w mowach Weselnych, w podarki przynoszących, tak z strony Pana Młdoego, jako i z strony przyjaciół, tak przed Wesełem, jako i przy Weseliu, i po Weselu: także przy zrękowinach, i inszych tym podobnych mowach, przygodzić mogą. Mowy przy Dodawaniu Wieńcy Wieniec.
ROzmaitym (jako mówią Medykowie) ziołkom wszytkim śliczności wonności/ mocy/ i władzy Pan Bóg użyczyć raczył: pokazał i sposób używania ich wszytkich ludzkiemu rodzajowi zktórych insze obrał sobie dla osoby insze dla używania i nakażonego zdrowia. Pośledniejsz pominąwszy tę które tak dla ozodoby inko i do pomienionych przygód wspominam ate bywają abo samy przez się abo z inszemi złączone nakształt cyrkułu okrągłęgo
w mowách Weselnych, w podárki przynoszących, tak z strony Páná Młdoego, iako y z strony przyiaćioł, tak przed Wesełem, iáko y przy Weseliu, y po Weselu: także przy zrękowinách, y inszych tym podobnych mowách, przygodźić mogą. Mowy przy Dodawániu Wieńcy Wieniec.
ROzmáitym (iáko mowią Medykowie) źiołkom wszytkim ślicżnośći wonnośći/ mocy/ y władzy Pan Bog vżycżyć racżył: pokazał y sposob vżywánia ich wszytkich ludzkiemu rodzáiowi zktorych insze obrał sobie dla osoby insze dla vżywánia y nákáżone^o^ zdrowia. Poślednieysz pominąwszy tę ktore ták dla ozodoby inko y do pomienionych przygod wspominam áte bywáią ábo sámy przez się ábo z inszemi złącżone nákształt cyrkułu okrągłęgo
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: D4
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
raczył: pokazał i sposób używania ich wszytkich ludzkiemu rodzajowi zktórych insze obrał sobie dla osoby insze dla używania i nakażonego zdrowia. Pośledniejsz pominąwszy tę które tak dla ozodoby inko i do pomienionych przygód wspominam ate bywają abo samy przez się abo z inszemi złączone nakształt cyrkułu okrągłęgo na jakiej pewnej Materii spojone/ celują ziołka niektóre ślicznością oczy ludzkie uweselając insze wonnością węch otrzeziwając i słabość głowy oczerstwiając insze zaś zwycięstwo niejakie przeznaczając: wszytkie jednak płci białogłowskiej/ a osobliwe Panieńskiej/ ozdobę wielką przynosząc. Lecz te wszytkie na stronę odłożywszy dziwne sporządzenie Wieńca uważajmy, Jest naprzód okrągłość początku i końca nie mając/ która znaczy że ci którzy się sobie przyjaźnią raz obowiązali
racżył: pokazał y sposob vżywánia ich wszytkich ludzkiemu rodzáiowi zktorych insze obrał sobie dla osoby insze dla vżywánia y nákáżone^o^ zdrowia. Poślednieysz pominąwszy tę ktore ták dla ozodoby inko y do pomienionych przygod wspominam áte bywáią ábo sámy przez się ábo z inszemi złącżone nákształt cyrkułu okrągłęgo ná iákiey pewney Máteryey spoione/ celuią źiołká niektore ślicżnośćią ocży ludzkie vweseláiąc insze wonnośćią węch otrzeźiwáiąc y słábość głowy ocżerstwiáiąc insze záś zwyćięstwo nieiákie przeznácżáiąc: wszytkie iednák płći białogłowskiey/ á osobliwe Pánieńskiey/ ozdobę wielką przynosżąc. Lecz te wszytkie na stronę odłożywszy dźiwne sporządzenie Wieńcá vważaymy, Iest naprzod okrągłość początku y końcá nie máiąc/ ktora znácży że ći ktorzy sie sobie przyiáźnią raz obowiązáli
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: D4
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
oddając serce/ zamysły/ i siebie samego: potym iż naczęściej na ręce wzglądamy/ tak w obcowaniu przyjacielskim/ jako i w inszych zabawach: naten Klejnot wejrzawszy/ nie tylko na przytomnego/ ale i naodległego przyjaciela wspominamy. A naostatek/ iż inszych przymiotów Klejnotu tego nie wspomnię: wierny i życzliwy przyjaciel jego śliczność i ozdobę obaczywszy/ o ślicznej i serdecznej chęci i miłości przyjaciela/ pewność nieomylną/ i wszelakiej nieszczerości i próżną pojmuje. Oddawaniu Pierścienia Pierścień.
