zruciwszy piankę, Więc mu w skok na serwecie przyniosą siekankę. Szepcą za tym, śmieją się i panny, i dziewki, A ten wali, siągając do spodniej polewki, Już ostatka dojadał, gdy się chłopiec dowie I cicho panu swemu on specjał powie; Który, bo mu się nazad skwarne ma do pyska, Ścisnąwszy zęby, prosto do drzwi od półmiska. Potem dopadszy konia, przysiągł na rozdrożu, Nie kłaść się po pijanu na panieńskim łożu. Jeśli nie do rozumu, przynamniej do kiszki I żołądka niech każdy stosuje kieliszki; Nie szanujesz rozumu, więc wedle przysłowia Nie czyń winem naturze gwałtu, szanuj zdrowia. Boska naprzód, toż
zruciwszy piankę, Więc mu w skok na serwecie przyniosą siekankę. Szepcą za tym, śmieją się i panny, i dziewki, A ten wali, siągając do spodniej polewki, Już ostatka dojadał, gdy się chłopiec dowie I cicho panu swemu on specyjał powie; Który, bo mu się nazad skwarne ma do pyska, Ścisnąwszy zęby, prosto do drzwi od półmiska. Potem dopadszy konia, przysiągł na rozdrożu, Nie kłaść się po pijanu na panieńskim łożu. Jeśli nie do rozumu, przynamniej do kiszki I żołądka niech każdy stosuje kieliszki; Nie szanujesz rozumu, więc wedle przysłowia Nie czyń winem naturze gwałtu, szanuj zdrowia. Boska naprzód, toż
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 163
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Chociaż już w ten wiek swój w cnotę nieżyzny. Poselskie szranki, główne trybunały Tak jego cnoty osobliwe znały, Że co cnotliwszy ojczyzny synowie To między sobą miewali przysłowie, Iż Wołyń cały drugiego szlachcica Wyższego w cnotę nie miał nad Czaplica.
A gdy z Kozaki wespół Tatarowie Poszli ku samej aż pod Zborów głowie, Serce ścisnąwszy w zamknionym Zbarażu, Nie omieszkiwał tak ciężkiego razu I na ostatnim niebezpieczeństw szańcu Stawił przy bożym żywot pomazańcu. Gdzie konie, wozy i cały rynsztunek (A był tam tego nie podły szacunek) I wszytko co miał stracił a sam zdrowy Został; szczęśliwy okup takiej głowy! I znowu kiedy tenże ślizkiej wiary Rusin i
Chociaż już w ten wiek swoj w cnotę nieżyzny. Poselskie szranki, głowne trybunały Tak jego cnoty osobliwe znały, Że co cnotliwszy ojczyzny synowie To między sobą miewali przysłowie, Iż Wołyń cały drugiego szlachcica Wyższego w cnotę nie miał nad Czaplica.
A gdy z Kozaki wespoł Tatarowie Poszli ku samej aż pod Zborow głowie, Serce ścisnąwszy w zamknionym Zbarażu, Nie omieszkiwał tak ciężkiego razu I na ostatnim niebezpieczeństw szańcu Stawił przy bożym żywot pomazańcu. Gdzie konie, wozy i cały rynsztunek (A był tam tego nie podły szacunek) I wszytko co miał stracił a sam zdrowy Został; szczęśliwy okup takiej głowy! I znowu kiedy tenże ślizkiej wiary Rusin i
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 426
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
by skupionego Było więcej, tym przez nie przebijać się ciezy. To tedy, czym zgineli, nakoniec zwycięży; Żeby, nic się nie bawiąc, uchodzić Taborem. Jakoż tymże zarazem wziąwszy się wieczorem, Rano barzo wychodzą , przecież przewodnikiem I tu mając Kozaka, szli dość sprawnym szykiem; W-ośm ścisnąwszy szeregów Wozy i Rydwany, Przy których szła Piechota z-swymi Kapitany, l Czeladź, i Piechota gesto z Muszkietami. Obiema się Hetmani podzielili sami Z sobą Skrzydło nakoło: lezde rozsadziwszy Po bokach Taborowych. Ale się zwaliwszy Zewsząd w-tym Nieprzyjaciel, kiedy pieszych owych Ciężko wesprze, i koni nabije wozowych. Z-Samopałów
