496 (P). SZKODA W CUDZYM DOMU GOSPODAROWAĆ GOŚĆ NIEDYSKRETNY
Przyjechał gość; radem mu dzień, drugi i trzeci, Choć w izbie pełno zawsze barłogu i śmieci, Bo żonę z sobą i dwu miał swywolnych chłopców, Co mi przez noc po sieni nasypali kopców. Milczę, a choć nie moda rano w piątek śniadać, Domyśli się, rozumiem, jadłszy, piwszy, wsiadać. Aż ów, wstawszy od stołu, pisze ściany krętą: Notabene naprawić koło pod karetą. Zrazu śmieszno, wnet mi się na żołądku zwija, Nie pachnie-li zniewagą ta konfidencja; Potem widząc, że głupstwem, nie czym inszym grzeszy, Niż rozgniewa
496 (P). SZKODA W CUDZYM DOMU GOSPODAROWAĆ GOŚĆ NIEDYSKRETNY
Przyjechał gość; radem mu dzień, drugi i trzeci, Choć w izbie pełno zawsze barłogu i śmieci, Bo żonę z sobą i dwu miał swywolnych chłopców, Co mi przez noc po sieni nasypali kopców. Milczę, a choć nie moda rano w piątek śniadać, Domyśli się, rozumiem, jadszy, piwszy, wsiadać. Aż ów, wstawszy od stołu, pisze ściany krętą: Notabene naprawić koło pod karetą. Zrazu śmieszno, wnet mi się na żołądku zwija, Nie pachnie-li zniewagą ta konfidencyja; Potem widząc, że głupstwem, nie czym inszym grzeszy, Niż rozgniewa
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 222
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to pono trzydzieste lato niebo toczy, Jako moje ledwie co zasypiają oczy, Co strzec muszę i biegać za temi marchami: Owcy, baranmi, kozmi, wołmi i krowami.
KLIMEK O, miły Stańku, tożeś rozwasęgowany, Toć się barzo frasujesz, tożeś sturbowany! Mancholia cię trapi, ponoś dziś nie śniadał,
Boś ty taki nie bywał, nigdyś tak nie gadał. Kiż ci to kaźń, nieboże, cóż ci się to dzieje — Boć już oczy zapuchły i nos ci czernieje? Siądź jeno trochę ze mną, zjedzwa co drugiego; Popatrzę ja w mej torbie co do smaku twego. Tymczasem za
to pono trzydzieste lato niebo toczy, Jako moje ledwie co zasypiają oczy, Co strzec muszę i biegać za temi marchami: Owcy, baranmi, kozmi, wołmi i krowami.
KLIMEK O, miły Stańku, tożeś rozwasęgowany, Toć się barzo frasujesz, tożeś sturbowany! Mancholija cie trapi, ponoś dziś nie śniadał,
Boś ty taki nie bywał, nigdyś tak nie gadał. Kiż ci to kaźń, nieboże, coż ci się to dzieje — Boć już oczy zapuchły i nos ci czernieje? Siądź jeno trochę ze mną, zjedzwa co drugiego; Popatrzę ja w mej torbie co do smaku twego. Tymczasem za
Skrót tekstu: DialPańOkoń
Strona: 231
Tytuł:
Dialog o Narodzeniu Pańskim
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
, jeźlibyśmy w tym pokoju zostać mieli. Książę obses do mnie przyszedł, jakby swoim oczom nie chciał dowierzać, w tym postrzegszy Hrabię, tak się zląkł, aż zbladł. Robert nie pomiarkowawszy tej tajemnicy, prosił Książęcia i nas, swymi nas mianując Przyjaciółmi, do stołu. Książę podziękował, powiedziawszy, że już śniadał, i że szczególnie dla tego przyjechał, żeby się kilka godzin polowaniem ucieszył. Robert odpowiedział, żeby mu rad służył, lecz on tego nie przyjął. Pozwól mi WMPan swego strzelca, powiedział, wcale zmieszany, na wieczor zapewne u WMPana będę gościł. W tym skłonił się nam wszystkim, a Robert go wyprowadził.
, ieźlibyśmy w tym pokoiu zostać mieli. Xiąże obses do mnie przyszedł, iakby swoim oczom nie chćiał dowierzać, w tym postrzegszy Hrabię, tak śię zląkł, aż zbladł. Robert nie pomiarkowawszy tey taiemnicy, prośił Xiążęćia i nas, swymi nas mianuiąc Przyiaćiołmi, do stołu. Xiążę podziękował, powiedziawszy, że iuż śniadał, i że szczegulnie dla tego przyiechał, żeby śię kilka godzin polowaniem ućieszył. Robert odpowiedział, żeby mu rad służył, lecz on tego nie przyiął. Pozwol mi WMPan swego strzelca, powiedział, wcale zmieszany, na wieczor zapewne u WMPana będę gościł. W tym skłonił śię nam wszystkim, a Robert go wyprowadził.