Według proby/ i udania Mądrych i godnych ludzi/ acz różne posanowienia są kelinotów/ i inszych rzeczy na tym świecie zamknionych i ograniczonych: między wykształtowaniem rozmaitym okrągłość się najdoskonalsza być
oddáiąc serce/ zamysły/ y śiebie sámego: potym iż nacżęśćiey ná ręce wzglądamy/ ták w obcowániu przyiaćielskim/ iáko y w inszych zabáwách: náten Kleynot weyrzawszy/ nie tylko ná przytomnego/ ále y náodległego przyiaćielá wspominamy. A náostátek/ iż inszych przymiotow Kleynotu tego nie wspomnię: wierny y życżliwy przyiaćiel iego ślicżność y ozdobę obacżywszy/ o ślicżney y serdecżney chęći y miłośći przyiaćielá/ pewność nieomylną/ y wszelákiey nieszczerośći i prożną poymuje. Oddawániu Pierśćieniá Pierśćień.
Wedlug proby/ y vdánia Mądrych y godnych ludźi/ ácż rożne posánowienia są kelynotow/ y inszych rzecży ná tym świećie zámknionych y ogránicżonych: między wykształtowániem rozmáitym okrągłość sie naydoskonalsza być
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: E
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
ciało sobie zhołdował człowiek cielesny/ musi z świata tego ustępować/ przez interuent śmierci/ jednak równa się tej i innych zmysłów utrata/ a nabarziej oczu/ których ujma wielkie prowadząc za sobą/ nędz husy/ i z wielu mile wdzięcznych pożytków nas zdzierając/ to tylko przynosi do niepożądanej uciechy/ iż niezazdrości form pięknością/ ślicznościami obrazów i farb nie unosi się/ ni turbuje umysły swego/ i wiele grzechów uchodzi; jeśli abowiem rzeczy pozwirzchownymi smysłami przyjętych species do imaginatii we wnętrznym zamku swym osadzonej wnoszą się jako do niejakiejś skarbnice/ i do tych obróciwszy się dusza nasza imaginacją czyni/ istotną operacją smysłu wnętrznego/ a repraesentuje obiectum smysłu tego przez tęż
ćiáło sobie zhołdował człowiek ćielesny/ muśi z świátá tego vstępowáć/ przez interuent śmierći/ iednák rowna się tey y innych zmysłow vtrátá/ á nabárźiey oczu/ ktorych vymá wielkie prowádząc zá sobą/ nędz husy/ y z wielu mile wdźięcznych pożytkow nas zdźieráiąc/ to tylko przynośi do niepożądáney vćiechy/ iż niezazdrośći form pięknośćią/ ślicznośćiámi obrázow y farb nie vnośi się/ ni turbuie vmysły swego/ y wiele grzechow vchodźi; iesli ábowiem rzeczy pozwirzchownymi smysłámi przyiętych species do imaginatii we wnętrznym zamku swym osádzoney wnoszą się iáko do nieiákieyś skárbnice/ y do tych obroćiwszy się duszá nászá imáginátią czyni/ istotną operátią smysłu wnętrznego/ á repraesentuie obiectum smysłu tego przez tęż
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 147.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
młodości, Który teraz się nalazł już w późnej starości. Lepiejbym cię gładkości dzisia szanowała, Niż pierwej, kiedyś mi się wiecznie trwałą zdała. Przetoż kto się po cudzej miarkuje przygodzie, Mędrszy, niż co dopiero mądry jest po szkodzie. Bo jak nie zawsze kwitnie roża i lilia, Tak i wdzięcznej urody śliczność z czasem mija. Póki tedy czas służy, szukać statecznego Przyjaciela potrzeba, coby do późnego Wieku żyjąc, w uprzejmej i wiernej miłości, Po śmierci ziemi winne w grób wprowadził kości. Tobie ja, wdzięczna Anno, i wieku późnego, I obfitych dostatków i szczęścia wszelkiego Winszuję, byś nie tylko wespół ze
młodości, Ktory teraz się nalazł już w poźnej starości. Lepiejbym cię gładkości dzisia szanowała, Niż pierwej, kiedyś mi się wiecznie trwałą zdała. Przetoż kto się po cudzej miarkuje przygodzie, Mędrszy, niż co dopiero mądry jest po szkodzie. Bo jak nie zawsze kwitnie roża i lilija, Tak i wdzięcznej urody śliczność z czasem mija. Poki tedy czas służy, szukać statecznego Przyjaciela potrzeba, coby do poźnego Wieku żyjąc, w uprzejmej i wiernej miłości, Po śmierci ziemi winne w grob wprowadził kości. Tobie ja, wdzięczna Anno, i wieku poźnego, I obfitych dostatkow i szczęścia wszelkiego Winszuję, byś nie tylko wespoł ze
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 234
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
na zawsze jestem sługa twój życzliwy. 780. Trenodia braterska na okrutną śmierć kochanego brata Jana Trębeckiego.
