/ zwłaszcza w obozie zapalonym/ gdzie żaden ani co czynić wiedział/ ani jeden drugiego znał/ ani rady/ ani pomocy żaden od drugiego nie mając/ biegał każdy śmierci prawie szukając. Chcieli ten tumult zrazu Ich M. PP. Hetmani zahamować/ i wpadszy na konie/ zabieżeć od nieszczęsnej śmierci tym którzy już o ślep na zgubę bieżeli/ ale tak zaraz zamieszka była wielka/ że przebić się przez ciżbę nie mogąc/ powrócić musieli. I. M. Pan Hetman poszedł do szańców/ gdzie z tym żołnierstwem które jeszcze zastał/ całą noc strzegł najazdu jakiego Pogańskiego: jakoż sam nas P. Bóg tego ustrzegł/ że nie uderzyli
/ zwłaszczá w oboźie zápalonym/ gdzie żaden áni co czynić wiedział/ áni ieden drugiego znał/ áni rády/ áni pomocy żaden od drugiego nie máiąc/ biegał káżdy śmierći práwie szukáiąc. Chćieli ten tumult zrázu Ich M. PP. Hetmáni záhámowáć/ y wpadszy ná konie/ zábieżeć od nieszczęsney śmierći tym ktorzy iuż o ślep ná zgubę bieżeli/ ále ták záraz zamieszká byłá wielka/ że przebić się przez ćiżbę nie mogąc/ powroćić muśieli. I. M. Pan Hetman poszedł do szańcow/ gdzie z tym żołnierstwem ktore ieszcze zástał/ cáłą noc strzegł naiázdu iákiego Pogáńskiego: iákoż sam nas P. Bog tego vstrzegł/ że nie vderzyli
Skrót tekstu: SzembRelWej
Strona: B
Tytuł:
Relacja prawdziwa o weszciu wojska polskiego do Wołoch
Autor:
Teofil Szemberg
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
a druga niewierzyłem że by ta bo mi się widziało niepodobna aby w tak brzydkim Ciele miało być smaku tak wiele. Jednak przecię nigdym jej potym niejadł. Powiedał ten szlachcic że bywa wędzona po Czerwonym Złotem funt. Ale przezwiska jej niepamietam bo bardzo dziwnie jako i sama dziwna Jest to tam łeb i ślepie jako u smoka straszne paszczęka szeroka a płaska jak u małpy na łbie rogi dwa zakrzywione takie jak u kozy dzikiej Aletak ostre że się zakole jako igłą na karku hak mało co mniejszy odtych co na głowie zakrzywiony natę stronę ku głowie I już tak po wszystkim grzbiecie jeden za drugiem acoraz mniejsze az do ogona sama w
a druga niewierzyłęm że by ta bo mi się widziało niepodobna aby w tak brzydkim Ciele miało bydz smaku tak wiele. Iednak przecię nigdym iey potym nieiadł. Powiedał tęn szlachcic że bywa wędzona po Czerwonym Złotem funt. Ale przezwiska iey niepamietam bo bardzo dziwnie iako y sama dziwna Iest to tam łeb y slepie iako u smoka straszne paszczęka szeroka a płaska iak u małpy na łbie rogi dwa zakrzywione takie iak u kozy dzikiey Aletak ostre że się zakole iako igłą na karku hak mało co mnieyszy odtych co na głowie zakrzywiony natę stronę ku głowie I iuz tak po wszystkim grzbiecie ieden za drugiem acoraz mnieysze az do ogona sama w
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 65
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
Ratione ze bliższe samsiestwa Boku królewskiego ale i ich tez postaremu król nie wokował ad Societatem Belli Bo jedno że im nie ufał druga że ufał w siły które miał i tuszył sobie powiązac tych wszystkich co przy Lubomirskiem, byli, i jego samego. Bo mu tak jego ślepy konsultor obiecował. Ale nie wiedziałes to podobno ślepiu. Ze to ślepa Fortuna więcej może niźli ty i nie uwaza kto mocniejszy ale temu służy do czyjej Niewinności Bóg ją w sekąndzie Ordynuje. Deklarowałes króla sekundowac manu Consilio, Opere, et Oratione Sekundowałes tedy Consilio patrzze jak się nadało twoje Consilium. Do czegoś Ojczyznę i Majestat Przyprowadził Prezentowałes się w bataliach O jak to
