piersiami, Tak iż z nich piana jako sól wstawała, A od sztaby się jak piasek sypała. Styrnik roztropny kompasa pilnował, Jak ma sterować — w nim się przypatrował, Żeby nie zbłądził z prostej drogi kędy, Pilnie uważał i poglądał wszędy. Bosmani zasię i majtkowie mali Sznury do rejów przypięte trzymali
trwoga. Przez psalmy imię Jego wychwalamy A głośno wszyscy do nieba śpiewamy, Jako Bóg ze dna morze ugrontował, Jak je wielkością dziwnych ryb darował, Jako On w morzu i w niebie panuje, A jemu wszystko pilnie usługuje. Takieśmy psalmy natenczas śpiewali I temiśmy się wszyscy zabawiali. A okręt leciał zarównie z wiatrami Ścinając wały przed sobą piersiami, Tak iż z nich piana jako sól wstawała, A od sztaby się jak piasek sypała. Styrnik roztropny kompasa pilnował, Jak ma sterować — w nim się przypatrował, Żeby nie zbłądził z prostej drogi kędy, Pilnie uważał i poglądał wszędy. Bosmani zasię i majtkowie mali Sznury do rejów przypięte trzymali
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 101
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
unowicki, Jacek Łaboski sołtys bielański, Tymko sołtys bielański, Seman przysiężny bielański, Hawryło Kołodziej bielański przysiężny i gromady z obu stron, tak z Leszczyn, jako z Bielanki. — s. 410 O lasy zaś bielańskie przykazała przy wyższym dekrecie wielmożna jejmość dobrodzika surowo, aby ich leszczynianie nie psowali, kopiąc i ścinając drzewa, pod winą pańską grzywien piętnastu i plag 30, kto by się ważył w lesie bielańskim z Leszczyn rąbać i psować drzewo. 1168. s. 421
W roku 1707 dnia 1 października. — Ponieważ przy bytności wielmożnej jejmości paniej sędzinej ziemskiej krakowskiej, paniej dziedzicznej, nie stanęli do sądu sołtysów trzech, bielański Tymko
unowicki, Jacek Łaboski sołtys bielański, Tymko sołtys bielański, Seman przysiężny bielański, Hawryło Kołodziej bielański przysiężny i gromady z obu stron, tak z Leszczyn, jako z Bielanki. — s. 410 O lasy zaś bielańskie przykazała przy wyższym dekrecie wielmożna jejmość dobrodzika surowo, aby ich leszczynianie nie psowali, kopiąc i ścinając drzewa, pod winą pańską grzywien piętnastu i plag 30, kto by sie ważył w lesie bielańskim z Leszczyn rąbać i psować drzewo. 1168. s. 421
W roku 1707 dnia 1 października. — Ponieważ przy bytności wielmożnej jejmości paniej sędzinej ziemskiej krakowskiej, paniej dziedzicznej, nie stanęli do sądu sołtysów trzech, bielański Tymko
Skrót tekstu: KsKlim_1
Strona: 355
Tytuł:
Księga sądowa kresu klimkowskiego_1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1702 a 1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwik Łysiak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
murowanego mostu aż po pomienione klasztory poszli w popiół.
Przed wieczorem po tej akcji obrócił się nieprzyjaciel górami na gościniec junowski i tam przez noc paląc bliskie wioski nocował. W sobotę ku Komarnu jakoby nawrócił i poszedł ku Dniestrowi mimo Żydaczów, w poniedziałek i wtorek koło Wojniłowa, Strzelisk, Podkamiema, Młynisk i Żurawna grasował, ścinając ludzi i bydło nad zwyczaj swój a potem dalej Pokuciem do domu wracając się. Na wiosnę zas samego tu chana z większymi ordami obiecują. 36 Ze Lwowa, 23 II 1695
Nieprzyjaciel już się ex finibus wybrał w pole. W ludziach nie tak wielką uczynił szkodę, którzy zawczasu sub securitatem fortec pouchodzili ale wsi ogniem
murowanego mostu aż po pomienione klasztory poszli w popioł.
Przed wieczorem po tej akcyi obrócił się nieprzyjaciel górami na gościniec junowski i tam przez noc paląc bliskie wioski nocował. W sobotę ku Komarnu jakoby nawrócił i poszedł ku Dniestrowi mimo Żydaczow, w poniedziałek i wtorek koło Wojniłowa, Strzelisk, Podkamiema, Młynisk i Żurawna grasował, ścinając ludzi i bydło nad zwyczaj swoj a potem dalej Pokuciem do domu wracając się. Na wiosnę zas samego tu chana z większymi ordami obiecują. 36 Ze Lwowa, 23 II 1695
Nieprzyjaciel już się ex finibus wybrał w pole. W ludziach nie tak wielką uczynił szkodę, którzy zawczasu sub securitatem fortec pouchodzili ale wsi ogniem
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 373
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
, Gdy taką o me zdrowie bojaźń pokazujesz.
XXXIX.