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 184
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. A Dzieci/ pospołu ze wszytkiemi Domowemi/ wszyści dobrze są mocnemi/ i dobrego zdrowia. Co czynicie tak rano? I. Księżyc mnie oszukał. A za nieszydzicie ze mnie? H,. Nie wierę. I. Nie zaiste: H. A jako? yzali nie czas wstać? Jeszczeście nie śniadali? I. Jeszcze. Jeszcze nazbyt rano. A wy? Śniadaliście? H. I owszem/ już dawno. A zabym tak długo pościł? skąd idziecie? I. Skąd ja idę? Ide ze Szkoły/ z Kościoła z Rinku. H. Dokad idziecie? I. Ide do domu. H.
. A Dźieći/ pospołu ze wszytkiemi Domowemi/ wszyśći dobrże są mocnemi/ y dobrego zdrowiá. Co cżynićie ták rano? I. Xieżyc mnie oszukał. A za nieszydźićie ze mnie? H,. Nie wierę. I. Nie záiste: H. A iako? yzáli nie cżas wstáć? Ieszcżeście nie śniadali? I. Ieszcże. Ieszcże nazbyt ráno. A wy? Sniadaliśćie? H. Y owszem/ iusz dawno. A zábym tak długo pośćił? zkąd idziećie? I. Zkąd ia idę? Ide ze Szkoły/ z Kośćiołá z Rinku. H. Dokad idźiećie? I. Ide do domu. H.
Skrót tekstu: PolPar
Strona: 3
Tytuł:
Französische und Polnische Parlament
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Gdańsk
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1653
Data wydania (nie wcześniej niż):
1653
Data wydania (nie później niż):
1653
/ i dobrego zdrowia. Co czynicie tak rano? I. Księżyc mnie oszukał. A za nieszydzicie ze mnie? H,. Nie wierę. I. Nie zaiste: H. A jako? yzali nie czas wstać? Jeszczeście nie śniadali? I. Jeszcze. Jeszcze nazbyt rano. A wy? Śniadaliście? H. I owszem/ już dawno. A zabym tak długo pościł? skąd idziecie? I. Skąd ja idę? Ide ze Szkoły/ z Kościoła z Rinku. H. Dokad idziecie? I. Ide do domu. H. O której godzinie? I. Blisko Dwunastej. H. Już to
/ y dobrego zdrowiá. Co cżynićie ták rano? I. Xieżyc mnie oszukał. A za nieszydźićie ze mnie? H,. Nie wierę. I. Nie záiste: H. A iako? yzáli nie cżas wstáć? Ieszcżeście nie śniadali? I. Ieszcże. Ieszcże nazbyt ráno. A wy? Sniadaliśćie? H. Y owszem/ iusz dawno. A zábym tak długo pośćił? zkąd idziećie? I. Zkąd ia idę? Ide ze Szkoły/ z Kośćiołá z Rinku. H. Dokad idźiećie? I. Ide do domu. H. O ktorey godźinie? I. Blisko Dwunastey. H. Iuż to
Skrót tekstu: PolPar
Strona: 3
Tytuł:
Französische und Polnische Parlament
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Gdańsk
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1653
Data wydania (nie wcześniej niż):
1653
Data wydania (nie później niż):
1653
posag ma. R. Cnotę i poczciwość. A zato nie dość? Z. Dość. R. A tu/ kto jest pogrzebiony? Z. Opat N. R. To piękny grób jest/ i barzo zacny i piekny pogrzeb. Z. Czytajmy ten nagrobek wroćmyż się już do domu/ a będziem śniadać. Potym będziemy kupać co nam potrzebno jest. Siódmy Rozdział. Rozmowa o Kupiectwie.
PAnowie moi/ A co chcecie kupić? Opatrzcie/ jeseli nie mam co by się wam zeszło. Ja wam tak dobrąkupią dam/ jako tu kto wam da wmieście: Wnidźcie sam. B. A nie macie karaziej flemskiej farby?
posag ma. R. Cnotę y poczćiwość. A záto nie dość? S. Dość. R. A tu/ kto iest pogrzebiony? S. Opát N. R. To piękny grob iest/ y bárzo zacny y piekny pogrzeb. S. Czytaymy ten nágrobek wroćmyż śię iuż do domu/ á będźiem śniadáć. Potym będźiemy kupáć co nam potrzebno iest. Siodmy Rozdźiał. Rozmowá o Kupiectwie.
PAnowie moji/ A co chcećie kupić? Opátrzćie/ ieseli nie mam co by śię wam zeszło. Ia wam ták dobrąkupią dam/ iako tu kto wam da wmieśćie: Wnidźćie sam. B. A nie macie karáziey flemskiey farby?