Ratione ze bliszsze samsiestwa Boku krolewskiego ale y ich tez postaremu krol nie wokował ad Societatem Belli Bo iedno że im nie ufał druga że ufał w siły ktore miał y tuszył sobie powiązac tych wszystkich co przy Lubomirskiem, byli, y iego samego. Bo mu tak iego slepy konsultor obiecował. Ale nie wiedziałes to podobno slepiu. Ze to slepa Fortuna więcey moze nizli ty y nie uwaza kto mocnieyszy ale temu słuzy do czyiey Niewinności Bog ią w sekąndzie Ordynuie. Deklarowałes krola sekundowac manu Consilio, Opere, et Oratione Sekundowałes tedy Consilio patrzze iak się nadało twoie Consilium. Do czegos Oyczyznę y Maiestat Przyprowadził Prezęntowałes się w bataliach O iak to
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 192v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
szczęśliwe urobki, póki rzeki w morze Płyną, póki człek ziemię dla żywiołu orze, Póki zima za latem, noc za dniem w kolei, Póty ich stawać będzie w piersiach ludzkich dziei. Będą je sobie późni przez ręce prawnucy Podawać, psi zazdrością spasą się i krucy, Nie oschną jej z gorzkich łez już wygniłe ślepie, Blada jako mokły śledź, sucha, równa szczepie; Bo jej odrastające sęp z Awernu płuca W nieszczerym ścierwie targa i na dwór wyrzuca. W takiej męce Titius do skały przykuty. Przebóg, dosyć ma zazdrość, zazdroszcząc pokuty! Niezwykłym to uraża ludzkie uszy echem, Żeby grzech był pokutą, a pokuta grzechem;
szczęśliwe urobki, póki rzeki w morze Płyną, póki człek ziemię dla żywiołu orze, Póki zima za latem, noc za dniem w kolei, Póty ich stawać będzie w piersiach ludzkich dziei. Będą je sobie późni przez ręce prawnucy Podawać, psi zazdrością spasą się i krucy, Nie oschną jej z gorzkich łez już wygniłe ślepie, Blada jako mokły śledź, sucha, równa szczepie; Bo jej odrastające sęp z Awernu płuca W nieszczerym ścierwie targa i na dwór wyrzuca. W takiej męce Tityus do skały przykuty. Przebóg, dosyć ma zazdrość, zazdroszcząc pokuty! Niezwykłym to uraża ludzkie uszy echem, Żeby grzech był pokutą, a pokuta grzechem;
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 392
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, Nie wiem, co dali począć.
KUBA Pono cię pobiła?
MACIEK Jeszcze to rzecz mała!
KUBA Toś pono nie czekał?
MACIEK Jakbyś zgadł, żem co prędzej z chałupy uciekał, Bo się tą nieszczęśliwą zalała ślepuchą; Cisnęła za mną garkiem pospołu i z juchą. — O, maluśko mi ślipiów już nie wyparzyła!
KUBA Ba, podciwie by ci to była uczyniła — Ale to dobrze małpie pookładaj boki!
MACIEK Pomożesz kata! Toż kiej wżdym ją tak dwa roki Tak był potłuk, że pono ze dwa dni leżała, A jeszcze sobie, małpa, ze mnie przepierdała.
KUBA To jej było poprawić
, Nie wiem, co dali począć.
KUBA Pono cie pobiła?
MACIEK Jeszcze to rzecz mała!
KUBA Toś pono nie czekał?
MACIEK Jakbyś zgadł, żem co prędzy z chałupy uciekał, Bo się tą nieszczęśliwą zalała ślepuchą; Cisnęła za mną garkiem pospołu i z juchą. — O, maluśko mi ślipiow już nie wyparzyła!
KUBA Ba, podciwie by ci to była uczyniła — Ale to dobrze małpie pookładaj boki!
MACIEK Pomożesz kata! Toż kiej wżdym ją tak dwa roki Tak był potłuk, że pono ze dwa dni leżała, A jeszcze sobie, małpa, ze mnie przepierdała.
