my po zepsowaniu ciała naszego/ w którym dusza jak w domie jakim mieszka: a zepsowanym/ po wystąpieniu z niego dusze stawa się/ dostępujemy natychmiast w duszach naszych mieszkania inszego nie rękoma robionego/ wiecznego/ które jest w samym nie rękoma robionym wiecznym Bogu. Do którego my w duszach/ z ciała wyszedszy/ odejść śpieszymy się. i Chrystus Pan do zbójce/ Hodie mecum eris in Paradiso. Błog. i Jan Apostoł i Ewangelista/ Widziałem powiada dusze pobitych dla słowa Bożego, etc. I niżej. I dane były każdej z nich szaty białe. I zaś tenże. Potym widziałem tłuszczą wielką, której żaden nie mógł
my po zepsowániu ciáłá nászego/ w ktorym duszá iák w domie iákim mieszka: á zepsowánym/ po wystąpieniu z niego dusze stáwa sie/ dostępuiemy nátychmiast w duszách nászych mieszkánia inszego nie rękomá robionego/ wiecznego/ ktore iest w sámym nie rękomá robionym wiecżnym Bogu. Do ktorego my w duszách/ z ćiáłá wyszedszy/ odeyść śpieszymy sie. y Christus Pan do zboyce/ Hodie mecum eris in Paradiso. Błog. y Ian Apostoł y Ewángelistá/ Widźiałem powiáda dusze pobitych dla słowá Bożego, etc. Y niżey. Y dáne były káżdey z nich száty białe. Y záś tenże. Potym widźiałem tłuszczą wielką, ktorey żaden nie mogł
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 33
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
której drab grabię był zostawił, Ale inszą, ustronną, którzy ku zamkowi Wielkiem kołem w tył zaszli cnemu Orlandowi.
LXV.
A tem czasem go zdrajca zabawiać rozkazał, Aż przyszli na to miejsce, które jem ukazał, Od niego w tył posłani i jeźni i pieszy; Sam się także z trzydziestą drugich z bramy śpieszy. Jako więc wielką knieję i zwierz z każdej strony Okrąża pospolicie myśliwiec uczony, Albo jako rybitwi i ryby i wody Okrążają na Gople długiemi niewody:
LXVI.
Tak wszytkie król fryzyjski drogi zastępuje I żeby nieprzyjaciel nie uciekł, pilnuje. Nie chce inaczej, jedno, że mu żywo przydzie Wręce, i tak rozumie
której drab grabię był zostawił, Ale inszą, ustronną, którzy ku zamkowi Wielkiem kołem w tył zaszli cnemu Orlandowi.
LXV.
A tem czasem go zdrajca zabawiać rozkazał, Aż przyszli na to miejsce, które jem ukazał, Od niego w tył posłani i jeźni i pieszy; Sam się także z trzydziestą drugich z bramy śpieszy. Jako więc wielką knieję i zwierz z każdej strony Okrąża pospolicie myśliwiec uczony, Albo jako rybitwi i ryby i wody Okrążają na Gople długiemi niewody:
LXVI.