Równie jak więc rozkwitłym listem ozdobiona Buja nad inne kwiaty roża wyniesiona, Świetną ciesząc purpurą oczy niejednego, Zda się, że nie ma kwiatu sobie podobnego; Wtym skoro wiatr z północy przykro ją napadnie, W momencie ona śliczność i sam kwiat opadnie: Tak się i z tobą stało, bracie mój kochany! Żyłeś pięknymi dary od Boga nadany, Cnotą, sławą, urodą i kwitnącym wiekiem, Skąd zdało się, żeś znacznym miał urość człowiekiem. Ale nasze nadzieje zła śmierć oszukała, Gdy idące do pory nagle popsowała. Ległeś
na zawsze jestem sługa twoj życzliwy. 780. Trenodia braterska na okrutną śmierć kochanego brata Jana Trębeckiego.
Rownie jak więc rozkwitłym listem ozdobiona Buja nad inne kwiaty roża wyniesiona, Świetną ciesząc purpurą oczy niejednego, Zda się, że nie ma kwiatu sobie podobnego; Wtym skoro wiatr z połnocy przykro ją napadnie, W momencie ona śliczność i sam kwiat opadnie: Tak się i z tobą stało, bracie moj kochany! Żyłeś pięknymi dary od Boga nadany, Cnotą, sławą, urodą i kwitnącym wiekiem, Zkąd zdało się, żeś znacznym miał urość człowiekiem. Ale nasze nadzieje zła śmierć oszukała, Gdy idące do pory nagle popsowała. Ległeś
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 273
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
, sama twarz Twoja mojej ponętą miłości, ona wdzięczna twarz Boska, wspaniała, straszliwa, łagodna, wtąż grzesznikom barzo miłościwa; ono czoło poważne, przed którym padają anieli, gdy z bojaźnią cześć Mu wyrządzają, albowiem cóż się znajdzie tak pięknej urody, jakiej jest czoło Twoje i śliczne jagody? Ach, choćby się śliczności wszytkie zgromadziły, przed Twą krasą pewnie by brzydkim cieniem były! Me Światło! Jak Jutrzenka od innych świetlejsza planet, jak od Jutrzenki światłość pozorniejsza miesięczna, jako Febus Cyntyjej jaśniejszy, tak Ty, Kochanku, jesteś nad wszytkich śliczniejszy! Z tych, co na górze Tabor z Tobą trzej świadkowie byli, jeden z nich
, sama twarz Twoja mojej ponętą miłości, ona wdzięczna twarz Boska, wspaniała, straszliwa, łagodna, wtąż grzesznikom barzo miłościwa; ono czoło poważne, przed którym padają anieli, gdy z bojaźnią cześć Mu wyrządzają, albowiem cóż się znajdzie tak pięknej urody, jakiej jest czoło Twoje i śliczne jagody? Ach, choćby się śliczności wszytkie zgromadziły, przed Twą krasą pewnie by brzydkim cieniem były! Me Światło! Jak Jutrzenka od innych świetlejsza planet, jak od Jutrzenki światłość pozorniejsza miesięczna, jako Febus Cyntyjej jaśniejszy, tak Ty, Kochanku, jesteś nad wszytkich śliczniejszy! Z tych, co na górze Tabor z Tobą trzej świadkowie byli, jeden z nich
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 167
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Febus Cyntyjej jaśniejszy, tak Ty, Kochanku, jesteś nad wszytkich śliczniejszy! Z tych, co na górze Tabor z Tobą trzej świadkowie byli, jeden z nich cale chwałę Twą opowie – gdy na bóstwa świadectwo twarz Twa rozjaśniała jak słońce, głowa święta blask z siebie wydała, aż jeden, uwiedziony Twej twarzy światłością i śliczności niebieskiej zraniony chciwością, zapomniał kompanijej i siebie samego, chcąc strukturę zaczynać domu wspaniałego, lub Cię w takiej ozdobie nie widział, na jaką Cherubinowie patrzą z bojaźnią wszelaką. Widział jasność od twarzy Twej odstępującą, jako między gwałtownym ogniem skrę świecącą; widział głowę promieńmi wkoło otoczoną, jak masę srebrną słońca ogniem rozżarzoną; widział