Wspomni sobie, jakom ja silny pułk przełomił Z wojska twojego mężów, gdym przedniejszych gromił Bez szable, bez koncerza, jedną sztuką kija; A przecię niejednemu z twoich spadła szyja, Stracona oraz z głową, na ziemi została I piasek krwawy, zęby ścinając, kąsała. Przyzna Gradas, choć go wstyd, że beł więźniem mojem: Będzie i Rugier, z męstwem choć wylata swojem.
XL.
Przyzna Gradas, chociaby nie chciał, bo wie o tem Izoler, któryć wszytkę powie prawdę o tem; Więc i Sakrypant przy niem z Cyrkas zawołany, Gryfon sławny,
, Gdy taką o me zdrowie bojaźń pokazujesz.
XXXIX.
Wspomni sobie, jakom ja silny pułk przełomił Z wojska twojego mężów, gdym przedniejszych gromił Bez szable, bez koncerza, jedną sztuką kija; A przecię niejednemu z twoich spadła szyja, Stracona oraz z głową, na ziemi została I piasek krwawy, zęby ścinając, kąsała. Przyzna Gradas, choć go wstyd, że beł więźniem mojem: Będzie i Rugier, z męstwem choć wylata swojem.
XL.
Przyzna Gradas, chociaby nie chciał, bo wie o tem Izoler, któryć wszytkę powie prawdę o tem; Więc i Sakrypant przy niem z Cyrkas zawołany, Gryfon sławny,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 413
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Konicki z kozakami bardzo dobrze gościł bo Ordy co lepsze powychodziły były pod Wjeden Miał tedy czas palił ścinał jeżeli mu się oponowała jaka Watacha zebranej Ordy Wojska mu co raz przybywało bo niewolników tam już zasiedziałych tak wiele poodbierał drudzy dobrowolnie co dalsi do niego uchodzili usłyszawszy o Wojsku Chrześcijańskim, Cuda robili Kozacy nikomu niefolgując Białogłowy ścinając dzieci rozdzierając i cokolwiek najgorszego wyrządzając im tak udawano że tam tego Gatunku położył na Trzykroć sto Tysięcy i już tam chodził sobie Marsem nikogo się nieobawiając. Aż kiedy już z Węgier Han powracał przebrano Trzydzieści Tysięcy Ordy co lepszej i nie tak jako insi i posłano na odsiecz i Turków było coś znimi dał im
Konicki z kozakami bardzo dobrze goscił bo Ordy co lepsze powychodziły były pod Wieden Miał tedy czas palił scinał iezeli mu się opponowała iaka Watacha zebraney Ordy Woyska mu co raz przybywało bo niewolnikow tam iuz zasiedziałych tak wiele poodbierał drudzy dobrowolnie co dalsi do niego uchodzili usłyszawszy o Woysku Chrzescianskim, Cuda robili Kozacy nikomu niefolguiąc Białogłowy scinaiąc dzieci rozdzieraiąc y cokolwiek naygorszego wyrządzaiąc im tak udawano że tam tego Gatunku połozył na Trzykroć sto Tysięcy y iuz tam chodził sobie Marsem nikogo się nieobawiaiąc. Asz kiedy iuz z Węgier Han powracał przebrano Trzydziesci Tysięcy Ordy co lepszey y nie tak iako insi y posłano na odsiecz y Turkow było cos znimi dał im
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 276v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
tę rzecz na którą patrzy być inakszą a niżeli jest/ jako to gdy kto widząc człowieka/ rozumie że osła/ abo wilka widzi/ wszakże przedsię każdy z nich nie traci swej postaci/ chociaj się oczy mylą/ i inszą rzecz być/ aniżeli jest uznawają. Tak symon czarownik zmamił oczy Neronowe i takowskie/ który ścinając barana/ rozumiał że ściął Symona/ co wszytko działo się przez omamienie oczu szatańską sprawą. Także czytamy o Z. Makarym Egipskim pustelniku/ jako wspomina Wincencius w historyjej swojej. Iż gdy Egipczyk niejaki zapalony był miłością przeciw cudzej żenie a pożądliwości swojej żadnym sposobem nie mógł dosyć uczynić/ dla ego że ona wiary małżeńskiej statecznie
tę rzecz ná ktorą pátrzy bydź inákszą á niżeli iest/ iáko to gdy kto widząc człowieká/ rozumie że osłá/ ábo wilká widźi/ wszákże przedsię káżdy z nich nie tráci swey postáći/ choćiay się oczy mylą/ y inszą rzecż bydź/ ániżeli iest vznawáią. Ták symon czárownik zmamił oczy Neronowe y tákowskie/ ktory śćináiąc báráná/ rozumiał żę śćiął Symoná/ co wszytko dźiało się przez omamienie oczu szátáńską spráwą. Tákże czytamy o S. Mákárym AEgyptskim pustelniku/ iáko wspomina Wincencius w historyey swoiey. Iż gdy AEgyptczyk nieiáki zápalony był miłośćią przećiw cudzey żenie á pożądliwośći swoiey żadnym sposobem nie mogł dosyć vczynić/ dla ego że oná wiáry máłżeńskiey státecznie
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 439
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614