KUBA To jej było poprawić
Skrót tekstu: DialJezOkoń
Strona: 293
Tytuł:
Dialog o Narodzeniu Pana naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wieliczka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1704 a 1709
Data wydania (nie wcześniej niż):
1704
Data wydania (nie później niż):
1709
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
galantami swymi wyczęstują. Aboli też, gdy nie chcą paniej zafrasować, To na gościach tej szkody muszą powetować. Piwa w garcu nie będzie ledwie połowica, A ostatek pianami dosypie dziewica. Abo czasem i dwie kresce napisze za jednę, Mając kredkę dwoistą jej to rączki biedne. A chłop kata postrzeże, gdy zaleje ślepie, A ona też na nim złupi, właśnie jak na rzepie.[...] strogę, miłe panie, macie,[...] grodę z łaski swojej dajcie.[...] jelce za złe mają,[...] ać srodze jeszcze łają.
galantami swymi wyczęstują. Aboli też, gdy nie chcą paniej zafrasować, To na gościach tej szkody muszą powetować. Piwa w garcu nie będzie ledwie połowica, A ostatek pianami dosypie dziewica. Abo czasem i dwie kresce napisze za jednę, Mając kredkę dwoistą jej to rączki biedne. A chłop kata postrzeże, gdy zaleje ślepie, A ona też na nim złupi, właśnie jak na rzepie.[...] strogę, miłe panie, macie,[...] grodę z łaski swojej dajcie.[...] ielce za złe mają,[...] ać srodze jeszcze łają.
Skrót tekstu: PieśńNowBad
Strona: 107
Tytuł:
Pieśń nowa o szynkarkach i szafarkach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
/ a niechaj odłożą w imię Pańskie. Nuże Dziatki do pacyn/ do lask. Szybuj maszli szybować/ ciągni/ rwi/ nuże wszyscy. Postoj/ niechaj tak powoli płynie/ a ty dawaj groch. Jedz gębą/ maszli jeść/ albo godzinę będziesz obiedował. Styruj ku prawej ku lewej stronie/ oto ślepiu wjedziesz na piasek/ na hak. Wszakem powiedział/ że to tak miało być. Dzieci/ weźmcie drągi/ w leście w wodę/ a zepchnicie zaś. Idzie/ jeszcze raz/ jeszcze lepiej/ idzie/ idzie. Ciągnicie śmiele/ miłe dzieci/ ciągnicie śmiele/ azabyśmy dzisia mogli być we Gdańsku
/ á niechay odłożą w imię Páńskie. Nuże Dźiatki do pácyn/ do lask. Szybuy maszli szybowáć/ ćiągni/ rwi/ nuże wszystcy. Postoy/ niechay ták powoli płynie/ á ty daway groch. Iedz gębą/ maszli jeść/ álbo godźinę będźiesz obiedował. Styruy ku práwey ku lewey stronie/ oto ślepiu wjedźiesz ná piasek/ ná hak. Wszákem powiedźiał/ że to ták miáło bydź. Dźieći/ weźmćie drągi/ w leśćie w wodę/ á zepchnićie záś. Idźie/ jeszcże raz/ jeszcże lepiey/ idźie/ idźie. Ciągnićie śmiele/ miłe dźieći/ ćiągnićie śmiele/ ázabysmy dźiśia mogli bydź we Gdańsku
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 142
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
, niech muzykę mają. A ja muszę póść do rzędu a pilnować swego, Żebym mógł ludzi popoić wszystkich do jednego. Będę im dobrze szynkował, a skoro po rzędzie, Przyjdę z nimi, że ich tuta pełne piekło będzie. Lelek nocny.
Awo ja też, ślepy Lelek, miłościwy panie, Mamci jakieś ślepie we łbie, a nie widzę na nie. Przeto gdy mam co sprawować, muszę aże w nocy, I nie widzę i nie mam też we dnie żadnej mocy. Jednak, panie Lucyferze, mając czasy swoje, Czynię dosyć, wypełniając przykazanie twoje. Zabawiam się miedzy ludźmi, czynię dziwne strachy, Gram, tańcuję
, niech muzykę mają. A ja muszę póść do rzędu a pilnować swego, Żebym mógł ludzi popoić wszystkich do jednego. Będę im dobrze szynkował, a skoro po rzędzie, Przyjdę z nimi, że ich tuta pełne piekło będzie. Lelek nocny.
Awo ja też, ślepy Lelek, miłościwy panie, Mamci jakieś ślepie we łbie, a nie widzę na nie. Przeto gdy mam co sprawować, muszę aże w nocy, I nie widzę i nie mam też we dnie żadnej mocy. Jednak, panie Luciferze, mając czasy swoje, Czynię dosyć, wypełniając przykazanie twoje. Zabawiam sie miedzy ludźmi, czynię dziwne strachy, Gram, tańcuję
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 56
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903