, będzie piwo wyśmienite, wystałe zimne i nieskwasnieje. Lodownie tu na Rusi tak robią: wykopie duł na suchym miejscu, gdzie słońce nie dochodzi, gdzieby woda nie podchodziła w kwadrat głęboką jamę, ją ocembrują trwałym jakim drzewem, dopiero w Styczniu, lub w Lutym (bo w Marcu już lody łamią się i ślizną) lody na czystych wodach potężnemi bryłami rąbają, sprowadzają do lodowni, i tam na żytnej kładą słomie, i tąż słomą prześciełają, i tak skażdą warstwą lodu czynią, żeby wszystek lód był prześciełany, i zwierzchu przywalony. Dach nad lodownią dać nic gontowy, bo przezeń słońce lub ciepłe wiatry by grzały
, będzie piwo wysmienite, wystałe zimne y nieskwasnieie. Lodownie tu na Rusi tak robią: wykopie duł na suchym mieyscu, gdzie słońce nie dochodzi, gdzieby woda nie podchodziła w kwadrat głęboką iamę, ią ocembruią trwałym iakim drzewem, dopiero w Styczniu, lub w Lutym (bo w Marcu iuż lody łamią się y slizną) lody na czystych wodach potężnemi bryłami rąbaią, sprowadzaią do lodowni, y tam na żytney kładą słomie, y tąż słomą prześciełaią, y tak zkażdą warstwą lodu czynią, żeby wszystek lod był prześciełany, y zwierzchu przywalony. Dach nad lodownią dać nic gontowy, bo przezeń słońce lub ciepłe wiatry by grzały
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 412
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
tak, a nie inaczej; i samam widziała, Kiedy na wschodzie słońca nago coś działała. Kto z tym mistrzem nakłada, nigdy pociesznego Końca nie dojdzie: i ją toż potka od niego. Na przodku to kęs płuży, potym o raz padnie Wszystko o ziemię. Z Bogiem wszystko idzie snadnie, Bez Boga wszystko śliźnie. Nie masz nic gorszego Nad diabła! I cóż może on zrządzić dobrego? Pietrucha I koniec, i początek z tym mistrzem niespory. Tak rok poodchodziły na głowę obory, Teraz powyzdychały świnie i prosięta, Ani się gęsi, ani się kiwały kurczęta. Wszystko ginie i w chlewiech, ginie i w komorze, Ani
tak, a nie inaczej; i samam widziała, Kiedy na wschodzie słońca nago coś działała. Kto z tym mistrzem nakłada, nigdy pociesznego Końca nie dojdzie: i ją toż potka od niego. Na przodku to kęs płuży, potym o raz padnie Wszystko o ziemię. Z Bogiem wszystko idzie snadnie, Bez Boga wszystko śliźnie. Nie masz nic gorszego Nad diabła! I cóż może on zrządzić dobrego? Pietrucha I koniec, i początek z tym mistrzem niespory. Tak rok poodchodziły na głowę obory, Teraz powyzdychały świnie i prosięta, Ani się gęsi, ani się kiwały kurczęta. Wszystko ginie i w chlewiech, ginie i w komorze, Ani
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 161
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
. Wszytko do swego końca skrytym wrogiem jedzie: Cieszysz się — ogień składasz na wodzie, na ledzie. Ledwo twoja płomieniem pocznie gorzeć kłoda, Aż swym ze światłem gaśnie, aż na spodku woda Łez rzewliwych. Smutek ci zabiega od spasi, Smutek niespodziewany twoje światło gasi. Budujesz co na tymże ledzie nieroztropnie — Śliźnie się albo tonie, skoro lód roztopnie. Inszego, wywróć głową wszytek świat do szczętu, Rzeczom śmiertelnym nie ma ziemia fundamentu,
Choć się coś zda na pozór; i pomyślić szkoda: Wszędy lód, wszędy śmierć ma przystęp i przygoda. Okrutnymi fortuna razami nas maca, Lecz często, co dziś wzięła, często z
