ów bezbożny rajca wiecznie wpadnie do niej. 375 (D). RAJ Z ŚWIATEM
Dla nieposłuszeństwa Bóg człeka z raju żenie, Żeby z pługu i z brony miał swe pożywienie, Żeby żył w pocie czoła, ta grzechu zapłata. Prawdziwie bym ja za raj nie frymarczył świata, Gdzie tylko jabłka, gruszki, śliwy jedli z sadu, Ustawne bez wieczerze wety i obiadu. Bo niech kto na szlacheckie pojrzy dziś bankiety: Przy wszelkich zwierzyn mięsie, te-ż frukty, te-ż wety. Ja warcaby albo gram karty na pokoju, A chłopek na mnie robi do trzeciego znoju, Robi z dziećmi i z żoną, przymierając głodu, Robi od
ów bezbożny rajca wiecznie wpadnie do niej. 375 (D). RAJ Z ŚWIATEM
Dla nieposłuszeństwa Bóg człeka z raju żenie, Żeby z pługu i z brony miał swe pożywienie, Żeby żył w pocie czoła, ta grzechu zapłata. Prawdziwie bym ja za raj nie frymarczył świata, Gdzie tylko jabłka, gruszki, śliwy jedli z sadu, Ustawne bez wieczerze wety i obiadu. Bo niech kto na szlacheckie pojźry dziś bankiety: Przy wszelkich zwierzyn mięsie, te-ż frukty, te-ż wety. Ja warcaby albo gram karty na pokoju, A chłopek na mnie robi do trzeciego znoju, Robi z dziećmi i z żoną, przymierając głodu, Robi od
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 160
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
chyba redutami się do niego przymykać, a czatami na koło opędzać, niedopusczając mu się wychylić z obozu i żywności żadnej do niego nieprzepusczając. Jakoż jużem go uprzedził do dwu gór onemu bardzo potrzebnych, krórem ludźmi osadził i niewątpię, że go z części obozu ruszę pewnie; czaty też z łaski bożej sczę-
śliwie na każdy dzień chodzą; żadna się nigdy daremnie niewraca. Pobłogosławił P. Bóg i w przeszły piątek znacznie Panu Staroście Wiskiemu, który przeszedszy tych, którzy się byli do Nowego miasta puścili, dobrze gromił; atoli ten jest głos w obozie nieprzyjacielskim: że chce resolucji zażyć, byle mu więcej ludzi i armaty przyszło
chyba redutami się do niego przymykać, a czatami na koło opędzać, niedopusczając mu się wychylić z obozu i żywności żadnéj do niego nieprzepusczając. Jakoż jużem go uprzedził do dwu gór onemu bardzo potrzebnych, krórem ludźmi osadził i niewątpię, że go z części obozu ruszę pewnie; czaty też z łaski bożéj sczę-
śliwie na każdy dzień chodzą; żadna się nigdy daremnie niewraca. Pobłogosławił P. Bóg i w przeszły piątek znacznie Panu Staroście Wiskiemu, który przeszedszy tych, którzy się byli do Nowego miasta puścili, dobrze gromił; atoli ten jest głos w obozie nieprzyjacielskim: że chce resolutiej zażyć, byle mu więcéj ludzi i armaty przyszło
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 114
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
wiersze, Ten wianki wije, ten z sitowia wiersze, Ten przy skaczących po trawie barankach Gra na multankach;
Tamten z konopnej wywiera psy sforki, Ten tłuste tłucze kobusem przepiorki, Ten na lep albo w powikłane motki Łowi czeczotki;
Ten płoty grodzi około rozsady, Ów szczepi w pniaki, ten obrywa sady, Ten śliwy leje na powidła w prasy, Ten rwie na lasy;
Ten większym bydłem rznie grzbiet twardej roli, Ten zasię w skopiec zbierać mleka woli, Ten żnie, ów wiąże, ten pożęte snopy Układa w kopy;
Ten w przetak mannę za porannej rosy Zbiera, ten młóci pozwożone kłosy, Ten wieje, a ten o
wiersze, Ten wianki wije, ten z sitowia wiersze, Ten przy skaczących po trawie barankach Gra na multankach;
Tamten z konopnej wywiera psy sforki, Ten tłuste tłucze kobusem przepiorki, Ten na lep albo w powikłane motki Łowi czeczotki;
Ten płoty grodzi około rozsady, Ów szczepi w pniaki, ten obrywa sady, Ten śliwy leje na powidła w prasy, Ten rwie na lasy;
Ten większym bydłem rznie grzbiet twardej roli, Ten zasię w skopiec zbierać mleka woli, Ten żnie, ów wiąże, ten pożęte snopy Układa w kopy;
Ten w przetak mannę za porannej rosy Zbiera, ten młóci pozwożone kłosy, Ten wieje, a ten o
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 163
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dawno już zawzięte Ślub poprzedziło i obrzędy święte. Nie masz w tym dziwu: sprawuje Kupido Ten bankiet nocny z twą wolą, Filido.
