memorata, którzy byli, a nie są, chyba tylko w pamięci Literatów, z jakiej rzeczy dobrej albo złej celebres, drudzy tylko byli, żyli, poumierali, przecież i ci wspomnieni od Historyków, ale tu odemnie, jako vana nomina et vacua eruditione pomienione, nad któremi postaremu musiałem po różnych ślepiać Autorach. Mijam procedencją Narodów od Jafeta, Seta, Chama, Synów Noego idących, które Kircher in arca Noe, a ja w Części II. Aten wyliczyłem.
Już te żaczynam POPULOS wspominać, Których i w Geografii minąć tu nienależy. A. A. A.
ARCADES, Arios, Atenienses, Amazones
memorata, ktorży byli, a nie są, chyba tylko w pamięci Literatow, z iakiey rzeczy dobrey albo złey celebres, drudzy tylko byli, żyli, poumierali, przeciesz y ci wspomnieni od Historykow, ale tu odemnie, iako vana nomina et vacua eruditione pomienione, nad ktoremi postaremu musiałem po rożnych slepiać Autorach. Miiam procedencyą Narodow od Iafeta, Setha, Chama, Synow Noego idących, ktore Kircher in arca Noe, a ia w Części II. Aten wyliczyłem.
Iuż te żacżynam POPULOS wspominać, Ktorych y w Geografii minąć tu nienależy. A. A. A.
ARCADES, Arios, Athenienses, Amazones
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 122
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
u niecnoty.
Nie jednęż tu noc nad tym się nie spało! Nieraz do końca przywiedzione dzieło W cudze się ręce przez kradzież dostało. To jak na nowe znowu się modliło Komu, że to być koniecznie musiało U mnie! Więc to zaś często się trafiło Komu darować, to bratu to swatu; A ty jak ślepiaj od lata ku latu.
Jeszcze gdyby to zemknął który taki, Coby się na tym znał, abo rozumiał, Do czego ściąga zmysł autora? jaki Cel których rytmów, powiedziećby umiał? Lecz gdy to szuja porwie ladajaki. Co ledwie kozie ogon .związać umiał Raz przeczytawszy, on w chwast i pokrzywy Rzuci
u niecnoty.
Nie jednęż tu noc nad tym się nie spało! Nieraz do końca przywiedzione dzieło W cudze się ręce przez kradzież dostało. To jak na nowe znowu się modliło Komu, że to być koniecznie musiało U mnie! Więc to zaś często się trafiło Komu darować, to bratu to swatu; A ty jak ślepiaj od lata ku latu.
Jeszcze gdyby to zemknął ktory taki, Coby się na tym znał, abo rozumiał, Do czego ściąga zmysł autora? jaki Cel ktorych rytmow, powiedziećby umiał? Lecz gdy to szuja porwie ladajaki. Co ledwie kozie ogon .związać umiał Raz przeczytawszy, on w chwast i pokrzywy Rzuci
Skrót tekstu: TrembPrzedWir_I
Strona: 5
Tytuł:
Przedmowa
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1651 a 1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
tak znaczna Rzpltej i nas samych, cośmy się przy niej pisali, ta mnie przywiodła do tego, żem tę sprawotę rokoszu naszego wypuścił in publicum·, aby, jeślibym jeszcze na to namówić mógł których, mianowicie tych, którzy do tych czasów w sprawach Rzpltej uwiedzieni niepotrzebnymi suspicjami, jako w niejakich ciemnościach ślepiali, teraz, jako sam to czas wszytko odkrył, przejrzeli lepiej i obejrzeli się w drodze swej, w której postępowali, i w tych sprawach, które popierali, a obaczywszy, jako tym więtsze, niż przedtem, trudności i labirynty zaciągnęły ojczyznę, będąc i sami do niej tak dobrze, jako inni, należącymi,
tak znaczna Rzpltej i nas samych, cośmy się przy niej pisali, ta mnie przywiodła do tego, żem tę sprawotę rokoszu naszego wypuścił in publicum·, aby, jeślibym jeszcze na to namówić mógł których, mianowicie tych, którzy do tych czasów w sprawach Rzpltej uwiedzieni niepotrzebnymi suspicyami, jako w niejakich ciemnościach ślepiali, teraz, jako sam to czas wszytko odkrył, przejrzeli lepiej i obejrzeli się w drodze swej, w której postępowali, i w tych sprawach, które popierali, a obaczywszy, jako tym więtsze, niż przedtem, trudności i labirynty zaciągnęły ojczyznę, będąc i sami do niej tak dobrze, jako inni, należącymi,
Skrót tekstu: ZebrzApolCz_III
Strona: 212
Tytuł:
Apologia abo sprawota szlachcica polskiego.
Autor:
Zebrzydowski Mikołaj
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918