tylko i zalotach, Młodsze (znać się im przykrzą) o robotach.
Wtym się porwały, ale jako błogo Zrobiły, tego nie wiem, też od kogo Żeby spać poszły dziewczę przychodziło Kończyć a już się ku dniowi młodziło. Jam ledwie wytrwał, żem nie krzyknął na nie, Bóg zapłać panny za takie śpiewanie. Alem się zaś bał, by się nie gniewały, Że się z niektórych sekretów wydały.
Bo długo potym, jak śpiewać przestały, Ale nie powiem, o czym rozmawiały. 668. Druga duma samegoż autora pod tenże czas oblężenia krakowskiego, gdy był u Szwedów więźniem
.
Ja śpiewam, chociaż biedy
tylko i zalotach, Młodsze (znać się im przykrzą) o robotach.
Wtym się porwały, ale jako błogo Zrobiły, tego nie wiem, też od kogo Żeby spać poszły dziewczę przychodziło Kończyć a już się ku dniowi młodziło. Jam ledwie wytrwał, żem nie krzyknął na nie, Bog zapłać panny za takie śpiewanie. Alem się zaś bał, by się nie gniewały, Że się z niektorych sekretow wydały.
Bo długo potym, jak śpiewać przestały, Ale nie powiem, o czym rozmawiały. 668. Druga duma samegoż autora pod tenże czas oblężenia krakowskiego, gdy był u Szwedow więźniem
.
Ja śpiewam, chociaż biedy
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 370
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Drugich pojmanych Równą mej dolą Pędzą w niewolą.
Śpiewam ci, jak Niobe, Co na dzieci ciała I na swoję żałobę patrząc Skamieniała, I me choć śpiewa Serce omdlewa.
Ja śpiewam, choć mizerną Dolą swoję czuję Choć mam żałość niezmierną, Choć nie upatruję Końca niewoli, Choć serce boli.
Śpiewam ci, lecz śpiewanie Takie, które rodzi Lamenty, narzekanie, Krwawych łez powodzi W tak gorzkiej chwili Barziej rozkwili.
Ja śpiewam, a me kości Skorą powleczone Już wyschły od żałości; Gdy Parki łakome Nici zwijają, Wiek mój skracają.
Śpiewam ci, lecz połykam Łzy, jak więc troskliwy Lamentuje pelikan, Kiedy mu myśliwy W zdradliwe sieci
Drugich poimanych Rowną mej dolą Pędzą w niewolą.
Śpiewam ci, jak Niobe, Co na dzieci ciała I na swoję żałobę patrząc Skamieniała, I me choć śpiewa Serce omdlewa.
Ja śpiewam, choć mizerną Dolą swoję czuję Choć mam żałość niezmierną, Choć nie upatruję Końca niewoli, Choć serce boli.
Śpiewam ci, lecz śpiewanie Takie, ktore rodzi Lamenty, narzekanie, Krwawych łez powodzi W tak gorzkiej chwili Barziej rozkwili.
Ja śpiewam, a me kości Skorą powleczone Już wyschły od żałości; Gdy Parki łakome Nici zwijają, Wiek moj skracają.
Śpiewam ci, lecz połykam Łzy, jak więc troskliwy Lamentuje pelikan, Kiedy mu myśliwy W zdradliwe sieci
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 371
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
lecz obfite Z serca zranionego Co w nim były zakryte, Kształtem dżdża ranego, Łzy wypadają, Pieśń zalewają.
Ja śpiewam, chociem prawie Od zimna srogiego Skościał na gołej ławie, Bez posłania wszego. Takie me wczasy W tak ciężkie czasy.
Śpiewam ci, ale duszy, Którą narzekanie, Którą frasunek suszy, Niemiłe śpiewanie. Pieśń którą śpiewam, Łzami zalewam.
Ja śpiewam, a wyć trzeba Na me przyjaciele. Kiedym im dawał chleba, Znało mię ich wiele; Dziś im me chęci Wyszły z pamięci.
Śpiewam ci, lecz kłopoty, Których mię straszyły Ustawiczne obroty, Moje obróciły Rymy radosne W treny żałosne.
Ja śpiewam skamieniały
lecz obfite Z serca zranionego Co w nim były zakryte, Kształtem dżdża ranego, Łzy wypadają, Pieśń zalewają.