Przed ślubem wesele, Wenus łoże ściele; Przykład mamy nowy: Tak się lęgą sowy. DO JEGOMOŚCI PANA JANA SOBIESKIEGO, MARSZAŁKA I HETMANA WIELKIEGO KORONNEGO
Jabłka, gruszki, wiśnie, śliwy Proszą, panie miłościwy, Żeby twoi źli żołnierze Zawarli z nimi przymierze.
Omyłka-ć to jest i szkoda Czynić fortecę z ogroda I równać go z szańcem którem, Lubo obwiedziony murem.
Nie masz w kortynie szyslochu, Nie masz kul, chybaby z grochu, Nie masz dział, oprócz sikawki, Ani lawet
dawno już zawzięte Ślub poprzedziło i obrzędy święte. Nie masz w tym dziwu: sprawuje Kupido Ten bankiet nocny z twą wolą, Filido.
Przed ślubem wesele, Wenus łoże ściele; Przykład mamy nowy: Tak się lęgą sowy. DO JEGOMOŚCI PANA JANA SOBIESKIEGO, MARSZAŁKA I HETMANA WIELKIEGO KORONNEGO
Jabłka, gruszki, wiśnie, śliwy Proszą, panie miłościwy, Żeby twoi źli żołnierze Zawarli z nimi przymierze.
Omyłka-ć to jest i szkoda Czynić fortecę z ogroda I równać go z szańcem którem, Lubo obwiedziony murem.
Nie masz w kortynie szyslochu, Nie masz kul, chybaby z grochu, Nie masz dział, oprócz sikawki, Ani lawet
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 338
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
złodziejskich chudobę odbierze. I ledwie pod trawnikiem kęs w ziemi podłubie, Aż garniec, aż pieniądze, aż go cieszy w zgubie. Tedy wziąwszy depozyt, brzuch wyprząta w trzopie I na tymże go miejscu, gdzie pierwej, zakopie. Sam idzie ku domowi, ale sąsiad ckliwy, Jakby mu do wiadomej oczy wybrał śliwy, Chyżo glinę odrzuci, rękę w garniec wrazi; Lecz ją jeszcze w źle skrzepłej ufarbuje mazi. Co zrozumiawszy starzec, bo czekał gotowem: „Dzierż, goń — krzyknie — złodzieja!” — który z tym obłowem Uciekając, gdy skacze przez płoty, przez doły, Szwankowawszy nieborak, złomał nogę w poły.
złodziejskich chudobę odbierze. I ledwie pod trawnikiem kęs w ziemi podłubie, Aż garniec, aż pieniądze, aż go cieszy w zgubie. Tedy wziąwszy depozyt, brzuch wyprząta w trzopie I na tymże go miejscu, gdzie pierwej, zakopie. Sam idzie ku domowi, ale sąsiad ckliwy, Jakby mu do wiadomej oczy wybrał śliwy, Chyżo glinę odrzuci, rękę w garniec wrazi; Lecz ją jeszcze w źle skrzepłej ufarbuje mazi. Co zrozumiawszy starzec, bo czekał gotowem: „Dzierż, goń — krzyknie — złodzieja!” — który z tym obłowem Uciekając, gdy skacze przez płoty, przez doły, Szwankowawszy nieborak, złomał nogę w poły.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 343
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
spodki.” 418. DYSKURS O KURWACH
W Wiedniu czyli w Paryżu, owo w kraju obcem, Szlachcic polski, z hajdukiem mieszkając i z chłopcem, O dziewkę (bo tam po to, aż mówić sromota, Jeżdżą naszy) posyła proszący koczota. Przyjdzie ten niemieszkanie i chwali dziewczynę, Że ma coś jako śliwę, pierś jako cytrynę; „Sto talerów odłożyć, jeśli jej chcesz zażyć; Tymi by ją potrzeba matce wyposażyć.” Święcze się nasz Krakowie — słysząc hajduk prostak — Kędy — rzecze — trzy grosze albo dawszy szostak, Cycki bębnom, owę rzecz równać do magierki, Dostanie na Krowodrzy, byle chciał, u Gierki