by skupionego Było wiecey, tym przez nie przebiiać sie ćiezy. To tedy, czym zgineli, nákoniec zwyćięży; Zeby, nic sie nie bawiąc, uchodźić Taborem. Iákoż tymże zárázem wżiąwszy sie wieczorem, Rano barzo wychodzą , przećiesz przewodnikiem I tu maiąc Kozaká, szli dość sprawnym szykiem; W-ośm ścisnąwszy szeregow Wozy i Rydwany, Przy ktorych szła Piechotá z-swymi Kapitany, l Czeladź, i Piechotá gesto z Muszkietami. Obiemá sie Hetmani podźielili sami Z sobą Skrzydło nakoło: lezde rozsadźiwszy Po bokách Taborowych. Ale sie zwaliwszy Zewsząd w-tym Nieprzyiaćiel, kiedy pieszych owych Cieszko wesprze, i koni nábiie wozowych. Z-Sámopałow
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 9
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
DOMOWEJ PIERWSZEJ Bar wzięty i wysieczony. Z Andrzejem Potockim Synowcem Hetmańskim. Część PIERWSZA
O czym gdy te nowiny jedne za drugiemi Książę słyszy, przyszło się dłużej z-Zbarazkiemi Konsultami nie bawić: a w-ślepe Marsowe Wypadać Resoluty: Tedy tak na nowe Gody znowu, przez tydzień ledwie odpocząwszy I prócz reke żegnając, Księżny swej ścisnąwszy Wsiedzie na koń. Widzieć tu Panią było mężną, Przeciw niosąc płci swojej cere tak poteżną, Ze którego jedynie nad wszytko kochała, Tak się z-nim rozstawając ani zapłakała. Oprócz widząc, że się on brał do Czołbańskiego Ona także Białego kamienia swojego, O kamienie! (podniósłszy rożane zrzenice) Toć nam dżyś zamierzacie dalekie
DOMOWEY PIERWSZEY Bar wzięty i wysieczony. Z Andrzeiem Potockim Synowcem Hetmańskim. CZESC PIERWSZA
O czym gdy te nowiny iedne za drugiemi Xiąże słyszy, przyszło sie dłużey z-Zbarazkiemi Konsultami nie bawić: á w-ślepe Marsowe Wypadać Resoluty: Tedy tak na nowe Gody znowu, przez tydźień ledwie odpocząwszy I procz reke żegnaiąc, Xieżny swey śćisnąwszy Wsiedzie ná koń. Widźieć tu Pánią było meżną, Przećiw niosąc płći swoiey cere tak poteżną, Ze ktorego iedynie nad wszytko kocháłá, Ták sie z-nim rozstawáiąc ani zápłákáłá. Oprocz widząc, że sie on brał do Czołbáńskiego Ona także Białego kamienia swoiego, O kamienie! (podnioższy rożáne zrzenice) Toć nam dżiś zámierzaćie dálekie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 25
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
zasię/ na swym udzie z końcem wodze/ abo buławę w ręce prawej/ co jest Usarzowi/ na Koniu wyprawnym najkształtowniej. A na wyćwiczonym zaś Koniu/ palcat aby miał w ręku prawej/ i konia ująwszy ma zaraz dosiesć/ poprąg i uzdę dobrze opatrzywszy naprzód. A dosiadszy siedzieć na nim prosto/ łystami obecnie ścisnąwszy/ za czym mu się nie będą nogi w strzemieniach trząść. W Jarczaku/ w tym już samemu Kolanami musi się trzymać. W bieganiu tedy/ aby nigdzie indzie/ jedno między uszy Koniowi patrzał/ bo jeśli inacej/ będą obadwa barzo chybiali kształtu/ a wsiadszy trochę postać/ i z siadszy nie płocho z ręku
zaśię/ ná swym vdźie z końcem wodze/ ábo bułáwę w ręce práwey/ co iest Vsarzowi/ ná Koniu wypráwnym naykształtowniey. A ná wyćwiczonym záś Koniu/ pálcat áby miał w ręku prawey/ y koniá viąwszy ma záraz dośiesć/ poprąg y vzdę dobrze opátrzywszy naprzod. A dośiadszy śiedźieć ná nim prosto/ łystámi obecznie śćisnąwszy/ za czym mu sie nie będą nogi w strzemieniách trząść. W Iárczaku/ w tym iuż sámemu Kolánámi muśi sie trzymáć. W biegániu tedy/ áby nigdźie indźie/ iedno między vszy Koniowi patrzał/ bo iesli inácey/ będą obádwá bárzo chybiáli kształtu/ á wśiadszy trochę postać/ y z śiadszy nie płocho z ręku
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 30
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
zdesperowane, nieskuteczne. Statuj jednak bez rąk u Tebańczyka znaczyły, sędziów nieskorumponych sprawiedliwych.