Skrót tekstu: PolPar
Strona: 107
Tytuł:
Französische und Polnische Parlament
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Gdańsk
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1653
Data wydania (nie wcześniej niż):
1653
Data wydania (nie później niż):
1653
ministra zawiłe Paciorkom mym przeszkadzają, Gdy nas gryką otykają. Gdzie greka przedtem bywała? Ba, zgoła tu nie postała. Wolę ja mieć stare moje W Postyli Lutra pokoje. Bez gryki on nas wychwala, Rozkoszy wszelkiej pozwala. Teraz się lękać potrzeba, By nam pszennego chleba Nie zakazał potem jadać, Będziem próżne głodno śniadać. Wykupiem wszytkie gryczaki, Za przykazane przysmaki. Dzieci nasze osłabieją, Grecką tuczone nadzieją. I sam hoctor Marcin Luter, Jadał w piątki kęs Lausbuter, A gryczaków nie wspominał, Gdy efanielią wszczynał. Pierwsze gryczane kazanie Powątliło dżdżu wylanie, Dając znać, że się uszarga, Co tak dzielnie greką marga. Bo go
ministra zawiłe Paciorkom mym przeszkadzają, Gdy nas gryką otykają. Gdzie greka przedtem bywała? Ba, zgoła tu nie postała. Wolę ja mieć stare moje W Postyli Lutra pokoje. Bez gryki on nas wychwala, Rozkoszy wszelkiej pozwala. Teraz się lękać potrzeba, By nam pszennego chleba Nie zakazał potem jadać, Będziem prożne głodno śniadać. Wykupiem wszytkie gryczaki, Za przykazane przysmaki. Dzieci nasze osłabieją, Grecką tuczone nadzieją. I sam hoctor Marcin Luter, Jadał w piątki kęs Lausbuter, A gryczaków nie wspominał, Gdy efanjeliją wszczynał. Pierwsze gryczane kazanie Powątliło dżdżu wylanie, Dając znać, że się uszarga, Co tak dzielnie greką marga. Bo go
Skrót tekstu: WitPierKontr
Strona: 327
Tytuł:
Witanie na pierwszy wjazd
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1642
Data wydania (nie wcześniej niż):
1642
Data wydania (nie później niż):
1642
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
siło, Mój Raniszosiu? Porań się do swego Domu Bożego.
MYSŁOWSKA
Jak dawno myślę, uboga sierota, O swym ministrze, próżna ma robota! Mysłochu prawy, nie bądźże tak srogi, Przywróć się z drogi.
ŻUROWSKA
Nie rada poszczę, żuru, ryb nie jadam, Mięso mój pokarm, w piątek rada śniadam, Lecz w żalu żurek na potem mą strawą, Będzie potrawą.
GRZYBOWSKA
Na grzyby pewnie mego Grzybowskiego Trybunał pośle, męża mnie miłego. O, Grzybowięta! Gdy ojca zbędziecie, Wnet zgrzybiejecie.
REKTOROWA KOCKA Z BAKALARSKA LUBELSKA
Bakalarzowa, o Gracjanowa, Słuchaj, jak smutnie Koczka rektorowa Narzeka, że jej, ach,
siło, Mój Raniszosiu? Porań sie do swego Domu Bożego.
MYSŁOWSKA
Jak dawno myślę, uboga sierota, O swym ministrze, prożna ma robota! Mysłochu prawy, nie bądźże tak srogi, Przywróć sie z drogi.
ŻUROWSKA
Nie rada poszczę, żuru, ryb nie jadam, Mięso mój pokarm, w piątek rada śniadam, Lecz w żalu żurek na potem mą strawą, Będzie potrawą.
GRZYBOWSKA
Na grzyby pewnie mego Grzybowskiego Trybunał pośle, męża mnie miłego. O, Grzybowięta! Gdy ojca zbędziecie, Wnet zgrzybiejecie.
REKTOROWA KOCKA Z BAKALARSKA LUBELSKA
Bakalarzowa, o Gracyjanowa, Słuchaj, jak smutnie Koczka rektorowa Narzeka, że jej, ach,
Skrót tekstu: PaszkMrTrybKontr
Strona: 244
Tytuł:
Rok trybunalski
Autor:
Marcin Paszkowski
Drukarnia:
Sebastian Fabrowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
Pana młodego/ i Paniej młodej. Panie Młody/ piję do W. M. Pan Bóg W. M. niechaj przeżegna. Bo daj W. M. zdrów pił. Ale proszę/ nie miej mi W. M. za złe/ że W. M. spełnić nie mogę/ bom jeszcze nie śniadał. Siądźcie do nas/ a jedzcie kąsek. Nie godzi się/ trudno mi teraz. Pan młody chowa się na dobrą wieczerzą/ na smaczny kąsek/ tam dopiero będzie mu trunek smakował. Łaskawi Panowie i przyjaciele/ Pan młody/ Pani młoda/ także i wszytka rodzina W. M. wielce dziękują/ za tę
Páná młodego/ y Pániey młodey. Pánie Młody/ piję do W. M. Pan Bog W. M. niechay przeżegna. Bo day W. M. zdrow pił. Ale proszę/ nie miey mi W. M. zá złe/ że W. M. spełnić nie mogę/ bom jeszcże nie śniadał. Siądźćie do nas/ á jedzćie kąsek. Nie godźi śię/ trudno mi teraz. Pan młody chowa śię ná dobrą wiecżerzą/ ná smácżny kąsek/ tám dopiero będźie mu trunek smákował. LAskáwi Pánowie y przyjaćiele/ Pan młody/ Páni młoda/ tákże y wszytká rodźiná W. M. wielce dźiękują/ zá tę
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 78
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612