spodki.” 418. DYSKURS O KURWACH
W Wiedniu czyli w Paryżu, owo w kraju obcem, Szlachcic polski, z hajdukiem mieszkając i z chłopcem, O dziewkę (bo tam po to, aż mówić sromota, Jeżdżą naszy) posyła proszący koczota. Przyjdzie ten niemieszkanie i chwali dziewczynę, Że ma coś jako śliwę, pierś jako cytrynę; „Sto talerów odłożyć, jeśli jej chcesz zażyć; Tymi by ją potrzeba matce wyposażyć.” Święćże się nasz Krakowie — słysząc hajduk prostak — Kędy — rzecze — trzy grosze albo dawszy szostak, Cycki bębnom, owę rzecz równać do magierki, Dostanie na Krowodrzy, byle chciał, u Gierki
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 367
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
warzone/ trutym ludziom pomagają/ Truciznie zaś surowe ciężkiej porównają. Obciążają żołądek swoją surowością. Uwolniają przejęte z ognia górąćością. Podaj chłopcze po gruszkach wina/ jabłko ziadszy/ Iść pamiętaj na przechód nic nie popijawszy.
O Wiśniach Wiśnie trzy te za sobą daty pociągają/ Purgunią/ jądro kamień łamie/ krwie dodają.
O Śliwach. Zimne są śliwy i z tąd z przyrodzenia chłodzą/ Latują/ a jedzone w miarę nie zaszkodzą.
O Brzoskwiniach, Winie w gronach, i Rozynkach. Z młodem winem Brzoskwinią pożyta surowa/ Bywa ta żołądkowi/ ba i wnątrzu zdrowa. Z orzechem wino w gronach niechaj towarzyszy. Kto na śledzionę chory/
wárzone/ trutym ludźiom pomagáią/ Trućiznie záś surowe ćięszkiey porownáią. Obćiązáią żołądek swoią surowośćią. Vwolniáią przeięte z ogniá gorąćośćią. Poday chłopcze po gruszkách winá/ iábłko ziadszy/ Iśdź pámiętáy ná przechod nic nie popiiawszy.
O Wiśniách Wiśnie trzy te zá sobą dáty poćiągáią/ Purgunią/ iądro kámień łamie/ krwie dodáią.
O Sliwách. Zimne są śliwy y z tąd z przyrodzenia chłodzą/ Látuią/ á iedzone w miárę nie zászkodzą.
O Brzoskwiniách, Winie w gronách, y Rozynkách. Z młodem winem Brzoskwinią pożyta surowa/ Bywa ta żołądkowi/ ba y wnątrzu zdrowa. Z orzechem wino w gronach niechay towárzyszy. Kto ná śledzionę chory/
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: C2v
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
pomagają/ Truciznie zaś surowe ciężkiej porównają. Obciążają żołądek swoją surowością. Uwolniają przejęte z ognia górąćością. Podaj chłopcze po gruszkach wina/ jabłko ziadszy/ Iść pamiętaj na przechód nic nie popijawszy.
O Wiśniach Wiśnie trzy te za sobą daty pociągają/ Purgunią/ jądro kamień łamie/ krwie dodają.
O Śliwach. Zimne są śliwy i z tąd z przyrodzenia chłodzą/ Latują/ a jedzone w miarę nie zaszkodzą.
O Brzoskwiniach, Winie w gronach, i Rozynkach. Z młodem winem Brzoskwinią pożyta surowa/ Bywa ta żołądkowi/ ba i wnątrzu zdrowa. Z orzechem wino w gronach niechaj towarzyszy. Kto na śledzionę chory/ rozynkami zgrzyszy. Rozynki
pomagáią/ Trućiznie záś surowe ćięszkiey porownáią. Obćiązáią żołądek swoią surowośćią. Vwolniáią przeięte z ogniá gorąćośćią. Poday chłopcze po gruszkách winá/ iábłko ziadszy/ Iśdź pámiętáy ná przechod nic nie popiiawszy.
O Wiśniách Wiśnie trzy te zá sobą dáty poćiągáią/ Purgunią/ iądro kámień łamie/ krwie dodáią.