Tak wszytkie król fryzyjski drogi zastępuje I żeby nieprzyjaciel nie uciekł, pilnuje. Nie chce inaczej, jedno, że mu żywo przydzie Wręce, i tak rozumie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 187
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
rwane sejmy dla dobra Ojczyzny, że nieraz bylibyśmy byli wprowadzeni w to, czego nie chcemy, ile w wojny niektóre, gdyby były owe sejmy doszły, na których podobne knuły się materyje, lecz były szczęściem Ojczyzny zerwane. W inszej części tej książki zachowuję na to odpowiedzi rzetelne, bo tu do końca się śpieszę; to tylko tu śmiele twierdzę, że to bajki ,są, kochani bracia, żeby który sejm dotąd aby jeden był z dobrem Ojczyzny zerwany. Jest to jedno, co ogniem pożar gasić, trucizną leczyć, co chcąc dom naprawić, fundamenta pod nim podkopywać i kruszyć, a rwaniem sejmów chcieć pomóc Rzplitej. Radzić
rwane sejmy dla dobra Ojczyzny, że nieraz bylibyśmy byli wprowadzeni w to, czego nie chcemy, ile w wojny niektóre, gdyby były owe sejmy doszły, na których podobne knuły się materyje, lecz były szczęściem Ojczyzny zerwane. W inszej części tej książki zachowuję na to odpowiedzi rzetelne, bo tu do końca się śpieszę; to tylko tu śmiele twierdzę, że to bajki ,są, kochani bracia, żeby który sejm dotąd aby jeden był z dobrem Ojczyzny zerwany. Jest to jedno, co ogniem pożar gasić, trucizną leczyć, co chcąc dom naprawić, fundamenta pod nim podkopywać i kruszyć, a rwaniem sejmów chcieć pomóc Rzplitej. Radzić
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 177
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
Zbawicielowej/ do tych mocnych a wysokich gór Pisma ś. i na nich czas niemały nie popróżnicy się zabawiwszy/ przyniósł/ stamtąd ten tak wielki a znamienity upominek/ który się a to tobie Czytelniku łaskawy w tych książeczkach podaje/ przyjmi ją wdzięcznie/ i przeczytaj/ a przeczytaj nie perfunctoriè jakoby do czego innego się śpiesząc/ ale z pilnym i dobrym rozmysłem i uważeniem. Upewniam cię iż stąd pożytek/ a pożytek nie lada/ ale jaki może być na świecie najwiętszy/ odniesiesz. Tu abowiem prawie jako we zwierciedle wizerunk prawdziwej Cerkwie Chrystusowej obaczysz/ gdzie się wszystkie niemal prawowiernego wyznania jej członki wyrażają/ a wyrażają z pewnym i gruntownym objaśnieniem
Zbáwićielowey/ do tych mocnych á wysokich gor Pismá ś. y ná nich cżás niemáły nie poprożnicy sie zábáwiwszy/ przyniosł/ stámtąd ten ták wielki á známienity vpominek/ ktory się á to tobie Cżytelniku łáskáwy w tych kśiążecżkách podáie/ przyimi ią wdźięcżnie/ y przecżytay/ á przecżytay nie perfunctoriè iákoby do cżego innego się śpiesząc/ ále z pilnym y dobrym rozmysłem y vważeniem. Vpewniam cię iż stąd pożytek/ á pożytek nie ledá/ ále iáki może być ná świecie naywiętszy/ odnieśiesz. Tu ábowiem práwie iáko we zwierciedle wizerunk prawdźiwey Cerkwie Chrystusowey obacżysz/ gdźie się wszystkie niemal práwowiernego wyznánia iey cżłonki wyrażáią/ á wyrażáią z pewnym y gruntownym obiáśnieniem
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 19
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
gdzie są śmiechy zbyteczne, żarty i próżności? Gdzież się teraz ona twa moc wielka podziała, która ludziom niewinnym szwanki zadawała? Czemu teraz w sercu twym pomsty nie gotujesz, czemu okiem nie mrugasz i zdrady nie knujesz?» Gdy takie urągania słyszy dusza drżąca, oto ujźrzy z daleka jak gwiazda lecąca do niej śpieszy, na którą dusza obróciła oczy pilno i nieco myśli pokrzepiła. Był to dusze Anioł Stróż, który jak przyśpieszył, mówiąc: «Bądź zdrów, Tundale!» – onego ucieszył. Bo widząc on młodzieńca nadzwyczaj pięknego, a siebie zaś imieniem własnym nazwanego,
od radości odpowie: «Ach, ojcze kochany, oto
gdzie są śmiechy zbyteczne, żarty i próżności? Gdzież się teraz ona twa moc wielka podziała, która ludziom niewinnym szwanki zadawała? Czemu teraz w sercu twym pomsty nie gotujesz, czemu okiem nie mrugasz i zdrady nie knujesz?» Gdy takie urągania słyszy dusza drżąca, oto ujźrzy z daleka jak gwiazda lecąca do niej śpieszy, na którą dusza obróciła oczy pilno i nieco myśli pokrzepiła. Był to dusze Anioł Stróż, który jak przyśpieszył, mówiąc: «Bądź zdrów, Tundale!» – onego ucieszył. Bo widząc on młodzieńca nadzwyczaj pięknego, a siebie zaś imieniem własnym nazwanego,