14. Palec znaczy często, dzielną moc, dzieło, kooperacje, pomoc. DUCH Święty, Digitus DEI; Mojżesz, Digitus DEI także nazywa się, id est moc.
15. Polleks, albo Palec wielki, rękę w pięść ścisnąwszy, podniesiony, moc znaczy. Na wojnie podniesiony, zna czy ustąpienie komu wiktoryj; kąsacie wielkiego palca, jest znak ciężkiej złości. Drugi palec po wielkim, po Łaeinie Index, albo ukaziciel, na ustach lokowany, znaczy milczenie, jako Egipcjanie malowali Harpokratesa Bożka silentii, Rzymianie Angeronę Boginię. Średni Palec, znaczy niewstyd
zdesperowane, nieskuteczne. Statuy iednak bez rąk u Thebańczyka znaczyły, sędziow nieskorumponych sprawiedliwych.
14. Palec znaczy często, dzielną moc, dzieło, kooperacye, pomoc. DUCH Swięty, Digitus DEI; Moyżesz, Digitus DEI także nazywa się, id est moc.
15. Pollex, álbo Palec wielki, rękę w pięść scisnąwszy, podniesiony, moc znaczy. Na woynie podniesiony, zna czy ustąpienie kòmu wiktoryi; kąsacie wielkiego palca, iest znak cięszkiey złości. Drugi palec po wielkim, po Łaeinie Index, albo ukaziciel, na ustach lokowany, znaczy milczenie, iako Egypcyanie malowali Harpokratesa Bożka silentii, Rzymianie Angeronę Boginię. Srzedni Palec, znáczy niewstyd
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1156
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
bogatych miało pochwytać. Tam jak Wiara Świeta Głowę podniosła, zwożono Święte Ciała, Kości, Ostatki, Popioły, Prochy; samych Papieżów Świętych tam 72. rachują. Zacząwszy od Świętego Piotra pierwszego Namiestnika Chrystusowego, aż do Sylwestra, żaden Papież na łóżku nieumierał swoim, tylko na Męczeńskich torturach. Ziemi kawałek w Rżymie ścisnąwszy z wiel- O SS. Relikwiach.
ką wiarą, krew Męczeńska by, nie wilgoć wytrysneła. Całego miasta wziąwszy cyrkumferencją, jest to jeden wielki Relikwiarz, godny wielkiego uszanowania. Chowano tam męczeńskie ciała, po drogach publicznych, to in via Appia, to in via Aurelia to in via Numantina, to in via Ostiensi
bogatych miało pochwytać. Tam iak Wiara Swieta Glowę podniosła, zwożono Swięte Ciała, Kości, Ostatki, Popioły, Prochy; samych Papieżow Swiętych tam 72. rachuią. Zacżąwszy od Swiętego Piotra pierwszego Namiestnika Chrystusowego, aż do Sylwestra, żaden Papież na łożku nieumierał swoim, tylko na Męcżeńskich torturach. Ziemi kawałek w Rżymie scisnąwszy z wiel- O SS. Relikwiach.
ką wiarą, krew Męcżeńska by, nie wilgoć wytrysneła. Całego miasta wziąwszy cyrkumferencyą, iest to ieden wielki Relikwiarz, godny wielkiego uszanowania. Chowano tam męczeńskie ciała, po drogach publicżnych, to in via Appia, to in via Aurelia to in via Numantina, to in via Ostiensi
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 96
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
w Marcu, i to nie przy sa- O Ekonomice, mianowicie o Winie, etc.
mym sęczku, ale trochę nadnim o trzy palce. Trzeba też w Październiku, Listopadzie w Lutym, w Marcu okopać macicę trochę, i gnojem obłożyć, obciąwszy koło korzenia płonne gałązki. Zbieranie jagód po nich samych miarkować: Ścisnąwszy jagodę, gdy samo wytryśnie ziarko bez mięsa, czas zbierać. Item gdy Grona poczną więdnąć; i zwieszać się. Awicenna informuje, że jagody winne nie mają stać na macicy, nad sześć dni, gdy się dostoją. Po pełni Księżyca najlepiej zbierać, bo póki Miesiąc rośnie zbierając, nie trwałe wino. Po trzeciej
w Marcu, y to nie przy sa- O Ekonomice, mianowicie o Winie, etc.
