toporem. Prawdziwieć na pochyłe drzewo skaczą kozy, Kiedyś się ty tak gładkiej, Marku, dopiął brzozy; Jeżeli będziesz głupi albo stąd nadęty, Kije, nie same tylko brzoza rodzi pręty. Piękne drzewo wisienka, trudny przystęp do niej, Dla państwa jej jagódek ogrodniczy chroni: Dobra, jako przypowieść staroświecka radzi, Śliwka na obiad, kostka na wety czeladzi. Tyś olszą obrał sobie; nie dziw, bo i cudna, I (jeśliś bywał w szkołach) po łacinie ludna; Wierz mi, nie lada tego dokaże niewiasta: Indziej jedno, tu dziesięć z korzenia wyrasta. Mój sąsiad niedaleki wziął sobie topolą; Czy go
toporem. Prawdziwieć na pochyłe drzewo skaczą kozy, Kiedyś się ty tak gładkiej, Marku, dopiął brzozy; Jeżeli będziesz głupi albo stąd nadęty, Kije, nie same tylko brzoza rodzi pręty. Piękne drzewo wisienka, trudny przystęp do niej, Dla państwa jej jagódek ogrodniczy chroni: Dobra, jako przypowieść staroświecka radzi, Śliwka na obiad, kostka na wety czeladzi. Tyś olszą obrał sobie; nie dziw, bo i cudna, I (jeśliś bywał w szkołach) po łacinie ludna; Wierz mi, nie leda tego dokaże niewiasta: Indziej jedno, tu dziesięć z korzenia wyrasta. Mój sąsiad niedaleki wziął sobie topolą; Czy go
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 198
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niego, Jak od bulwerku abo od wału jakiego Mógł się trop pieszych strzelać; gdyć jeszcze u chłopa Wielkiego ta nad gębą stodoła czy szopa,
Ale gdy chłopek mały a z okrutnym nosem, Właśnie jako podstawek pod wielkim kolosem. Bywa czasem i taki, który w swej urodzie Upośledzony, jako właśnie więc po wodzie Śliwka lub tarka pływa, nie znać go przy twarzy. Jest i taki, co choć się w odlewaniu zdarzy, Jednak nieborak od złych krost tak podziubany I takie po, nim srogie poczynią się rany, Że między nierównymi doły i pagórki Mogłyby się wróble lądz abo nieśne kurki. A więc jako kłopoty i rożne przygody
niego, Jak od bulwerku abo od wału jakiego Mogł się trop pieszych strzelać; gdyć jeszcze u chłopa Wielkiego ta nad gębą stodoła czy szopa,
Ale gdy chłopek mały a z okrutnym nosem, Właśnie jako podstawek pod wielkim kolosem. Bywa czasem i taki, ktory w swej urodzie Upośledzony, jako właśnie więc po wodzie Śliwka lub tarka pływa, nie znać go przy twarzy. Jest i taki, co choć się w odlewaniu zdarzy, Jednak nieboras od złych krost tak podziubany I takie po, nim srogie poczynią się rany, Że między nierownymi doły i pagorki Mogłyby się wroble lądz abo nieśne kurki. A więc jako kłopoty i rożne przygody
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 387
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Zarazem ozdrowieje I wyjdzie czysty jak z wanny, I powetuje swego, Tylko niech się puści tej panny, Co niewdzięczna służb jego.
Na frymarku nie utraci, Bo ta płeć równo płaci; Owszem, zyszcze w tych siewkach, Bo wyszedszy z opętania, Może po woli w dziewkach Do serca i upodobania Przebierać jako w śliwkach.
Płodny to jest rodzaj, płodny, Z tyleż dla młodzieńców Jako dla panien wieńców; Musi to być bardzo głodny, Kto ślubował żyć w statku, Ja wiem, że też, choć na ostatku, Będę przecię swej godny.
Siła by to na płeć białą Mieć na nas oblig pewny Na służbę zawsze stałą;
Zarazem ozdrowieje I wyjdzie czysty jak z wanny, I powetuje swego, Tylko niech się puści tej panny, Co niewdzięczna służb jego.