od radości odpowie: «Ach, ojcze kochany, oto
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 87
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
się wolną od mąk oglądała. Słaba leżąc po kaźni, ledwie żywa była, wtym Anioła, światłości wodza, obaczyła. Niezmiernie się radując, chociaż utrapiona, poczęła Boga chwalić wielce ucieszona. Którą Anioł posilił, będącą we mdłości, dotknąwszy się, pokrzepił i przydał radości. § V O tarasie ognistym
A gdy dalej śpieszyli przez straszne ciemności, ukazał się dom jakiś niezmiernej wielkości, jakby góra wysoka barzo wystawiony, ognia pełny, jako piec wszytek rozpalony, z którego tysiąc kroków płomień zastępował, dusze, które mógł zająć, okrutnie katował. Ten, dusza, obaczywszy, rzecze do Anioła: «Ach, oto brama śmierci i sama śmierć
się wolną od mąk oglądała. Słaba leżąc po kaźni, ledwie żywa była, wtym Anioła, światłości wodza, obaczyła. Niezmiernie się radując, chociaż utrapiona, poczęła Boga chwalić wielce ucieszona. Którą Anioł posilił, będącą we mdłości, dotknąwszy się, pokrzepił i przydał radości. § V O tarasie ognistym
A gdy dalej śpieszyli przez straszne ciemności, ukazał się dom jakiś niezmiernej wielkości, jakby góra wysoka barzo wystawiony, ognia pełny, jako piec wszytek rozpalony, z którego tysiąc kroków płomień zastępował, dusze, które mógł zająć, okrutnie katował. Ten, dusza, obaczywszy, rzecze do Anioła: «Ach, oto brama śmierci i sama śmierć
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 92
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
miał ekstraordynaryjny przypadek.
Kilką czyli więcej lat przedtem, jako przy wielkiej pobożności swojej lubił się i polowaniem zabawić, tak[...] ca jednego, będąc w Balbierzyszkach proboszczem, mszą odprawiwszy, spieszył na polowanie i kazał sobie na śniadanie kapłona upiec. Tego rozbierając, przyłomał widelec, który utkwił w kapłonie tak dalece, że śpiesząc się i z apetytem jedząc, połknął ten widelec więcej niż na cal długi, ani tego postrzegł. Przez lat niemało czuł zawsze ból w żołądku. Na resztę, gdy już ten widelec ad anum przychodził, począł w tym miejscu większy ból czuć i chorował. Jego tedy, imieniem księcia podkanclerzego, powiedziawszy pierwej o tym
miał ekstraordynaryjny przypadek.
Kilką czyli więcej lat przedtem, jako przy wielkiej pobożności swojej lubił się i polowaniem zabawić, tak[...] ca jednego, będąc w Balbierzyszkach proboszczem, mszą odprawiwszy, spieszył na polowanie i kazał sobie na śniadanie kapłona upiec. Tego rozbierając, przyłomał widelec, który utkwił w kapłonie tak dalece, że śpiesząc się i z apetytem jedząc, połknął ten widelec więcej niż na cal długi, ani tego postrzegł. Przez lat niemało czuł zawsze ból w żołądku. Na resztę, gdy już ten widelec ad anum przychodził, począł w tym miejscu większy ból czuć i chorował. Jego tedy, imieniem księcia podkanclerzego, powiedziawszy pierwej o tym
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 299
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
wodą wszystko wyświęcono, I z dusznego plugastwa zgoła oczyszczono. Chciej jedno a śmiej, Pan Bóg z nieba na pomocy, Ten ci zwykł powoływać czasem i w północy.
Wspomni sobie na twego niegdy towarzysza, Mikołaja dopiero piekielnego szysza, Przez który więc instrument zwykł kto kiedy grzeszyć, Na pokaranie tego zwykł się też Bóg śpieszyć. Patrz, by przeciw naturze tobie nie gardzielem Dusza wyszła, ale się wydarła śmierdzielem. EgzorBITANTIA WTORA OD PANIEJ WOLFHELMOWEJ NAGANIONA, JAKO SIĘ IKS SZWAN KOŁO SAKRAMENTU OBCHODZI
Barzo się dusza moja zbrzydziła, Ongi do stołu gdym przystąpiła, Iks Szwan podał mi chleba kawałek - Pożal się Boże, iż w ręku wałek Nie
wodą wszystko wyświęcono, I z dusznego plugastwa zgoła oczyszczono. Chciej jedno a śmiej, Pan Bóg z nieba na pomocy, Ten ci zwykł powoływać czasem i w północy.