mym sęczku, ale trochę nadnim o trzy palce. Trzeba też w Pazdzierniku, Listopadzie w Lutym, w Marcu okopać macicę trochę, y gnoiem obłożyć, obciąwszy koło korzenia płonne gałąski. Zbieranie iagod po nich samych miárkować: Scisnąwszy iagodę, gdy samo wytryśnie ziarko bez mięsa, czas zbierać. Item gdy Grona poczną więdnąć; y zwieszać się. Awicenna informuie, że iagody winne nie maią stać ná macicy, nad sześć dni, gdy się dostoią. Po pełni Xiężyca naylepiey zbierać, bo poki Miesiąc rośnie zbieraiąc, nie trwałe wino. Po trzeciey
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 487
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
się rozpala/ i wapno i woda: także i na siarkę/ kiedy wody nalejesz zaraz się rozpali/ i wodę rozgrzeje. To podobieństwo niema miejsca/ gdyż wapno nie gaszone/ zstawa się takowym spaleniem wielkiego ognia/ i zostaje w onym kamieniu/ jakoby jaka żagiew/ która/ gdy wody naleją/ trochę jakoby ścisnąwszy się do kupy/ potym nawierzch się ukazuje: a skoro na wierzch wynidzie trochę poczekawszy niszczeje i już więcej nie rozpala się/ byś i nawięcej wody nalał: siarka zaś bądź będzie takową/ która ognia jeszcze nie doznała/ (Sulfur viuum Latini,[...] Graeci vocãt,) bądź też już ogniem była sprawowana/
sie rospala/ y wapno y wodá: tákże y ná śiárkę/ kiedy wody náleiesz záraz sie rospali/ y wodę rozgrzeie. To podobieństwo niema mieyscá/ gdyż wapno nie gászone/ zstawa się tákowym spaleniem wielkiego ogniá/ y zostáie w onym kámieniu/ iákoby iáka żagiew/ ktora/ gdy wody náleią/ trochę iákoby śćisnąwszy sie do kupy/ potym náwierzch sie vkázuie: á skoro ná wierzch wynidźie trochę pocżekawszy nisczeie y iuż więcey nie rospala się/ byś y nawięcey wody nálał: śiárká záś bądź będźie tákową/ ktora ogniá ieszcze nie doznałá/ (Sulfur viuum Latini,[...] Graeci vocãt,) bądź też iuż ogniem byłá spráwowána/
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 90.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
zięciem Król spokojny, Dwa zbrojne Galeony pod Troję wyprawia; I niegotowość swoję tym czasem wymawia. Ostatek dnia przy hojnym bankiecie strawioną, I parę już beźpieczną, w ślub wieczny złączoną. Jemu Wojna na oczach, Ksantus, Ida stoi. Ta się przez noc odjazdu i rannego boi Świtu. Tedy kark miły Małżonka nowego Ścisnąwszy łzami skropi. Dozwoląż ki tego Szczęścia kiedy Bogowie, że znowu w tym łonie Głowę moję położę? I ciebie w tej stronie Potomstwo swe obaczę nawiedzającego? Czyli pono z triumfu hardy tak wielkiego, Już zwyciężca z podbitej powracając Troje: Na Panieńskie w tym kraju i nie wspomnisz stroje? O cóżbym pierwej
źięćiem Krol spokoyny, Dwá zbroyne Gáleony pod Troię wypráwia; Y niegotowość swoię tym czásem wymawia. Ostátek dniá przy hoynym bánkiećie strawioną, Y parę iuż beźpieczną, w ślub wieczny złączoną. Iemu Woyná ná oczách, Xantus, Ida stoi. Tá się przez noc odiázdu y ránnego boi Switu. Tedy kárk miły Małżonká nowego Scisnąwszy łzámi skropi. Dozwoląż ki tego Szczęśćia kiedy Bogowie, że znowu w tym łonie Głowę moię położę? Y ćiebie w tey stronie Potomstwo swe obaczę náwiedzáiącego? Czyli pono z tryumfu hárdy ták wielkiego, Iuż zwyćiężcá z podbitey powracáiąc Troie: Ná Pánieńskie w tym kráiu y nie wspomnisz stroie? O cożbym pierwey
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 149
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700