Na frymarku nie utraci, Bo ta płeć równo płaci; Owszem, zyszcze w tych siéwkach, Bo wyszedszy z opętania, Może po woli w dziewkach Do serca i upodobania Przebierać jako w śliwkach.
Płodny to jest rodzaj, płodny, Z tyleż dla młodzieńców Jako dla panien wieńców; Musi to być bardzo głodny, Kto ślubował żyć w statku, Ja wiem, że też, choć na ostatku, Będę przecię swej godny.
Siła by to na płeć białą Mieć na nas oblig pewny Na służbę zawsze stałą;
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 291
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
rury Wodą strzelają do góry.
Cóż tu tedy po tym huku, Jakbyś dobywał Bołduku Albo jako Hiszpan, kiedy Szturmował do sławnej Bredy.
Kurnik to i klatka ptasza, Która-ć się w obronę wprasza I podaje swoje sady Na gnady i na ungnady.
Przydaj wartę, żeby z drzewa Żołdat nie struł sobie trzewa: Śliwki szkodzą i te knechty Poślą wnet do grobu piechty.
Przy tym kto tu grabi, plewie, Lub w Adamie, lubo w Ewie, Wszytko to są chrześcijanie, Szkoda ich zabijać, panie.
Ogrodnik, człowiek spokojny, Nie chce i o żonę wojny; Gani Atrydesa fochy, Za błazny ma wszytkie Włochy.
Strzeż
rury Wodą strzelają do góry.
Cóż tu tedy po tym huku, Jakbyś dobywał Bołduku Albo jako Hiszpan, kiedy Szturmował do sławnej Bredy.
Kurnik to i klatka ptasza, Która-ć się w obronę wprasza I podaje swoje sady Na gnady i na ungnady.
Przydaj wartę, żeby z drzewa Żołdat nie struł sobie trzewa: Śliwki szkodzą i te knechty Poślą wnet do grobu piechty.
Przy tym kto tu grabi, plewie, Lub w Adamie, lubo w Ewie, Wszytko to są chrześcijanie, Szkoda ich zabijać, panie.
Ogrodnik, człowiek spokojny, Nie chce i o żonę wojny; Gani Atrydesa fochy, Za błazny ma wszytkie Włochy.
Strzeż
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 339
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
krzywej gębie cynek wedle cynku, Dowodne znaki bywałego szynku. Przemówi-li co, każde słowo z basu, Jakbyś też trącił starego szynkwasu. Cóż się też w tym łbie, gdy piwo kisało, Przed piąciądziesiąt i więcej lat działo? Dziś, choć pod wiechą żurawiego puchu, Odpuśćcie, proszę, jak po śliwkach w brzuchu. Kto z wierzchu piwo pił, drożdże ze spodu, Ma rada, panie, pódźcie do wychodu Albo kadzidła odżałujcie funtu. Nie zatkasz piórkiem ogniłego szpuntu. 230. KUROPŁOCH STARY I ŁYSY
Łysy jak na tret, gdzieś wetknąwszy piórko: Powiedz co o nim, helikońska córko! Nie chodź pod piórkiem,
krzywej gębie cynek wedle cynku, Dowodne znaki bywałego szynku. Przemówi-li co, każde słowo z basu, Jakbyś też trącił starego szynkwasu. Cóż się też w tym łbie, gdy piwo kisało, Przed piąciądziesiąt i więcej lat działo? Dziś, choć pod wiechą żurawiego puchu, Odpuśćcie, proszę, jak po śliwkach w brzuchu. Kto z wierzchu piwo pił, drożdże ze spodu, Ma rada, panie, pódźcie do wychodu Albo kadzidła odżałujcie funtu. Nie zatkasz piórkiem ogniłego szpuntu. 230. KUROPŁOCH STARY I ŁYSY