Wspomni sobie na twego niegdy towarzysza, Mikołaja dopiero piekielnego szysza, Przez który więc instrument zwykł kto kiedy grzeszyć, Na pokaranie tego zwykł się też Bóg śpieszyć. Patrz, by przeciw naturze tobie nie gardzielem Dusza wyszła, ale się wydarła śmierdzielem. EXORBITANTIA WTORA OD PANIEJ WOLFFHELMOWEJ NAGANIONA, JAKO SIĘ IKS SZWAN KOŁO SAKRAMENTU OBCHODZI
Barzo się dusza moja zbrzydziła, Ongi do stołu gdym przystąpiła, Iks Szwan podał mi chleba kawałek - Pożal się Boże, iż w ręku wałek Nie
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 278
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
jest, że śmierć nieużyta, kogo chce, sobie chwyta – rodziców to wina.
Wina to rodziców jest, iże w młodym wieku przyjdzie schodzić człowieku – rodziców to wina."
Wina to rodziców jest, lecz będzie godzina, Drzewo, gdy i ty uschniesz, bo rodziców wina przejednana i na łup śmierć nie będzie śpieszyć, i człowiek już nie umrze, i nie będzie grzeszyć, i nie twego już jabłka zażyje obroku, ale się paść nektarem będzie w wiecznym roku, a wąż – zabójca prawy i kredencerz niecny, złego przyczyńca – będzie żarł płomień on wieczny. IV Strophe
Wiek długi na co w żądaniu? Przez co w szacunku
jest, że śmierć nieużyta, kogo chce, sobie chwyta – rodziców to wina.
Wina to rodziców jest, iże w młodym wieku przyjdzie schodzić człowieku – rodziców to wina."
Wina to rodziców jest, lecz będzie godzina, Drzewo, gdy i ty uschniesz, bo rodziców wina przejednana i na łup śmierć nie będzie śpieszyć, i człowiek już nie umrze, i nie będzie grzeszyć, i nie twego już jabłka zażyje obroku, ale się paść nektarem będzie w wiecznym roku, a wąż – zabójca prawy i kredencerz niecny, złego przyczyńca – będzie żarł płomień on wieczny. IV Strophe
Wiek długi na co w żądaniu? Przez co w szacunku
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 52
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
którzy się o tym, coby się na sejmie sprawiło, pytali. Radbym przytym według prośby WMci zaraz dostatecznie oznajmił swoje o tem wydrukowaniu ich zdanie; ale nie tylko z rozsądkiem i z pamięcią rekoligować się, ale ani przejźreć wszystkiego tak prędko nie zdarzyło się, a posłaniec WMci, gorąco kąpany, barzo się śpieszył. Co tedy na prędce na myśl przychodzi, WMci wypisuję. Widzę wielką w tych konstytucjach odmianę i wariacją; sieła dobrych i potrzebnych rzeczy opuszczono, sieła szkodliwych punktów wmieszano, sieła, co było się przedtym dobrze napisało, przez małą przysadę wynicowano. Niedarmo pod sejmem jeszcze kryto się przed nami z ten i konstytucjami,
którzy się o tym, coby się na sejmie sprawiło, pytali. Radbym przytym według prośby WMci zaraz dostatecznie oznajmił swoje o tem wydrukowaniu ich zdanie; ale nie tylko z rozsądkiem i z pamięcią rekoligować się, ale ani przejźreć wszystkiego tak prędko nie zdarzyło się, a posłaniec WMci, gorąco kąpany, barzo się śpieszył. Co tedy na prędce na myśl przychodzi, WMci wypisuję. Widzę wielką w tych konstytucyach odmianę i waryacyą; sieła dobrych i potrzebnych rzeczy opuszczono, sieła szkodliwych punktów wmieszano, sieła, co było się przedtym dobrze napisało, przez małą przysadę wynicowano. Niedarmo pod sejmem jeszcze kryto się przed nami z ten i konstytucyami,
Skrót tekstu: CenzKonstCz_III
Strona: 307
Tytuł:
Cenzura konstytucyj sejmowych przez posła jednego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918