to nie potrzeba ważyć: Tamta chciała uciechy przy potrzebie zażyć, Ta nie dba o zabawę, dosyć, dosyć trzy dni, I to siła, dosyć jest trzy razy tej brydni; Dalej kąsa dryganta i nogami pierze. Użytsze białegłowy daleko w tej mierze: Choć tylko druga brzuchem nie dosiągnie nosa, Nie odrzuci, ściśnieli rączkę jej, młokosa. Apetyt im do jabłka macierzyński wadzi, Że tu rozum igranej naturze nie radzi, Ale na cóż ich drażnić. Moja dziś Kasandra Po to się do twojego spieszy Aleksandra, Żeby mu podobnego na marsowe trwogi Cyllara, twemu drużbie, rodziła pod nogi. Odsłuży-ć. Jeszczem rzeczy
to nie potrzeba ważyć: Tamta chciała uciechy przy potrzebie zażyć, Ta nie dba o zabawę, dosyć, dosyć trzy dni, I to siła, dosyć jest trzy razy tej brydni; Dalej kąsa dryganta i nogami pierze. Użytsze białegłowy daleko w tej mierze: Choć tylko druga brzuchem nie dosiągnie nosa, Nie odrzuci, ściśnieli rączkę jej, młokosa. Apetyt im do jabłka macierzyński wadzi, Że tu rozum igranej naturze nie radzi, Ale na cóż ich drażnić. Moja dziś Kasandra Po to się do twojego spieszy Aleksandra, Żeby mu podobnego na marsowe trwogi Cyllara, twemu drużbie, rodziła pod nogi. Odsłuży-ć. Jeszczem rzeczy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 174
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
płaszczem wytartym podszewki. 303. EPITALAMIUM JEGOMOŚCI PANU STAROŚCIE WSCHOWSKIEMU Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ WOJEWODZIANKĄ RUSKĄ JABŁONOWSKĄ, I JEGOMOŚCI PANU WOJEWODZIE PODLASKIEMU Z JEJMOŚCIĄ KSIĘŻNĄ WIŚNIOWIECKĄ, OBIEMA LESZCZYŃSKIM, NA Koronacji KRÓLESTWA ICHMOŚCI
Bliskiej znak wiosny i żyznego lata: Drzewo się z drzewem dobrowolnie splata. Puknęła jabłoń, gotują się wiśnie, Kiedy krzewista leszczyna je ściśnie, Która, jako mi wieszcze wróży serce, Nie po jednemu, po dwie da jąderce, Rodzący między wiekopomne Lechy Miasto skorupy w żelazie orzechy. Przyrodzenie jest takiego owocu, Że w którymkolwiek naszczepisz go klocu, Lubo to w wiśni, lubo to w jabłoni, Tak jędrzny korzeń aplikuje do niej, Że ani jabłka
płaszczem wytartym podszewki. 303. EPITALAMIUM JEGOMOŚCI PANU STAROŚCIE WSCHOWSKIEMU Z JEJMOŚCIĄ PANNĄ WOJEWODZIANKĄ RUSKĄ JABŁONOWSKĄ, I JEGOMOŚCI PANU WOJEWODZIE PODLASKIEMU Z JEJMOŚCIĄ KSIĘŻNĄ WIŚNIOWIECKĄ, OBIEMA LESZCZYŃSKIM, NA KORONACJEJ KRÓLESTWA ICHMOŚCI
Bliskiej znak wiosny i żyznego lata: Drzewo się z drzewem dobrowolnie splata. Puknęła jabłoń, gotują się wiśnie, Kiedy krzewista leszczyna je ściśnie, Która, jako mi wieszcze wróży serce, Nie po jednemu, po dwie da jąderce, Rodzący między wiekopomne Lechy Miasto skorupy w żelezie orzechy. Przyrodzenie jest takiego owocu, Że w którymkolwiek naszczepisz go klocu, Lubo to w wiśni, lubo to w jabłoni, Tak jędrzny korzeń aplikuje do niej, Że ani jabłka
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 320
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
depozyt znaczy naleziony. Aż skoro go obudzi, dosiągnąwszy brody, Miasto skrzynie, z skarbami co prędzej do wody. 391. OMYŁKA
W Lubczu stanął, z Warszawy jechawszy dzień cały, Radziwił, kędy księżna z Dębowską już spały W jednym łóżku; więc cicho rozkazawszy młodzi, W nocnym tylko kożuszku do pokoju wchodzi. Ściśnie rękę Dębowskiej; ta w bliskiej izdebce Czując męża, rozumie, że do niego szepce: „Dlaboga, narobimy zaś jakiegoś cudu, Ocknie się księżna, bowiem o panu ni dudu.” Z łóżka potem na ziemi, jako w stadle bywa, Niechcąc zażyła chleba z inszego pieczywa. Ów wyszedszy, jakoby dopiero
