było jak miasto. STODOŁA w pośrodku gumna stać powinna, chyba że miejsca pozycja, wiatrów O Ekonomice, mianowicie o Gumnię.
konsideracja inaczej każe. A ta ma być mocno erygowana, banty wysoko dawane, aby się o nie cepy nie obijały.
Drzwi dla wiatrów z czterech stron w niej podawać, je zamykać podczas śnieżnicy, innych czasów otwierać, dla wentylacyj, osobliwie podczas młocenia, i wiania. Ma być dobrze poszyta, by tok albo bojowisko od deszczu nie rozkisło się, zboże nie wiane zostanie na noc w stodole, w którym, aby myszy rękate szkody nie uczyniły, poznacz na kupie, litery palcem w koło popisawszy, albo
było iak miasto. STODOŁA w pośrodku gumna stać powinna, chyba że mieysca pozycya, wiatrow O Ekonomice, mianowicie o Gumnię.
konsideracya inaczey każe. A ta ma bydz mocno erygowana, banty wysoko dawane, aby się o nie cepy nie obiiały.
Drzwi dla wiatrow z czterech stron w niey podawać, ie zamykać podczas śnieżnicy, innych czasow otwierać, dla wentylacyi, osobliwie podczas młocenia, y wiania. Ma być dobrze poszyta, by tok albo boiowisko od deszczu nie roskisło się, zboże nie wiane zostanie na noc w stodole, w ktorym, aby myszy rękate szkody nie uczyniły, poznacz na kupie, litery palcem w koło popisawszy, albo
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 407.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
męstwem imp. Brzuchowski, imp Zahorowski komendowali i.gdzie sam imp krakowski cum illustrissima domo stat. Kilka godzin ucierali się nasi z nimi: wypa¬
dając z ulic strzelali i coraz cum clade w nieprzyjacielu odpór mu dawali, aż tandem z jednego boku zapalił nieprzyjaciel przedmieście i sub favore owego dymu z wiatrem wielkim mgłę, śnieżnicą w oczy naszym i na miasto bijącym jedną ciasną ulicą w tył naszym partjom ucierającym się poczynał zabiegać w przedmieście, że mało sam imp. krakowski osypany strzałami medius między dzidami, szablami nie dostał się w ręce nieprzyjacielskie. Górą także pod Zamkiem chcieli zabiegać i już się ale ich armata miejska z wału wyrychtowana odwróciła. Tak
męstwem jmp. Brzuchowski, jmp Zahorowski komendowali i.gdzie sam jmp krakowski cum illustrissima domo stat. Kilka godzin ucierali się nasi z nimi: wypa¬
dając z ulic strzelali i coraz cum clade w nieprzyjacielu odpór mu dawali, aż tandem z jednego boku zapalił nieprzyjaciel przedmieście i sub favore owego dymu z wiatrem wielkim mgłę, śnieżnicą w oczy naszym i na miasto bijącym jedną ciasną ulicą w tył naszym partyjom ucierającym się poczynał zabiegać w przedmieście, że mało sam jmp. krakowski osypany strzałami medius między dzidami, szablami nie dostał się w ręce nieprzyjacielskie. Górą także pod Zamkiem chcieli zabiegać i juz się ale ich armata miejska z wału wyrychtowana odwróciła. Tak
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 373
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958