Łysy jak na tret, gdzieś wetknąwszy piórko: Powiedz co o nim, helikońska córko! Nie chodź pod piórkiem,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 294
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Miał też dawnego zbioru sto czerwonych złotych, Które w szkaplerzu nosił zaszyte; i o tych Czując u męża chytra, niecnotliwa baba I we dnie nieboraka, i w nocy nagaba. Widząc ten, że ich żadną miarą nie ustrzeże, Lada kiedy mu szkaplerz na szyi porzeże, Zakopie je przy pewnej na ogrodzie śliwce. Nic nie wie, że już na nie ma insze myśliwce: Wypatrzywszy go sąsiad opłotni w też tropy Wyjął zaraz pieniądze zakopane z trzopy. Więc, że gdzie skarb, tam serce, święte Pismo świadek, Czołga się też do swego depozytu dziadek; Aż tylko miejsce, gdzie był, i od razu zgadnie,
. Miał też dawnego zbioru sto czerwonych złotych, Które w szkaplerzu nosił zaszyte; i o tych Czując u męża chytra, niecnotliwa baba I we dnie nieboraka, i w nocy nagaba. Widząc ten, że ich żadną miarą nie ustrzeże, Lada kiedy mu szkaplerz na szyi porzeże, Zakopie je przy pewnej na ogrodzie śliwce. Nic nie wie, że już na nie ma insze myśliwce: Wypatrzywszy go sąsiad opłotni w też tropy Wyjął zaraz pieniądze zakopane z trzopy. Więc, że gdzie skarb, tam serce, święte Pismo świadek, Czołga się też do swego depozytu dziadek; Aż tylko miejsce, gdzie był, i od razu zgadnie,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 341
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Tymi by ją potrzeba matce wyposażyć.” Święcze się nasz Krakowie — słysząc hajduk prostak — Kędy — rzecze — trzy grosze albo dawszy szostak, Cycki bębnom, owę rzecz równać do magierki, Dostanie na Krowodrzy, byle chciał, u Gierki. Nie dostałby tu takiej za dziesięć tysięcy, Kiedy za sto talerów jak śliwka, nic więcej.” 419. BEZ CEREMONII
W Polsce czyli Włoch, czy Francuz, czy Niemiec, Owo zastękał jakiś cudzoziemiec. Żałował go pan, a wraz prosił żony, Żeby co rychlej mógł być uzdrowiony. Ta, gdy go maścią rakową namaże, Okrywszy na noc, pocić mu się każe.
Więc tam
Tymi by ją potrzeba matce wyposażyć.” Święćże się nasz Krakowie — słysząc hajduk prostak — Kędy — rzecze — trzy grosze albo dawszy szostak, Cycki bębnom, owę rzecz równać do magierki, Dostanie na Krowodrzy, byle chciał, u Gierki. Nie dostałby tu takiej za dziesięć tysięcy, Kiedy za sto talerów jak śliwka, nic więcej.” 419. BEZ CEREMONII
W Polszczę czyli Włoch, czy Francuz, czy Niemiec, Owo zastękał jakiś cudzoziemiec. Żałował go pan, a wraz prosił żony, Żeby co rychlej mógł być uzdrowiony. Ta, gdy go maścią rakową namaże, Okrywszy na noc, pocić mu się każe.