depozyt znaczy naleziony. Aż skoro go obudzi, dosiągnąwszy brody, Miasto skrzynie, z skarbami co prędzej do wody. 391. OMYŁKA
W Lubczu stanął, z Warszawy jechawszy dzień cały, Radziwił, kędy księżna z Dębowską już spały W jednym łóżku; więc cicho rozkazawszy młodzi, W nocnym tylko kożuszku do pokoju wchodzi. Ściśnie rękę Dębowskiej; ta w bliskiej izdebce Czując męża, rozumie, że do niego szepce: „Dlaboga, narobimy zaś jakiegoś cudu, Ocknie się księżna, bowiem o panu ni dudu.” Z łóżka potem na ziemi, jako w stadle bywa, Niechcąc zażyła chleba z inszego pieczywa. Ów wyszedszy, jakoby dopiero
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 354
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
światły ustępują swemi. Ukłonił się królowi, kontent na uchwale Niebieskiej dyrekcji, i fortuny dziale, A ten nie Garamanty, ani ostatniemi Słupy mógł się pomierzyć Herkulesowemi. Tedy grom on północy słyszeć było tęgi, Gdy danej nie strzymawszy wiary i przysięgi, Siewior Moskwa zwojuje, i porożem hardem W górę trzęsąc, Smoleńsko pasem ściśnie twardym. Przyszło znosić teatra, przyszło triumfalne Zmiatać łuki, a w ogień i burze tak walne Iść co prędzej, po szrankach gry niedokończone Zostawiwszy i w bramach bobki w pół zielone. Co jego tego za żal, orły latające, Gdy i serca we wszystkich widział pałające, Starszych dwu przed innymi złote trzęsąc klawy,
światły ustępują swemi. Ukłonił się królowi, kontent na uchwale Niebieskiej dyrekcyi, i fortuny dziale, A ten nie Garamanty, ani ostatniemi Słupy mógł się pomierzyć Herkulesowemi. Tedy grom on północy słyszeć było tęgi, Gdy danej nie strzymawszy wiary i przysięgi, Siewior Moskwa zwojuje, i porożem hardem W górę trzęsąc, Smoleńsko pasem ściśnie twardym. Przyszło znosić teatra, przyszło tryumfalne Zmiatać łuki, a w ogień i burze tak walne Iść co prędzej, po szrankach gry niedokończone Zostawiwszy i w bramach bobki w pół zielone. Co jego tego za żal, orły latające, Gdy i serca we wszystkich widział pałające, Starszych dwu przed innymi złote trzęsąc klawy,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 42
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Ledwie tak jedno lernejskiemu smoku, Szlachetne orle było ku obroku. A jednak tyran siłą swą pijany, Na garść ich ludzi nieraz wyuzdany, Doznawał z klęską i krwawym zwycięstwem, Że im nie równał i sercem i męstwem. Komu po dziś dzień przy trackim Bosforze, Hak twój nieznany sarmacki Hektorze? Kto idąc tędy nie ściśnie ramiony, Żeś tam umierał trzy dni zawieszony! Ciężkości twojej same litowały Morza, i głuche hellespontskie skały. Toli kupressem katafalk natkniony, I słup pamięci wiecznej wystawiony. Żałował i sam poganin urody, Skąd cięższe złota ślubował nagrody, Żebyś przynajmniej uniesiony jakim Jego chciał wyznać Mahometa znakiem. Ty jako łabęć nieutulonemi
Ledwie tak jedno lernejskiemu smoku, Szlachetne orle było ku obroku. A jednak tyran siłą swą pijany, Na garść ich ludzi nieraz wyuzdany, Doznawał z klęską i krwawem zwycięstwem, Że im nie równał i sercem i męstwem. Komu po dziś dzień przy trackim Bosforze, Hak twój nieznany sarmacki Hektorze? Kto idąc tędy nie ściśnie ramiony, Żeś tam umierał trzy dni zawieszony! Ciężkości twojej same litowały Morza, i głuche hellespontskie skały. Toli kupressem katafalk natkniony, I słup pamięci wiecznej wystawiony. Żałował i sam poganin urody, Zkąd cięższe złota ślubował nagrody, Żebyś przynajmniej uniesiony jakim Jego chciał wyznać Machometa znakiem. Ty jako łabęć nieutulonemi