. Wszytko do swego końca skrytym wrogiem jedzie: Cieszysz się — ogień składasz na wodzie, na ledzie. Ledwo twoja płomieniem pocznie gorzeć kłoda, Aż swym ze światłem gaśnie, aż na spodku woda Łez rzewliwych. Smutek ci zabiega od spasi, Smutek niespodziewany twoje światło gasi. Budujesz co na tymże ledzie nieroztropnie — Śliźnie się albo tonie, skoro lód roztopnie. Inszego, wywróć głową wszytek świat do szczętu, Rzeczom śmiertelnym nie ma ziemia fundamentu,
Choć się coś zda na pozór; i pomyślić szkoda: Wszędy lód, wszędy śmierć ma przystęp i przygoda. Okrutnymi fortuna razami nas maca, Lecz często, co dziś wzięła, często z
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 530
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
gdy się w kijem kochacie. To też was zdradza; przez to roźlicznego Dobra i stanu zbywacie swojego, Jak i ty zbyłaś. Lecz że się przyznawasz I grzech swój z żalem przede mną wydawasz Prosząc litości, tedy nie winuję Ciebie tak barzo, gdyż to i ja czuję, Że białogłowski rozum jak na ledzie Śliźnie i prędko lada czym się zwiedzie. Ale ty, niecny i zapamiętały Człecze, coś zrobił? Mnie oto bolały Uszy to słysząc! Wszyscy się zdumieli Ludzie, którzy tę sprawę słyszeli. Tyś to śmiał zrobić? I Bóg sprawiedliwy I każdy człowiek, co jeno jest żywy, Sądzić cię będzie! Ja sam
gdy się w kiem kochacie. To też was zdradza; przez to roźlicznego Dobra i stanu zbywacie swojego, Jak i ty zbyłaś. Lecz że się przyznawasz I grzech swój z żalem przede mną wydawasz Prosząc litości, tedy nie winuję Ciebie tak barzo, gdyż to i ja czuję, Że białogłowski rozum jak na ledzie Śliźnie i prędko lada czym się zwiedzie. Ale ty, niecny i zapamiętały Człecze, coś zrobił? Mnie oto bolały Uszy to słysząc! Wszyscy się zdumieli Ludzie, którzy tę sprawę słyszeli. Tyś to śmiał zrobić? I Bóg sprawiedliwy I każdy człowiek, co jeno jest żywy, Sądzić cię będzie! Ja sam
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 192
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
chwałę wieczną swojemu imieniu! Niechaj przyjdzie poganom tu do znajomości Imię, na które wszytkie dygocą zwierzchności! Straszne imię, na które, kiedy każesz, snadnie I ziemskie, i podziemne kolano upadnie. Odkupicielu świata, w którego dziś krwawej Pracy się rozpościera Mahomet plugawy, Dziś niech padnie, dziś się niech na tym głazie śliźnie! Tak starszyzna, tak wojsko westchnie przy starszyźnie, Którzy ciała w kirysy twarde obleczeni, Skoro szyki na onej objadą przestrzeni, Obrócą swoje Orły ku obozu, który Już był Dolmad osadził, rozmierzywszy w sznury. Tak mądry hetman stanął i tyle zostawił Turkom pola, że ani wszytkich wojsk swych sprawił Osman, ani kiedy
chwałę wieczną swojemu imieniu! Niechaj przyjdzie poganom tu do znajomości Imię, na które wszytkie dygocą zwierzchności! Straszne imię, na które, kiedy każesz, snadnie I ziemskie, i podziemne kolano upadnie. Odkupicielu świata, w którego dziś krwawéj Pracy się rozpościera Mahomet plugawy, Dziś niech padnie, dziś się niech na tym głazie śliźnie! Tak starszyzna, tak wojsko westchnie przy starszyźnie, Którzy ciała w kirysy twarde obleczeni, Skoro szyki na onej objadą przestrzeni, Obrócą swoje Orły ku obozu, który Już był Dolmad osadził, rozmierzywszy w sznury. Tak mądry hetman stanął i tyle zostawił Turkom pola, że ani wszytkich wojsk swych sprawił Osman, ani kiedy
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 79
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924