O Sliwách. Zimne są śliwy y z tąd z przyrodzenia chłodzą/ Látuią/ á iedzone w miárę nie zászkodzą.
O Brzoskwiniách, Winie w gronách, y Rozynkách. Z młodem winem Brzoskwinią pożyta surowa/ Bywa ta żołądkowi/ ba y wnątrzu zdrowa. Z orzechem wino w gronach niechay towárzyszy. Kto ná śledzionę chory/ rozynkámi zgrzyszy. Rozynki
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: C2v
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
wąsy tabaką brzydko usmarkane I strupami z parszywej głowy posypane. Wilcze zęby na wety, jastrzębie pazury I gołębiego mleka tureckie farfury. Świnie masło, syr z wieprza, cielęce śmiotanki I z jesionowej skóry przypiekane grzanki, Pluskwami potrząśnione powidło wołowe, Toż zajęcze morele, figi wielbłądowe, Z młodych olszyn jagody, z ciernia cierpkie śliwy, Z starych sośni daktyle, wszytko diabeł dziwy. ŻAŁOSNY APOLLO NIECZUŁYCH POLAKÓW DO ŁEZ POBUDZA NAD ZGUBĄ PODOLA I UKRAINY, A DO MARSA BRAĆ SIĘ KAŻE IN ANNO 1673
Ockni się, Lechu, przerwi sen twardy! Czuje na twój kark bisurmanin hardy.
Czas przetrzeć źrzenice, a toczyć krynice Łez gorzkich.
Podolskie z
wąsy tabaką brzydko usmarkane I strupami z parszywej głowy posypane. Wilcze zęby na wety, jastrzębie pazury I gołębiego mleka tureckie farfury. Świnie masło, syr z wieprza, cielęce śmiotanki I z jesionowej skóry przypiekane grzanki, Pluskwami potrząśnione powidło wołowe, Toż zajęcze morele, figi wielbłądowe, Z młodych olszyn jagody, z ciernia cierpkie śliwy, Z starych sośni daktyle, wszytko diabeł dziwy. ŻAŁOSNY APOLLO NIECZUŁYCH POLAKÓW DO ŁEZ POBUDZA NAD ZGUBĄ PODOLA I UKRAINY, A DO MARSA BRAĆ SIĘ KAŻE IN ANNO 1673
Ockni się, Lechu, przerwi sen twardy! Czuje na twój kark bisurmanin hardy.
Czas przetrzeć źrzenice, a toczyć krynice Łez gorzkich.
Podolskie z
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 603
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Anioła, złapali go, ucięciem ręki i Oka wyłupieniem, i na Wielbląda twarzą do ogona wsadzeniem, tak prowadząc go po ulicach, i przez Pospólstwo, klukami ciała szarpaniem, śmiertelnie ukarali okrutnika.
61. ISACIUS Anioł od Carogrodz kich Obywatelów na Tronie osadzony, z Sycylijczykami, Wołochami, Multanami wojownik, nie co szczę śliwy, dla bojaźni Poddanych, stał się Tyranem, za co od Brata oślepiony, do smrodliwego wtrącony wię zienia.
62. ALEXIUS, Anioł, rozkoszy nie granic pilnujący, od Scytów i Wołochów zaczepiany.
63. ALEXIUS Młodszy, bojaźli-
wy i leniwy, dlatego przeciwko Francuzom i Wenetom Substitus Mikołaj Kanabus. Po nich o
Anioła, złapali go, ucięciem ręki y Oka wyłupieniem, y na Wielbląda twarzą do ogona wsadzeniem, tak prowadząc go po ulicach, y przez Pospolstwo, klukami ciała szarpaniem, smiertelnie ukarali okrutnika.
61. ISACIUS Anioł od Carogrodz kich Obywatelow na Tronie osadzony, z Sycyliyczykami, Wołochami, Multanami woiownik, nie co szczę śliwy, dla boiazni Poddanych, stał się Tyranem, za co od Brata oślepiony, do smrodliwego wtrącony wię zienia.
62. ALEXIUS, Anioł, roskoszy nie granic pilnuiący, od Scytow y Wołochow zaczepiany.
63. ALEXIUS Młodszy, boiazli-
wy y leniwy, dlatego przeciwko Francuzom y Wenetom Substitus Mikołay Kanabus. Po nich o
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 480
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755