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 52
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, o jasny strażniku Sylwanie. Miło mu, gdzie się zieleni Wdzięczna trawa, w jodłowej przesypiać się cieni. Gdzie ze żródeł wody huczą Lekkim szumem, a w brzegach Nereidy mruczą. Gdzie i dzięby kwilą w lesie, Która oczom muzyka pożądny sen niesie. Cóż? gdy na świat spuści śniegi, I cierpliwym Jupiter ściśnie lodem brzegi, Już on ze psy po krzewinie
Cieka, i na parkany duże goni świnie. Już sieci na soszkach w doły, W stegnach miece zakrytą zdradę na kwiczoły. Już chyże szczuje zające, I żórawie z zamorza goście przychodzące. Ktoli, gdy się tak spracuje, Niezbyty w sobie miłości ogień poczuje? Cnotliwa
, o jasny strażniku Sylwanie. Miło mu, gdzie się zieleni Wdzięczna trawa, w jodłowej przesypiać się cieni. Gdzie ze żródeł wody huczą Lekkim szumem, a w brzegach Nereidy mruczą. Gdzie i dzięby kwilą w lesie, Która oczom muzyka pożądny sen niesie. Cóż? gdy na świat spuści śniegi, I cierpliwym Jupiter ściśnie lodem brzegi, Już on ze psy po krzewinie
Cieka, i na parkany duże goni świnie. Już sieci na soszkach w doły, W stegnach miece zakrytą zdradę na kwiczoły. Już chyże szczuje zające, I żórawie z zamorza goście przychodzące. Ktoli, gdy się tak spracuje, Niezbyty w sobie miłości ogień poczuje? Cnotliwa
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 93
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
est enim aapudDominum DEVM nostrum, iniquitas, nec personarum acceptio, nec cupido munerum. Nie ujdziesz go. Abd:4. DEVS iudex fortis gdzie się rzucisz dosięże cię. Isa:3. Si inter sydera posueris nidum tuum, inde detraham te dicit Dominus. Wielki ten Orzeł co raz w swe spony wziąwszy ściśnie/ nikt mu nie wydrze. Tenebit praedam et amplexabitur, et non erit qui eruat. Nie ubłagasz go. Psal: 7. DEVS iudex patiens Wycieki już zegarek naznaczonej godziny/ godziny wymierzonej nad tobą cierpliwości/ już go przewrocono na czas i miarę nie odproszonej sprawieśliwości co mówię przewrocono? ach go już stłuczono/ w
est enim aapudDominum DEVM nostrum, iniquitas, nec personarum acceptio, nec cupido munerum. Nie uydźiesz go. Abd:4. DEVS iudex fortis gdźie się rzućisz dosięże ćię. Isa:3. Si inter sydera posueris nidum tuum, inde detraham te dicit Dominus. Wielki ten Orzeł co raz w swe spony wźiąwszy śćiśnie/ nikt mu nie wydrze. Tenebit praedam et amplexabitur, et non erit qui eruat. Nie ubłagasz go. Psal: 7. DEVS iudex patiens Wyćieki iuż zegarek náznaczoney godźiny/ godźiny wymierzoney nad tobą ćierpliwośći/ iuż go przewrocono ná czas y miárę nie odproszoney sprawiesliwośći co mowię przewrocono? ach go iuż stłuczono/ w
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 150
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
takiego Widział kiedy pod Ossą? I w Poliońskiego Wierzchu śniegach? O gdyby to moje staranie Inszy widział Achilles! Tu nad spodziewanie Zmiękczony, twarz weselszą i wzrok mniej surowy Pokaże; więc na radzie przestać wpół gotowy, Już lżejszą szaty one od siebie odpycha Ręką. A Matka zatym przymuszając z cicha, Chcącego: mile ściśnie; i kark mężny chyli, Przykre łamiąc ramiona. Potym w małej chwili Ubranemu włos trefi, i klejnoty kładzie Z szyje swojej na jego; także jako wskładzie Ma się trzymać, w chodzeniu jako, jako w mowie: Napomina. Takim więc w rzemieślnicej głowie Sposobem umyślone obrazów figury, Żywej z rak nabywają i