Ja śpiewam, chociem prawie Od zimna srogiego Zkościał na gołej ławie, Bez posłania wszego. Takie me wczasy W tak ciężkie czasy.
Śpiewam ci, ale duszy, Ktorą narzekanie, Ktorą frasunek suszy, Niemiłe śpiewanie. Pieśń ktorą śpiewam, Łzami zalewam.
Ja śpiewam, a wyć trzeba Na me przyjaciele. Kiedym im dawał chleba, Znało mię ich wiele; Dziś im me chęci Wyszły z pamięci.
Śpiewam ci, lecz kłopoty, Ktorych mię straszyły Ustawiczne obroty, Moje obrociły Rymy radosne W treny żałosne.
Ja śpiewam skamieniały
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 372
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
potrzeby Stanowił Teby.
Trojańskie mury i dardańskie grody Twymi strunami Apollo bezbrody Wiązał i lepił z budowniczej rady Gruzu gromady.
Tyś w Orfeowych rozigrana palcach, Gniew we lwach, wściekłość w tygrach, jad w padalcach Śmierzyła; po twej nucie tańcowały Z lasami skały.
Z tobą on przebył piekielne otchłanie I za łagodne otrzymał śpiewanie, Że rozerwała śliczna Eurydyka Piekielne łyka.
Wściekłego morza pogodzi twa strona Burzliwe wały, ona Aryjona Stawiła w porcie pewniej niż w okręcie Na rybim grzbiecie.
Wszędzie cię pełno, i bogów kościoły Bez ciebie nie są, i biesiadne stoły; Tańce wesoły, smutny w swej mizerze Miód z ciebie bierze.
Tyś i
potrzeby Stanowił Teby.
Trojańskie mury i dardańskie grody Twymi strunami Apollo bezbrody Wiązał i lepił z budowniczej rady Gruzu gromady.
Tyś w Orfeowych rozigrana palcach, Gniew we lwach, wściekłość w tygrach, jad w padalcach Śmierzyła; po twej nucie tańcowały Z lasami skały.
Z tobą on przebył piekielne otchłanie I za łagodne otrzymał śpiewanie, Że rozerwała śliczna Eurydyka Piekielne łyka.
Wściekłego morza pogodzi twa strona Burzliwe wały, ona Aryjona Stawiła w porcie pewniej niż w okręcie Na rybim grzbiecie.
Wszędzie cię pełno, i bogów kościoły Bez ciebie nie są, i biesiadne stoły; Tańce wesoły, smutny w swej mizerze Miód z ciebie bierze.
Tyś i
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 72
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
nie zostaje/ tylko abyśmy pogrzebli Ciało święte; i zanieśli je do Cerkwie S^o^ Michała Archanioła: tam lezące wielkim Cudem Pan być świętym oświadczył/ gdy wszystkie świece niebieską ręką zapalone zostały całą noc/ one oświecając/ i śpiewaniem górnych Muzikantów/ tudzież i woniami przewdzięcznemi Cerkiew się napełniła. Światłość tęludzie poblizszy widząc w nocy śpiewanie/ i zapach czując z Cerkwie wychodzący/ nazajutrz o nim Prewieleb: Ojcu Metropolitów Klimentów oznajmili. Ten Cud i tę łaskęBożą nad Świętym Męczennikiem utaić każe. A gdy się dobrze dzień Sobotni oświecił/ zawołał Metropolit Ihumena Monastyra S^o^ Simeona/ w którym praesidował/ i w ojczystym Caenobium (gdyż ten świetnie wystawili byli Książęta