Więc tam
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 367
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się o nią rozbijały gromy, Dalej olsza, potem głóg, aż chruścik poziomy. Wnidziesz do raju (lecz tam cherubin wniść broni): Ciężkie się pod owocem zginają jabłoni, Tu złote pomarańcze, tu cytryny wiszą, Tu się gruszki tysiąca rodzajów kołyszą, Aż pigwy, aż agresty, co przystają wcześnie, Znajdziesz śliwki, orzechy, porzeczki i trześnie. Jeżeli po okrytej pojrzysz ziemi zioła: Tu by się w żyto nie wdarł wąż, a tu plac goły; Tu łąka, że się trzeba chłopu z kosą silić, Ówdzie się biedne bydlę nie ma po co schylić; Raz będzie rzeka w pełni, co brzegi okryje, A
się o nię rozbijały gromy, Dalej olsza, potem głóg, aż chruścik poziomy. Wnidziesz do raju (lecz tam cherubin wniść broni): Ciężkie się pod owocem zginają jabłoni, Tu złote pomarańcze, tu cytryny wiszą, Tu się gruszki tysiąca rodzajów kołyszą, Aż pigwy, aż agresty, co przystają wcześnie, Znajdziesz śliwki, orzechy, porzeczki i trześnie. Jeżeli po okrytej pojźrysz ziemi zioły: Tu by się w żyto nie wdarł wąż, a tu plac goły; Tu łąka, że się trzeba chłopu z kosą silić, Ówdzie się biedne bydlę nie ma po co schylić; Raz będzie rzeka w pełni, co brzegi okryje, A
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 379
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, że po między nie, jest wolny meat; w którym meacie czerw swój robią, ogrzewają siedzeniem, wywydzą drugie osy. Miodu tedy do tego gniazda nie noszą, tylko się tam O Drzewach i Drzewkach Historia naturalna
na noc i przed słotą chowają, dzieci wywodzą: żyją ossy miodem cudzym, gruszkami, jabłkami, śliwkami, i ledwo nie wszystkim, co jest comestibile.
TRZMIEL na Rusi corruptè Czmiel, po łacinie Tusaria, Lardaria, Carpinus. Jest i to insectum, robak latający. Są wielkie; czarne; a trochę mniejsze, żółte są małe szare, a wszystkie krótkie, zwięzłe, grube, podczas lotu huk wydające. Mnożą
, że po między nie, iest wolny meat; w ktorym meacie czerw swoy robią, ogrzewaią siedzeniem, wywydzą drugie osy. Miodu tedy do tego gniazda nie noszą, tylko się tam O Drzewach y Drzewkach Historya naturalna
na noc y przed słotą chowaią, dzieci wywodzą: żyią ossy miodem cudzym, gruszkami, iabłkami, śliwkami, y ledwo nie wszystkim, co iest comestibile.
TRZMIEL na Rusi corruptè Czmiel, po łacinie Tusaria, Lardaria, Carpinus. Iest y to insectum, robak lataiący. Są wielkie; czarne; á troche mnieysze, żołte są małe szare, á wszystkie krotkie, zwięzłe, grube, podczas lotu huk wydaiące. Mnożą
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 321
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
te drzewo zwykło albo całe, albo po części usychać, z racyj mnogości fruktów; ale je przerzedzić należy, i suche obcinać gałęzie, bo zdrowym szkodzą gałęziom. Owoc śliwczany żołądek odmiękcza, dlatego z senesem gotowane bywają na konstypację. Suszone na rożenkach kminem i anyżem przesypowane, na rozpędzenie służą wiatrów w żołądku. Zbytnie śliwek surowych jedzenie rozdyma, zaziębia. Pestki śliwiane wiele ich nazbierawszy, zdają się na wodkę: których pestek wiele jedząc, głowę zawracają, dlatego zdadzą się na gorzałkę. Powidła z nich dobre, ale w smażeniu dogodzić im należy, bzowych przymieszać jagód. Śliwy możesz konserwować, świeże drzewo z niemi, gdy dościgają wykopa,
te drzewo zwykło albo całe, albo po części usychać, z racyi mnogości fruktow; ale ie przerzedzić należy, y suche obcinać gałęzie, bo zdrowym szkodzą gałęziom. Owoc sliwczany żołądek odmiękcza, dlatego z senesem gotowane bywaią na konstypacyę. Suszone na rożenkach kminem y anyżem przesypowane, na rozpędzenie służą wiatrow w żołądku. Zbytnie sliwek surowych iedzenie rozdyma, zaziębia. Pestki sliwiane wiele ich nazbierawszy, zdaią się na wodkę: ktorych pestek wiele iedząc, głowę zawracaią, dlatego zdadzą się na gorzałkę. Powidła z nich dobre, ale w smażeniu dogodzić im należy, bzowych przymieszać iagod. Sliwy możesz konserwować, swieże drzewo z niemi, gdy doscigaią wykopa,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 384
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754