tákiego Widźiał kiedy pod Ossą? Y w Poliońskiego Wierzchu śniegách? O gdyby to moie stáránie Inszy widźiał Achilles! Tu nád spodźiewánie Zmiękczony, twarz weselszą y wzrok mniey surowy Pokaże; więc na rádźie przestáć wpoł gotowy, Iuż lżeyszą száty one od śiebie odpycha Ręką. A Mátká zátym przymuszáiąc z cichá, Chcącego: mile śćiśnie; y kárk mężny chyli, Przykre łámiąc rámioná. Potym w máłey chwili Vbránemu włos trefi, y kleynoty kłádźie Z szyie swoiey ná iego; tákże iáko wskłádźie Má się trzymáć, w chodzeniu iáko, iáko w mowie: Napomina. Tákim więc w rzemieślnicey głowie Sposobem umyślone obrázow figury, Zywey z rak nábywáią y
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 121
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
wiemy niemaśli na ten czas takiej komunicacji Signorũ Wszakże Simon Magus w Rzymie/ przy bytności Piotra Świętego/ gdy swoje Czarnoksięskie egzorcyzmy nad umarłym w oczach wszystkich Rzymian czyni/ on trup potrząsał głową z podziwieniem wszystkich. Nie jest to tedy demonstratia pewna/ bo może być jakoż i bywa z innej przyczyny/ gdy mu ściśnie głowę schorzałą ręką/ co i sami chorrzy przyznawają/ z aprehensiej/ i zinnych przyczyn. Nie pewny to tedy jest i powinny znak/ trzęsie głową przy egzorcyzmie/ ergo z czarowany. Patrzałem na jednego Kapłana/ o którym także koniecznie rozumiano że sczarowany/ bo głową potrząsał/ gdy go frasunek zbytni i nagły
wiemy niemásli ná ten czás tákiey communicátiey Signorũ Wszákże Simon Magus w Rzymie/ przy bytnośći Piotrá Swiętego/ gdy swoie Czarnokśięskie exorćizmy nad vmárłym w oczách wszystkich Rzymian czyni/ on trup potrząsał głową z podźiwieniem wszystkich. Nie iest to tedy demonstrátia pewna/ bo może bydź iákoż y bywa z inney przyczyny/ gdy mu ściśnie głowę schorzałą ręką/ co y sami chorrzy przyznawaią/ z aprehensiey/ y zinnych przyczyn. Nie pewny to tedy iest y powinny znak/ trzęśie głową przy exorcizmie/ ergo z czarowany. Pátrzałem ná iednego Kápłána/ o ktorym tákże koniecznie rozumiano że zczarowány/ bo głową potrząsał/ gdy go frásunek zbytni y nagły
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 113
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
wszystkich bramach twoich/ po wszystkej ziemi twojej/ którą da PAN Bóg twój tobie. Rozd. XXVIII. V. Mojżeszowe. Rozd. XXVIII. 53.
I Będziesz jadł płód żywota twego/ ciało Synów twoich/ i corek twoich/ któreć dał PAN Bóg twój/ w onym oblężeniu i ściśnieniu/ którym cię ściśnie nieprzyjaciel twój. 54. Mąż pieszczotliwy miedzy wami/ i w rozkoszy schowany/ będzie zajrzał bratu swemu/ i własnej żenie swej i ostatkowi Synów swych/ który pozostanie/ 55. I nie udzieli żadnemu z nich z mięsa Synów swych/ które jeść będzie: przeto że mu nie zostało nie inszego w oblężeniu i w
wszystkich bramách twojich/ po wszystkey źiemi twojey/ ktorą da PAN Bog twoj tobie. Rozd. XXVIII. V. Mojzeszowe. Rozd. XXVIII. 53.
Y Będźiesz jadł płod żywotá twego/ ćiáło Synow twojich/ y corek twojich/ ktoreć dał PAN Bog twoj/ w onym oblężeniu y śćiśnieniu/ ktorym ćię śćiśnie nieprzyjaćiel twoj. 54. Mąż pieszcżotliwy miedzy wámi/ y w roskoszy zchowány/ będźie zájrzał brátu swemu/ y własney żenie swey y ostátkowi Synow swych/ ktory pozostánie/ 55. Y nie udźieli żadnemu z nich z mięsá Synow swych/ ktore jeść będźie: przeto że mu nie zostáło nie inszego w oblężeniu y w
Skrót tekstu: BG_Pwt
Strona: 215
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Powtórzonego Prawa
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632