nie zostáie/ tylko ábysmy pogrzebli Ciáło święte; y zániesli ie do Cerkwie S^o^ Micháłá Archányołá: tám lezące wielkim Cudem Pan bydź świętym oświádczył/ gdy wszystkie swiece niebieską ręką zápalone zostáły cáłą noc/ one oświecáiąc/ y śpiewániem gornych Muzikántow/ tudźież y woniámi przewdźięcznemi Cerkiew się nápełniłá. Swiátłość tęludźie poblizszy widząc w nocy śpiewánie/ y zapách czuiąc z Cerkwie wychodzący/ názáiutrz o nim Prewieleb: Oycu Metropolitow Klimentow oznaymili. Ten Cud y tę łáskęBożą nád Swiętỹ Męczennikiẽ vtáić każe. A gdy się dobrze dźien Sobotni oświećił/ záwołał Metropolit Ihumená Monástyrá S^o^ Simeoná/ w ktorym praesidował/ y w oyczystym Caenobium (gdyż ten świetnie wystáwili byli Xiążętá
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 101.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ Pan Andrzej Borecki/ i Pan Stefan Szymonowicz/ ten ze Wsi Hlewachi/ ów z Jurowki/ jachali przede dniem od Kijowa/ aby tam sprawy swoje wcześnie odprawili. Przybyli tedy przed świtaniem do Wrot Złotych rzeczonych/ z których wyjeżdżając obaczyli w wyżej mianowanej ś. SOFIEJ Cerkwi światłość wielką/ świce zapalone/ i śpiewanie przewdzięczne usłyszeli/ a rzeczy nowości zadziwiwszy się rzekli sobie: Cóż wżdy to jest/ że w pustej Cerkwi ktoś tak rano chwałę Bożą z taką harmonią odprawuje; zsiedli z wozów swych/ przyszli pod samą Cerkiew/ a wniść do niej nie mogąc że zamknione drzwi/ muru wielką sztuką i rumów kupą niemałą zawalone były/
/ Pan Andrzey Borecki/ y Pan Stephan Szymonowicz/ ten ze Wśi Hlewáchi/ ow z Iurowki/ iácháli przede dniem od Kiiowá/ áby tám spráwy swoie wczesnie odpráwili. Przybyli tedy przed switániẽ do Wrot Złotych rzeczonych/ z ktorych wyieżdżáiąc obaczyli w wyżey miánowáney ś. SOPHIEY Cerkwi świátłość wielką/ swice zápalone/ y śpiewánie przewdźięczne vsłyszeli/ á rzeczy nowośći zádźiwiwszy się rzekli sobie: Coż wżdy to iest/ że w pustey Cerkwi ktoś ták ráno chwałę Bożą z táką hármonią odpráwuie; zśiedli z wozow swych/ przyszli pod sámą Cerkiew/ á wniść do niey nie mogąc że zámknione drzwi/ muru wielką sztuką y rumow kupą niemáłą záwálone były/
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 196.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
drugich/ którzy na ten czas przytomni byli/ rzecze: Pomnicie na słowa moje dziatki miłe/ że jeśli ja sam już Człek pożyły nie doczekam/ po mnie będący oczywiście ujźrzą/ iż ta Cerkiew zowu się tam zwróci/ skąd odjęta/ i że pocieszy Pan lud swój Prawosławny/ który teraz zasmucił. Traktatu wtórego Anielskie śpiewanie. Cuda i Paraeneses. II.
W Prędkim czasie/ to jest Roku Bożego/ 1633. Miesiąca Jula/ dnia wtórego/ w dzień Wtorkowy/ godziny trzynastej wypełniło się to/ co Duchem Świętym przepowiedział był świętobliwie zmarły Przeoświęcony Ociec JOB BORECKI METROPOLITA, boć tego czasu z woli Jego KrólEWSKIEJ Mci. PANA nam wielce
drugich/ ktorzy ná ten czás przytomni byli/ rzecze: Pomnicie ná słowá moie dźiatki miłe/ że iesli ia sam iuż Człek pożyły nie doczekam/ po mnie będący oczywiśćie vyźrzą/ iż tá Cerkiew zowu się tám zwroći/ zkąd odięta/ y że poćieszy Pan lud swoy Práwosławny/ ktory teraz zásmućił. Tráctatu wtorego Anielskie śpiewánie. Cudá y Paraeneses. II.