Febus Cyntyjej jaśniejszy, tak Ty, Kochanku, jesteś nad wszytkich śliczniejszy! Z tych, co na górze Tabor z Tobą trzej świadkowie byli, jeden z nich cale chwałę Twą opowie – gdy na bóstwa świadectwo twarz Twa rozjaśniała jak słońce, głowa święta blask z siebie wydała, aż jeden, uwiedziony Twej twarzy światłością i śliczności niebieskiej zraniony chciwością, zapomniał kompanijej i siebie samego, chcąc strukturę zaczynać domu wspaniałego, lub Cię w takiej ozdobie nie widział, na jaką Cherubinowie patrzą z bojaźnią wszelaką. Widział jasność od twarzy Twej odstępującą, jako między gwałtownym ogniem skrę świecącą; widział głowę promieńmi wkoło otoczoną, jak masę srebrną słońca ogniem rozżarzoną; widział
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 167
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
promieni morze swe wały z niebem w jedną postać mieni. Cóż by rzekł, gdyby całym światłem pałające obaczył wkoło skroni pochodnie świecące? Cóż, gdyby śliczne oczy i twarz znamienitą ujrzał, która jaśnieje światłością obfitą? Kiedyż onych doczekam godzin pożądanych, że się dotkną me usta warg Twoich różanych? Często mię twarzy Twojej śliczność delektuje, gdy ją pod kształtem chleba i wina widuję, i, przyznam, wielka rozkosz, lecz niedoskonała – za prawdziwą twarz kształtem okrytego ciała. Tego bowiem cieszyć się pragnie serce moje, by na wesołe mogło patrzyć oko Twoje. Kiedyż ten dzień zawita, że już bez zasłony miłość moję nasyci wzrok Twój ulubiony
promieni morze swe wały z niebem w jedną postać mieni. Cóż by rzekł, gdyby całym światłem pałające obaczył wkoło skroni pochodnie świecące? Cóż, gdyby śliczne oczy i twarz znamienitą ujrzał, która jaśnieje światłością obfitą? Kiedyż onych doczekam godzin pożądanych, że się dotkną me usta warg Twoich różanych? Często mię twarzy Twojej śliczność delektuje, gdy ją pod kształtem chleba i wina widuję, i, przyznam, wielka rozkosz, lecz niedoskonała – za prawdziwą twarz kształtem okrytego ciała. Tego bowiem cieszyć się pragnie serce moje, by na wesołe mogło patrzyć oko Twoje. Kiedyż ten dzień zawita, że już bez zasłony miłość moję nasyci wzrok Twój ulubiony
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 167
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
wytrzymać niemały. Ale ten, który mężnie Fortuny skaranie Albo frasunku znosił, a żadnej odmianie Tak w złym, jako i w dobrym nie podległ, takiego Mężem zowię i dank mu daję męstwa jego. NA PIĘKNĄ RĘKĘ JEDNEJ PANIEJ
Piękniejszej ręki oko nie widziało, Ani świat rodził, co by się równało Z jej płci ślicznością. Śnieg nie jest tak biały, Wosk nie tak piękny, chociaż jest wspaniały.
Ostry na palec diament włożyła, Sama się złotą bindą otoczyła. Ale to fraszki, lada co klejnoty, Przy takim ciele fraszka kanak złoty. Bo taką władzą ma ta ręka w sobie, Że wskrzesić może w zwątpionej chorobie, I
wytrzymać niemały. Ale ten, który mężnie Fortuny skaranie Albo frasunku znosił, a żadnej odmianie Tak w złym, jako i w dobrym nie podległ, takiego Mężem zowię i dank mu daję męstwa jego. NA PIĘKNĄ RĘKĘ JEDNEJ PANIEJ
Piękniejszej ręki oko nie widziało, Ani świat rodził, co by się równało Z jej płci ślicznością. Śnieg nie jest tak biały, Wosk nie tak piękny, chociaż jest wspaniały.
Ostry na palec dyjament włożyła, Sama się złotą bindą otoczyła. Ale to fraszki, lada co klejnoty, Przy takim ciele fraszka kanak złoty. Bo taką władzą ma ta ręka w sobie, Że wskrzesić może w zwątpionej chorobie, I
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 270
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965