W Prędkim czáśie/ to iest Roku Bożego/ 1633. Mieśiącá Iulá/ dniá wtorego/ w dźień Wtorkowy/ godźiny trzynastey wypełniło się to/ co Duchem Swiętym przepowiedźiał był świętobliwie zmárły Przeoświęcony Ociec IOB BORECKI METROPOLITA, boć tego czásu z woli Ie^o^ KROLEWSKIEY Mći. PANA nam wielce
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 197.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
. Nuż każdy z swą do swego! Gospodarzu, tobie Czołem bijąc wszyscy dziś podpijem sobie. FILIUS BachI ALBO RACZEJ KRÓTKIE ZALECENIE WINA
Chcemy sobie być radzi, o lepszą myśl proszę, Niech wżdy serce wesołe od was stąd odnoszę. Jużem wszędy dziś zbiegał, od ojca kazany, Abym dobrą myśl zaczął, śpiewanie i tany. Do was też wstąpić kazał i swoje wam chęci Opowiedzieć, mając was na dobrej pamięci, Bakchus, z bogów zrodzony, abyście go znali, A przy nim też dla niego i mnie szanowali. Ustąp, melancholia, precz z domu, frasunki, Wara, myśli niewczesne, niech tu niosą trunki
. Nuż każdy z swą do swego! Gospodarzu, tobie Czołem bijąc wszyscy dziś podpijem sobie. FILIUS BACCHI ALBO RACZEJ KRÓTKIE ZALECENIE WINA
Chcemy sobie być radzi, o lepszą myśl proszę, Niech wżdy serce wesołe od was stąd odnoszę. Jużem wszędy dziś zbiegał, od ojca kazany, Abym dobrą myśl zaczął, śpiewanie i tany. Do was też wstąpić kazał i swoje wam chęci Opowiedzieć, mając was na dobrej pamięci, Bakchus, z bogów zrodzony, abyście go znali, A przy nim też dla niego i mnie szanowali. Ustąp, melankolija, precz z domu, frasunki, Wara, myśli niewczesne, niech tu niosą trunki
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 257
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
się lada Judasz, a ty bajes, głupi, Zeć się coś zjawiło! Znać ci się przyśniło, Ześ widział słońce.
BANEK Oj, nie spięć ja, mój Wojtalu, ani ci tez lada cego prawię: Już to chwila, jak nie przez sen światłość widzę, lec na scernej jawie. Słysę i śpiewanie, I przeslicne granie Hań za gorecką.
WOJTEK Nie pleć, plotka, nie budź drugich, tak ci się tez to coś przywidziało Któż by śpiewał? — Sowy krzycą, wilków się tez, znać, dość nazbiegało I tak się im ocy, Przy pochmurnej nocy, Błyscą jak świcki.
BANEK Nie sowyć to,
się lada Judas, a ty bajes, głupi, Zeć się coś zjawiło! Znać ci się przyśniło, Ześ widział słońce.
BANEK Oj, nie spięć ja, mój Wojtalu, ani ci tez lada cego prawię: Juz to chwila, jak nie przez sen światłość widzę, lec na scernej jawie. Słysę i śpiewanie, I przeslicne granie Hań za gorecką.
WOJTEK Nie pleć, plotka, nie budź drugich, tak ci się tez to coś przywidziało Któż by śpiewał? — Sowy krzycą, wilków się tez, znać, dość nazbiegało I tak się im ocy, Przy pochmurnej nocy, Błyscą jak świcki.
BANEK Nie sowyć to,
Skrót tekstu: RozPasOkoń
Strona: 302
Tytuł:
Rozmowa pasterzów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
w Powietrzu; do Z. Karola Borromeusza, do Z. Antoniego Padewskiego, do Z. Rozalii leżącej w Sycylii. Pomocny jest pierścień Z. Józefa z imieniem jego noszony, jako doświadczono w Lugdunie R. 1658 mówiąc 7. Pater i 7 Ave Maria; tyleż razy Chwała Ojcu, albo Litanie o nim. Śpiewanie lub mówienie z nabożeństwem owych słów: Święty Boże, Święty mocny etc. Od Powietrza głodu ognia i wojny etc. Piszą słowa po Bramach, fortach, drzwiach, BÓG z nami, stójcie. Jest też krzyż, czyto z metalu, czy z papieru z robiony, bardzo skuteczny przeciw Powietrzu zarażliwemu, jak karawaka uformowany
w Powietrzu; do S. Karola Borromeusza, do S. Antoniego Padewskiego, do S. Rozalii leżącey w Sycylii. Pomocny iest pierścień S. Iozefa z imieniem iego noszony, iako doswiadczono w Lugdunie R. 1658 mowiąc 7. Pater y 7 Ave Maria; tyleż razy Chwała Oycu, albo Litanie o nim. Spiewanie lub mowienie z nabożeństwem owych słow: Swięty Boże, Swięty mocny etc. Od Powietrza głodu ognia y woyny etc. Piszą słowa po Bramach, fortach, drzwiach, BOG z nami, stoycie. Iest też krzyż, czyto z metalu, czy z papieru z robiony, bardzo skuteczny przeciw Powietrzu zarazliwemu, iak karawaka uformowany
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 452
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754